Republika Zielonego Przylądka została uznana przez WHO za wolną od malarii

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) po raz pierwszy od 50 lat uznała leżący w Afryce Subsaharyjskiej kraj za wolny od malarii. Było to możliwe, ponieważ służby zdrowia Republiki Zielonego przylądka od trzech lat nie odnotowały ani jednego zarażenia.

Malaria zabiła w Afryce 580 tys. osób w 2022 r.

.”Rodzi to nadzieję, że dzięki istniejącym i nowym narzędziom, w tym szczepionkom, możemy odważyć się marzyć o świecie wolnym od malarii” – stwierdził w opublikowanym w piątek w oświadczeniu dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus – podała agencja Reutera.

Malaria jest jednym z największych medycznych zagrożeń na kontynencie afrykańskim. W 2022 r. zabiła w Afryce 580 tys. osób – podał portal BBC.

Chorobę wywołują zarodźce malarii przenoszone przez ukąszenia komarów.

Mobilność społeczna zwiększa ryzyko malarii

.Malarię wykrywano dawniej na wszystkich dziewięciu zamieszkałych wyspach Zielonego Przylądka, ale w ostatnich latach pojawiała się tylko na Sao Tiago.

Fakt, że republika jest archipelagiem wysp, przyczynił się, zdaniem WHO do sukcesu w walce z malarią. W krajach najbardziej dotkniętych tą chorobą, takich jak Nigeria, Tanzania i Demokratyczna Republika Konga, ludność cechuje się dużą mobilnością i często przemieszcza się przez granice.

Ostatnim krajem Afryki Subsaharyjskiej uznanym za wolny od malarii był w 1973 r. wyspiarski Mauritius. Algieria w Afryce Północnej uzyskała ten status w 2019 r.

Nowe rozwiązania w walce z malarią

.O malarii oraz nowych rozwiązaniach w walce z nią pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Sylwia Borska.

„Według WHO malaria zabija ponad 580 000 ludzi rocznie na całym świecie, co stawia ją na pierwszym miejscu wśród najgroźniejszych chorób dotykających człowieka” – przypomina autorka. – „Malaria może być wywoływana przez różne gatunki pierwotniaka z rodzaju Plasmodium (zarodziec). Leczenie tej groźnej choroby pasożytniczej nie zawsze jest skuteczne, a stosowane farmaceutyki mają wiele skutków ubocznych.”

„W listopadzie 2015 r. naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego opublikowali wyniki badań w prestiżowym czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences, dowodzące, że są oni w stanie stworzyć komary, które nie tylko będą całkowicie odporne na zakażenie zarodźcem wywołującym malarię, ale również mogą przenieść tę cechę na kolejne generacje, bez względu na genotyp osobnika, z którym będą miały potomstwo. Początkowo zaprojektowano komara odpornego na zarodźca, ale owad ten był pozbawiony możliwości szybkiego przekazywania mutacji. System, którego użyto, o nazwie CRISPR-Cas9, pozwala na bardzo precyzyjne modyfikowanie pojedynczych genów, w tym wymianę, wycinanie czy też dodawanie takich, które normalnie nie występują u danego gatunku. Używa się do tego specjalnego enzymu, endonukleazy Cas9, która może dokonać specyficznych cięć DNA dzięki tracrRNA. Taka cząsteczka kwasu RNA naprowadza enzym na wybrane przez nas miejsce genomu. Metoda jest prosta, tania i niezwykle dokładna w porównaniu z dotychczasowymi technikami inżynierii genetycznej.”

„Poziomy transfer genów to również dobrze znany mechanizm ewolucji, ale dzięki nowym technikom inżynierii genetycznej pozwala on na błyskawiczne rozprzestrzenianie się sztucznie zaprojektowanych mutacji w populacji. Oznacza to, że dysponujemy zupełnie nową i prawdopodobnie dosyć skuteczną metodą walki z malarią. Sama technika budzi jednak wiele kontrowersji, ponieważ istnieje ryzyko, że zaprojektowana w laboratorium zmiana może wymknąć się spod kontroli i nieodwracalnie wpłynąć na całe ekosystemy. Dlatego wymaga licznych testów oraz regulacji prawnych” – podkreśla.

PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 stycznia 2024