Patostreamy niszczą dzieciństwo polskich dzieci - raport NASK

patostreamy

Wystarczą 4 minuty od rejestracji konta na TikToku, aby zaczęły wyświetlać się patostreamy i inne toksyczne treści. Większość rodziców nawet nie wie, że ich dzieci je oglądają – donosi w najnowszym raporcie NASK.

Patostreamy – toksyczne treści w Internecie

.Patostreamy to wulgarne, obsceniczne i nacechowane przemocą widowiska lub transmisje internetowe nadawane na żywo w serwisach streamingowych np. na You Tube, Twich albo TikTok. Według raportu NASK (Państwowego Instytutu Badawczego Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej) ogląda je co czwarty polski nastolatek, choć wielu z nich nawet nie umiałaby powiedzieć, że to, co ogląda, spełnia kryteria patotreści. Jeszcze mniejszą świadomość mają ich rodzice: tylko 12,9 proc. z nich zdaje sobie, że jego dziecko ma styczność z toksycznymi treściami.

Raport NASK zatytułowany „Nastolatki 3.0” z roku 2023 donosi, że każdy polski nastolatek dziennie spędza w sieci średnio 5 godzin i 36 minut. Czas ten, co istotne, ciągle rośnie – w roku 2020 były to przeciętnie 4 godziny i 50 minut każdego dnia.

Katalog materiałów, które możemy określić mianem „patotreści” jest bardzo szeroki. Od wspomnianych streamów, przez „shoty” (czyli fragmenty streamów zapisane z reguły przez innych użytkowników), „tiktoki” (filmiki opublikowane na platformie TikTok), aż po zdjęcia. Ich wspólnym mianownikiem jest promowanie zachowań szkodliwych społecznie, niezgodnych z prawem, nierzadko także z elementami pornografii.

Na patotreści młodzi ludzie trafiają z nudów, ciekawości, chęci bycia na czasie. Ale także – jak tłumaczył Arkadiusz Michałowski z dyżurnet.pl, zespołu ekspertów NASK – bo tak działają algorytmy. „Jeśli rejestrując się na TikToku wskażemy, że jesteśmy w wieku nastoletnim, to już po około czterech minutach algorytmy platformy podsuną nam materiały tego typu” – powiedział ekspert.

Patostreamerzy często mają olbrzymie zasięgi – np. jednego z najpopularniejszego wśród nastolatków „twórców” na TikToku obserwuje 729 tys. osób, na Instagramie 698 tys. Wraz z zasięgami rosną zyski platform i twórców, bo wyświetlanym materiałom towarzyszą reklamy. Dodatkowym źródłem dochodu są tak zwane „donejty” (z ang. donate – wspierać), które można wpłacać za pomocą specjalnych platform i SMS-ów premium. Zwykle są to wpłaty rzędu kilku złotych. W skali miesiąca dają one dochód w wysokości od kilkuset do nawet kilkunastu tysięcy złotych. „Rodzice często nie wiedzą, że dzieci płacą patotwórcom” – mówi Arkadiusz Michałowski.

Jak patotreści niszczą dzieciństwo

.W swoim raporcie „Patotreści w internecie” z 2019 roku Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę wskazała negatywne skutki oglądania patotreści – zarówno emocjonalne, jak i poznawcze. Były to m.in. utrata poczucia bezpieczeństwa, kształtowanie nieprawdziwych przekonań na temat świata i ludzi, podejmowanie zachowań szkodliwych dla zdrowia i niebezpiecznych kontaktów, obniżenie nastroju.

Kontakt z patotreściami jest szczególnie niebezpieczny dla najmłodszych użytkowników internetu, których układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały, a system normatywny i świat wartości w procesie budowania. Nasz mózg normalizuje to, co widzi. Wystawiany na dany widok wystarczająco często, uznaje, że jest to coś całkowicie zwyczajnego i znieczula się – także na przemoc czy agresję – mówi Magdalena Bigaj, medioznawca i twórca Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa, autorka książki „Wychowanie przy ekranie”.

Specjaliści są zgodni: rodzic musi interesować się tym, co jego dziecko robi w sieci. Tymczasem według raportu „Nastolatki 3.0” ponad połowa nastolatków jest zdania, że ich rodzice nie ustalili z nimi żadnych zasad dotyczących korzystania z internetu. Blisko co czwarty uważa, że rozwiązania, po które rodzice sięgnęli, żeby kontrolować jego czas oraz dostęp do treści w internecie, są nieskuteczne.

Zdaniem Magdaleny Bigaj bardzo ważne jest – jeśli wiemy, że dziecko mogło mieć kontakt z patotreściami – rozmawianie z dzieckiem o tym, że takie materiały są źródłem krzywdy wielu osób – tych, które są „bohaterami” filmików, ale też tych, które je oglądają, przyswajając postawy społecznie negatywne. Istotne jest także, żeby rodzice nie wyrażali zgody na założenie przez dziecko konta na platformie społecznościowej, zanim znajdzie się ono w wieku wymaganym przez jej regulamin. Akcent należy położyć również na higienę cyfrową – korzystanie z ekranów przez określony czas oraz odkładanie ich w trakcie nauki, posiłków czy przed snem.

Dla dorosłych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o bezpieczeństwie młodych osób w sieci, powstał portal cyberprofilaktyka.pl. Dodatkowe wsparcie rodzice mogą otrzymać, dzwoniąc pod numer 800 100 100. Jest to bezpłatna infolinia dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci, także w sieci. Prowadzi ją FDDŚ. Potencjalnie nielegalne treści, szczególnie związane z wykorzystaniem seksualnym dzieci, można zgłaszać do dyżurnet.pl.

W Ministerstwie Cyfryzacji trwają prace nad ustawą, której celem jest ochrona małoletnich przed szkodliwymi treściami dostępnymi w sieci. Monika Rosa, przewodnicząca sejmowej komisji do spraw dzieci i młodzieży, wyraża nadzieję, że jeszcze w tym roku odbędzie się posiedzenie komisji, podczas którego ministerstwo przedstawi swój projekt. „O elementach higieny cyfrowej dzieci i młodzież będą rozmawiały w szkołach, na przedmiocie edukacja zdrowotna. Odpowiedzialność oczywiście spoczywa także na rodzicach. Musimy jednak w końcu zacząć wymagać od platform cyfrowych, żeby reagowały i jak najszybciej usuwały tego typu treści” – podkreśliła Rosa.

Era mediów społecznościowych dobiega końca?

.Era mediów społecznościowych dobiega końca. Nigdy nie powinna była się zacząć – twierdzi prof. Ian BOGOST w swoim tekście opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze”. Jego zdaniem toksyczność mediów społecznościowych sprawia, że łatwo jest zapomnieć, jak magiczna była ta innowacja w momencie jej powstawania. „Sieci społecznościowe, niegdyś uśpione szlaki możliwych kontaktów, stały się autostradami nieustannie płynących treści. W najnowszej fazie aspekty społecznościowo-sieciowe tego rodzaju mediów zostały zepchnięte na dalszy plan. Choć można połączyć aplikację z kontaktami i śledzić konkretnych użytkowników, na TikToku jest się zwykle podłączonym do ciągłego przepływu treści wideo, które wydostały się na powierzchnię za pomocą algorytmu. Nadal istnieje konieczność połączenia się z innymi użytkownikami, aby korzystać z niektórych funkcji tych platform. Ale łączność nie jest już głównym celem. Pomyślcie o tej zmianie w następujący sposób: w erze sieci społecznościowych łączność (posiadanie kontaktów) była kluczowa, ponieważ przyczyniała się zarówno do tworzenia treści, jak i do ich konsumpcji. Ale era mediów społecznościowych szuka najcieńszych, ledwie dostrzegalnych połączeń, wystarczających do przepływu treści” – pisze prof. BOGOST.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/ad

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 października 2024