Grzegorz CESSAK: "Czytanie ulotek leków wyrasta na obywatelskie prawo. I obowiązek"

"Czytanie ulotek leków wyrasta na obywatelskie prawo. I obowiązek"

Photo of Grzegorz CESSAK

Grzegorz CESSAK

Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Dr n. o zdr. w dziedzinie farmakologii na I Wydziale Lekarskim Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Członek Rady Zarządzającej Europejskiej Agencji Leków (EMA).

zobacz inne teksty Autora

Tradycyjnie siódmego kwietnia, już po raz sześćdziesiąty czwarty, obchodzimy Światowy Dzień Zdrowia, organizowany pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), który jest także Dniem Pracownika Służby Zdrowia.

Tematem przewodnim w tym roku na świecie są choroby wektorowe, czyli choroby przenoszone przez pasożyty lub drobnoustroje zakaźne. Europa jest obecnie wolna od takich plag jak dżuma, która m.in. w XIV wieku zabrała nie mniej niż jedną trzecią mieszkańców naszego kontynentu. Dzisiaj zagrożeniem są choroby metaboliczne (cukrzyca), nowotworowe, serca, naczyń, mózgu, które były słabo znane naszym przodkom, pozostając praktycznie nieleczonymi. Dzisiaj już potrafimy skutecznie traktować wiele z nich, warunkiem jest jednak czynna współpraca leczącego z leczonym.

Światowy Dzień Zdrowia jest okazją, aby przypomnieć polskiemu społeczeństwu banalnie proste hasło, które Urząd lansuje od lat: „Czytaj ulotki leków – ulotka to Twoje bezpieczeństwo”.

Każde opakowanie leku zawiera niewielką zazwyczaj karteczkę, misternie włożoną do pudełka. Denerwujemy się, bo po rozwinięciu i ponownym zwinięciu karteczka z wielką trudnością mieści się w opakowaniu. Dodatkowo duża ilość danych prezentowana dość drobnym drukiem nie zachęca do przeczytania. Często karteczkę spotyka los rzeczy niepotrzebnych – zmięty papierek ląduje, rzucony szerokim łukiem, w koszu. Teraz kolej na zażycie przyniesionego przed chwilą leku. No, to proste: połknąć jedną… jedną, a może dwie? tabletki przed- a może po posiłku? Popijając… czym? I na co to właściwie jest? Zaraz, zaraz, przecież dostaliśmy stosowny przepis napisany przez lekarza. Gdzie on się podział? Jest! Ależ nie, ten lek kupiliśmy sami w aptece, zanęceni prześliczną reklamą, więc w lekarskiej instrukcji go nie ma. Zresztą, nawiasem mówiąc, ten lekarz dał nam tylko jakiś relatywnie tani lek – jeden rodzaj!, a tyle zgłaszaliśmy dolegliwości! No nic, bez łaski, resztę dokupiliśmy sobie sami. Skupmy się: ten – na nerki, krople – na pewno na wątrobę, ten syrop – to chyba na stawy, kapsułki – na pamięć. Nie, nie tak. Sięgnijmy jednak z pokorą do kosza i wyjmijmy spostponowane papierki. Taaak, teraz jasne…

Ta, tak obcesowo potraktowana karteczka – to ulotka leku, DOKUMENT w języku polskim, dołączony zawsze i do każdego opakowania leku dopuszczonego do obrotu w Polsce. Dokument zatwierdzony po rygorystycznej, znormalizowanej dla wszystkich leków procedurze oceny przez fachowców w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Tu każda kropka i przecinek są niezmienialne bez naszej, tzn. Urzędu zgody. Ulotka jest więc podstawową, wiarygodną, bo pozbawioną jakichkolwiek elementów reklamy, obowiązującą informacją o leku. Tylko tam możemy dowiedzieć się wszystkiego, co jest nam potrzebne do leczenia.

Jeszcze kilka lat temu zaledwie co dziesiąty pacjent czytał ulotkę, teraz – jest o wiele lepiej, ale z jak nisko położonego punktu wystartowaliśmy! Podobnie jest ze zgłaszaniem niepożądanych działań leków.

Zapoznawanie się z treścią ulotek jest jednym z ważnych elementów upodmiotowienia pacjentów, którzy powinni być aktywnymi partnerami leczących, a nie tylko biernymi i bywa – nieprzekonanymi – konsumentami coraz większej ilości leków „na wszystko”. Traktujemy to jako jeden z priorytetów Urzędu, zwłaszcza , że w Polsce nie jest z tym dobrze. Jeszcze kilka lat temu zaledwie co dziesiąty pacjent czytał ulotkę, teraz – jest o wiele lepiej, ale z jak nisko położonego punktu wystartowaliśmy! Podobnie jest ze zgłaszaniem niepożądanych działań leków.

Od ponad siedmiu lat prowadzimy kampanię „Lek Bezpieczny” skierowaną do pacjentów za pośrednictwem mediów. W listopadzie ubiegłego roku, w związku ze zmianami ustawowymi (nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne), które wprowadziły szereg istotnych nowości, między innymi:

  • nową definicję działania niepożądanego („działaniem niepożądanym produktu leczniczego – jest każde niekorzystne i niezamierzone działanie produktu leczniczego”) oraz
  • możliwość zgłaszania działań niepożądanych leków przez pacjentów bezpośrednio do naszego Urzędu – nawiązaliśmy współpracę z Rzecznikiem Praw Pacjenta.

Bardzo nam zależy na jak najszerszym propagowaniu plakatu „Czytaj ulotki leków. Ulotka – Twoje bezpieczeństwo”, który można pobrać z naszej strony internetowej. Tam też jest dostępny kilkudziesięciosekundowy filmik promujący czytanie ulotek, a dodatkowo zrozumiale pokazujący, jak zgłaszać działania niepożądane.

Czytanie ulotek i aktywne zgłaszanie działań niepożądanych – to nie tylko bezpośrednia poprawa bezpieczeństwa i skuteczności leczenia (uniknięcie przez pacjenta groźnych interakcji związanych z przyjmowaniem innych leków, identyfikowanie przeciwwskazań, dostosowanie się do zasad ostrożności, wreszcie właściwe dawkowanie leków), ale i pośrednio ciągłe tworzenie jak największego, ciągle aktualizowanego zasobu wiedzy o współczesnej farmakoterapii.

Ta prosta czynność, jaką jest staranne zapoznanie się z ulotką leku – jest, moim zdaniem, nie tylko obywatelskim przywilejem, ale i obowiązkiem leczonych – czyli pacjentów.

Grzegorz Cessak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 kwietnia 2014