Nikaragua delegalizuje kolejne organizacje pozarządowe
Nikaragua jest miejscem, gdzie opozycja jest prześladowana. Jej prezydent Daniel Ortega ogłosiła delegalizację kolejnych 16 organizacji pozarządowych. Decyzja reżimu w Managui uderza głównie w Kościoły chrześcijańskie, do których należy większość likwidowanych podmiotów.
Reżim przejmuje majątki zlikwidowanych organizacji
.Cytujący decyzję nikaraguańskiego MSZ oficjalny dziennik państwowy “La Gaceta”, poinformował, że dziewięć z zamkniętych stowarzyszeń to organizacje, które według władz wystąpiły przeciwko obowiązującemu w kraju prawu.
Pozostałych siedem podmiotów miało z kolei zostać zdelegalizowanych z powodu rzekomej decyzji jej członków o “dobrowolnym samorozwiązaniu”.
MSZ Nikaragui potwierdził, że rozpoczęto już procedurę przejęcia przez władze państwowe majątku należącego do zlikwidowanych organizacji. Większość z nich, jak podał niezależny dziennik “La Prensa”, to podmioty należące do Kościoła katolickiego i różnorodnych wspólnot protestanckich.
Gazeta, która szacuje, że od 1 stycznia br. zdelegalizowano w Nikaragui już 20 organizacji, twierdzi, że działania te służą prześladowaniu Kościołów chrześcijańskich za poparcie udzielone przez nie w 2018 r. antyrządowym manifestantom.
Nikaragua miejscem prześladowania chrześcijan
.W sumie od 2018 r., jak wynika z szacunków praw człowieka, reżim prezydenta Ortegi zdelegalizował w Nikaragui ponad 3500 organizacji pozarządowych.
“La Prensa”, powołując się na przedstawicieli administracji Ortegi, podała, że władze Nikaragui wypuściły z aresztu i wydaliły z kraju kilkunastu katolickich księży, w tym biskupa Rolando Alvareza, skazanego przez podległy reżimowi sąd na 26 lat więzienia. Duchowny należał do jednego z krytyków represyjnych działań władz w Managui.
Rząd Ortegi zabronił dziennikarzom dokumentowania protestów
.Obecne represje, które spotykają Kościół Katolicki i pozarządowe organizacje w Nicaragui, to kolejny etap niepokojów społecznych, które rozpoczęły się w 2018. To właśnie wtedy reżim krwawo stłumił protesty, a rządzowi oprawcy, z rąk których gineli protestujący studenci, nigdy nie zostali skazani. O tych wydarzeniach pisała na łamach Wszystko co Najważniejsze prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK, latynoamerykanistka i ekspertka do spraw Ameryki Łacińskiej w Ośrodku Analiz Politologicznych (OAP) Uniwersytetu Warszawskiego.
Opisuje ona, że iskrą, która wywołała wybuch protestów 19 kwietnia 2018 roku, była próba wprowadzenia kontrowersyjnej reformy systemu emerytalnego, zakładającej zwiększenie składek na ubezpieczenie społeczne i jednoczesne obniżenie emerytur. Na znak protestu przeciwko takim planom rządu, ale też domagając się poprawy warunków życia, na ulice stolicy Managui i innych miast nikaraguańskich wyszły setki tysięcy demonstrantów.
Mimo że rząd odstąpił od planów wprowadzenia reformy, protestów nie udało się osłabić. Dziś manifestanci domagają się przede wszystkim ustąpienia prezydenta Ortegi i wiceprezydent Rosario Murillo – jego żony. Przeciwnicy 73-letniego prezydenta Daniela Ortegi zarzucają mu łamanie praw człowieka, skłonności dyktatorskie, nadmierną koncentrację władzy w swoich rękach i nieprzestrzeganie wolności mediów. Władze odpowiadają niezwykle brutalnymi represjami. Według danych Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka od czasu wybuchu protestów antyrządowych zginęło łącznie co najmniej 325 osób (nikaraguańskie organizacje ochrony praw człowieka podają liczbę 531 osób). Ponad 2 tys. uczestników starć opozycji z policją i bojówkarzami zostało rannych. Setki protestujących aresztowano, wielu uznano za zaginionych.
„Rząd Ortegi zabronił dziennikarzom dokumentowania protestów, a policji i uzbrojonym prorządowym bojówkom nakazał przeprowadzenie operacji sprzątania. Policjanci i uzbrojeni w broń z ostrą amunicją bojówkarze wkroczyli na teren dzielnic, w których wcześniej odbywały się protesty, aby posprzątać” – pisze prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK.
Daniel Ortega, niegdyś przywódca marksistowskiej partyzantki FSLN (Sandinistowski Front Wyzwolenia Narodowego), objął władzę w 1979 roku po obaleniu dyktatora Anastasia Somozy. Przez dekadę stał na czele lewicowego rządu, w tym przez 5 lat jako prezydent kraju, regularnie oskarżany przez Ronalda Reagana o szerzenie marksizmu w Ameryce Środkowej. CIA pomagała finansować i zbroić Contras – grupy antysandinistowskich bojowników, które dążyły do odsunięcia Ortegi od władzy. Z kolei Nikaragua korzystała z pomocy kubańskiego rządu Fidela Castro, z którym Ortega zaprzyjaźnił się wcześniej, gdy na Kubie przechodził szkolenie partyzanckie. Po latach walk wewnętrznych i ostracyzmu ze strony Stanów Zjednoczonych Ortega w 1990 roku niechętnie oddał władzę opozycji. Jednak w 2007 roku ponownie wygrał wybory prezydenckie i powrócił na urząd prezydenta. Złagodził nieco antyamerykańską retorykę, ale postawił na bliski sojusz z Wenezuelą rządzoną przez Hugona Cháveza, a następnie Nicolása Maduro, ochoczo dołączając do Boliwariańskiej Alternatywy dla Ameryk (ALBA).
„Ortega nie zamierza oddać władzy wcześniej, oskarżając protestujących o próbę dokonania zamachu na demokrację. Niechętnie podejmuje rozmowy z opozycją, za każdy przejaw sprzeciwu karząc długoletnim więzieniem lub wydaleniem z kraju. Aresztowanych uczestników manifestacji uznaje za terrorystów, zamachowców i zwykłych przestępców” – dodaje autorka.
Przypomina, że w ciągu jednego roku z Nikaragui uciekło do sąsiednich krajów 62 tys. osób, z czego zdecydowana większość – około 55,5 tys. – szuka schronienia w Kostaryce. Wielu Nikaraguańczyków wybiera nielegalne przejścia przez granicę, aby uniknąć wykrycia i zawrócenia. Często godzinami wędrują pieszo przez bardzo trudny teren, narażeni na upał, tropikalne ulewy, niezdrową wilgoć w lasach deszczowych i ryzyko malarii.