Polska kometa Orkisz znana od ponad stu lat

W najbliższy czwartek, 3 kwietnia, minie 100 lat od odkrycia komety C/1925 G1 (Orkisz), która została oficjalnie uznana za pierwszą kometę odkrytą przez Polaka. Na niebie wypatrzył ją krakowski astronom, Lucjan Orkisz – wówczas pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Odkrycia nowych obiektów tego typu podnosiły prestiż każdego astronoma i obserwatorium

.Dr Elżbieta Kuligowska z Obserwatorium Astronomicznego UJ w komunikacie podkreśliła, że na ziemiach polskich zapewne już wcześniej obserwowano i odkrywano komety, jednak te odkrycia nie zostały oficjalnie udokumentowane.

„Kometa Orkisza była pierwszą, która oficjalnie trafiła na listę Międzynarodowej Unii Astronomicznej jako odkryta przez polskiego astronoma – i to w dodatku w niepodległej od zaledwie kilku lat Polsce” – napisała.

Dodała, że o istotności tego wydarzenia świadczą otrzymane z wielu obserwatoriów listy gratulacyjne oraz fakt, że krótko po nim powstał film popularnonaukowy „Odkrycie komety Orkisza”, mający nadać rozgłos pracy naukowej krakowskiego astronoma. Zwróciła uwagę, że w XIX i w początkach XX wieku obserwacje komet były uważane za bardzo ważne. Odkrycia nowych obiektów tego typu podnosiły prestiż każdego astronoma i obserwatorium.

Wspomniany niemy film z 1925 r. to dzieło Szczęsnego Mysłowicza, późniejszego założyciela polskiego Instytutu Filmowego Lumen (1927-1939).

Jak przypomniano w komunikacie, Lucjan Orkisz (1899-1973), syn pracownika Połączonych Zbiorów Sztuki i Archeologii UJ, pod koniec 1920 r., jeszcze jako student rozpoczął pracę w uniwersyteckim Obserwatorium Astronomicznym. Cztery lata później został kierownikiem założonej przez prof. Tadeusza Banachiewicza górskiej stacji obserwacyjnej na Łysinie (904 m n.p.m.) w okolicy wsi Węglówka w Beskidzie Wyspowym.

Jak odkryto kometę Orkisz?

.Dr Kuligowska wskazała, że właśnie w tej stacji Orkisz dokonał odkrycia, które przyniosło mu sławę. Nad ranem 3 kwietnia 1925 r., kiedy testował możliwości nowo zakupionej lunety, zobaczył w gwiazdozbiorze Pegaza słabą mgławicę. Próbował znaleźć jej pozycję w katalogu mgławic, ale zrozumiał, że odkrył nieznany wcześniej obiekt.

Okazało się, że to kometa. Orkisz badał później jej ruch i orbitę latami, poświęcił jej tez swoją pracę doktorską „Die definitive Bahn des Kometen 1925 I (Orkisz)”, czyli „Ostateczna orbita komety 1925 I (Orkisz)”, którą obronił w 1931 r. Kometa otrzymała później oznaczenie C/1925 G1 (Orkisz). „C” w nazwie odnosi się do typu obiektu – to kometa nieokresowa, czyli taka, która pojawiła się w pobliżu Słońca tylko raz i prawdopodobnie już w jego okolice nie powróci.

Stacja obserwacyjna na Łysinie (dziś góra nosi nazwę Lubomir na cześć księcia Kazimierza Lubomirskiego, ofiarodawcy terenów, na których zbudowano stację) cieszyła się w latach 30. XX wieku opinią ważnego obserwatorium. Jej kolejnymi kierownikami byli krakowscy astronomowie, w tym dwie kobiety: Rozalia Szafraniec i Maria Makowiecka. W 1936 r. na Łysinie dokonano kolejnego odkrycia komety – wypatrzył ją w drodze do pracy pracownik techniczny stacji Władysław Lis, który podzielił odkrycie z dwoma innymi obserwatorami: pracującym w Taszkencie (Uzbekistan) astronomem polskiego pochodzenia Stefanem Kozikiem i Japończykiem Sigeru Kaho. Kometę nazwano później C/1936 O1 (Kaho-Kozik-Lis).

Jak przypomniała dr Kuligowska, w 1944 r. stacja obserwacyjna została spalona przez wojska niemieckie. W 2003 r. zawiązany został Komitet Odbudowy Obserwatorium Astronomicznego na Lubomirze. 17 lipca 2006 r. – w 70. rocznicę odkrycia komety przez Władysława Lisa – wmurowano kamień węgielny. Otwarcie Obserwatorium Astronomicznego im. Tadeusza Banachiewicza odbyło się 6 października 2007 r.

Jak powstają asteroidy?

.”Moje badania od wielu lat skupiają się na asteroidach: małych, skalistych ciałach niebieskich krążących wokół Słońca, często na orbitach między Marsem a Jowiszem, w rejonie znanym jako pas planetoid. Uważa się je za fragmenty pierwotnego materiału, z którego powstały planety naszego Układu Słonecznego. Mamy powody sądzić, że meteoryty stanowią odłamki tych asteroid” – pisze w swoim artykule Guy CONSOLMAGNO, amerykański planetolog.

Główną motywacją naszej pracy w Obserwatorium Watykańskim jest zrozumienie, jak 4,6 miliarda lat temu powstawały planety. Badanie meteorytów może dać nam wgląd w asteroidy, a tym samym wskazówki do historii samego Układu Słonecznego.

Obecnie istnieje jednak jeszcze jedna motywacja badania fizycznej natury asteroid. Wiemy, że trajektorie niektórych asteroid od czasu do czasu ulegają zaburzeniu, gdy przecinają orbitę Ziemi, a ich pewna część może stanowić zagrożenie dla mieszkańców naszego globu. Zdarzenia te nie ograniczają się do takich jak to, które prawdopodobnie spowodowało wymarcie dinozaurów 65 milionów lat temu. Nasze najlepsze szacunki sugerują obecnie, że tak ogromne uderzenia mają miejsce tylko raz na sto milionów lat. Ale mniejsze, bardziej powszechne zdarzenia również mogą mieć istotny wpływ na życie na Ziemi.

Zaledwie 50 000 lat temu w powierzchnię Ziemi uderzył meteoryt, który pozostawił po sobie Krater Meteorytowy w Arizonie. Jego uderzenie było równoważne wybuchowi jądrowemu o mocy 10 megaton. Siła fali uderzeniowej musiała spowodować zniszczenia w promieniu ok. 40 km od miejsca uderzenia. Zderzenia o takiej skali są stosunkowo rzadkie, ale te mniejsze również mogą mieć poważne skutki.

15 lutego 2013 r. asteroida o średnicy 30 m przeleciała bliżej powierzchni Ziemi, niż wynosi wysokość orbitalna satelitów geostacjonarnych. Tego samego dnia meteoroid o średnicy 18 metrów wszedł w atmosferę ziemską i eksplodował nad rosyjskim miastem Czelabińsk. W wyniku tego zdarzenia ponad 1000 osób zostało rannych, głównie za sprawą odłamków szkła, które powstały, gdy fala uderzeniowa wybiła szyby w oknach w tym liczącym ponad milion mieszkańców mieście. Szacuje się, że obiekty podobne do meteoroidu czelabińskiego prawdopodobnie uderzają w Ziemię co najmniej raz na dziesięć lat.

Istnieje jednak trzecia motywacja badania składu i struktury asteroid. W ciągu kilku następnych dziesięcioleci asteroidy mogą stać się nowymi źródłami zasobów naturalnych. W ostatnich miesiącach 2018 r. dwie oddzielne sondy kosmiczne, jedna japońskiej agencji kosmicznej JAXA, a druga amerykańskiej NASA, dotarły do asteroid, których niewielkie rozmiary i bliskie Ziemi orbity sprawiają, że są one ciałami niebieskimi, które mogą posłużyć jako źródła minerałów w nieodległej przyszłości. Obie misje mają na celu powrót sond na Ziemię po pozyskaniu niewielkich próbek tych ciał do badań naukowych. Istnieje już technologia eksploatacji tych obiektów – na razie na małą skalę. Pozyskanie tych zasobów stwarza zarówno możliwości, jak i zagrożenia, z których społeczeństwo powinno zdawać sobie sprawę” – opisuje autor.

Tekst dostępny na łamach Wszytko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/guy-consolmagno-sj-pokojowe-korzystanie-z-zasobow-ukladu-slonecznego/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 marca 2025