Smartfony ochrony zdradzały gdzie będzie nocował prezydent - „Le Monde”
Francuski dziennik „Le Monde” ujawnił wieczorem 27 października, że aplikacja dla sportowców, używana przez funkcjonariuszy ochrony prezydenta Emmanuela Macrona, pozwala potencjalnie na ustalenie, w którym hotelu szef państwa zatrzyma się podczas wizyty zagranicznej.
Smartfony ochrony umożliwiły śledzenie prezydenta Francji – „Le Monde”
.Chodzi o popularną aplikację wykorzystywaną przez uprawiających sport do rejestrowania swoich wyników, np. pokonanego dystansu i trasy. Pozwala ona również na udostępnianie danych i publikowanie ich w mediach społecznościowych. „Le Monde” poprzez aplikację ustalił profile i trasy funkcjonariuszy ochrony osobistej prezydenta – Grupy ds. Bezpieczeństwa Prezydenta Republiki (GSPR). Niektórzy z nich, jak się okazało, figurują w aplikacji pod własnym nazwiskiem i publikują swoje zdjęcia i inne dane osobowe.
„Le Monde” zwrócił uwagę na profil mężczyzny o imieniu Pierre, który, dzięki połączeniu zegarka ze smartfonem, rejestruje swoje wyniki poprzez aplikację. Poranny jogging Pierre zaczyna i kończy przy Pałacu Elizejskim. Następnie, śledząc profile 12 członków ochrony, dziennikarze potwierdzili, że pewne daty i miejsca zbiegają się z datami i kierunkami podróży zagranicznych Macrona, a wcześniej – jego poprzednika Francoisa Hollande’a.
Funkcjonariusze ochrony wyjeżdżali z reguły dzień lub dwa wcześniej, niż szef państwa, by zabezpieczyć miejsca, gdzie prezydent miał przebywać. Często po dotarciu na miejsce przeprowadzali trening. W wielu wypadkach na podstawie aplikacji można było zidentyfikować hotel, w którym zatrzymywali się najpierw oni, a później – sam prezydent.
Na przykład, dziennikarze ustalili, że Pierre był 25 sierpnia 2020 w Wilnie – dzięki zarejestrowanej przez aplikację trasie jego treningu. Trzy dni później, 18 sierpnia 2020 roku wizytę w Wilnie złożył Macron. Miejscem, gdzie Pierre zakończył trening, był pięciogwiazdkowy hotel w centrum miasta. Właśnie tam zatrzymał się Macron i w sali konferencyjnej odbyły się jego rozmowy z przywódczynią opozycji białoruskiej, Swiatłaną Cichanouską.
Dlatego, jak podkreślił „Le Monde”, trzy dni przed wizytą osoby trzecie byłyby w stanie ustalić miejsce – zwykle poufne – gdzie będzie przebywał szef państwa. Pałac Elizejski, do którego zwrócił się „Le Monde”, odpowiedział oświadczeniem, w którym zapewnił, że skutki związane z używaniem aplikacji przez niektórych członków ochrony nie są istotne i nie mają wpływu na bezpieczeństwo szefa państwa.
Cybernetyczne Pearl Harbor
.Na temat rosnącego zagrożenia cyberataków na kluczową infrastrukturę gospodarki, w postaci chociażby sieci energetycznych, gazociągów, wodociągów, systemu oświetlenia ulicznego itp., na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Marc GOODMAN w tekście „Zbrodnie przyszłości. Budujemy sobie świat, który nie potrafi już funkcjonować bez internetu„.
„Prawdopodobnie jednym z najważniejszych systemów podatnych na ataki jest krajowa sieć energetyczna. Bez elektryczności przestają działać wszystkie udogodnienia naszego nowoczesnego świata, takie jak oświetlenie, windy, bankomaty, kierowanie ruchem ulicznym, metro, bramy garażowe, lodówki i dystrybutory paliwa na stacjach. A kiedy dojdzie do nieuchronnego wyczerpania się baterii i zabraknie paliwa w generatorach awaryjnych, przestaną działać także telefony komórkowe i internet. Były amerykański sekretarz obrony Leon Panetta stwierdził: „następnym Pearl Harbor, z którym być może będziemy musieli się zmierzyć, może być paraliżujący cyberatak”[vi] na nasze systemy zasilania i sieć energetyczną”.
„Obawy Panetty potwierdzał i wzmacniał raport Departamentu Energetyki, w którym zauważono, że amerykańska sieć energetyczna — często nazywana najbardziej złożoną maszyną na świecie — łączy ze sobą 5800 elektrowni i składa się z prawie 725 tysięcy kilometrów linii wysokiego napięcia. Mimo to 70% kluczowych komponentów tej sieci ma ponad 25 lat[vii]. Każdy z nich pracuje pod kontrolą jeszcze starszych systemów SCADA, które mogą stać się łatwym celem ataku i w rzeczywistości często są brane na celownik przez cyberprzestępców”.
.Dochodzenie przeprowadzone przez Komisję Energetyki i Handlu Izby Reprezentantów ujawniło, że „ponad tuzin amerykańskich przedsiębiorstw użyteczności publicznej zgłaszało »codzienne«, »ciągłe« lub »częste« próby cyberataków, zaczynając od phishingu, przez infekcje złośliwym oprogramowaniem, kończąc na penetracji systemów. Jedno z przedsiębiorstw poinformowało, że co miesiąc było celem ponad 10 tysięcy ataków”. Raport kończy się konkluzją, że zagraniczne rządy, kryminaliści i przypadkowi hakerzy ciężko pracują, żeby przejąć kontrolę nad siecią. Ten wniosek jest zgodny z wcześniejszymi wypowiedziami przedstawicieli wywiadu, którzy w dzienniku „Wall Street Journal” potwierdzili, że cyberszpiedzy „spenetrowali sieć energetyczną Stanów Zjednoczonych i zostawili w niej programy, które mogą zostać użyte do jej zniszczenia”. Ci sami urzędnicy mówią też, że szpiedzy z Rosji i Chin podobno mają dokładny schemat amerykańskiej sieci, dzięki czemu w czasie kryzysu lub wojny ze Stanami Zjednoczonymi mogliby ją szybko sparaliżować.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ