„Flotylla dla Gazy” odmówiła rozładowania pomocy na Cyprze, skąd trafiłaby do Gazy

Minister obrony Włoch Guido Crosetto poinformował, że okręt Alpino, wysłany tego dnia w rejon, gdzie płynie Flotylla dla Gazy, płynącej z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy, zastąpi skierowaną tam wcześniej fregatę marynarki wojennej Fasan. To oznacza, że nie będzie tam dwóch okrętów jednocześnie – wyjaśnił.

Flotylla dla Gazy została już raz zaatakowana przez izraelskie drony. Biorą w niej udział także Polacy

.Fregata Fasan, uczestnicząca w misji Bezpieczne Morze, wróci, by kontynuować tę operację – przekazał minister obrony, który wcześniej przedstawił w obu izbach parlamentu informację na temat środowego ataku dronów na kilka jednostek międzynarodowej flotylli.

„Należy powtórzyć – co także powiedziałem jasno w parlamencie – że włoskie jednostki nie wykonują zadania eskorty ani nie opuszczą wód międzynarodowych, gdyby flotylla postanowiła sforsować izraelską blokadę. Jednym z ich zadań jest niedopuszczenie do takiej ewentualności i uniknięcie możliwych negatywnych konsekwencji” – oświadczył minister w komunikacie, przekazanym przez jego resort.

Crosetto zaznaczył, że MSZ, które działa w ścisłej koordynacji z ministerstwem obrony, zaoferowało konkretne rozwiązanie, by umożliwić dostarczenie towarów mieszkańcom Strefy Gazy. Zagwarantowało też obecność w pobliżu flotylli okrętu wojskowego, gotowego do ewentualnego udzielenia jej wsparcia i pomocy.

„Niezbędne jest to, by flotylla nie próbowała sforsować blokady; narażenie życia ludzkiego na ryzyko na wodach, na których niemożliwe byłoby udzielenie pomocy, nie miałoby żadnego sensu i wywołałoby niepotrzebne zagrożenie” – ostrzegł włoski minister obrony.

Włoska część międzynarodowej flotylli humanitarnej odrzuciła propozycję rządu w Rzymie, by rozładować pomoc na Cyprze, skąd towary trafiłyby do Strefy Gazy.

Globalna Flotylla Sumud to międzynarodowa inicjatywa cywilna, w której biorą udział przedstawiciele ponad 40 krajów. Jej celem jest przełamanie izraelskiej blokady Strefy Gazy i dostarczenie pomocy Palestyńczykom, żyjącym na tym terytorium ogarniętym wojną i kryzysem humanitarnym.

Na pokładzie jednostek wchodzących w skład flotylli znajdują się Polacy, w tym poseł Franciszek Sterczewski, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich Omar Faris, prezes Stowarzyszenia Nomada Nina Ptak oraz dziennikarka i aktywistka Ewa Jasiewicz, autorka książki „Podpalić Gazę”.

Czym i kiedy skończy się ta wojna? Okruchy politycznego porządku

.W Izraelu toczy się wojna lub – jeśli ktoś woli – „operacja specjalna”, której cele trudno określić, bo to wojna hybrydowa – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

Nie wiadomo, kto z kim walczy, kto podejmuje decyzje i kto nadzoruje ich wykonanie. Nie można powiedzieć, że wojna toczy się między Izraelem i Palestyną, ponieważ państwo palestyńskie nie istnieje. Nie jest to też wojna pomiędzy ugrupowaniem militarnym Hamas i siłami zbrojnymi Izraela, ponieważ ani Hamas, ani armia izraelska nie są autonomicznymi podmiotami prawa międzynarodowego. Czyli jest to wojna widmo lub wojna, której nie ma, co utrudnia negocjacje na temat pokoju. Z obu stron prowadzą ją ludzie uzbrojeni, którzy kierują swe pistolety maszynowe przeciw nieuzbrojonej ludności. Czyli masakra w biały dzień.

Argument, że każda wojna jest tak okrutna i nieprzewidywalna, to pusty wykręt. Nie każda wojna wynika z celowego gmatwania relacji politycznych i administracyjnych przez wiele lat. To nie jest jedna z tych wojen, której w zasadzie nikt nie chce, ale których efekty dadzą się przewidzieć i ścierpieć. Większość tradycyjnych starć militarnych to wojny na odstraszenie i wyczerpanie przeciwnika. Od czasów generała von Clausewitza taka walka uznawana jest wprawdzie za działanie budzące lęk, ale pozostające na jakimś poziomie racjonalności. Ktoś coś traci, ktoś coś zyskuje, później następuje pokój. Obecne starcie na Bliskim Wschodzie to zupełnie coś innego. To nie wojna na przechytrzenie, usidlenie i zniechęcenie przeciwnika do walki. Ta wojna ma wyzerować przeciwnika, odciąć go od sojuszników i zadeptać jak pustynną żmiję.

Tworzenie stanów splątanych i mętnych pod względem prawnym uznawane jest czasem za sprytny zabieg polityczny, podobny w stylu do misternej partii szachowej. Mnożenie wątpliwości, tworzenie sytuacji niezwykłych i niedających się rozplątać daje nadzieję na znalezienie nieznanych wcześniej rozwiązań, może lepszych niż wszystkie inne dotąd. Jednak by wprowadzać tak zawiłe sztuczki, trzeba mieć jakiś pomysł na zawarcie pokoju. Na Bliskim Wschodzie nikt go nie ma. Tam czeka się cudu i liczy na rozwiązanie noszące znamię historycznego przewrotu. Albo ma zniknąć Izrael, albo ma zniknąć arabska Palestyna i wszyscy mają być zadowoleni. To dość naiwne oczekiwanie, ponieważ Palestyna jako państwo w ogóle nie istnieje. To tylko pseudoprawna konstrukcja, z którą nie wiadomo, co robić. Jej dziwaczny i nieokreślony status miał zapewne uspakajać potencjalnych wrogów. Kraj pozbawiony państwowości wydawał się zbyt wiotki, by stwarzać zagrożenie, choć jednocześnie Palestyna miała być rzekomo dość silna, by umieć o siebie zadbać. Teraz wszyscy widzą, że przyjęty status państwa namiastkowego tylko ułatwia agresję w jego imieniu i przeciwko jego istnieniu. Ten twór poplątany, nieuchwytny i nie do obrony stał się nagle bolesnym cierniem w boku słonia.

Czym jest Palestyna? Na obszarze nazywanym Zachodnim Brzegiem Jordanu istnieje od trzydziestu lat tymczasowa struktura administracyjna, która powstała na mocy porozumienia palestyńsko-izraelskiego z 1993 roku. To porozumienie wyróżnia trzy strefy (za Wikipedią): strefę A, obejmującą większe miasta na terenie określanym jako Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy; strefę B, obejmującą osiedla arabskie objęte militarną kontrolą Izraela; i strefę C, czyli osiedla izraelskie pod całkowitą kontrolą Izraela, obiekty wojskowe i miejsca o znaczeniu strategicznym (np. Dolina Jordanu).

Mówiąc to samo inaczej, strefa A to warunkowa autonomia arabska, strefa B to lokalna autonomia arabska w enklawach otoczonych przez tereny Izraela, strefa C to niby-arabska strefa bez jakiejkolwiek autonomii. Żadne państwo tak nie wygląda. Na mapie Zachodni Brzeg przypomina potłuczoną glinianą skorupę. Są tam osiedla arabskie z własnym lokalnym zarządem, poprzecinane liniami komunikacyjnymi nadzorowanymi przez Izrael. Jedyną całością wykluczoną spod nadzoru Izraela była do zeszłego miesiąca Strefa Gazy. Ta strefa formalnie pozostawała pod nadzorem Izraela, ale nadzór nie był sprawowany – rzekomo dla zwiększenia autonomii osiedli arabskich. A może nawet w imię przyjaźni i pokoju. Ten skrawek ziemi nieproporcjonalnie mały w stosunku do palestyńskich potrzeb pozwolił organizacji partyzanckiej Hamas zbudować system podziemnych korytarzy, łączących w całość magazyny zbrojeniowe, składy żywności i urządzenia pomocnicze nieznanego przeznaczenia.

Izrael okazywał cierpliwość, palestyńska ludność pozorną bezstronność i wytrzymałość. To kruche porozumienie, podsycane wzajemną nienawiścią, nie wytrzymało próby czasu. Na początku października 2023 roku arabska partyzantka dokonała wypadu na ludność Izraela bawiącą się na festiwalu muzycznym w bezpośrednim sąsiedztwie Strefy Gazy. Żołnierze Hamasu wzięli kilkuset zakładników, maltretując ich przy okazji, poniżając i niekiedy zabijając dla postrachu. Wybuchły walki między Izraelem i Hamasem, czyli między państwem niepodległym i organizacją podziemną w sensie dosłownym i przenośnym. Próba udawania, że Hamas nie istnieje, zakończyła się katastrofą humanitarną. Hamas jest niezależny i nieprzewidywalny właśnie dlatego, że nie podlega nikomu. Niby pełni funkcję sił zbrojnych Palestyny, ale Palestyna nie jest państwem. Izrael nie ma z kim pertraktować, bo jego przeciwnik jest wszędzie, ale pozostaje niewidoczny.

Palestyna jest osobnym tworem politycznym i jednocześnie jej nie ma, ponieważ nie jest uznawana za państwo. Zgodnie z konstytucją uchwaloną w roku 1994 ma prezydenta wybieranego rzekomo we własnym kraju, w wyborach powszechnych na 5-letnią kadencję. Istnieje rzekomo jednoizbowy parlament mający ponad 130 posłów. Taka atrapa państwowości została ustalona w styczniu 2013 roku, gdy prezydent Mahmud Abbas mocą własnego dekretu przekształcił Autonomię Palestyńską w Państwo Palestynę. Jednak to państwo jest uznawane tylko przez pewne kraje i nie jest członkiem ONZ. Rezolucją Zgromadzenia Ogólnego A/67/L.28 z 26 listopada 2012 r. przyznano Palestynie status nieczłonkowskiego państwa obserwatora (status of non-member observer state). W Polsce Palestyńskie Władze Narodowe mają własną ambasadę, a w Ramallah istnieje ambasada polska na terenie Palestyny. I choć Palestyna nie ma własnych sił militarnych ani instytucji wyspecjalizowanych w ochronie pokoju i prawa, ma flagę, godło i hymn. Zamieszki i konflikty muszą w zasadzie same zamierać albo może je kontrolować ad hoc powoływana lokalna milicja bądź armia Izraela.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-jacek-holowka-wojna-w-izraelu

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 września 2025
Fot.:https://freedomflotilla.org/