Polscy inżynierowie w misji HERA
Polscy inżynierowie z międzynarodowej grupy technologicznej GMV wzięli udział w opracowaniu autonomicznego systemu nawigacji dla wysłanego właśnie w kosmos próbnika HERA. Europejska sonda zbada skutki słynnego uderzenia sondy DART w Dimorphosa – księżyc planetoidy Didymos.
Polacy współautorami przełomowej misji HERA
.W daleką przestrzeń wyruszyła 7 października sonda HERA, opracowana wspólnie przez Europejską Agencję Kosmiczną – w pracach wzięło udział 18 europejskich państw członkowskich ESA – oraz japońską agencję kosmiczną JAXA, która dostarczyła jeden z instrumentów naukowych.
W tej szeroko zakrojonej misji wzięli udział także polscy specjaliści – inżynierowie pracujący dla międzynarodowej grupy technologicznej GMV. Uczestniczyli oni w zaprojektowaniu i wdrożeniu autonomicznego systemu nawigacji sondy. Wykorzystujący analizę obrazu system pozwoli próbnikowi na manewrowanie w pobliżu asteroidy. Takie rozwiązanie jest niezbędne ze względu na opóźnienia sygnału docierającego do próbnika z oddalonej Ziemi.
„Umożliwienie sondzie samodzielnego manewrowania w przestrzeni kosmicznej, szczególnie w tak trudnych warunkach jak bliskie otoczenie asteroidy, to ogromne wyzwanie technologiczne. Nasze rozwiązania to efekt lat pracy i światowej klasy inżynierii, które stawiają nas na czele globalnych liderów w branży kosmicznej. Ten projekt nie tylko podkreśla kompetencje naszych inżynierów, ale również ukazuje potencjał Polski w kształtowaniu przyszłości branży kosmicznej” – powiedział Paweł Wojtkiewicz, dyrektor ds. przestrzeni kosmicznej GMV w Polsce, cytowany we wtorkowym komunikacie dla mediów.
Międzynarodowy program AIDA
.Znaczący wkład w projekt wniosły także zespoły GMV z Hiszpanii, Portugalii, Rumunii, Niemiec, Holandii oraz Francji. Inżynierowie z tych krajów, pod przewodnictwem Hiszpanii, pracowali nad różnymi elementami projektu – takimi jak rozwój oprogramowania, systemy nawigacyjne czy integracja technologii. Opracowana przez ekspertów z GMV technologia może tymczasem znaleźć zastosowania także w innych programach, np. w czasie innych misji eksploracyjnych, do lądowań na dalekich obiektach czy w trakcie montażu i serwisowania satelitów na orbicie okołoziemskiej.
Sonda HERA jest częścią prowadzonego wspólnie z NASA międzynarodowego programu AIDA (Asteroid Impact & Deflection Assessment). Oceniane są w nim możliwości ochrony Ziemi przed groźnymi asteroidami, które kiedyś mogą się pojawić. Główny cel sondy to dokładne zbadanie efektów uderzenia sondy DART (Double Asteroid Redirection Test) w księżyc planetoidy Didymos – Dimorphosa. Kolizja miała miejsce we wrześniu 2022 roku.
Próbnik zbierze informacje na temat powstałego krateru, zmian orbity Dimorphosa oraz wpływu energii uderzenia na jego powierzchnię. Sondzie będą towarzyszyły CubeSaty, czyli małe satelity – Milani i Juventas, które z pomocą radaru będą eksplorowały wewnętrzną strukturę asteroidy. Zgromadzone dane pomogą odpowiedzieć na pytanie, czy w razie zagrożenia dla Ziemi ze strony asteroidy, wykonalna byłaby zmiana trajektorii takiego obiektu.
Przyszła kolonizacja Czerwonej Planety
.Na temat planów przyszłej kolonizacji Marsa snutych przez Elona Muska i jego SpaceX na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Tomás SIDENFADEN w tekście „Do kogo należy Mars? Elon Musk i rządy w kosmosie„.
„Elon Musk przewiduje istnienie marsjańskiej kolonii liczącej milion dusz. Naturalnie wcześniej na Czerwoną Planetę przybędzie grupa zuchwałych, sprawnych i nieustraszonych pionierów. Wyprawa na Marsa będzie znacznie bardziej niebezpieczna dla tych, którzy przybędą tam jako pierwsi. Przywodzi to na myśl ogłoszenie, jakie sir Shackleton zamieścił, szukając śmiałków towarzyszących mu w eksploracji Antarktyki: „Czekają cię znój, niebezpieczeństwo i duża szansa, że nie wrócisz stamtąd żywy. Tym, którzy przetrwają, gwarantujemy nieziemską ekscytację”.
„Wieści od pierwszych kolonizatorów Marsa z pewnością nie rozgrzeją nas do czerwoności w związku z niuansami międzyplanetarnych rządów. Ważniejsze będą inne sprawy – marsjańskich pionierów będą zaprzątać kwestie przetrwania i nietrwałości budowanej cywilizacji”.
„Samo wysłanie ludzi w te odległe rejony będzie niemożliwie drogie, nawet jak na standardy Muska (200 tysięcy dolarów na głowę), nie mówiąc już o ich utrzymaniu, gdy dotrą do celu. I nie będzie to wycieczka turystyczna – ci, którzy polecą, będą musieli wybudować całą infrastrukturę niezbędną do przetrwania.
.”Pierwsza grupa eksploratorów będzie musiała zapewnić sobie najbardziej podstawowe warunki do przetrwania – powietrze, wodę, żywność, schronienie. Kolejna fala będzie ulepszać te warunki, korzystając z wiedzy i kreatywności. Inżynierowie, naukowcy i lekarze spróbują przekształcić Marsa z planety, na której można przeżyć, na taką, na której można żyć. Jest to różnica subtelna, acz znacząca” – pisze Tomás SIDENFADEN.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ