Samowie - kim są potomkowie pierwotnych mieszkańców Skandynawii?

6 lutego to Narodowy Dzień Samów, oficjalnie obchodzony w Norwegii od 2001 roku, choć Samowie mieszkają w Skandynawii od najdawniejszych czasów. Przez stulecia wytworzył swoją unikalną kulturę, która niewiele brakowało, a zniknęłaby pod ciężarem dominującego Sztokholmu, Oslo, Helsinek czy Petersburga.
Kim są Samowie?
.Samowie to potomkowie pierwotnych mieszkańców Skandynawii. Na północy pojawili się już 2,5 tys. lat temu, zamieszkują głównie Laponię (krainę historyczno-geograficzną w Europie Północnej, obejmującą północne krańce Norwegii, Finlandii, Rosji oraz Szwecji), historycznie nazwani Lapończykami uważają jednak to określenie za obraźliwe. Tylko jedna trzecia Samów posługuje się językami samskimi (których jest aż dziesięć!) z grupy języków ugrofińskich, pozostali mówią językami urzędowymi krajów, w których mieszkają.
Nieznane jest pochodzenie słowa Saami. Językoznawcy łączą Saami, Häme (region w Finlandii) oraz Suomi (fińskie określenie Finlandii) w grupę wywodzącą się od tego samego zapożyczenia z języków bałtyckich – *žēmē, oznaczające ziemię. Określenie „Lapończycy” (szw. lappar, ros. лопь) jest natomiast kojarzone ze szwedzkim słowem lapp, oznaczającym łatę i uznane za pejoratywne, ponieważ ma sugerować, że Samowie noszą stare połatane ubrania lub że są ludem „przyszytym” do prawowitych mieszkańców Skandynawii. Z tego powodu od lat 20. XX wieku w Rosji oraz w ostatnich dziesięcioleciach w krajach nordyckich zaczęto upowszechniać nazwy oparte na rdzennej nazwie Saami.
Folklor Samów wciąż pozostaje żywy, czego przejawem są barwne stroje ludowe, charakterystyczny rytmiczny śpiew zwany joikowaniem oraz zdobnictwo wykorzystujące róg, kość i drewno. W ich kulturze nadal można dostrzec ślady dawnych praktyk szamańskich oraz wierzeń animistycznych.
Trudna historia rdzennych Skandynawów
.Samowie od zawsze prowadzili koczowniczy tryb życia. Zajmując się na co dzień hodowlą reniferów, podążali za swoimi zwierzętami, mówiąc, że „lepiej ciągle być w podróży, niż żyć stale w jednym miejscu”. Koczowniczy lud trudnił się głównie myślistwem. Do XIV w. zamieszkiwali oni znaczny obszar Skandynawii (również obszar współczesnej Finlandii), później zostali zepchnięci na północ przez ludy skandynawskie i ugrofińskie.
Silna asymilacja zmusiła większość Samów do porzucenia koczowniczego trybu życia na rzecz osiadłości, choć przez długi czas granice państwowe nie odgrywały dla nich istotnej roli. Mimo zmian, Samowie wciąż zajmują się tradycyjnymi formami gospodarki: leśni Samowie polują, nadbrzeżni (głównie nad Oceanem Arktycznym) trudnią się rybołówstwem, a górscy zajmują się hodowlą reniferów.
Samowie zostali schrystianizowani bardzo późno, bo dopiero w okresie od XVII do XIX wieku, przy czym Samowie skandynawscy przyjęli luteranizm, a Samowie kolscy (Rosja) – prawosławie.
Przymusowe przesiedlenia, odbieranie praw, brutalny wyzysk – historia dyskryminacji Samów liczy sobie setki lat. W 1919 r. Norwegia i Szwecja na mocy konwencji regulującej wypas reniferów odebrały Samom ziemię i ograniczyły liczebność stad reniferów oraz poddały ludność samską „relokacji”. Przenoszono całe wioski, rozdzielano rodziny i przyjaciół, odbierano dorobek życia. W 1922 r. powołano w Szwecji Instytut Biologii Rasowej, gdzie badano Samów pod kątem eugeniki. Samskie dzieci były porywane i przymusowo osadzane w tzw. szkołach z internatem. Znane są nawet przypadki z lat 50. ubiegłego wieku, kiedy państwo w celu doprowadzenia do stanu „czystości rasowej” poddawało Samów sterylizacji.
Ze względu na brutalne przesiedlenia, a także asymilację kulturową, która na przestrzeni wieków miała miejsce w czterech krajach, trudno jest dokładnie określić obecną liczebność Samów. Pozostało ich niewiele – szacuje się, jest to od 70 do 100 tysięcy osób, na obszarze całego regionu nordyckiego, w tym na terenach miejskich, takich jak Oslo, położonych poza Laponią.
Mari Boine – głos Samów i walka o tożsamość
.Osobistymi doświadczeniami dorastania w samskiej rodzinie dzieli się artystka Mari Boine, piosenkarka i nauczycielka, która tworzy i wykonuje muzykę inspirowaną folklorem samskim. Jej droga do sławy nie była łatwa także ze względu na samskie pochodzenie, o czym wspomina w wywiadzie.
Pochodząc ze społeczności samskiej, przez całe dzieciństwo chciałam stać się Norweżką, tyle że zewsząd stale słyszałam, że jestem prostą dziewczyną, do niczego nienadającą się, wieśniaczką. Dziecięce poczucie własnej wartości legło w moim przypadku w gruzach. Poniżano mnie i to nie tylko dlatego, że byłam drobną dziewczynką. Na zajęciach sportowych wybierano mnie do drużyny zawsze jako ostatnią. Przez te wszystkie lata, w szkole, w urzędach, w gazetach, w kinie, w radiu, w literaturze prano mi mózg, bym znienawidziła moją własną kulturę. Wtedy pojawiły się moje pierwsze piosenki. Pamiętam, że pierwszy tekst po samsku napisałam do melodii „Working Class Hero” Johna Lennona. Nie miałam zielonego pojęcia, co on chciał swoim utworem przekazać, ale moja historia była o tym, jak samskie dzieci były wpychane do norweskich szkół, indoktrynowane, zmuszane do wyzbycia się swojego dziedzictwa.

Język – najgłębsze źródło podmiotowości, cnoty i prawdy
.Wielkie piękno języka kryje się w jego dwuznaczności. Z jednej strony czyni on nas istotami społecznymi w podstawowym, komunikacyjnym sensie, z drugiej umożliwia nam, tak jak królowi, opowiedzenie się przeciwko społeczeństwu; umożliwia nam ustanowienie siebie, jeśli trzeba, jako cnotliwego podmiotu ludzkiego wbrew woli wielu. Innymi słowy, język jest relacją i samorelacją – czyni człowieka podmiotem z niezbywalnym roszczeniem do prawdy, niedającym się zredukować do werdyktu społeczeństwa, którego jest częścią – pisze Ábris BÉNDEK, student Sciences Po w Paryżu.
„Geniusz starożytnej kultury greckiej, która wynalazła politykę, polegał właśnie na jej głębokim osadzeniu w języku. W przeciwieństwie do prawdziwie olśniewających kultur Żyznego Półksiężyca, zorganizowanych wokół irygacji i imperium, Grecja, a zwłaszcza Ateny, reprezentowała coś nowego, coś, co pojawiło się po raz pierwszy od zarania cywilizacji: umiłowanie słowa i rozumu. Idea logosu (słowa, rozumu, porządku) pielęgnowała z kolei wielkie osiągnięcia greckiej kultury, szczególnie filozofii, dramatu i polityki (i była też przez nie pielęgnowana). W istocie to, czy prawdy szuka się na scenie amfiteatru, czy na scenie agory, ma znaczenie drugorzędne. Liczy się kulturowo ugruntowany szacunek, pasja i miłość do wypowiadanego słowa oraz stworzonej w języku spójności”.
„Język jest naszym najgłębszym źródłem podmiotowości, cnoty i prawdy. Jest wrażliwością, dramatem, heroicznym aktem samym w sobie. O ile oparcie się procesom nowoczesności, takim jak postęp technologiczny czy kapitalizm, nie jest możliwe ani zresztą pożądane, o tyle obowiązkiem obywatela jest ochrona sfery, która pozwala nam wybrać relację ze światem pogrążonym w amoku – znaleźć drogę i nie dać się porwać burzy”.
Cały tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze pod linkiem: Ábris BÉNDEK: Król przemawia. Cichy upadek języka i polityki.
Mieszko Czarnecki/PAP/WszystkocoNajważniejsze/rb