Jan ROKITA we „Wszystko co Najważniejsze”

Dnia 18 czerwca 1959 r. urodził się Jan ROKITA, filozof polityki, prawnik, publicysta, działacz opozycji solidarnościowej, poseł na Sejm RP w latach 1989-2007, były przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, wykładowca akademicki. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty jego autorstwa, które ukazały się na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Czy znów mamy się kryć z naszymi przekonaniami?
.„Nowa rzeczywistość skazuje europejskiego konserwatystę na podnoszenie rabanu w obronie wolności słowa. W szczególności w obronie tego, co postępowcy chcą zdezawuować i wykluczyć z debaty jako »mowę nienawiści«” – pisze Jan ROKITA w tekście „Czy znów mamy się kryć z naszymi przekonaniami?”.
Jak przekonuje, „jeśli w dzisiejszych ideowych realiach eurobiurokracja dostaje polityczne przyzwolenie na to, aby zabrać się do nadzoru nad wolnością słowa, to już z pewnością wynikną z tego same nieszczęścia. Powód jest prosty: cały aparat unijny, od jakichś kilku lat, występuje nie jako arbiter, ale jako strona wielkiego sporu o to, czym w istocie ma być we współczesnej europejskiej demokracji wolność słowa, a co za tym idzie – jakie środki prawne i polityczne służą owej wolności, a jakie ją tłumią”.
„W błyskotliwie napisanych esejach, wydanych już przeszło ćwierć wieku temu pod prowokacyjnym tytułem There’s No Such Thing as Free Speech, Stanley Fish – profesor sztuki, filozofii prawa i nauk ścisłych – uzasadniał tezę, że w dobie zaczynających się wojen kulturowych »wolność słowa nie będzie już niezależną wartością, ale wyłącznie polityczną nagrodą«. (…) Irlandzki premier Varadkar jest zwiastunem tego kierunku, a jego projekt ustawy o »mowie nienawiści« wyraziście pokazuje nowy model prawnej regulacji granic wolności słowa, do którego dążą współcześni »liberałowie«” – twierdzi Jan ROKITA.
„Im szerzej uda się różnym Varadkarom zakreślić ściganą prawnie strefę „mowy nienawiści”, tym większa rzesza zwykłych, trzeźwo patrzących na świat ludzi zostanie zmuszona po prostu do ukrywania się ze swoimi przekonaniami. W Polsce żyje zresztą jeszcze sporo takich, którzy zdążyli za młodu przećwiczyć ten mechanizm. O to chodzi Varadkarowi. I głowę sobie dam uciąć: taka ma być ideowa misja nowego urzędu nadzorczego Unii Europejskiej” – dodaje.
Polski uniwersalizm
.Jak ROKITA w tekście „Polski uniwersalizm” pisze, że „tylko niektóre spośród europejskich narodów mają w swym narodowym charakterze silny pierwiastek politycznego uniwersalizmu. Najstarsze i najbardziej oczywiste pod tym względem jest polityczne dziedzictwo Niemiec, które od czasu proklamacji w X wieku Świętego Cesarstwa w ciągu ośmiu następnych stuleci niosły ideę politycznej jedności Europy”.
Jak podkreśla Autor, „tylko trochę młodsze są dwa inne europejskie uniwersalizmy, niesłusznie traktowane jako mało znaczące, gdyż peryferyjne: skandynawski i polski. Historycznie mają one zakorzenienie w epoce wielkiego przełomu, pomiędzy wiekami średnimi i nowożytnością. Dwie XIV-wieczne unie: skandynawska, zawarta na zamku w szwedzkim Kalmarze, oraz polsko-litewska, uzgodniona na zamku w Krewie na Białorusi – wyznaczają początki tych dwóch, tak doniosłych dla kształtu Europy uniwersalizmów. Unia kalmarska pozostaje do dziś dnia punktem odniesienia dla głębokiego poczucia politycznej wspólnoty, jakie każdego dnia obserwujemy wśród Skandynawów. Z kolei unia krewska stworzyła najbardziej trwałe, bo istniejące aż przez cztery stulecia, olbrzymie państwo w Środkowo-Wschodniej Europie, będące politycznym związkiem Polaków, Ukraińców, Białorusinów i Litwinów”.
Opuszczenie i wymazywanie
.„Opuszczenie przez sojuszników i idące w ślad za nim wymazywanie narodu i jego kultury przez okupanta – to jest największa zbiorowa trauma Polaków, sięgająca nawet głębiej niż dzieje II wojny światowej. A także sam rdzeń polskiej wrażliwości na świat” – pisze Jan ROKITA w artykule „Opuszczanie i wymazywanie”.
Jak podkreśla, „jeśli ktoś chce dziś pojąć sens polskiej wrażliwości na inwazję Ukrainy, musi najpierw sięgnąć do nie tak znów odległych dziejów Europy Środkowo-Wschodniej”.
„»Tylko poezja polska nie opuści cię, nie zdradzi, polski żołnierzu« – pisał niegdyś pisarz moralista Stefan Żeromski. Był w tym romantycznie brzmiącym wersie tak charakterystyczny dla polskości cień rozczarowania postawą wolnego świata, który zawsze znajdzie jakąś racjonalizację własnego strachu przed ponoć zbyt dużym i zbyt ryzykownym zaangażowaniem w pomoc dla napadniętego. Gdyby nie to polskie doświadczenie opuszczenia i wymazywania, pewnie patrzylibyśmy na walczącą Ukrainę podobnie, jak patrzą Niemcy albo Francuzi”.
WszystkoCoNajważniejsze/SN