Rocznica zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki

W dniu 6 i 9 sierpnia Japonia upamiętni 80. rocznicę zrzucenia przez USA bomb jądrowych na Hiroszimę i Nagasaki. Japońskie władze chcą, aby okrągła rocznica zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki służyła zwiększeniu świadomości na temat konsekwencji użycia atomu oraz przypomniała o potrzebie dążenia do pokoju.
Rocznica zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki
.Zrzucenie bomb atomowych przez wojska amerykańskie 6 i 9 sierpnia 1945 r. stanowi jedyny w historii przypadek użycia broni jądrowej w działaniach wojennych. „Jako pierwsze miasto, które doświadczyło zniszczenia przez atom (…), dążymy do tego, aby podzielić się ze światem „duchem Hiroszimy”: pragnieniem doprowadzenia do prawdziwego pokoju i pielęgnowania oddolnej świadomości pokoju” – powiedział burmistrz Hiroszimy Kazumi Matsui.
Według informacji przekazanych przez władze miasta w obchodach wezmą udział delegaci z rekordowej liczby 120 krajów i regionów. Wśród zaproszonych są przedstawiciele mocarstw atomowych, takich jak USA, Wielka Brytania i Francja, a także Izrael i Indie. Po raz pierwszy w obchodach mają wziąć udział delegaci Palestyny i Tajwanu, których status jako państw nie jest uznawany przez japoński rząd. Aby uniknąć kontrowersji, władze w Tokio w tym roku nie wysłały zaproszeń do konkretnych państw, a jedynie „powiadomiły” je o zaplanowanych wydarzeniach.
Zrzucenie „Little Boy’a” na Hiroszimę
.Na uroczystościach w Hiroszimie nie pojawią się przedstawiciele Rosji, jak co roku od rozpoczęcia przez Moskwę inwazji na Ukrainę. Białoruś, bliska sojuszniczka Rosji, będzie reprezentowana na obchodach po czteroletniej przerwie. Chiny, Pakistan i Korea Północna nie planują wysłać swoich delegacji. Burmistrz Nagasaki Shiro Suzuki wyraził nadzieję, że zagraniczni goście „na własne oczy zobaczą realia bombardowania atomowego i poczują nieludzkie konsekwencje użycia broni jądrowej”.
Pierwsza bomba, „Little Boy”, została zrzucona na Hiroszimę przez amerykański bombowiec Enola Gay 6 sierpnia po godz. 8 czasu miejscowego z pułapu ok. 9,5 tys. metrów. Wybuch nastąpił na wysokości niespełna 600 metrów nad centrum miasta, wyzwalając energię odpowiadającą 15 kilotonom (tysiącom ton) trotylu. Bezpośrednio po eksplozji temperatura w epicentrum sięgnęła 7 tys. stopni Celsjusza, powodując natychmiastowe wyparowanie wszystkiego w promieniu kilkuset metrów. Fala uderzeniowa i intensywne promieniowanie termiczne wywołały pożary, które w ciągu kilku godzin pochłonęły niemal całe miasto. Szacuje się, że wskutek ataku w Hiroszimie zginęło nawet 140 tys. ludzi, a kolejne setki tysięcy zmarły w następnych miesiącach i latach na skutek odniesionych obrażeń i choroby popromiennej.
Trzy dni po pierwszym bombardowaniu, 9 sierpnia, na Nagasaki została zrzucona bomba atomowa „Fat Man”. Mimo że była potężniejsza, bo o mocy szacowanej na 21 kiloton, górzysty teren miasta ograniczył skalę zniszczeń. Eksplozja, do której doszło tuż po godz. 11 czasu lokalnego, natychmiast zabiła ok. 40 tys. osób. Kolejne 30 tys. zmarło do końca roku z powodu odniesionych obrażeń lub skażenia promieniowaniem.
Kim są „hibakusha”?
.Ocalali, zwani „hibakusha”, do dziś borykają się z konsekwencjami zdrowotnymi, takimi jak zwiększone ryzyko wystąpienia nowotworów. Ocalali z Nagasaki, tacy jak 18-letni wówczas Koichi Wada, wspominają widok „zwęglonych ciał dzieci leżących wokół hipocentrum (wybuchu – przyp. red.) niczym czarne skały”. Decyzja o użyciu broni atomowej, podjęta przez prezydenta USA Harry’ego Trumana, była motywowana chęcią uniknięcia kosztownej i krwawej inwazji na Wyspy Japońskie. Ich rozmieszczenie uznawane jest za kluczowy czynnik, który doprowadził do kapitulacji Japonii, co ostatecznie zakończyło II wojnę światową.
Wśród historyków wciąż trwa debata, czy bombardowania paradoksalnie uratowały więcej ludzkich istnień, zapobiegając inwazji lądowej, jednak dla hibakusha kalkulacje te mają niewielkie znaczenie. Ich życie naznaczyły fizyczny ból i trauma psychiczna. Osoby te zmagały się też ze społecznym napiętnowaniem i dyskryminacją, często wynikającą z obawy przed skażeniem radioaktywnym.
Ocalali z Hiroszimy i Nagasaki stali się jednymi z najgłośniejszych adwokatów pokojowego wykorzystania energii atomowej oraz całkowitej denuklearyzacji świata. Wielu z nich spotkało się ze światowymi przywódcami, aby dzielić się swoimi doświadczeniami i apelować o pokój. W 2024 roku japońska organizacja Nihon Hidankyo, zrzeszająca ocalałych z obu bombardowań, została uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla za wysiłki na rzecz świata wolnego od broni jądrowej.
W 80. rocznicę tragedii w Hiroszimie i Nagasaki
.Na świecie rośnie obecnie przekonanie, że nuklearna deeskalacja trwająca od zakończenia zimnej wojny już się niestety zakończyła. Zamiast niej mamy dzisiaj ewidentną eskalację, prowadzoną przez militarnie rywalizujące państwa nie tylko już posiadające broń nuklearną, ale także te, które chciałyby ją niebawem zdobyć – pisze prof. Michał KLEIBER w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „W 80. rocznicę tragedii w Hiroszimie i Nagasaki” .
„Wśród otaczających nas obecnie wydarzeń najgroźniejsza jest oczywiście możliwość globalnej wojny. Na pytanie o skutki trzeciej wojny światowej Albert Einstein już przed wielu laty odpowiedział: „Tego nie wiem, ale w czwartej wojnie w użyciu będą jedynie kamienie i kije”. Wobec zbliżającej się 80. rocznicy zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę (6.08.1945) i Nagasaki (9.08.1945) tę wprawdzie żartobliwą, ale głęboko poruszającą opinię warto przywołać. Rocznica ta skłania bowiem z wielką mocą do kolejnej refleksji, w kontekście zarówno militarnym, jak i etycznym, na temat wykorzystywania broni masowego rażenia w ogóle, a broni nuklearnej w szczególności”.
„W różnych nakreślanych przez polityków i ekspertów scenariuszach przyszłości jesteśmy niestety ciągle bardzo daleko od wymarzonych przez większość z nas cech, które powinny charakteryzować otaczający nas świat. Cechami tymi są na przykład jednoznacznie realizowana misja dbałości o trwały rozwój społeczny i gospodarczy, wyrównywanie nierówności rozwojowych będących powodem większości konfliktów społecznych, skuteczna współpraca międzynarodowa na rzecz bezpieczeństwa i rozwoju, przejrzystość i zrozumiałość podejmowanych przez polityków decyzji uwzględniających aktualne i przewidywane przyszłe potrzeby obywateli czy odwoływanie się w politycznych działaniach wyłącznie do udokumentowanych faktów, a nie do osobistych, często silnie stronniczych poglądów”.
„Na świecie rośnie obecnie przekonanie, że nuklearna deeskalacja trwająca od zakończenia zimnej wojny już się niestety zakończyła. Zamiast niej mamy dzisiaj ewidentną eskalację, prowadzoną przez militarnie rywalizujące państwa nie tylko już posiadające broń nuklearną, ale także te, które chciałyby ją niebawem zdobyć. To istotna i niosąca wiele nieprzewidywalnych zagrożeń zmiana w porównaniu z poprzednią, w zasadzie tylko bipolarną rywalizacją Stanów Zjednoczonych i Rosji. Chiny szybko zwiększają swój arsenał nuklearny ulokowany na ich północnych pustyniach, Rosja wielokrotnie już sugerowała nadchodzącą potrzebę użycia takiej broni, także w odniesieniu do państw Europy, Korea Północna stale deklaruje plany wzmacniania swego programu nuklearnego, zagrożeniem dla całego świata jest trwający konflikt dwu potęg nuklearnych, czyli Indii i Pakistanu. W konsekwencji tej sytuacji wiele państw domaga się od swych sojuszników posiadających broń nuklearną gwarancji w postaci tzw. parasola nuklearnego, oznaczającego zobowiązanie do użycia broni jądrowej w przypadku ataku taką bronią na chronione parasolem państwa. Innymi słowy, państwo chronione parasolem odstraszałoby potencjalnego agresora rozumiejącego konsekwencje swego ewentualnego ataku.
„Świadomi rozwijających się zagrożeń byli m.in. prezydenci USA Barack Obama i Joe Biden, wielokrotnie przedstawiający, niestety nieskutecznie, swoje wizje świata bez broni. Dzisiaj jest wręcz przeciwnie, rosną bowiem w wielu państwach arsenały broni, często mające w dodatku trudny do przewidzenia, hybrydowy charakter. Najstraszniejsza jest oczywiście broń nuklearna, która może być obecnie wystrzeliwana zarówno z lądu, jak i z powietrza bądź wody, z wykorzystaniem odpowiednio lądowych silosów rakietowych, bombowców strategicznych bądź okrętów podwodnych. Nośniki te wzajemnie się uzupełniają – gdy jeden z nich, np. silos rakietowy, zostałby zniszczony, wykorzystany mógłby być któryś z pozostałych dwu. Ale to też jeszcze nie wszystko – jak ostatnio powiedział w wywiadzie szef NATO Mark Rutte, Rosja bada ostatnio aktywnie możliwość umieszczenia broni nuklearnej w kosmosie, co umożliwiłoby np. zniszczenie krążących wokół Ziemi tysięcy satelitów, niezwykle ważnych dla obronności poszczególnych państw”.
.”Obecnie istnieje na świecie 9 państw posiadających broń jądrową. Pięć spośród nich określa się jako państwa nuklearne zgodnie z międzynarodowymi ustaleniami, czyli w ramach obowiązującego od 1970 r. układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (Non-Proliferation Treaty, NPT). Są to Stany Zjednoczone, Rosja, Wielka Brytania, Francja i Chiny. Własną broń jądrową posiadają obecnie oficjalnie także Indie, Pakistan i Korea Północna, a nieoficjalnie (czyli bez potwierdzenia ze strony rządu) Izrael. Z kolei Belgia, Holandia, Niemcy, Włochy, Turcja i Białoruś objęte są polityką tzw. udostępniania. Ukraina, Kazachstan i RPA miały taką broń w przeszłości i być może mogłyby do niej wrócić. Mimo że liczba głowic nuklearnych jest aktualnie ciągle parokrotnie niższa niż w czasach zimnej wojny, to bardzo szybko rośnie i jest obecnie szacowana na ponad 12 300. Rosja ma ich najwięcej, bo aż ok. 5450, Stany Zjednoczone 5230, Chiny 600, Francja 290, Wielka Brytania 225, Indie i Pakistan po 175, Izrael 90, Korea Północna 50″.
PAP/Krzysztof Pawliszak/Mj