Rosja wzmaga działania karne wobec Karola NAWROCKIEGO

„Przewodniczący Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksander Bastrykin poinformował o wzmożeniu działań karnych wobec osób usuwających obiekty sowieckiej propagandy z przestrzeni publicznej. Jednym ze ściganych przez Federację Rosyjską jest prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki” – pisze na platformie X rzecznik IPN Rafał Leśkiewicz.
Karol NAWROCKI skutecznie usuwa sowieckie obiekty propagandowe
Na początku 2022 r., po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, prezes IPN dr Karol Nawrocki zwrócił się z apelem do władz samorządowych o usunięcie sowieckich obiektów propagandowych, reliktów komunistycznego zniewolenia obecnych w polskiej przestrzeni publicznej.
Od tego czasu Instytut Pamięci Narodowej, współpracując z samorządowcami usunął 42 z 60 sowieckich obiektów propagandowych.
Te działania spotkały się z wrogą reakcją Kremla. Karol Nawrocki trafił na listę osób ściganych przez rosyjską prokuraturę. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Obecne działania Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej dowodzą, że skuteczna realizacja działań dekomunizacyjnych przez prezesa IPN jest postrzegana przez władze putinowskiej Rosji jako akt wrogi.
Kreml tworzy listę osób, którzy demontowali obiekty sowieckiej propagandy
.Przewodniczący Komitetu Śledczego Rosji Aleksandr Bastrykin powiedział, że rozpoczęły się śledztwa w sprawie niszczenia pomników radzieckich za granicą. „Ważne jest, aby nasza reakcja była widoczna nie tylko dla Rosjan, ale także dla międzynarodowej publiczności” – deklarował przedstawiciel władz na Kremlu. W jego ocenie nie wszyscy mieszkańcy krajów, w których niszczone są pomniki żołnierzy radzieckich, popierają te działania i poglądy, z których wynika dekomunizacja przestrzeni publicznej.
„Wielu Europejczyków pamięta, że to Związek Radziecki wyzwolił ich kraje spod nazizmu podczas II wojny światowej” – przekonywał Aleksandr Bastrykin. Podkreślał również, że dla interesu Rosji konieczne jest, żeby kraje z nią sąsiadujące pamiętały o (zdaniem Rosjan) „prawdziwej” wersji historii, w której Związek Radziecki był wyzwolicielem. Planem Kremla jest jest zapewnienie, żeby te kraje pamiętały „prawdziwe fakty historyczne”, a nie „wymyślone przez kogoś podróbki”. Rosjanie planują wykorzystać do tego stworzyszenia międzynarodowe – BRICS, WNP, SCO, EAEU oraz UNESCO.
Według szefa Komitetu Śledczego, Kreml bada obecnie 171 przypadki demontowania pomników, któete popełniono w 15 krajach europejskich, w szczególności na Łotwie, Litwie, w Estonii, na Ukrainie, w Polsce, Niemczech, Czechach, Grecji, Bułgarii i Rumunii.
„Już 253 cudzoziemców zostało oskarżonych zaocznie, z których większość to urzędnicy” – poinformował Komitet.
Putin pisze na nowo historię, to on wskazuje bohaterów
.W ostatnich latach rząd rosyjski stworzył politykę historii kraju, której celem jest skonsolidowanie narodu rosyjskiego wokół jednej oficjalnej wersji przeszłości – pisze prof. Andriej KOLESNIKOW.
Kiedy rząd chce kontrolować historię, chce kontrolować obywateli. Czasem oficjalna wersja historii promowana przez państwo stanowi podstawę niepisanej umowy społecznej między rządem a obywatelami. To właśnie dzieje się dzisiaj w Rosji. Prezydent Władimir Putin wprowadził pojęcie „tysiącletniej historii”, z której Rosjanie mają być dumni, obfitującej w wiele zwycięskich wydarzeń, w tym także przejęcie Krymu w 2014. Tę chwalebną historię, promowaną jako ważniejszą od postępu gospodarczego, oferuje się obywatelom w zamian za ich polityczną lojalność. Jaka jest więc polityka historyczna Rosji Władimira Putina?
To osobiste zaangażowanie Putina miało krytyczne znaczenie dla stworzenia państwowej wizji historii. To on określił, jak Rosjanie powinni traktować takie wydarzenia z przeszłości, jak przekazanie Krymu Ukrainie w 1954 roku przez radzieckiego przywódcę Nikitę Chruszczowa, pakt Ribbentrop-Mołotow czy wojna zimowa z Finlandią. To Putin decyduje, dlaczego niektóre postaci historyczne, takie jak rosyjski filozof monarchista Iwan Iljin (1883–1954) czy Przewodniczący Rady Ministrów Imperium Rosyjskiego z początku XX wieku Piotr Stołypin, zasługują na uznanie. Przykładami są tu decyzja Putina sprowadzeniu prochów Iljina do Rosji w 2005 roku oraz wystawienie pomnika upamiętniającego Stołypina przed rosyjskim Białym Domem w 2012 roku.
Wydarzeniem kluczowym dla putinowskiej wersji historii jest zwycięstwo Związku Radzieckiego nad Niemcami w 1945 roku w wielkiej wojnie ojczyźnianej. Aktualna władza, tytułująca się jedynym spadkobiercą tego zwycięstwa, wykorzystuje je, by się uodpornić na krytykę i uzasadnić postępującą militaryzację i nadmierny wpływ państwa na wszystkie aspekty życia. Oficjalna historia Rosji nie pozostawia miejsca na wątpliwości czy porażki. Tym samym wolnych mężczyzn i kobiety, będących obywatelami (a nie poddanymi), nie można uznać za uczestników historii, lecz jedynie za wyborczą pożywkę dla pompatycznie promowanej wielkości tego kraju. Narracja historyczna służy legitymizacji panującej aktualnie w Rosji władzy.
Według badań opinii publicznej historia stanowi dla zwykłych rosyjskich obywateli podstawowe kryterium definiowania własnej tożsamości. Badania prowadzone przez niezależny ośrodek Levada Centre wykazują utrzymującą się od lat na wysokim poziomie liczbę respondentów, dla których historia stanowi jeden z kluczowych czynników poczucia dumy z Rosji. W 2015 „historia” wyprzedziła „zasoby naturalne Rosji” na liście najważniejszych powodów, dla których Rosjanie są dumni ze swego państwa, i od tej pory stale plasuje się na wysokim poziomie (około 40 proc.).
Gros Rosjan opowiada się za tak zwanymi rządami silnej (to znaczy twardej i okrutnej) ręki oraz preferuje okresy historyczne, w których rządzili tacy właśnie przywódcy. Badanie przeprowadzone w grudniu 2016 wskazuje, że wielu Rosjan (49 proc. ankietowanych) uważa, że średniowieczny car Iwan Groźny, uosobienie twardej władzy, przyniósł Rosji więcej dobrego niż złego, podczas gdy przeciwnego zdania jest jedynie 13 proc. Nie dziwi zatem, że większość respondentów (56 proc.) poparła pomysł wystawienia carowi pomnika, który odsłonięto w październiku 2016 roku w mieście Orzeł.
Wydaje się, że polityka historyczna Rosji, czy raczej putinowska wizja historii Rosji, na którą składają się pasma wartych celebrowania sukcesów, odpowiada większości obywateli. A jednak istnieje pewna znacząca mniejszość, która nie jest gotowa przystać na snutą przez władzę wizję dziejów Rosji ani na dotyczącą jej umowę społeczną.
Dominujący dyskurs historyczny prowadzony przez rosyjskie przywództwo jest imperialistyczny i zasadza się na koncepcjach podboju, militaryzmu i konserwatyzmu (zaś podbite terytoria muszą pozostać w łonie imperium). Już w marcu 2016 roku 76 proc. ankietowanych stwierdziło, że Rosjanie powinni być dumni z imperialnych zdobyczy terytorialnych swego kraju realizowanych od XV wieku, w tym nawet z podboju Polski i Finlandii w wieku XIX. Jedynie 3 proc. uważa imperialną przeszłość Rosji za powód do wstydu, taki sam odsetek przyznaje się do zażenowania sowiecką przeszłością swej ojczyzny i przejęciem Krymu w 2014 roku. Wśród nielicznych aspektów historii Rosji wywołujących pewien poziom wstydu u znacznej liczby ankietowanych (około 33 proc.) znalazły się wojny w Afganistanie i Czeczenii. Jeszcze mniejszy odsetek (około 15 proc.) wskazuje na zażenowanie z powodu trwającej wojny w Syrii.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-andriej-kolesnikow-putin-polityka-historyczna-rosji/