Maria Curie-Skłodowska w Muzeum Figur Woskowych Grévin

Figura woskowa Marii Curie-Skłodowskiej pojawi się w muzeum Grévin w Paryżu 2 października 2025 roku, a o godzinie 9.00 zostanie przybrana w różowe barwy.
Figura woskowa Marii Skłodowskiej-Curie stanie w paryskim muzeum dzięki Instytutowi Curie. W ten sposób muzeum figur woskowych Grévin przystępuje do akcji na rzecz badania piersi i zwalczania nowotworów.
Wielkie i niebezpieczne piękno. Promieniotwórczość w nauce i medycynie
.Na przykładzie wielkich uczonych, takich jak Maria Skłodowska-Curie i jej córka Irena Joliot-Curie, widać wyraźnie, że prawdziwy pasjonat nauki musi mieć ogromną wyobraźnię, nie tylko wiedzę. Ponadto niezbędna jest wytrwałość w realizowaniu swoich pomysłów, często bez wsparcia finansowego państwa. Tylko ktoś, kto ma dużo pozytywnej energii, siły i ciekawości świata, jest w stanie przetrwać w jednym z najgorzej opłacanych i niedocenianych zawodów świata – pisze Sylwia BORSKA na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Jestem jedną z tych osób, które uważają, że nauka kryje w sobie wielkie piękno. Naukowiec w swym laboratorium jest nie tylko technikiem – jest także dzieckiem stojącym twarzą w twarz ze zjawiskami natury, które budzą jego zachwyt niczym bajka. Nie pozwólmy, aby myślano, że cały naukowy postęp można zredukować do mechanizmu. (…) Nie wierzę też w to, że duch przygody w naszym świecie jest skazany na wymarcie. Jeżeli cokolwiek wokół mnie przyciąga mą uwagę, to kryje się za tym właśnie duch przygody, który zdaje się niezniszczalny.
Maria Skłodowska-Curie
Fot. 1. Zdjęcie dłoni żony Roentgena, wykonane przez niego samego w 1896 roku (pozytyw zrobiony ze zdjęcia rentgenowskiego)
Wilhelm Roentgen, pierwszy naukowiec, który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki (w 1901 roku), odkrył formę światła, nazwaną przez niego promieniami X.
Jak to zazwyczaj w nauce bywa, dokonał tego przez zupełny przypadek, prowadząc pod koniec dziewiętnastego wieku zupełnie niezależne badania nad lampą elektronową. Pierwszy rentgenogram przedstawiał dłoń jego żony, która z przerażeniem oglądała obraz swoich kości i porównała to do ujrzenia „własnej śmierci”. W 1895 roku zdjęcie obiegło świat, wzbudzając sporo taniej sensacji, ale jednocześnie skłoniło wielu naukowców do badań nad istotą promieniowania.
Osobą, która pierwsza próbowała odkryć tajemnicę promieni Roentgena, był Henri Becquerel. W świetnie wyposażonym laboratorium muzealnym, posługując się fosforoskopem, wymyślonym przez jego ojca, próbował znaleźć substancje mogące być źródłem promieniowania X. Jego praca nie przyniosła spektakularnych efektów, ale niezwykle zainteresowała młode małżeństwo naukowców, Marię i Piotra Curie, którym później pomagał.
Długoletnia praca małżeństwa Curie w baraku służącym za laboratorium, wyposażonym jedynie w komorę jonizacyjną, aparaturę na kwarc piezoelektryczny i elektrometr, zaprojektowany przez Piotra i jego brata Jacques’a, doprowadziła do odkrycia dwóch pierwiastków promieniotwórczych – radu i polonu. Inicjatorką i koordynatorką tych badań była Maria. Wraz z mężem wykonywała ciężką i niebezpieczną pracę fizyczną – przerzucała i poddawała destylacji tony blendy uranowej. Stanowili niezwykle udany tandem aż do 1906 roku, kiedy ich wspólne zmagania przerwała tragiczna śmierć Piotra. Swoją pracę wykonywali w ciężkich warunkach, z trudem zdobywali potrzebne fundusze. Sytuację dodatkowo komplikowało to, że Maria była… kobietą, na dodatek cudzoziemką. Mimo wszystkich przeciwności w 1903 roku państwo Curie wraz z Henrim Becquerelem otrzymali Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki za badania nad zjawiskiem promieniotwórczości.
W tamtych czasach dyskryminacja kobiet i ksenofobia były powszechne. Panowało przekonanie, że panie nie mają predyspozycji do nauki, co najczęściej zamykało im już na starcie możliwość rozwoju. W środowisku akademickim jedynie mężczyźni mogli kierować badaniami, otrzymywać na nie fundusze i zdobywać nagrody za pracę swoją i cudzą. Rola kobiet ograniczała się do pomocy w laboratoriach i przy sporządzaniu notatek dotyczących eksperymentów. We Francji nieprzychylnie patrzono również na cudzoziemców, bardzo niechętnie pozwalano im na większe przedsięwzięcia naukowe. Za sprawą geniuszu i wytrwałości Marii Skłodowskiej-Curie zaczęło się to zmieniać.
Fot. 2. Maria Skłodowska-Curie
Fot. 3. Piotr Curie
Po śmierci męża Maria borykała się z próbami podważenia jej dokonań. Intensywnie pracowała, by potwierdzić odkrycie radu i polonu.
W 1910 roku wybuchł skandal obyczajowy – Francję obiegła wieść o romansie Marii Curie z Paulem Langevinem, za sprawą chorej z nienawiści żony Paula. Jeanne Langevin bezprawnie udostępniła dziennikarzom listy Marii oraz materiały rozwodowe, ponadto nękała ją przy każdej nadarzającej się okazji, szantażowała, a nawet groziła jej śmiercią. Pomimo takiego obrotu spraw, Maria Skłodowska-Curie otrzymała nominację do drugiej Nagrody Nobla. Niektórzy nieprzychylni Marii naukowcy chcieli wykorzystać złą prasę przeciwko niej, pojawiły się głosy sprzeciwu. Svante Arrhenius, który uległ tej nagonce, wręcz domagał się listownie, aby Maria Skłodowska-Curie nie przyjeżdżała na uroczystość do Sztokholmu. Maria odpowiedziała: „Wydaje mi się, że krok, który Pan mi doradza, byłby poważnym błędem. Albowiem nagroda została mi przyznana za odkrycie radu i polonu. Uważam, że nie ma związku między moją pracą naukową a faktami z mego życia prywatnego, które się wyciąga przeciwko mnie w nędznych publikacjach, a które są zresztą zupełnie wypaczone”. Na szczęście członkowie Norweskiego Komitetu Noblowskiego nie poddali się presji frustratów. Duże znaczenie miała pozytywna opinia wielkich ludzi nauki, przychylnych uczonej, w tym Alberta Einsteina i Maxa Plancka. Ostatecznie w 1911 roku Maria Skłodowska-Curie otrzymała drugą, w pełni zasłużoną Nagrodę Nobla, tym razem z dziedziny chemii – za odkrycie polonu i radu. Wielka Maria wygrała z małymi ludźmi.
Maria Skłodowska w Warszawie
.Dnia 7 listopada 1867 roku Skłodowskim rodzi się piąte dziecko. Ich mieszkanie znajduje się wtedy na piętrze nad szkołą przy ulicy Freta. Dziewczynka otrzymuje imię Maria Salomea – zdrobniale Mania, albo też bardziej czule Maniusia. Później w Paryżu sama wybierze dla siebie imię Marie – o pierwszych latach Wielkiej Noblistki pisze jej biograf. Niepublikowana wcześniej w Polsce praca Jean-Pierre POIRIER.
Życie w Warszawie w 1867 r. nie jest łatwe dla nikogo. Polska – jedna z największych europejskich nacji – została wymazana z map świata. Kongres Wiedeński, po upadku Napoleona w 1815 roku, oznaczał dla Polski kolejny, czwarty już rozbiór pomiędzy Rosję, Prusy i Austrię. Jedynie część Polski pod zaborem austriackim zachowuje pewną autonomię. Nie można tego samego powiedzieć ani o części okupowanej przez Prusy, gdyż poddana ona jest intensywnej germanizacji, ani o części kontrolowanej przez Rosję, ponieważ tam ludność musi znosić carską opresję. Pierwsze powstanie w Warszawie w 1830 roku zostaje brutalnie stłumione i powoduje masową emigrację do Francji. Kolejne, w 1863 roku, prowadzi do wzmożenia polityki rusyfikacji i daje carowi Aleksandrowi II pełną władzę nad tym, co nazywa Krajem Nadwiślańskim. Język rosyjski staje się jedynym językiem urzędowym. Nauczanie w szkołach publicznych odbywa się więc wyłącznie w tym języku, a miejsce Polaków na rozmaitych funkcjach publicznych zajmują Rosjanie bądź Polacy usposobieni prorosyjsko.
Młode małżeństwo nauczycieli – Władysław i Bronisława Skłodowscy – stara się, mimo trudnych czasów, nie tracić nadziei. Oboje małżonkowie pochodzą z drobnej i niemajętnej szlachty ziemiańskiej i utrzymuje się ze swoich skromnych pensji nauczycielskich. Władysław jest nauczycielem fizyki i matematyki w gimnazjum męskim, a Bronisława, z domu Boguska, prowadzi niewielką pensję dla dziewcząt przy ulicy Freta na Starym Mieście. Oboje są wykształconymi patriotami, należącymi do niepodległościowej inteligencji, ciemiężonej przez rosyjskiego zaborcę. Nie angażują się jednak, tak jak zrobił to w 1864 roku Zdzisław, brat Władysława, w ruch powstańczy. Mają pod swoją pieczą czworo ukochanych dzieci, do których zgodnie z polskim zwyczajem zwracają się zdrobniale: do najstarszej z rodzeństwa Zofii – Zosia, do Bronisławy – Bronia, do Heleny – Hela, a do Józefa, jedynego chłopca w tym gronie – Józio.
Jedynym przejawem patriotyzmu i przywiązania do polskiej kultury, jest dla całej niezwykle zjednoczonej rodzinywieczorne czytanie wierszy polskich poetów, zakazanych z powodu ich sprzeciwu wobec carskiego reżimu, i przebywających w tamtym czasie na obczyźnie w Paryżu.
Duchowym przywódcą w tamtym tragicznym okresie jest Adam Mickiewicz, który ucieleśnia wartości polskiego narodu. Cała rodzina Skłodowskich, czytając Pana Tadeusza, Mickiewiczowskie arcydzieło i jedną z ostatnich wielkich epopei, wzrusza się piękną opowieścią o miłości oraz o walce z carskim okupantem, znajdując w niej przy okazji wspaniały portret drobnej polskiej szlachty.
Czytając Zygmunta Krasińskiego współodczuwają cierpienia i zmagania lyońskich szwaczy, opisane z taką wrażliwością w arcydziele Nie-Boska Komedia. Przeżywają mocno również lekturę Irydionu, jednego ze najważniejszych dokonań polskiej poezji romantycznej.
U Juliusza Słowackiego, poety szczególnie wielbionego przez młodych Polaków, poety polskich dążeń tożsamościowych, odnajdują, pomiędzy czułością i ironią, pomiędzy rzeczywistością a fantazją, aktualne wyzwania społeczne, umiłowanie wolności, idealistyczną i szczodrą koncepcję ludzkiego losu, która będzie towarzyszyła im przez całe życie. Wieczory te rozbudzą u wszystkich dzieci w rodzinie Skłodowskich umiłowanie poezji, świadomość jej mocy do pobudzania patriotycznych uniesień i aspiracji do większej sprawiedliwości społecznej oraz większej wolności dla każdego człowieka.
7 listopada 1867 roku Skłodowskim rodzi się piąte dziecko. Ich mieszkanie znajduje się wtedy na piętrze nad szkołą przy ulicy Freta. Dziewczynka otrzymuje imię Maria Salomea – zdrobniale Mania, albo też bardziej czule Maniusia. Później w Paryżu sama wybierze dla siebie imię Marie.
Mieszkanie robi się zbyt ciasne. Władysław Skłodowski dostaje posadę w gimnazjum męskim przy ulicy Nowolipki. Pełni tam dwie funkcje: jest nauczycielem oraz podinspektorem, dzięki czemu może liczyć na dwie pensję i większe mieszkanie na parterze liceum. Żona Władysława musi jednakże porzucić posadę kierowniczki pensji przy ulicy Freta, by móc poświęcić się całkowicie wychowywaniu dzieci.
Ale jest to ponad siły Bronisławy, gdyż cierpi na gruźlicę. Wie, że jest to choroba zakaźna. Żeby nie zarazić swoich dzieci postanawia trzymać je z dala od siebie. Te muszą nie tylko mówić do niej w trzeciej osobie, ale też nie wolno im jest jej całować. To, co dzieci biorą za oschłość, jest tak naprawdę środkiem ostrożności, który uratuje im życie. Matka, świadoma zagrożeń, jakie choroba niesie ze sobą, używa swoich naczyń i swoich sztućców.
Stan żony się pogarsza, więc Władysław gromadzi wystarczającą sumę pieniędzy, by móc ją po raz pierwszy wysłać, w towarzystwie najstarszej córki Zosi, na leczenie do Nicei we Francji.
Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jean-pierre-poirier-maria-sklodowska-w-warszawie/
Inna Maria Curie-Skłodowska
Los Polski, która jest wówczas podzielona między Imperium rosyjskie, Austrię i Prusy jest bardzo ważną kwestią dla całej rodziny. W domu, narażając się na aresztowanie, czyta się polskich poetów, w szczególności Adama Mickiewicza i Juliana Niemcewicza, jednego z inicjatorów powstania listopadowego w 1830 roku – o nieznanych epizodach z życia Wielkiej Polskiej Noblistki pisze Janine TROTEREAU.
Maria Salomea Skłodowska przychodzi na świat 7 listopada 1867 w Warszawie, przy ulicy Freta. Miasto znajduje się wówczas pod okupacją rosyjską. Jest najmłodszym dzieckiem w rodzinie, po Zosi, Józiu, Broni i Heli. Najstarsze dzieli od najmłodszego pięć lat, co sprawi, że rodzeństwo będzie mocno związane przez całe życie. Ich rodzice – Władysław Skłodowski i Bronisława, z domu Bogucka – wywodzą się z drobnej szlachty ziemiańskiej, która utraciła większość swoich dochodów w 1861 roku wraz ze zniesieniem pańszczyzny przez cara Aleksandra II. Muszą zatem pracować. Władysław uczy, po rosyjsku, matematyki i fizyki w gimnazjum męskim przy ulicy Nowolipki. Cała rodzina wprowadza się do mieszkania służbowego przy szkole. Bronisława jest nauczycielką, a później również przełożoną szkoły dla dziewcząt pochodzących z najlepszych warszawskich rodzin. Rzuca jednak tę funkcję wraz z nominacją męża na inspektora i nauczyciela gimnazjum.
Córki Skłodowskich zostają od razu zapisane do pobliskiej szkoły. Mówi się w niej po polsku, a jest to w tamtym czasie język zakazany w codziennym życiu. Więc gdy tylko pojawia się jakiś rosyjski inspektor, natychmiast wszyscy przechodzą na język rosyjski. Ani Władysław ani Bronisława nie biorą udziału w powstaniu styczniowym wymierzonym przeciwko caratowi, ale Zdzisław Skłodowski, brat Władysława, zostaje ranny w walce i na jakiś czas udaje się na emigrację do Francji, by schronić się przed represjami. Gdy wraca do Polski, do części znajdującej się pod zaborem austriackim, często zaprasza bratanice i bratanka do swojej wielkiej posiadłości. A Henryk Boguski, brat Bronisławy, zostaje zesłany na Sybir na długie cztery lata. Również i on po powrocie do kraju chętnie gości u siebie młodych Skłodowskich.
Los Polski, która jest wówczas podzielona między Imperium rosyjskie, Austrię i Prusy jest więc bardzo ważną kwestią dla całej rodziny. Dzieci już od najmłodszych lat, jak zresztą wszyscy Polacy wówczas, są zmuszone mówić po rosyjsku w miejscach publicznych, a mówienie po polsku zarezerwowane jest do sfery życia prywatnego. W domu, narażając się na aresztowanie, czyta się polskich poetów, w szczególności Adama Mickiewicza i Juliana Niemcewicza, jednego z inicjatorów powstania listopadowego w 1830 roku. Wszystko w życiu Marii zmienia się w 1876 roku, gdy na rodzinę spada pierwszy z dwóch ciosów: najpierw umiera chora na tyfus Zosia, a niedługo później, w 1878 roku, chorująca na gruźlicę matka. Mania popada wówczas w depresję, która zresztą nie opuści jej, z małymi przerwami, przez całe życie.
By wyciągnąć Marię z tego stanu, Władysław zapisuje ją do Żeńskiego Gimnazjum Rządowego nr 3 przy Krakowskim Przedmieściu. I choć w programie nie ma tam zajęć z języka polskiego, to najwyższej klasy nauczyciele zapewniają doskonały poziom nie tylko z fizyki, ale także z tańca. I wkrótce Maria zna już wszystkie tajniki polek i lansjerów.
Maria kończy gimnazjum z bardzo dobrymi wynikami, ale nie może pójść na studia, gdyż te są w ówczesnej Polsce niedostępne dla dziewcząt. Tylko Józio może rozpocząć studia medyczne. Trzy siostry, dużo ryzykując, uczęszczają na konspiracyjny „latający” uniwersytet. Wykłady prowadzi między innymi ich kuzyn Józef Boguski, chemik. To jest jednak dla dziewcząt zbyt mało. W głowie Marii kiełkuje wtedy myśl, żeby wyjechać za granicę. Ale aby móc to zrobić, trzeba mieć pieniądze na podróż, pobyt i studia. W przypadku Marii mają to być studia z fizyki, a w przypadku Broni, medycyna. Razem obmyślają plan, jak zdobyć środki. Postanawiają, że zaczną dawać korepetycje. Gdy tylko zgromadzą wystarczające środki, Bronia wyjedzie jako pierwsza, a w tym czasie Maria w dalszym ciągu będzie pracować i pomagać siostrze. Później i ona wyjedzie, gdy starsza siostra zacznie zarabiać na swoje życie jako lekarka.
Miejscem, w którym widzą swoją przyszłość, jest Paryż. Z dużą pracowitością zabierają się do dawania korepetycji, tak że Bronia może w końcu zrealizować swój cel: zostać lekarką, by potem móc wrócić do ojczyzny i tam leczyć najuboższych. Maria zatrudnia się jako nauczycielka u bogatych rodzin. Najpierw w rodzinie adwokata z Warszawy, a później dalej od rodzinnego domu, w powiecie makowskim, u państwa Żurawskich, za więcej niż rozsądną pensję. Pan Żurawski jest agronomem administrującym wielką plantacją buraczaną. Wprowadza Marię w tajniki chemii stosowanej przy produkcji cukru. A także wypożycza jej pierwszy w jej życiu traktat chemiczny. Spotyka się więc z ciepłym przyjęciem, dla Marii życie przy tej rodzinie jest bardzo przyjemne, tym bardziej, że może korzystać z tamtejszej biblioteki. Żurawscy wyrażają również zgodę na coś, co wiąże się ze sporym ryzykiem w ówczesnym kontekście politycznym: prowadzenie szkółki dla okolicznych chłopów.
Wszystko przebiega więc bardzo dobrze aż do chwili, gdy najstarszy syn państwa Żurawskich, studiujący na uniwersytecie w Warszawie matematykę, przyjeżdża na wakacje do domu rodzinnego. Dwoje młodych ludzi zakochuje się w sobie bez opamiętania, do tego stopnia, że zaczynają mówić o małżeństwie. Ale państwo Żurawscy nie chcą słyszeć o związku syna z nauczycielką ich córek. Młody Żurawski nie sprzeciwia się rodzicom i Maria wraca do Warszawy upokorzona i zdecydowana, że nigdy więcej nie opuści już stolicy. Bronia musi długo namawiać Marię, by zmieniła zdanie i chciała w końcu przyjechać do Paryża. Ale zna dobrze młodszą siostrę, i choć jest w ciąży, przemierzy pół Europy, żeby spotkać się z nią i wsadzić do pociągu do Paryża, z materacem i samowarem. Bronia wraca do Paryża dopiero po urodzeniu córeczki Lou. Maria ma 24 lata gdy ląduje się w mieszkaniu swojej siostry w Paryżu.
Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/janine-trotereau-inna-maria-curie-sklodowska/
Maria Curie-Skłodowska.Pionierka nowego wieku i nowej nauki
.Dwudziestowieczna nauka została zdominowana przez dwie wielkie teorie: teorię względności i fizykę kwantową. Od kilkudziesięciu już lat wielu specjalistów poszukuje tej jednej teorii, która harmonijnie połączyłaby je obie, ale jak dotąd bez większych sukcesów. Czekamy, chyląc czoło nad dokonaniami niezwykłej Polki, na kolejną Marię Curie-Skłodowską – pisze Paul REUSS.
Dokładnie 150 lat temu, 7 listopada 1867, w Warszawie, przyszła na świat Maria Salomea Skłodowska, która później będzie bardzie znana jako Maria Curie. Wniosła ogromny wkład w fizykę jądrową. Jej prace zostały dwukrotnie nagrodzone nagrodą Nobla, najpierw z fizyki, w 1903 roku, wraz z Henrim Becquerelem, za badania nad promieniowaniem, a później w 1911 roku, za badania nad polonem i radem.
Dla kobiety z tamtej epoki jej kariera była więc wyjątkowa. Marie Curie-Skłodowska pozostanie aktywna aż do śmierci 4 lipca 1934 roku. Jej wkład do badań nad wewnętrzną strukturą materii zostawił trwały ślad w tej długiej historii, która zajmowała już przecież myślicieli Starożytności. Chodzi zwłaszcza o pytanie: czy materia jest nieskończenie podzielna jak na to wskazuje na przykład woda, jawiąca się jako materia o doskonałej ciągłości? Arystoteles (384-322 p.n.e.) sądził, że tak. Ale żyjący wiek później Demokryt (ok. 460 p.n.e.-ok. 370 p.n.e.) twierdził, że materia zbudowana jest z cząstek elementarnych, które nazywał „atomami” co oznacza właśnie ‘niepodzielny’. Te atomy łączą się na rozmaite sposoby w zależności od materiałów, i to wyjaśnia różne stany skupienia materii. Środki jakimi wtedy dysponowano nie pozwalały oczywiście na weryfikację tego intuicyjnego i, jak się później okazało, prawdziwego stwierdzenia.
Kontrowersje otaczać będą tę kwestię przez ponad dwa tysiąclecia, bez większych postępów. Dopiero prace osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych chemików przyniosą poważne argumenty potwierdzające tezę atomistyczną. Fakt, że w reakcjach chemicznych dochodzi do prostych zależności – na przykład łącząc ze sobą dwie objętości wodoru i jedną objętość tlenu można stworzyć wodę – sugeruje, że cząsteczki łączą się ze sobą (mówiąc dzisiejszym językiem, dwa atomy wodoru łączą się z jednym atomem tlenu, tworząc H2O). Na przykład John Dalton (1766-1844), gorący zwolennik teorii atomistycznej, opierał się właśnie na tego typu argumentacji. Układ okresowy pierwiastków, opracowany przez Dmitrija Mendelejewa (1834-1907) da się objaśnić hipotezą o istnieniu różnych typów atomów. Kolejnym zwolennikiem teorii atomistycznej był Ludwig Boltzmann (1844-1906), który podał statystyczne objaśnienie zasad termodynamiki. Również analiza promieni katodowych dowodzi istnienia struktury nieciągłej (chodzi o wiązki elektronów). Doprowadzi to do odkrycia promieni X przez Wilhelma Röntgena (1845-1923). Ale aż do połowy XX wieku, istnieli wybitni uczeni, którzy odrzucali tę teorię, na przykład Marcelin Berthelot (1827-1907) albo Ernst Mach (1838-1916).
1 marca 1896 roku Henri Becquerel (1852-1908), badając fluorescencję soli uranu, wpadł na nietypowy pomysł: wywołał kliszę fotograficzną, na której nie spodziewał się znaleźć czegokolwiek, ponieważ nie było w ten dzień światła słonecznego, które wywołałoby fluorescencję. Ale na tej kliszy była wyraźna plama, będąca negatywem zarysu niewielkiego metalowego krzyżyka maltańskiego, który został umieszczony między kliszą a solami uranu. Tak doszło do odkrycia zjawiska wówczas kompletnie nieznanego – promieniotwórczości.
Rok później, Piotr Curie (1859-1906) ożenił się ze swoją młodą studentką, pochodzącą z Polski Marią. Maria kończy studia. W 1897 roku pragnie rozpocząć studia doktoranckie. Piotr, fizyk znany ze swoich prac, zwłaszcza tych nad piezo-elektrycznością, podpowiada jej, by zainteresowała się promieniowaniem, które właśnie zostało odkryte przez Becquerela.
Temat jest na tyle pasjonujący, że wkrótce Piotr porzuci swoje prace i zajmie się badaniem promieni emitowanych przez różne rudy uranu – pechblendę, chalkolit… – i odkryje, że natężenie promieniowania emitowanego przez te rudy jest znacznie większe, niż natężenie promieniowania samego uranu, który można z tych rud wyizolować. Oznaczało to, że znajdowały się w nich jakieś inne pierwiastki radioaktywne. Po wielu trudnych analizach, Marie odkrywa w końcu, w 1898 roku, dwa nieznane dotąd pierwiastki chemiczne, które nazwie „polonem”, na cześć swojej ojczyzny, oraz „radem”, od emitowanego promieniowania.
Prace Marii były pionierskie w tej dziedzinie. Wkrótce poszukiwanie pierwiastków radioaktywnych i badanie interakcji promieniowania z materią zainteresuje wielu fizyków i chemików z różnych krajów. Zanim o nich opowiem, napiszę kilka słów o Albercie Einsteinie (1879-1955). Nie był on fizykiem jądrowym sensu stricte ale w 1905 roku sformułował swoje słynne równanie E=mc2. Ponieważ prędkość c światła jest bardzo duża – a tym bardziej c2 – równanie to pokazuje, że ciało promieniotwórcze może emitować niewyobrażalną ilość energii E, do tego może to robić przez wiele lat, nie tracąc przy tym w jakiś znaczny sposób, jak udowodniono, swojej masy m.
Nie sposób wymienić w tym miejscu wszystkich aktorów tych niezwykle płodnych czasów. Nim nastał Internet, wspólnota naukowców wymieniała się poglądami dzięki bardzo dobrze funkcjonującej poczcie tradycyjnej oraz dzięki spotkaniom takim jak kongresy Solvay. Ograniczę się jedynie do kilku nazwisk odkrywców, których wtedy szybko przybywało.
Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-paul-reuss-maria-curie-sklodowska-pionierka-nowego-wieku-i-nowej-nauki/
Dotknąć tajemnicy świata. Tak, podążam, na swój sposób, śladami Marii
.Nigdy nie sądziłam, że 7 listopada, w roku 150. urodzin Marii Salomei Skłodowskiej zrządzeniem losu ja, jarocinianka z urodzenia, znajdę się w Paryżu, i to nie jako turystka, ale jako attaché temporaire de recherche et d’enseignement na Uniwersytecie Piotra i Marii Curie w Paryżu – pisze Noémie COMBE
Teraz chodziłam śladami Marii Skłodowskiej-Curie, po tych samych uliczkach Paryża, po ulicy Lhomond, po ulicy d’Ulm, oglądając wynurzającą się w głębi kopułę paryskiego Panteonu. Gdy myślałam o tym, zawładnęły mną głębokie emocje. Mną Francuzką, ale i Polką, którą jestem z racji urodzenia. Emocje tym większe, że już jako mała dziewczynka miałam wrażenie, że Maria Curie-Skłodowska jest mi bardzo bliska, jak duchowy przewodnik, jak cicerone.
Najpierw moja matka, która studiowała fizykę i matematykę na poznańskim uniwersytecie właśnie z jej powodu. Do tego nasza rodzina, która pochodziła z Warszawy, tak jak i ona. Wreszcie brat mojego prapradziadka, Leon Nencki – chemik, lekarz i wielki społecznik, którego Maria musiała z pewnością spotkać, kiedy była studentką Uniwersytetu Latającego i stałą bywalczynią Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, gdzie Leon Nencki wykładał chemię razem z Józefem Boguskim – uczniem Dmitrija Mendelejewa i Napoleonem Milicerem – uczniem Roberta Bunsena.
Czasami zastanawiam się, jakie trudności spotykały Marię Curie-Skłodowską, która studiowała pod koniec XIX wieku, kiedy kobiety nie miały dostępu do studiów, a stosunek społeczeństwa do kobiet był nacechowany szczególnymi uprzedzeniami.
Nawet teraz jako naukowiec matematyk często spotykam się z takimi uprzedzeniami. Kiedy ktoś pyta mnie, czym zajmuję się w życiu i gdzie pracuję, odpowiadam, że moja praca jest związana z matematyką czystą, a do pracy potrzebne mi są wyłącznie ołówek i kartka papieru. Mój rozmówca zwykle zadaje mi wtedy klasyczne pytanie: Aaaa, to pani jest taka uzdolniona? Ale co robi pani cały dzień w swoim biurze? Mieszanina ironii i kpiny malująca się na twarzy mojego rozmówcy mówi sama za siebie, moje zakłopotanie jest zachętą do dalszych pytań. Prędzej czy później z radością matematyka, który skończył przeprowadzać z sukcesem trudny dowód twierdzenia, mój rozmówca wykrzykuje: Nooo, widzi pani, to do niczego nie służy, ani ta cała pani matematyka, ani te badania naukowe. Po czym rozmówca radzi: Powinna się pani zająć czymś sensowniejszym. Co znaczy słowo „sensowniejsze”, tego rozmówca nie wyjaśnia, i na tym kończy się rozmowa. W takich właśnie momentach zastanawiam się, co mogła usłyszeć kobieta naukowiec, jak Maria Curie-Skłodowska pod koniec XIX wieku i na początku wieku XX, kiedy przesądy były jeszcze większe.
Prawdą jest, że praca naukowa może wydać się czymś prostym. Wielu ludzi pyta się, w jakim momencie badania naukowców dadzą odpowiedź na nurtujące i nękające nas rzeczywiste problemy. Jednak czy naprawdę wiemy, czym jest rzeczywistość? Rozważmy przykład Marii Curie-Skłodowskiej, która pragnie prowadzić badania naukowe.
W 1897 r. Maria Curie-Skłodowska postanawia zrobić doktorat. Jest to przedsięwzięcie niełatwe, wręcz ryzykowne. W tej epoce nie istnieją szkoły doktoranckie, nie istnieją osoby, które opiekują się doktorantem i które dają temat pracy doktorskiej. W tej epoce trzeba samemu wymyślić temat odkrywczych badań. Problem poruszany w doktoracie musiał być ważny i głęboki, a praca badawcza miała przynieść ważne wyniki naukowe i rozwiązania. Do trudności dołączało się także ograniczenie czasowe i koszty badań. Podobnie jak teraz należało znaleźć mecenasów chętnych do udzielenia pomocy finansowej. Wszystko razem sprawiało, że misja ta była niesłychanie trudna. Miecz Damoklesa bowiem wisi nad głową tak długo, jak długo teza nie jest skończona.

Tymczasem Maria Curie-Skłodowska podejmuje się tego niesłychanie trudnego zadania. W 1897 roku zaczyna zastanawiać się nad tematem swojej pracy doktorskiej. Dwa zagadnienia wydają się jej interesujące. Pierwszym z nich jest praca nad promieniowaniem Roentgena. Temat ten jest ciekawy i istnieje ciągle wiele problemów do zbadania w tej dziedzinie, ale z drugiej strony praca związana z promieniowaniem Roentgena nie jest już tematem nowym i bardzo wielu naukowców pracuje w tej domenie. Drugim z możliwych tematów, który ją interesuje, jest badanie promieniowania odkrytego w 1896 r. przez Henriego Becquerela. W 1898 r. to promieniowanie jest ciągle zagadką. Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, czym jest zjawisko odkryte przez Becquerela. Jednakże badacze są tym problemem zniechęceni i uznają go za nieciekawy, uznany jest przez najlepszych ówczesnych fizyków za mało interesujący i bez przyszłości. W roku 1898 z wyjątkiem dziewięciu artykułów samego Becquerela nie istnieje ani jedna inna publikacja na ten temat.
To właśnie wtedy Maria Curie-Skłodowska, poszukując tematu swej pracy doktorskiej, zastanawiała się, czy lepiej zająć się badaniem promieniowania Roentgena, czy badaniem promieniowania Becquerela. Długo dyskutuje z Pierre’em Curie na temat wyboru tematu badań do swojego doktoratu. Pierre Curie ma jakieś przeczucie, że z promieniowaniem Becquerela wiąże się tajemnica świata. Jest to tylko jakieś dziwne, niezdefiniowane uczucie, które czasami nazywa się intuicją. Maria Curie-Skłodowska również ma podobne odczucie. Decyduje więc, że zajmie się promieniowaniem Becquerela. Podejmuje przy tym wielkie ryzyko. By wyjaśnić, dlaczego wybór tego tematu był ryzykowny, należy zrozumieć istotę i trudności pracy Becquerela.
Becquerel zajmował się badaniem fosforescencji rudy uranu. Chciał sprawdzić, czy promienie Roentgena mają z tym jakiś związek. Najpierw więc pozostawia rudę uranu na świetle, a po jakimś czasie owija ją kliszą fotograficzną i grubym, czarnym papierem, nieprzepuszczającym światła. Okazuje się, że klisza po wywołaniu jest zaczerniona. Becquerel odkrywa tym samym, że ruda uranu emituje jakieś promieniowanie. Myśląc, że jest to spowodowane naświetlaniem światłem słonecznym, wyciąga błędny wniosek. Sądzi, że zjawisko to jest fosforescencją. Ogłasza swój wynik na posiedzeniu paryskiej Akademii Nauk. Kilka tygodni później zauważa swoją pomyłkę. Ruda uranu zaczernia kliszę nawet przy braku światła. Przez jakiś czas jeszcze prowadzi swoje badania, ale nie udaje mu się zrozumieć odkrytego przez siebie zjawiska i ciągle wysuwa błędne wnioski. Wreszcie zniechęcony porzuca te badania i powraca do badań promieniowania Roentgena.
16 grudnia 1897 roku Maria Curie-Skłodowska rozpoczyna badania w malutkiej pracowni Ecole de Physique et Chimie de Paris (Paryska Szkoła Fizyki i Chemii). Warunki pracy są tu bardzo złe. W tym czasie prowadzi zeszyt, w którym zapisuje wszystkie swoje obserwacje, eksperymenty i wyniki. 6 lutego 1898 roku notuje, że w jej malutkiej pracowni jest początkowo 6,25°C, a po jakimś czasie termometr wskazuje 10°C. Mimo tych ciężkich warunków pracy badawczej, mimo chłodu i wilgoci przed Marią staje teraz problem, jak się zabrać do badań. W swojej pierwszej publikacji Maria pisze: Badałam, czy istnieją inne substancje jak ruda uranu, które sprawiają, że powietrze może przewodzić elektryczność (M. Skłodowska-Curie, „Radiations emitted by uranium and thorium”, Comptes Rendus Acad. Sciences 127, 1898,1215).
Było to niezbędne, gdyż pozwalało na otrzymanie odpowiedzi, czy można użyć zjonizowanego powietrza do określenia ilościowego działania promieniowania oraz natężenia jego emisji.
Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/noemie-combe-dotknac-tajemnicy-swiata/
Laura Wieczorek