Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy w Kościele katolickim od 1914 roku

Stosunek do uchodźców i migrantów jest próbą z chrześcijaństwa – powiedział krajowy dyrektor Duszpasterstwa Migrantów KEP o. Wiesław Dawidowski. Według niego nie można wszystkich migrantów i uchodźców wrzucać do jednego worka, bo jest to nielogiczne, nieuczciwe i niemoralne.
Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy
.W ostatnią niedzielę września w Kościele katolickim obchodzony jest Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Wprowadził go w 1914 r. papież Pius X. Ma uzmysłowić wierzącym, że działania na rzecz uchodźców są integralną częścią misji Kościoła.
– A zatem, jeżeli nie dostrzegamy ludzi dotkniętych niesprawiedliwością naszych braci i sióstr, którzy potrzebują wsparcia, to próżna jest nasza wiara, bo są oni „twarzą Chrystusa”, który przechodzi obok nas – powiedział o. Dawidowski. Podkreślił, że „stosunek do uchodźców i migrantów jest w dzisiejszych czasach prawdziwą próbą z chrześcijaństwa”.
– Okazywanie życzliwości i solidarności obcokrajowcowi jest nie tylko nakazem zwykłej ludzkiej gościnności, ale też konkretnym obowiązkiem wynikającym z wierności nauczaniu Chrystusa – przypomniał zakonnik. Zaznaczył, że „uchodźca jest przede wszystkim człowiekiem, który ucieka z terenów objętych wojną, głodem, brakiem wody czy przemocą”, z kolei „migrant to osoba poszukująca godnego życia”.
– Postrzeganie wszystkich migrantów tylko przez pryzmat osób, które przyjeżdżają, aby zabrać nam pracę czy skorzystać ze świadczeń socjalnych, jest fałszywe i uwłacza ludzkiej godności – ocenił. Według niego nie można wszystkich migrantów i uchodźców wrzucać do jednego worka.– To jest nielogiczne, nieuczciwe i niemoralne – zaznaczył.
Powiedział, że osobom, które od dłuższego czasu pracują w Polsce i odprowadzają podatek, powinno się zagwarantować minimum praw, choćby w postaci rzetelnego i w miarę sprawnego rozpatrywania wniosków o kartę pobytu tymczasowego.
– Jeden z moich współbraci zakonnych z Nigerii, który w październiku ma rozpocząć rok akademicki, tymczasem kończy mu się wiza, a nie dostał jeszcze karty pobytu. I takich osób w Polsce, które muszą mierzyć się z problemami administracyjnymi, jest zdecydowanie więcej – powiedział o. Dawidowski.
Przyznał, że kwestia migrantów w Polsce jest dziś złożona pod względem politycznym i społecznym. – Ludzie są mocno spolaryzowani. Wpływ na to mają zarówno działania związane z wojną hybrydową na wschodniej granicy, której elementem jest przerzucanie migrantów, jak i argumenty antymigranckie wykorzystywane do budowania kapitału politycznego – powiedział duchowny.
Zwrócił uwagę, że dochodzą do tego także kwestie gospodarcze, które wpływają na politykę migracyjną państwa.
– Według danych statystycznych przyrost naturalny wynosi u nas minus 0,4. Oznacza to, że rokrocznie rodzi się w Polsce 250 tysięcy dzieci, a umiera 400 tysięcy osób. Niestety nasz system emerytalny jest tak pomyślany, że pokolenie wstępujące zarabia na pokolenie ustępujące. Jeśli nie mamy zastępowalności pokoleń, to potrzebne są ręce do pracy, aby zarobić na nasze emerytury – powiedział o. Dawidowski.
Podkreślił, że „państwo ma obowiązek bronić granic, zapewniając ludziom bezpieczeństwo”. – W związku z tym może prowadzić swoją politykę migracyjną. Obecnie w Polsce ma ona charakter obronny – powiedział o. Dawidowski. Przyznał, że napięcia społeczne w kwestiach migracyjnych w takich krajach, jak Niemcy, Szwecja czy Francja, wynikają z funkcjonującego tam modelu solidarności społecznej, który polega na dotowaniu biednych.
– Zasada pomocniczości państwa sprowadza się tam do zasiłku socjalnego oferowanego tym, którzy nie mogą oraz nie potrafią podjąć żadnej pracy. Niestety jest to system rozleniwiania człowieka, nie tylko migranta, co owocuje problemami na polu polityki wewnętrznej oraz tworzenia sztucznych enklaw – stwierdził.
W jego ocenie „należy wypracować taki model asymilacji, w którym wszyscy zamieszkali w kraju będą pracowali na wspólne dobro”. – To jest fundament – podkreślił.
Odnosząc się do pojawiającego się w przestrzeni medialnej argumentu, że migranci dominują wśród sprawców przestępstw i wykroczeń, o. Dawidowski zwrócił uwagę, że „rok temu na 457 tysięcy przestępstw i wykroczeń przeciwko prawu migranci popełnili tylko 5 proc., czyli 27 tys., w tym osoby z bardzo różnych części świata i różnych kultur”.
Powiedział, że tych, którzy żyją na marginesie życia społecznego, czy popełniają przestępstwa, powinno się deportować.
Według danych MSWiA od 1 stycznia do 31 sierpnia na granicy z Białorusią zanotowano 24 tys. 411 prób jej nielegalnego przekroczenia, podobnie jak przed rokiem. W tym czasie Straż Graniczna zatrzymała 478 obywateli państw trzecich, którzy nielegalnie przekroczyli granicę z Litwą do Polski, a na naszym terytorium i w rejonie granicy polsko-niemieckiej zatrzymała 247 osób, które wcześniej nielegalnie przekroczyły granicę z Litwą do Polski.
Uchodźcy. Żeby wiedzieć czy – trzeba wiedzieć jak
.Czy powinniśmy przyjmować uchodźców? Zanim powiemy „tak”, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie „jak”. To bowiem będzie fundamentem wszelkich działań, które będziemy podejmować, i problemów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć w ciągu najbliższych 20-30 lat – pisze Anna BIAŁOSZEWSKA.
Ci, którzy znają historię Polski, nie mają wątpliwości, że udzielanie pomocy ludziom szukającym schronienia, walka w obronie wolności nie tylko własnego kraju, a także oddawanie życia w obronie innych to jeden z przymiotów Polaków, narodu, który kocha wolność dlatego właśnie, że musiał o nią z całych sił walczyć. Jest to oczywistością do tego stopnia, że zbędne wydaje się przywoływanie postaci Kazimierza Wielkiego, Jagiellonów, Sobieskiego czy też współczesnych.
Polska nigdy nie była państwem nacjonalistycznym. Nacjonalizm jest wbrew naszemu dziedzictwu i wszelkim tradycjom.
Zszokowana oglądałam paradę w Warszawie, gdy przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście maszerowali, niosąc z przodu krzyż, przedstawiciele ruchu nacjonalistycznego. I pomijam już cały kontekst polityczny, który łączy się z tą sprawą. Przywołam tylko słowa św. Jana Pawła II z ostatniej jego książki „Pamięć i tożsamość”, będącej swoistym testamentem dla nas: „Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość do Ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowania miłości społecznej”. Nacjonalizm nie jest patriotyzmem, raczej jego wypaczeniem. Nie ma też wiele wspólnego z chrześcijaństwem, nawet gdy używa jego symboli.
Dlaczego piszę o wolności? Nie sposób zamknąć się na okoliczność, że Syria (podobnie jak Ukraina) jest oknem Rosji do odzyskania pozycji mocarstwa światowego. Rosja wydała setki milionów dolarów na wojnę na Ukrainie, dodatkowo dotknęły ją sankcje unijne, zatem kieruje swoje działania tam, gdzie łatwiej jej operować (a przy tym łatwiej jej manipulować własnym społeczeństwem.) Nie można nie wiedzieć, że cała pomoc humanitarna, w tym polskich organizacji takich jak PAH czy Caritas, która jest kierowana do Syrii, bez zgody Rosji nie trafi do ofiar wojny.
Bombardowania rosyjskie wypędziły wielu uczciwych ludzi z domów, a ze względu na wmieszanie fanatyków w tłumy uciekinierów Rosja chce również rozgrywać Europę. Nieprawdziwe są obrazy serwowane przez część stacji telewizyjnych, że uchodźcy to wyłącznie młodzi mężczyźni w sile wieku – każdą historię należy rozpatrywać indywidualnie, każdego człowieka należy traktować odrębnie, z zachowaniem szacunku i wiedzą o kulturze i zwyczajach osób, które do nas przybywają. Inaczej wchodzimy na poziom komunikatów „wszyscy Polacy to pijacy i złodzieje” – co budzi w nas sprzeciw, prawda?
Przyjmując uchodźców, musimy mieć świadomość, że zobowiązujemy się do zapewnienia bezpieczeństwa nie tylko obywatelom polskim, ale też przybyszom. Trzeba też pamiętać, że w krajach muzułmańskich ofiarami aktów terroru islamistów padają tak samo muzułmanie, jak i chrześcijanie, jezydzi, judaiści, ateiści. Z równym bestialstwem niszczone są świątynie i zabijani są kapłani każdego obrządku, a nawet odłamu islamu innego niż ten, który narzucić chcą terroryści.
Przyjmując uchodźców musimy mieć świadomość konieczności zapewnienia im domów, edukacji, opieki zdrowotnej, możliwości podjęcia pracy, nauki języka i zwyczajów.
Wcześniej, musimy znaleźć odpowiedź na pytanie: czy uchodźcy mają tutaj zostać na stałe, czy też do czasu, trudnego do określenia, aż będą mogli wrócić do swojego kraju, bo w zależności od przyjętej opcji trzeba ustalić dalsze działania. Doświadczenia krajów zachodnich wskazują że asymilacja w wielu przypadkach, nawet w drugim, trzecim pokoleniu jest niemożliwa. Obecna polityka imigracyjna państwa polskiego nie jest przygotowana do rozwiązania tych problemów w żadnym z wskazanych wariantów. Być może dlatego łatwiej powiedzieć „nie przyjmiemy wcale” niż „nie jesteśmy w stanie przyjąć, bo nasze państwo w tej kwestii istnieje niemal teoretycznie”. Ustalony ustawowo czas opieki nad cudzoziemcami i środki finansowe przeznaczone na ten cel są zbyt skąpe, aby mówić o jakiejkolwiek sensownej polityce imigracyjnej. Problemem jest choćby to, że w chwili uzyskania obywatelstwa polskiego dane imigranta były usuwane z bazy i osoba taka zaczynała nowe życie, z czystą kartą, bez możliwości ewentualnego sprawdzenia przez służby jej historii w razie jakiegoś zajścia. Sprawa do poprawy, ale takich spraw jest więcej. Tu więc ogromne pole do działania w ścisłej współpracy z państwami Unii. Jesteśmy krajem granicznym strefy Schengen i nie można lekceważyć faktu, że również przez nasze terytorium imigranci chcą się przedostać do UE. Wiele procedur, które wypracowano w czasach wojny w Czeczenii oraz w czasach imigracji z Rumunii, zarzucono, pracowników odpowiedzialnych za projekty z tego zakresu zwolniono, przedkładając kwestie ideologiczne nad kompetencje, a razem z nimi utracono wiedzę — coś, co jest podstawą trwałych i dobrze zarządzanych instytucji.
Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/anna-bialoszewska-uchodzcy-zeby-wiedziec-czy-trzeba-wiedziec-jak/
„Uchodźcy. Gdzie jest granica europejskiego kompromisu?”
.Dla tych, którzy się fascynują historią, czas w którym żyjemy jest wielki i niezwykły. Znowu tak blisko nas dzieje się coś, czemu jeszcze kilkanaście miesięcy temu w ogóle nie poświęcano uwagi. Na naszych oczach staje się Historia – pisze Jerzy POLACZEK.
Z drugiej strony czujemy, że jest to czas — powiedzmy sobie — ciężki, by nie używać słów bardziej nacechowanych. Nasze słabości stają przed nami niczym niezakryte.
Przedstawianie własnej opinii i „odpowiedzi” na to, co się dzieje, jest w momencie takich turbulencji o tyle trudne czy niebezpieczne, że dekoracje i akcja zmieniają się bardzo często i można „przestrzelić”, odnieść się do czegoś, co właśnie się zmieniło. Niedawna decyzja kanclerz Angeli Merkel i rządu Niemiec dotycząca zamknięcia granic jest tego najlepszym przykładem.
Tragicznego 11 września 2001 roku nikt nie przewidział, że rachunek za trzy tysiące niewinnych ofiar i obrażoną dumę narodową Stanów Zjednoczonych będzie TAK WYSOKI i że będzie go trzeba płacić destabilizacją Bliskiego Wschodu i… Europy.
Oczywiście wydarzenie to wynika z poprzednich, a reakcja Stanów Zjednoczonych wynika również z jakiejś wizji świata, uformowanej historycznie, a nie przyjętej pod wpływem impulsu. 11 września to cezura pomiędzy pewnymi epokami. Dramatyczna. Wszystko w polityce przyspieszyło po tym dniu.
Zastrzegam od razu, że przyjmuję pozycję defensywną. Nie jest moim zamiarem ocenianie polityki amerykańskiej na płaszczyźnie moralnej. Analiza taka, ocena decyzji politycznych i ich konsekwencji w świetle tego czy innego systemu norm moralnych to zupełnie inny dyskurs. Tak trudny i niewdzięczny, że właściwie mało które akty historyczne, wojny, aneksje, podboje czy pakty, zostały na chłodno zanalizowane w aspekcie wartości. Pod względem prawnym i owszem, prawie zawsze. Prawie zawsze też, co jest oczywiste, analizy takie są dalekie od obiektywizmu. Piszą je zwycięzcy na użytek historii oficjalnej, media na użytek masowego odbiorcy, a pokonani, by mieć czym podsycać żar niechęci i nienawiści. Każdy osobno i nieobiektywnie.
Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jerzy-polaczek-uchodzcy-gdzie-jest-granica-europejskiego-kompromisu/
PAP/ Magdalena Gronek/ LW





