Kilonowa – kosmiczne zagrożenie dla Ziemi
Kataklizmy zdarzają się we wszechświecie bezustannie. Łączące się czarne dziury, supernowe, rozbłyski gamma i wiele innych. Większość z nich ma miejsce w odległych galaktykach, więc nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla ludzkości. Istnieje jednak kilka, które mogą mieć wpływ na życie na Ziemi, a kilka z nich może nawet doprowadzić do zagłady naszego gatunku. Jedno z takich zagrożeń znane jest jako kilonowa.
Kosmiczne zagrożenia
.Zagrożenie ze strony tych kosmicznych zdarzeń, pochodzi od wysokoenergetycznych cząstek. Ziemia ma dość wytrzymałą atmosferę i dość silne pole magnetyczne, więc ludzkość jest dobrze chroniona przed większością rozbłysków słonecznych i promieni kosmicznych. Jednak osłona ta nie jest wystarczająca przed naprawdę silnymi wiązkami promieniowania gamma lub rentgenowskiego, które mogłyby zjonizować naszą atmosferę i zabić życie na Ziemi.
Największym zagrożeniem kosmicznym dla Ziemi, zdaniem naukowców, jest wybuch pobliskiej supernowej, ale najbliższą dużą gwiazdą, która może eksplodować w najbliższej przyszłości, jest Betelgeza. Znajduje się ona 650 lat świetlnych od Ziemi, ale gdy stanie się supernową, nie powinna jej zaszkodzić, a jedynie stać się widoczną gwiazdą, prawie tak jasną jak Księżyc.
Kilonowa
.Kolejnym zagrożeniem płynącym z kosmosu może być kilonowa. Jest to połączenie dwóch gwiazd neutronowych, które generuje ogromne ilości wysokoenergetycznych cząstek. Nie są one tak jasne jak supernowe, ale mogą być od nich tysiące razy jaśniejsze. Z obszarów biegunowych dochodzą wiązki promieniowania rentgenowskiego, a z obszaru równikowego dochodzi do samej eksplozji kilonowej, która może przyspieszyć cząstki do ogromnych prędkości.
Gdyby kilonowa miała miejsce w bliskim sąsiedztwie Ziemi, byłaby to bardzo zła wiadomość dla ludzkości. Najnowsze badanie opublikowane na serwerze preprintów arXiv pokazuje jednak, że ryzyko wystąpienie nieopodal jest niskie.
Badanie opiera się na fuzji gwiazd neutronowych zaobserwowanej w 2017 roku. Zostało ono wykryte optycznie jako rozbłysk gamma (GRB) i grawitacyjnie jako fuzja zwartych obiektów. Oznacza to, że naukowcy dysponują danymi na temat mas i odległości pierwotnych gwiazd neutronowych, a także ilości wytwarzanej przez nie energii.
Istnieją trzy główne zagrożenia związane z eksplozją kilonowej. Pierwszym z nich jest emisja promieniowania rentgenowskiego z poświaty po zdarzeniu, która emanuje z obszaru polarnego. Biorąc pod uwagę spadek natężenia światła wraz z odległością, astronomowie obliczyli, że stanowiłaby ona zagrożenie w promieniu 5 parseków, czyli około 16 lat świetlnych. Drugim zagrożeniem są promienie gamma wytwarzane przez samą eksplozję. Ponieważ promienie gamma mają tendencję do silnego rozpraszania cząstek międzygwiezdnych, stanowią one zagrożenie dopiero w odległości 4 parseków, czyli 13 lat świetlnych. Trzecie zagrożenie jest bardziej subtelne. Dwa pierwsze dotarłyby do nas z prędkością światła, a gdybyśmy znajdowali się poza ich promieniem zagrożenia, widzielibyśmy je jedynie jako niesamowity pokaz świetlny. Jednak fala uderzeniowa kilonowej wytworzyłaby rozszerzającą się powłokę wysokoenergetycznych promieni kosmicznych. Mogłyby one dotrzeć do Ziemi tysiące lat po pierwotnym promieniowaniu rentgenowskim i gamma. Badacze obliczyli śmiertelny zasięg promieni kosmicznych, okazało się, że wynosi on prawie 36 lat świetlnych. Pobliski kosmiczny pokaz światła z kilonowej może być ostrzeżeniem o zagrożeniu czyhającym na ludzkość.
Nie ma jednak powodów do obaw. Biorąc pod uwagę rzadkość łączenia się gwiazd neutronowych w galaktyce, prawdopodobieństwo, że Ziemia znajdzie się w pobliżu kilonowej jest zasadniczo zerowe. Znacznie większe ryzyko wiąże się z rozbłyskami słonecznymi z naszego Słońca, które są głównie zagrożeniem technologicznym, a nie egzystencjalnym. Fuzja gwiazd neutronowych prawdopodobnie nie zakończy życia na Ziemi.
Teleskop Webba
.Zastępca dyrektora ds. rozwoju technologii i profesor w Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, Piotr ORLEAŃSKI, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Udało się ustawić wszystkie 18 luster Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Stanowią one razem zwierciadło o rozpiętości 6,5 metra. Każde z luster musi być oddzielnie wyjustowane, by móc dobrze zobrazować dane, które pozyskuje. W lipcu 2022 roku zobaczyliśmy pierwsze zachwycające zdjęcia różnego rodzaju obiektów kosmicznych. NASA opublikowało specjalną animację, na której można porównać zdjęcia tych samych obiektów pozyskane za pomocą teleskopu Hubble’a i Webba. Dopiero gdy się porównuje zdjęcia, widać, jaka jest różnica między tymi teleskopami”.
„Teleskopy Hubble’a i Webba różnią się dwoma rzeczami. Nowszy z nich jest większy, w związku z tym jest w stanie obserwować mniejsze obiekty, głównie te, które znajdują się dalej od nas. Widziane przez nas w ten sposób kosmiczne zdarzenia zachodziły w przeszłości – światło potrzebowało milionów lat, by do nas dotrzeć i byśmy mogli te zdarzenia teraz zaobserwować. Można powiedzieć, że widzimy to, co działo się np. 13,5 miliarda lat temu. W przypadku teleskopu Hubble’a było to 12 miliardów lat. Ale nawet obiekty wcześniej zaobserwowane przez teleskop Hubble’a widzimy dziś dzięki teleskopowi Webba znacznie bardziej szczegółowo. Tym, co różni te teleskopy, jest również to, że instrumenty teleskopu Hubble’a pracują w zakresie widzialnym, natomiast Webba w podczerwieni. To jest zupełnie inne spektrum fali elektromagnetycznej. Również dzięki temu można więcej zobaczyć. Jednak tym, co znacznie różni te twa teleskopy, jest ich wielkość – starszy ma dwa metry średnicy, nowszy ponad sześć” – pisze prof. Piotr ORLEAŃSKI w tekście „Kosmos coraz bliżej, także z Polakami„.
Oprac. EG