82 proc. nauczycieli chce powrotu prac domowych

Trzeba wrócić do dyskusji o możliwości oceniania prac domowych. 82 proc. nauczycieli krytykuje przepisy, rodzice proszą ich o prace domowe - powiedziała rzeczniczka prasowa ZNP Magdalena Kaszulanis. Rok po wprowadzeniu zmian dotyczących prac domowych szefowa MEN Barbara Nowacka zapowiedziała ewaluację.

Trzeba wrócić do dyskusji o możliwości oceniania prac domowych. 82 proc. nauczycieli krytykuje przepisy, rodzice proszą ich o prace domowe – powiedział rzecznik prasowy ZNP Magdalena Kaszulanis. Rok po wprowadzeniu zmian dotyczących prac domowych szefowa MEN Barbara Nowacka zapowiedziała ewaluację.

Związek Nauczycielstwa Polskiego negatywnie ocenia zmiany w systemie prac domowych

.Od 1 kwietnia 2024 r. obowiązują przepisy ograniczające zadawanie prac domowych w podstawówkach. Zgodnie z nimi w klasach I-III szkół podstawowych nie zadaje się prac domowych, z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę małą. W klasach IV-VIII prace domowe nie są obowiązkowe, a zamiast oceny uczeń ma otrzymać informację, co zrobił dobrze, a co wymaga poprawy.

Resort edukacji wielokrotnie podkreślał, że zmiana jest oczekiwana m.in. przez młode osoby i ma służyć ich dobrostanowi, zapewnić więcej wolnego czasu, który mogą poświęcić na pogłębianie wiedzy, rozwijanie pasji czy sport. Zapowiedź zmian spotkała się z wieloma krytycznymi głosami, m.in. polityków opozycji.

Projekt nowelizacji przepisów trafił do konsultacji publicznych pod koniec stycznia ub.r. Wątpliwości wzbudził wtedy termin wprowadzenia nowych regulacji – w trakcie roku szkolnego.

O tym, że zmiany nie powinny być wprowadzane „w kwietniu, a więc już pod koniec edukacji” mówiła w lutym ub.r. prof. Małgorzata Żytko z Wydziału Pedagogicznego UW. Zachęcała wówczas do „wprowadzenia zmian od września, wraz ze zmianami w podstawie programowej”.

Resort wyjaśniał, że termin „jest podyktowany pilną potrzebą odpowiedzi na powszechne oczekiwanie środowiska szkolnego i wprowadzenie zmian w sposobie pracy (…) już po wiosennej przerwie świątecznej”. Jednak w opinii do projektu dot. prac domowych z połowy lutego ub.r. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek pisał, że „według wiedzy Rzecznika, opartej na publicznie dostępnych informacjach, głosy w debacie publicznej nie potwierdzają twierdzenia o powszechności takich żądań”.

Po roku zmiany negatywnie ocenia ZNP. „Trzeba wrócić do dyskusji o możliwości oceniania pracy domowej” – powiedział rzecznik prasowy ZNP Magdalena Kaszulanis.

Przypomniała, że wątpliwości co do rozwiązań związkowcy zgłaszali jeszcze na etapie ich projektowania. Wskazywali wówczas, że uderzają one w autonomię nauczyciela. Argumentowali, że zdaniem nauczycieli „prace domowe rozwijają u uczniów systematyczność, odpowiedzialność oraz motywują do pogłębiania wiedzy” i to „nie one są powodem przeciążenia uczniów nauką, a w ogromnej części nadmierna ilość treści zawarta w podstawach programowych dla poszczególnych przedmiotów”.

Proponowali też, by nauczyciel miał możliwość oceny pracy domowej. Po roku ZNP podtrzymuje, że byłoby to dobre rozwiązanie. Jak zaznaczyła Magdalena Kaszulanis, kwestią przedyskutowania jest, czy miałaby to być ocena na wniosek ucznia, czy miałaby to być ocena pozytywna, tzn., że nauczyciel nie mógłby postawić oceny niedostatecznej.

Rzecznik ZNP zwróciła uwagę, że zmieniły się też okoliczności. „Zapis pojawił się, gdy mieliśmy przeładowaną podstawę programową, wtedy mieliśmy przemęczonych uczniów. W tym roku mamy ją odchudzoną o 20 proc., a w przyszłym roku ma wejść duża reforma programowa do szkół. Uważamy, że także ze względu na ten kontekst, przepisy powinny się zmienić” – dodała Magdalena Kaszulanis.

Przekazała także, że jak wynika z rozmów z nauczycielami, krytycznie oceniają oni wprowadzone rozwiązanie. „W ciągu tego roku obserwujemy też, że zmieniło się podejście wielu rodziców, którzy na początku entuzjastycznie podchodzili do tej zmiany. Po roku coraz częściej zdarza się, że podczas zebrań z nauczycielami proszą o prace domowe” – zaznaczyła.

Podkreśliła, że „nauczyciele motywują uczniów, mają swoje techniki i sposoby, ale nie zawsze uczniowie chcą wykonywać dobrowolne zadania w domu”. „Są bardzo świadomi swojego nowego prawa i to egzekwują” – dodała.

Podsumowując miniony rok minister edukacji zaznaczyła, że prace domowe stały się nieobowiązkowe i nie są oceniane, „natomiast prace domowe są i są zadawane”. Dodała, że to, w jaki sposób nauczyciele pracują, „to jest kawałek autonomii zawodu nauczyciela”. „Mam świadomość, że danie im autonomii i wypracowania dobrych metod jest podstawą” – powiedziała.

Zapowiedziała też ewaluację tego, „w jaki sposób nieobowiązkowość działa, jaki przynosi efekt edukacyjny, jak wpływa na dobrostan dzieci”. Zaznaczyła, że będzie to działanie długofalowe. „Prowadzimy w tej chwili rozmowy z Instytutem Badań Edukacyjnych, nauczycielami i kuratoriami, żeby się dobrze do takiej ewaluacji przygotować” – przekazała. Dopytywana w poniedziałek w radiu RMF o termin Barbara Nowacka powiedziała: „mam nadzieję, że we wrześniu będziemy gotowi”.

Ograniczenie prac domowych Barbara Nowacka zapowiadała obejmując urząd w grudniu 2023 r. Mówiła wówczas o „ulżeniu uczniom” i apelowała do nauczycieli, by nie zadawali prac domowych na święta wielkanocne. „Do prac domowych trzeba podejść spokojnie, absurdalnych prac domowych, nadmiernie obciążających uczniów, nie powinno być” – powiedziała wówczas.

Na początku stycznia 2024 r. „nowe zasady” zapowiedział premier Donald Tusk. W opublikowanym na X nagraniu przypomniał wypowiedź ucznia, który mówił, że „to jest ogólnie problem polskich szkół, że są łamane prawa dziecka. Zadawanie na weekend, sprawdziany na poniedziałek”. Donald Tusk „uroczyście ogłosił” wówczas, że „tego problemu więcej nie będzie”.

82 proc. nauczycieli sprzeciwia się decyzjom ministerstwa

.O zmianach negatywnie wypowiadali się wówczas politycy opozycji. O tym, że „zakaz prac domowych może oznaczać szybki upadek polskiego szkolnictwa” mówił były minister edukacji Dariusz Piontkowski (PiS), a Krzysztof Bosak (Konfederacja) ocenił, że „zakaz prac domowych pogłębi lukę edukacyjnej między dziećmi z dobrych szkół a tymi z gorszych placówek”.

Na zarzuty, że prace domowe mają być zakazane, wielokrotnie odpowiadało kierownictwo resortu edukacji, m.in. wiceminister Katarzyna Lubnauer. „Nie jest prawdą, że prace domowe będą na każdym etapie zakazane, będą ograniczone” – podkreślała.

W kwietniu ub.r. MEN wraz z IBE przygotowało informatory dla nauczycieli pt. „Jak wspierać uczniów w samodzielnym uczeniu się”, zawierające m.in. przykładowe rozwiązania i dobre praktyki przydatne w zadawaniu prac domowych zgodnie z wymogami nowelizacji rozporządzenia.

Pod koniec lutego ub.r. Sieć Organizacji Społecznych SOS dla Edukacji przeprowadziła sondę wśród nauczycieli. Wynikało z niej, że według 82 proc. nauczycieli prace domowe są potrzebne. 85 proc. twierdziło, że to oni powinni podejmować decyzje o tym, ile i jakie prace są zadawane. Jednocześnie 57 proc. sądziło, że ich liczba powinna być zmniejszona.

Śpiący, znudzony, zdenerwowany i zestresowany – statystyczny polski uczeń

.Szymon WIŚNIEWSKI, autor KLUBU MŁODYCH AUTORÓW opisuje, że najpowszechniejszą emocją, jaka towarzyszy uczniom, jest stres. Skarży się na niego aż 70 proc. pytanych. 55 proc. uczniów wskazało znudzenie. Statystyczny uczeń jest więc śpiący, znudzony, a jednocześnie zdenerwowany i zestresowany. I jak ma on przyswajać wiedzę? 25 proc. uczniów mówi, że nie chce już chodzić do szkoły, z kolei z przyjemnością chce chodzić tylko 15 proc. uczniów. Coś poważnie szwankuje w systemie edukacji i teraz wspólnie musimy to zmienić. Dlatego słuchamy młodych, jak to zmienić.

„W wieku 12 lat chciałem zostać pilotem, działałem w klubach i dążyłem do uzyskania licencji. Z czasem zainteresowałem się inżynierią rakietową, którą zajmuję się do dzisiaj. Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Rakietowego, gdzie zajmujemy się tworzeniem modeli rakiet. Jeździłem na liczne konferencje i wydarzenia, dzięki Polskiej Agencji Kosmicznej mogłem zadebiutować publicznie na Uniwersytecie we Wrocławiu. Po COVID-19 bardzo chciałem działać, więc kiedy dowiedziałem się o naborze do Młodzieżowego Sejmiku Województwa Wielkopolskiego, wysłałem dokumenty i się dostałem. Postanowiłem wtedy, że nie będę papierowym radnym, ale skutecznym i aktywnym. Zostałem przewodniczącym i pełnię tę funkcję do dzisiaj. Muszę przyznać, że bardzo mnie to wciągnęło.

Aktywność to absolutna podstawa. Wynika pewnie z mojego podejścia do życia, bo jak już zaangażuję się w coś, to robię to na 120 proc. Jako Przewodniczący Młodzieżowego Sejmiku działam w dziedzinie bezpieczeństwa. Udało mi się dostać do programu profilaktyczno-edukacyjnego „Przyszłość a TY” Polskiej Policji, którego celem jest promowanie metod na życie wolne od przemocy i uzależnień, wzmacnianie asertywności, uświadamianie skutków cyberprzemocy, przeciwdziałanie mowie nienawiści, przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej, ograniczanie zachowań aspołecznych. Młodzież dzieli się na zespoły, które wymyślają i organizują różne działania edukacyjne czy praktyczne. Prezentują swoje dokonania na różnych etapach, od powiatowych po ogólnokrajowe. Jako przedstawiciel organizatorów i Komendy Głównej Policji w Warszawie jeżdżę do szkół, rozmawiam z uczniami, dyrektorami, kuratorami oświaty i policją. W listopadzie w jeden dzień objechałem np. pięć szkół w gminie Czarnków, w drugi dzień dziesięć szkół w Świdwinie.

Szczególnie ważne są dla mnie rozmowy z uczniami, którym próbuję zaszczepić zapał do działania społecznego. Staram się rozmawiać z nimi jak z kolegami, pokazywać, że kiedy tylko się chce i zaangażuje, można naprawdę dużo dobrego zrobić. Podczas tych rozmów dowiaduję się o wielu negatywnych praktykach dotyczących młodych ludzi, o tym, że wielu z nich, pochodzących z małych miejscowości, musi wyjeżdżać do szkoły o świcie, a wracać późnym wieczorem, bo do miasta, gdzie jest szkoła, jeździ tylko jeden autobus. Zainteresowałem tym przedstawiciela Rzecznika Praw Obywatelskich, bo uważam, że to dowód na nierówny dostęp do wiedzy i życia. Jestem też w kontakcie z Rzeczniczką Praw Dziecka w tych sprawach. Lobbuję na rzecz młodzieży w różnych instancjach samorządowych i centralnych. Śmieję się, że robię rewolucję młodzieżową.

Jeśli chodzi o aktywność i postawy prospołeczne wśród młodzieży, mam pewne spostrzeżenia. Otóż kiedy spotykam się z uczniami podstawówki, pytaniom z ich strony zazwyczaj nie ma końca. Chcą wiedzieć, jak działać, jak być politykiem, w co można się zaangażować, jak coś załatwić, gdzie zapytać. Kiedy idę z tym samym tematem np. do technikum lub liceum, spotykam się z ciszą lub rozmową z rówieśnikiem, kompletnym odcięciem od rzeczywistości. Aktywność na tym etapie edukacji to może 10 proc. ogółu. Dlaczego tak się dzieje? Mam wyniki badań przeprowadzonych wśród 3000 młodych ludzi. Komfort i atmosferę w szkole uczniowie oceniają w miarę dobrze, dają szkołom 3,5, ale już ofertę zajęć dodatkowych określają na 2,9. Wielu uczniów mówi dziś, że zabija się w szkole pasje i sprawczość młodzieży” – opisuje autor.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/szymon-wisniewski-spiacy-znudzony-zdenerwowany-i-zestresowany-statystyczny-polski-uczen/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 kwietnia 2025