Rosja testuje determinację NATO. Rozmowa z Andrew A. MICHTĄ

– Od czasu rosyjskiej aneksji Krymu znajdujemy się w fazie zerowej tego konfliktu – mówi Andrew A. MICHTA, jeden z najbardziej cenionych analityków stosunków transatlantyckich, twierdząc że Rosja testuje NATO. W rozmowie dla Wszystko co Najważniejsze ostrzega, że najnowszy ruch Rosji nie jest incydentem, lecz elementem długofalowej strategii rozbijania NATO, wypychania Stanów Zjednoczonych z Europy i odbudowywania rosyjskiej strefy wpływów w Europie Środkowej i Wschodniej. – Tylko Waszyngton jest w stanie narzucić Rosji realne, odstraszające koszty – podkreśla w rozmowie z Michałem KŁOSOWSKIM
Michał KŁOSOWSKI: Co wydarzyło się ostatniej nocy na polskim niebie?
Andrew A. MICHTA: To był kolejny krok eskalacyjny ze strony Rosji. Test nie tylko polskich i natowskich systemów obrony, ale przede wszystkim naszej determinacji.
Michał KŁOSOWSKI: Czyli mówimy o akcie wojny, czy raczej o incydencie?
Andrew A. MICHTA: Rozróżnianie między „aktem wojny” a „incydentem” to czysta kazuistyka. Rosja od dawna prowadzi wojnę przeciwko tzw. „zbiorowemu Zachodowi” na wielu polach, choć jeszcze nie w postaci pełnoskalowego ataku kinetycznego. Już od 2014 roku, to jest od aneksji Krymu, znajdujemy się w fazie zerowej tego konfliktu. Zanim przejdzie do otwartej konfrontacji, Moskwa stara się kształtować środowisko strategiczne i warunki gry tak, aby zyskać przewagę. To, co obserwujemy, jest kontynuacją tej logiki.
Michał KŁOSOWSKI: Jak ocenia Pan reakcję NATO w tej sytuacji?
Andrew A. MICHTA: Rosja nie da się odstraszyć oświadczeniami sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego czy deklaracjami Ursuli von der Leyen. I to niezależnie od tego, jak gromkie brawa zbiorą w Parlamencie Europejskim. Kreml działa w myśl logiki kosztów i zysków. Same słowa nie nakładają żadnych kosztów. Jeśli nie pójdą za nimi konkretne działania, Moskwa uzna to za przejaw słabości. A taka percepcja tylko ośmieli Władimira Putina do dalszego nacisku.
Michał KŁOSOWSKI: Co zatem może się wydarzyć w najbliższych godzinach i dniach?
Andrew A. MICHTA: Kluczowe będzie stanowisko administracji prezydenta Donalda Trumpa. Tylko Stany Zjednoczone mają możliwość nałożenia na Rosję kosztów, które rzeczywiście mogłyby ją powstrzymać.
Michał KŁOSOWSKI: A jakie są Pana przewidywania?
Andrew A. MICHTA: Jeżeli ze strony USA zabraknie silnej reakcji, Rosja będzie dalej eskalować. To będzie eskalacja kontrolowana, stopniowana, ale cel jest jasny: rozbicie NATO. Władimir Putin od lat pracuje nad tym, by sparaliżować zdolność Sojuszu do solidarnej odpowiedzi. W ten sposób otworzyłby sobie drogę do realizacji imperialnych ambicji w Europie.
Michał KŁOSOWSKI: Jaki jest więc ostateczny cel Putina?
Andrew A. MICHTA: Władimir Putin de facto próbuje zakwestionować rezultat zimnej wojny. Dąży do odbudowy rdzenia dawnego imperium rosyjskiego w Europie Wschodniej oraz do ustanowienia strefy wpływów w Europie Środkowej i krajach bałtyckich. Jego celem strategicznym jest wyparcie Stanów Zjednoczonych z Europy Środkowej – w tym z Polski – a jeśli się uda, to w ogóle z kontynentu.
Michał KŁOSOWSKI: Czyli kontekst jest znacznie szerszy, niż wielu uważa…
Andrew A. MICHTA: Tak. To nie jest kwestia wyłącznie Ukrainy czy Polski. Stawką jest cała architektura bezpieczeństwa w Europie i fundamentalne pytanie: czy NATO przetrwa próbę jedności pod presją. Jeśli nie będzie zdecydowanej, wspólnej odpowiedzi, Władimir Putin będzie tylko podnosił stawkę.
Rozmawiał Michał Kłosowski