Francja reaguje na strategię bezpieczeństwa narodowego USA. „Moment prawdy”

Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot powiedział 10 grudnia w parlamencie, że Europa powinna przyspieszyć na drodze ku autonomii strategicznej, by odpowiedzieć na nową amerykańską strategię bezpieczeństwa. Jean-Noel Barrot nazwał publikację tej strategii „momentem prawdy”.
Francja reaguje na strategię bezpieczeństwa narodowego USA
.Ten „moment prawdy i wyjaśnienia” skłania Europę, by „trzymała kurs i przyspieszyła” – oświadczył Jean-Noel Barrot w niższej izbie parlamentu Francji, Zgromadzeniu Narodowym. Podkreślił, że oznacza to również, iż Paryż miał rację, wzywając Europę od 2017 roku do autonomii strategicznej. – Narody europejskie odrzucają kapitulację w wojnie najeźdźczej i również wojnie handlowej – powiedział szef MSZ. AFP ocenia, że Jean-Noel Barrot odniósł się w ten sposób do dwóch punktów spornych między Europą i USA: amerykańskiego planu pokojowego, uważanego za zbyt korzystny dla Rosji, jak również kwestii ceł amerykańskich dla UE.
Jean-Noel Barrot dodał, że kraje europejskie nie chcą, by Europa stała się „starzejącym się i zwasalizowanym kontynentem”. – Chcą, by Europa stała się demokratyczną potęgą, która nie pozwala nikomu decydować za siebie. (…) Nie zawiedźmy ich – apelował szef MSZ.
Brutalne wyjaśnienie postawy ideologicznej USA
.Wcześniej amerykańską strategię skomentowała Alice Rufo, minister delegowana we francuskim resorcie obrony. Alice Rufo powiedziała, że dokument jest „nadzwyczaj brutalnym wyjaśnieniem postawy ideologicznej Stanów Zjednoczonych”. Były to dotąd najostrzejsze słowa ze strony przedstawicieli Francji na temat tego dokumentu.
W części nowej strategii bezpieczeństwa USA poświęconej Europie napisano, że głównym priorytetem polityki wobec Starego Kontynentu powinny być m.in.: „przywrócenie warunków stabilności w Europie i stabilności strategicznej (w relacjach) z Rosją”, wzięcie przez państwa europejskie głównej odpowiedzialności za własną obronę, „brak dominacji jakiekolwiek wrogiego mocarstwa”, „poprawa” obecnego kursu politycznego kontynentu oraz „zakończenie postrzegania NATO jako stale rozszerzającego się sojuszu”. W dokumencie wyrażono przekonanie, że działania Unii Europejskiej podważają swobody polityczne i obywatelskie oraz suwerenność państw.
America First. Europa w uścisku rywalizacji Ameryki i Chin
.Jedynym rywalem w strategii Donalda Trumpa, mającej na celu osiągnięcie „America First”, są i będą Chiny – pisze Romano PRODI.
Wszyscy zgadzamy się już co do tego, że Donald Trump jest prezydentem, którego absolutnym i niezbywalnym celem jest „America First”. A to przekłada się na zapewnienie amerykańskiej dominacji na planecie w każdej dziedzinie, od technologii, przez gospodarkę, po supremację militarną. Cel, który Donald Trump zaczął już konkretnie realizować, wybierając zespół współpracowników, których darzy całkowitym zaufaniem i którzy są całkowicie oddani temu projektowi.
Drugą zaś powszechnie podzielaną opinią jest to, że strategia osiągnięcia celu, którą obrać może Donald Trump, jest całkowicie nieprzewidywalna. I choć od dnia objęcia władzy dzieli nas jeszcze kilka tygodni, już teraz możemy stwierdzić, że wszystkie podejmowane dotychczas przez prezydenta elekta decyzje potwierdzają obie prognozy.
Aby zrealizować plan „America First”, ludzie blisko związani z Donaldem Trumpem – nicią przyjaźni lub ludzie ze świata biznesu, ludzie lojalni wobec jego linii politycznej we wszystkich dziedzinach, od komunikacji po ekonomię, od handlu po wymiar sprawiedliwości – zostali wezwani do obsadzenia ról o najwyższej odpowiedzialności w Stanach Zjednoczonych. Ten osobisty i oczywisty wybór, który w niewielkim stopniu uwzględnia równowagę partyjną, nabiera szczególnego znaczenia w polityce zagranicznej, gdzie zarówno nowy sekretarz stanu (tj. minister spraw zagranicznych) Marco Rubio, jak i wpływowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz nie tylko cieszą się całkowitym zaufaniem prezydenta, ale stanowią część najbardziej skrajnego skrzydła składu, który postrzega Chiny jako swojego jedynego wielkiego przeciwnika. W strategii Donalda Trumpa, mającej na celu osiągnięcie „America First”, jedynym rywalem branym pod uwagę są w rzeczywistości Chiny.
Można zatem zaklasyfikować do sfery nieprzewidywalności wielokrotnie wyrażane przez Donalda Trumpa, choć być może nieoficjalnie złożone, zaproszenie chińskiego prezydenta Xi Jinpinga na ceremonię przekazania władzy w Waszyngtonie 20 stycznia 2025 roku. To nieprzewidziane i nieprzewidywalne zaproszenie, ponieważ nigdy w takiej ceremonii, zawsze zastrzeżonej dla świata amerykańskiego, nie uczestniczyła zagraniczna głowa państwa. Tym bardziej nieprzewidywalne, że jest skierowane do kraju, który chce rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym w walce o światową dominację.
Jednak jeśli dobrze się zastanowić, zaproszenie to nie należy do sfery nieprzewidywalności, lecz do dyplomacji. Donald Trump z pewnością wie, że Xi Jinping nigdy nie wziąłby udziału w ceremonii, podczas której musiałby być świadkiem koronacji swojego głównego przeciwnika politycznego. Nie do pomyślenia jest nawet to, że chiński prezydent zasiądzie pośród amerykańskiego establishmentu i dziesiątek ambasadorów, aby być świadkiem inauguracji prezydenta znanego z atakowania Chin.
.Zaproszenie to było jednak gestem, w związku z którym amerykański prezydent nie ryzykował utraty niczego. Tym nieszablonowym i niemożliwym zaproszeniem Trump może jednak faktycznie pokazać, że wyciągnął rękę do swojego wielkiego przeciwnika, wskazując, że jego otwarcie spotkało się z odrzuceniem po stronie chińskiej. Jest to oczywiście skromne posunięcie taktyczne, które jednak potwierdza, że lata rządów Donalda Trumpa w Białym Domu będą latami G2, czasem bezpośredniej konfrontacji między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, od której zależeć będzie cała reszta – w tym Europa.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/romano-prodi-europa-w-uscisku-rywalizacji-ameryki-i-chin/
PAP/Anna Wróbel/MJ






