Teleskop Webba uchwycił podczerwony obraz mgławicy Koński Łeb

Teleskop Webba uchwycił najostrzejszy jak dotąd, podczerwony obraz słynnej mgławicy Koński Łeb – podaje ESA. To jedno z miejsc najlepiej pokazujących, jak promieniowanie oddziałuje na międzygwiezdną materię.
Mgławica Koński Łeb
.Barnard 33 to odległa o 1300 lat świetlnych, mierząca ok 3,5 roku świetlnego mgławica znana jako Koński Łeb ze względu na swój charakterystyczny kształt. Stanowi ona część dużo większego Zespołu Obłoków Molekularnych Oriona.
Według astronomów mgławica będzie istniała jeszcze ok. 5 mln lat, zanim się rozpłynie.
Jak wyjaśniają specjaliści z ESA, budowa tej mgławicy i jej oddziaływanie ze światłem gwiazd czyni ją idealnym miejscem do badania chemicznych i fizycznych procesów odpowiedzialnych za ewolucję międzygwiezdnej materii. Uważana jest przy tym za jeden z najlepszych obiektów do obserwacji oddziaływań między promieniowaniem i materią międzygwiezdną.
Teleskop Webba niezmiennie na posterunku
.Teraz Teleskop Jamesa Webba wykonał najostrzejsze w historii podczerwone zdjęcia tego niezwykłego obiektu (https://www.youtube.com/watch?v=TkVprNB5XbI).
Dzięki wyjątkowo czułym instrumentom teleskopu międzynarodowa grupa astronomów po raz pierwszy pokazała w przybliżeniu niewielkie struktury oświetlonego brzegu mgławicy.
Badacze zarejestrowali również ułożone w warstwy twory zbudowane z pyłu i zjonizowanego gazu. Obserwacje pochłaniania i emisji światła przez materiał mgławicy pomogły natomiast lepiej poznać jej kształt w różnych wymiarach.
W dalszych krokach naukowcy planują przeanalizować dane spektroskopowe, które mogą odkryć dane na temat fizycznych i chemicznych właściwości materiału tworzącego Koński Łeb.
Polska gospodarka kosmiczna
.Na łamach „Wszystko co Najważniejsze” ukazał się tekst prof. Grzegorza WROCHNY, prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej, na temat gospodarki kosmicznej. Jak stwierdził, „produkty i usługi wykorzystujące technologie kosmiczne to dzisiaj rynek szacowany na 350–450 mld euro. Nie ma więc cienia przesady w nazywaniu tego rynku nową gałęzią gospodarki – gospodarką kosmiczną”.
„Co więcej, jest to chyba najbardziej dynamicznie rozwijająca się gałąź światowej gospodarki, odnotowująca rokrocznie dwucyfrowe wzrosty. Tylko w latach 2020–2022 przychody branży kosmicznej wzrosły o 20 proc., a zgodnie z przewidywaniami analityków do 2040 r. osiągną 1 bln dolarów. Obserwując tę dynamikę, można zadać pytanie, czy Polska jest krajem na tyle nowoczesnym i silnym gospodarczo, by zapewnić sobie dostęp do tych zdobyczy technologicznych i być istotnym graczem na międzynarodowych rynkach” – pisze prof. Grzegorz WROCHNA.
Jak podkreśla, „Polska uczestniczy obecnie w 11 z 24 misji ESA, których celem jest eksploracja Księżyca, Słońca i planet Układu Słonecznego wraz z ich księżycami, a także badanie odległego Wszechświata. W bazie danych ESA zarejestrowanych jest ponad 400 firm, z czego ponad 150 otrzymało już kontrakty. Te duże liczby cieszą, ale zarazem stanowią wyzwanie, bo nasz sektor kosmiczny składa się głównie z małych i średnich przedsiębiorstw oraz instytucji naukowych. Niełatwo jest im stawić czoła wielkim czempionom obecnym na rynku kosmicznym już od kilku dekad. Integracja tego potencjału, budowanie »masy krytycznej« zdolnej do realizacji dużych, ambitnych projektów to jedno z głównych zadań Polskiej Agencji Kosmicznej”.
Prof. Grzegorz WROCHNA stoi na stanowisku, że „myśląc o rozwoju potencjału komercyjnego naszych firm, należy szukać obszarów, gdzie spodziewamy się dużego zapotrzebowania w przyszłości, a dziś jeszcze nie są one obsadzone przez wielkich graczy. Do takich obszarów należy niewątpliwie śledzenie tego, co się dzieje na zatłoczonej orbicie, naprawa uszkodzonych satelitów, usuwanie satelitów już nieczynnych itp. Znakomicie wpisują się tu kompetencje naszych firm i instytucji naukowych. Instrumenty obserwacyjne, automatyka i robotyka, sztuczna inteligencja, elementy napędów to zasoby, które połączone mogą stworzyć pionierskie i konkurencyjne rozwiązania. Wysoka rozdzielczość i wielosatelitarne konstelacje produkują dziś ogromne ilości danych. Zarządzanie takimi danymi, ich przechowywanie, udostępnianie i przetwarzanie to już domena polskich firm, które z powodzeniem oferują swoje rozwiązania innym państwom i ESA”.
PAP/Marek Matacz/WszystkoCoNajważniejsze/SN