
1 sierpnia 1944 roku warszawiacy stanęli do ostatniej walki z niemieckim nazistowskim totalitaryzmem. Bili się o to wszystko, czego nie mogły im przynieść sunące ze wschodu czołgi Armii Czerwonej: o wolność, demokrację, prawo stanowienia o swoim losie.

Powstanie Warszawskie żyło i dojrzewało w opowieściach, wierszach, piosenkach czy rodzinnych wspomnieniach, które przez lata musiały jednak być ukrywane, bo nie były – delikatnie mówiąc – dobrze widziane przez tych, którzy po wojnie objęli stery w państwie. To mit oddolny, organiczny, dlatego tak silny. Zrodził się w oporze – zarówno wobec okupanta, jak i wobec późniejszego milczenia.
![Andrzej DUDA: Trójmorze, jak do tego doszło? [fragment książki Prezydenta RP]](https://ci3.googleusercontent.com/meips/ADKq_NZ6UGwpciaMDe95DgEnwIAx1miU3_nIIbFrBoFCMYEbkKuaYKjTx5MH6KuGf1Rd7iF1ua28SVRFKFBOzUvw-X5Qclw0-IDbxAaYj8DQcRyGOGpfrnbH2OitJYbFU3fy6DQuvlOOiDC_gg8=s0-d-e1-ft#https://wcn-media.s3.us-west-004.backblazeb2.com/2025/07/HnyCTJXN-3W-32-1000x563.jpg)
Wychodziłem z prostego założenia: skoro zostaliśmy członkami wspólnoty, to nie zamierzaliśmy przez kolejne dekady pozostawać Europejczykami drugiej kategorii. Przyjazna retoryka i deklaracje o jedności płynące z Brukseli to jedno, a drugie – ostra walka o miejsce przy stole. Jak lubił przypominać Lech Kaczyński: nie ma przy nim pustych miejsc; żeby zasiąść, trzeba mocno rozpychać się łokciami.

Migranci i uchodźcy przypominają Kościołowi o jego wymiarze pielgrzymim, nieustannie dążącym do osiągnięcia ostatecznej ojczyzny, podtrzymywanym przez nadzieję, która jest cnotą teologalną.

Problem masowej migracji można rozwiązać tylko poprzez fakt, że ludzie nie będą czuć się przymuszeni do wyjazdu z ojczystego kraju. Chodzi o działanie nie na końcu łańcucha migracyjnego, ale na jego początku.

Osłabianie i podkopywanie władzy Zełenskiego jest dziś działaniem na zgubę Ukrainy – niezależnie od tego, czy odbywa się z impulsu danego z Moskwy, Brukseli, Waszyngtonu, czy też jest wynikiem ugruntowanej w czasach posowieckich niechęci i nieufności części Ukraińców do wszelkiej własnej władzy.

Idea Großdeutschland i niemieckiej Europy jest żywa, od lewej strony do prawej. Jest takie niemieckie słowo „Besserwisser” – ktoś, kto wszystko wie lepiej. Można mieć opinie o wszystkim. Ale jeżeli mówią to Niemcy o Polsce, do tego z wyraźną sugestią, że nie chcą zadowolić się obserwacją, ale chcą zmiany wymusić, to mamy problem.

Dobroduszni komentatorzy spraw publicznych zapominają, że Ameryka jest imperium. Powracający dziś koncert wielkich mocarstw budzi na nowo także imperium amerykańskie, które odświeża swój geostrategiczny fundament, jakim jest doktryna Monroe.

Każdy miesiąc rozpoczynamy od rekomendacji tego, co w najbliższym czasie warto zobaczyć, usłyszeć, przeżyć w intelektualnej i kulturalnej stolicy kontynentu. Wybór tego, co najważniejsze!
Nr 71. „Wszystko co Najważniejsze” jest już dostępny w EMPIK-ach, Księgarni Polskiej w Paryżu oraz wysyłkowo i w prenumeracie – w Sklepie Idei.
W 71. numerze miesięcznika Wszystko co Najważniejsze teksty m.in.: prof. Michała KLEIBERA, prof. Marcina PIĄTKOWSKIEGO, prof. Chantal DELSOL, Jana ROKITY, Karola POLEJOWSKIEGO, Edwarda LUCASA, prof. Jerzego MIZIOŁKA i prof. Piotra CZAUDERNY.

Według George’a Friedmana w ciągu najbliższych 15–20 lat nasz kraj zacznie grać pierwsze skrzypce w Europie. Będąc najważniejszym partnerem Ameryki w Europie, awansujemy w globalnej hierarchii. Gdzie będzie Polska za 50 lat? To pytanie powinno być wspólnym mianownikiem wszystkich debat w przestrzeni publicznej. |