Światowy Dzień Walki z Depresją

Semaglutyd (Ozempic), lek na cukrzycę, który zrobił karierę jako środek odchudzający, wydaje się mieć związek z częstszym pojawianiem się myśli samobójczych – sugerują autorzy badania zaprezentowanego na łamach „JAMA Network Open”. Podkreślają, że ta koincydencja wymaga pilnego wyjaśnienia.

23 lutego 2024 roku przypada Światowy Dzień Walki z Depresją. „Trudniej tę chorobę rozpoznać u młodszych dzieci, w ich przypadku mogą o niej świadczyć takie objawy, jak bóle brzucha czy brak apetytu – powiedziała Bożena Hrycan, psychiatra. Zaapelowała: nie zostawiajmy dzieci samych.

Światowy Dzień Walki z Depresją – o czym warto wiedzieć?

.Słowo depresja weszło w język potoczny i jest nadużywane. Dlatego warto umieć odróżnić tą chorobę, od przejściowego złego nastroju, często w ten sposób nazywanego.

„Depresja – w sensie zaburzeń, choroby – to jest bardzo poważne zjawisko, bardzo często zagrażające życiu” – powiedziała Bożena Hrycan, psychiatra, zastępczyni kierownika oddziału psychiatrycznego dla dzieci w Józefowie, Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii. Według niej, z osobą depresyjną mamy do czynienia wtedy, gdy nagle zmienia się sposób jej funkcjonowania, jest przygnębiona, smutna, wycofuje się ze swoich dotychczasowych aktywności. Można zauważyć, że taka osoba przestaje się cieszyć tym, co do tej pory sprawiało jej przyjemność, staje się apatyczna, ale też często rozdrażniona i pobudzona.

Trudniej jest chorobę rozpoznać u młodszych dzieci, w tym przypadku o depresji mogą świadczyć objawy na pierwszy rzut oka niemające niczego wspólnego z tą chorobą, takie jak bóle brzucha czy brak apetytu.

Zmiany w zachowaniu dziecka? Najważniejsza jest szybka reakcja

.Psychiatra zwróciła uwagę, że jeżeli rodzic czy opiekun zauważy zmiany w zachowaniu dziecka, to nie może pozostawać obojętnym. Ich dostrzeżenie może być trudniejsze w okresie dorastania, kiedy wahania nastroju są naturalne i często dochodzi do konfliktów z rodzicami. Jednak zawsze, kiedy przebiega to zbyt gwałtownie i trwa zbyt długo, powinno być sygnałem, by udać się do specjalisty.

„W takim przypadku należy zgłosić się do pediatry, żeby wykluczyć przyczyny somatyczne, a jeżeli się to uda, trzeba pójść do psychologa. Po kilku spotkaniach będzie on w stanie stwierdzić, czy dziecko wymaga dłuższej opieki psychologicznej, czy konsultacji psychiatrycznej. Jeżeli tego nie zrobimy, może dojść nawet do próby samobójczej” – przestrzegła Bożena Hrycan.

Lekarka zaapelowała, by zdobywać wiedzę na temat potrzeb psychologicznych dzieci. Ważne jest też to, by poświęcać dziecku dużo czasu, uważnie go słuchać i być wyczulonym na jego potrzeby. Według specjalistki, należy wyznaczać granice, bo dziecko od najmłodszych lat uczy się życia właśnie od rodziców i samo nie będzie wiedziało, co jest dla niego dobre, a co nie. „Nie zostawiajmy dzieci samych, otoczmy je opieką” – podkreśliła.

Bożena Hrycan wskazała też na rolę profilaktyki. Według niej, powinna być prowadzona już od pierwszych dni życia, bo relacja, jaka się tworzy między rodzicem a niemowlęciem na samym początku ma bardzo istotny wpływ na to, jak dziecko, młody człowiek i potem dorosły radzi sobie z trudnościami dnia codziennego.

Czy medycyna zmieniła postrzeganie depresji i jej leczenia?

.Medytacje i treningi, mające być lekarstwem na wypalenie zawodowe i depresje w miejscu pracy są jednym ze sposobów, za pomocą których pracodawcy chcą temu zapobiec. Badania wskazują jednak na to, że te metody nie zawsze są skuteczne. O depresji, jej leczeniu oraz dyskursie naukowym na jej temat pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Bartosz KABAŁA, popularyzator nauki łączący zainteresowania polityką, literaturą i nauką.

Opisuje on, że Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na depresję cierpi ok. 280 milionów osób na całym świecie. Każdego roku z powodu depresji skuteczne próby samobójcze podejmuje 700 tys. osób. Choć przypuszcza się, że ok. 5 proc. dorosłej populacji cierpi na depresję, to coraz większym i bardziej zauważalnym problemem staje się depresja wśród młodzieży, a nawet dzieci. W Polsce między 2017 a 2021 rokiem nastąpił wzrost zdiagnozowanych przypadków wśród dzieci i młodzieży z 12 tys. do 25 tys. Sprawa jest poważna, a zgłaszany przez ekspertów kryzys w polskiej psychiatrii, zwłaszcza dzieci i młodzieży, nie napawa optymizmem.

„Każdy zapewne ma w wyobraźni jakiś obraz depresji, jej objawów i skutków. Jeśli nie znamy dokładnych kryteriów i przebiegu, za depresję może uchodzić każdy smutek lub rzadsze okazywanie radości. Może się wydawać, że definicja depresji jest mglista i brak jej konkretnej formy. Intuicyjnie myślimy, że choroby umysłu, których przecież nie diagnozuje się badaniem obrazowym, jak tomografia komputerowa, ani nie ogląda się ich pod mikroskopem, są trudno uchwytne. W psychiatrii do zdiagnozowania zaburzenia depresyjnego wymagane jest spełnienie ściśle określonych kryteriów” – dodaje ekspert.

„Współcześnie nie ma uniwersalnego i pewnego modelu, ale jeden z proponowanych był szczególny, ponieważ dostępny dla ulubionej broni lekarzy – farmakologii. Mowa o hipotezie serotoninowej powstawania depresji. Serotonina to substancja zaliczana zarówno do hormonów, jak i neuroprzekaźników, czyli związków, które odgrywają główną rolę w komunikacji pomiędzy poszczególnymi neuronami. W prasie popularnej jest określana często jako hormon szczęścia. W uproszczeniu można przyjąć, że zgodnie z tą hipotezą spadek serotoniny w połączeniach (synapsach) pomiędzy neuronami w mózgu skutkuje pojawieniem się objawów depresji” – pisze Bartosz KABAŁA.

Autor dodaje, że tymczasem, według głośnego przeglądu dr Moncrieff poziom serotoniny w mózgu ma niewiele wspólnego z depresją. Praca bierze pod uwagę badania porównujące stężenie w surowicy krwi serotoniny lub produktów jej rozkładu biologicznego u osób zdrowych i tych z zaburzeniami depresyjnymi, a także porównujące poziomy transporterów serotoniny i receptorów dla tego hormonu. Sprawdzono również badania dotyczące sztucznie obniżanych stężeń serotoniny za pomocą odpowiedniej diety zmniejszającej jej biosyntezę (popularny hormon szczęścia chemicznie należy do amin biogennych i jest pochodną aminokwasu, tryptofanu, który dostarczany jest do organizmu właśnie z pożywieniem). W pracach tych poziom serotoniny miał niewielkie lub żadne znaczenie dla pojawienia się zaburzeń depresyjnych.

„W wypowiedziach Moncrieff, poza podawaniem w wątpliwość skuteczności antydepresantów i próbą podważenia biologicznego podłoża depresji, słychać echa sporów z przeszłości. W medycynie istota zdrowia i choroby jest wciąż tematem rozważań. Zwłaszcza w psychiatrii definicje stanu chorobowego i poszczególnych jednostek chorobowych i zaburzeń bywały źródłem wielu sporów” – zaznacza ekspert.

Jego zdaniem to badanie i reakcje na nie ukazują też jak w soczewce wszelkie problemy powstające w wyniku zderzenia dwóch światów – świata nauki i świata tabloidów. Znane od lat naukowe zagadnienie poruszone przez badaczkę, która nie kryje się ze swoim mocno wyrażanym poglądem, staje się nagle pretekstem do krzykliwych i zapewne nośnych tekstów w prasie popularnej. Kwestia rozważana przez psychiatrów na chwilę pojawiła się w mediach z potencjalną szkodą dla pacjentów, przynosząc więcej pytań niż odpowiedzi.

PAP/ Paweł Stępniewski/ Wszystko co Najważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 lutego 2024