Ideologia woke coraz mniej popularna – „The Economist”

woke -

Po czterech latach publiczne zainteresowanie w USA naczelnymi kwestiami podnoszonymi przez ruch woke gwałtownie osłabło – pisze portal brytyjskiego dziennika „The Economist”. Gazeta w tym kontekście przytacza wypowiedzi aktywistów skrajnie lewicowej ideologii wokeizmu, którzy narzekają na to, iż propagowane przez nich hasła głoszące koncept „białej winy”, czy uznające istnienie „białej supremacji” nie są już tak nośnymi tematami wśród amerykańskiego społeczeństwa jak to było w 2020 r. po śmierci Georga Floyda.

Epidemia woke zmierza ku końcowi?

.Inicjatywa „Race2Dinner”, której autorkami były dwie „antyrasistowskie” działaczki Regina Jackson i Saira Rao (pierwsza będąca Afroamerykanką, a druga amerykańską Hinduską), polegała na organizowaniu trwających dwie godziny spotkań, w trakcie których osiem białych kobiet siedzących razem przy stole wysłuchiwało agresywnej retoryki dotyczącej rzekomego białego uprzywilejowania, jakim miałyby dysponować. Zdaniem tych dwóch wywodzących się z mniejszości rasowych USA aktywistek, wszyscy biali ludzie są rasistami (z czego połowa z nich, wedle tej narracji, miałaby być jedynie nieuświadomiona). Za udział w takich kolacjach każda z uczestniczek musiała zapłacić 2500 dolarów.

Wspomniane dwie zwolenniczki ruchu BLM („Black Lives Matter”) odpowiadające za te indoktrynacyjne antybiałe spotkania obecnie rozpaczają, iż początkowa popularność ich projektu teraz jest jedynie echem przeszłości. Ostatnie wydarzenie „Race2Dinner” miało miejsce w 2023 roku. Aktualnie w miejsce tych seansów antybiałej nienawiści woke aktywistki urządzają pokazy filmowe. Jako przyczynę rezygnacji z tej inicjatywy podają to, iż zainteresowanie opinii publicznej kwestiami tego, co one same określają jako „niesprawiedliwości rasowej”, całkowicie wygasło. „Puls antyrasizmu, antykolonializmu, antyimperializmu, antyludobójstwa jest martwy. Te tematy nie mają już pulsu” – ubolewa Saira Rao.

Trapiąca Stany Zjednoczone epidemia wokeizmu jest jednym z głównych tematów do których w swojej kampanii wyborczej przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w USA odnosi się zarazem kandydujący w nich Donald Trump, jak i cała Partia Republikańska. Formacja ta w swoim oficjalnym programie określa obecną administrację zasiadającą w Waszyngtonie Biden-Harris, jako mającą charakter wokeistowski. Republikanie twierdzą, że tylko oni mogą powstrzymać dalszy wzrost ideologii woke. Lider Partii Republikańskiej Donald Trump w lipcu po otrzymaniu nominacji do startu w wyborach prezydenckich w USA twierdził, iż za „niepowodzenia amerykańskiej armii” odpowiedzialne są poddane wpływom wokeizmu władze.   

Zdaniem portalu „The Economist” ruch woke szczyt popularności ma już za sobą, gdyż ten miał przypaść na 2020 r., tuż po śmierci Afroamerykanina Georga Floyda, do której doprowadzenie zostali oskarżeni funkcjonariusze policji uczestniczący w próbie zatrzymania tego wielokrotnie notowanego kryminalisty (badania toksykologiczne przeprowadzone w trakcie sekcji zwłok wykazały, iż Floyd miał we krwi fentanyl i metamfetaminę). To właśnie w związku z tym wydarzeniem, w którym liberalna i progresywistyczna część amerykańskiej opinii publicznej doszukiwała się dowodu rzekomego systemowego rasizmu trwającego w USA, doszło do wybuchu na terenie całych Stanów Zjednoczonych intensywnych zamieszek trwających w okresie od maja do lipca 2020 r.

Progresywistyczne hasła tracą na popularności

.Od tego czasu dyskusje i sama nośność progresywistycznych haseł woke znacząco spadły. „The Economist” podjął próbę oszacowania skali tego spadku w kontekście ilościowym. Popularność ideologii przebudzeizmu została zbadana w czterech obszarach: opinii publicznej, mediach, szkolnictwie wyższym i biznesie. W niemal wszystkich badanych sferach zauważono podobny trend. Progresywistyczne poglądy gwałtownie zyskały na popularności po raz pierwszy w 2015 roku, kiedy na amerykańskiej scenie politycznej pojawił się Donald Trump. Drugim momentem w którym wokeizm zyskał silnie na znaczeniu i popularności był rozwój w latach 2017-2020 takich lewicowo-liberalnych ruchów jak #MeToo i Black Lives Matter.

Jak informuje brytyjski dziennik, moment szczytowej popularności dla „woke culture” przypadł na lata 2021-2022. Od tego momentu ideologia przebudzeizmu zaczęła tracić na popularności. Zdaniem „The Economist”, trend spadkowy w poziomie poprawności politycznej i sygnalizowaniu „cnoty” (rozumianej przez wokeizm, jako afirmację mniejszości etnicznych, rasowych, religijnych, seksualnych oraz kobiet) miał nie ominąć także sfery korporacyjnej.

Termin „woke” ma slangowe korzenie i wywodzi się z afroamerykańskiej odmiany języka angielskiego. Zaczął być szerzej stosowany po 2014 r., kiedy został zaadaptowany przez ruch Black Lives Matter (BLM). Od początku słowo to było związane z tematyką rasową – lewicowi działacze za jego sprawą opisywali osoby, które miały być świadome tego co oni określali jako „systemowy rasizm w USA”. Szybko jednak jego znaczenie zostało rozszerzone o wszelkich progresywistystów, którzy działają na rzecz „grup dyskryminowanych”. Od drugiej połowy lat 10., a szczególnie od jej końca, termin ten ma najczęściej pejoratywne znaczenie i służy do określania każdego kto ma silnie lewicowo-liberalny światopogląd.  

Ideologia „woke”

.Na temat radykalnej lewicowej ideologii „woke” (przebudzeizm, wokeizm) na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Michel WIEVIORKA w tekście „Wokeizm. Woke. Czas rewolucji„.

„Zjawisko to, którego początki sięgają lat 2016–2017, przybiera dwie podstawowe formy. Pierwsza jest instytucjonalna: powstanie pod kierownictwem Laurenta Bouveta, politologa zmarłego na początku 2022 roku, stowarzyszenia Wiosna Republikańska (PR), dążącego do zorganizowania frontu politycznego w imię republiki przeciwko komunotaryzmowi i identytaryzmowi, co zakłada koalicję ponad klasycznym podziałem na lewicę i prawicę. I rzeczywiście ruch ten zdołał przyciągnąć intelektualistów i polityków z różnych opcji, w tym z tego, co zostało z lewicy. Kolejnym krokiem, dużo radykalniejszym, było powołanie do życia w styczniu 2021 roku przez kolektyw badaczy sprzeciwiających się „dekolonizacji” i tożsamościowym obsesjom Obserwatorium Dekolonizacji. Ma to w zamyśle być portal internetowy służący „zwalczaniu promowania antysemityzmu, seksizmu i rasizmu przez pseudonaukę oraz obronie szkoły, języka i świeckości państwa przed ideologiami”. Jak widać, jest to rodzaj machiny wojennej wytoczonej przeciwko „woke”, „islamogoszyzmowi”, „cancel culture” itp., dużo bardziej kategorycznej w działaniu niż Wiosna Republikańska. Sam na własnej skórze doświadczyłem, Panie Prezydencie, że to „obserwatorium” pod pozorem naukowości dopuszcza się pseudonaukowych, wyssanych z palca i haniebnych ataków ad personam”.

.”Drugim kanałem wojującego republikanizmu są media. Krytyką „wokeizmu” i innych rzekomych „gangren” zajmują się – działający najczęściej w porozumieniu – intelektualiści i politycy. Odnajdujemy ich wśród autorów artykułów i sygnatariuszy rozmaitych listów, jak na przykład petycji z 22 kwietnia 2018 roku, która ukazała się w dzienniku „Le Parisien”, a którą podpisało prawie dwieście pięćdziesiąt osobistości, albo Manifestu Stu, opublikowanego przez „Le Monde” 1 listopada 2020 roku i podpisanego przez dwieście pięćdziesiąt sześć osób (ich profil zbadał Olivier Estèves): było wśród nich stu osiemdziesięciu sześciu mężczyzn i siedemdziesiąt trzy kobiety, średnia wieku wynosiła ponad sześćdziesiąt trzy lata, a żadna z tych osób nie była tak naprawdę wyspecjalizowana w tematyce „woke” – pisze prof. Michel WIEVIORKA.

WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 września 2024