Ukraina obchodzi Dzień Pamięci żołnierzy i cywilów, zakatowanych i zabitych w niewoli

Ukraina po raz pierwszy obchodzi Dzień Pamięci żołnierzy i cywilów, zakatowanych i zabitych w niewoli. Decyzją Rady Najwyższej (parlamentu) dzień ten ma upamiętniać m.in. jeńców wojennych, zamordowanych przez Rosjan w kolonii karnej w Ołeniwce, w okupowanej części obwodu donieckiego.

Ukraina nie wybacza zbrodni na jeńcach wojennych

.„W nocy z 28 na 29 lipca 2022 roku Rosja dopuściła się jednej z najstraszliwszych zbrodni wojennych, zabijając dziesiątki ukraińskich jeńców – Azowców (obrońców zakładów Azowstal w Mariupolu) – w Ołeniwce. Niestety, takich przykładów rosyjskich okrucieństw jest wiele” – napisał na portalach społecznościowych prezydent Wołodymyr Zełenski.

„Dziś w Ukrainie po raz pierwszy obchodzony jest Dzień Żałoby i Pamięci Obrońców i Obrończyń Ukrainy, uczestników formacji ochotniczych oraz osób cywilnych, którzy zostali straceni, zakatowani lub zginęli w niewoli. Pamiętamy. I nie wybaczymy” – oświadczył.

W nocy z 28 na 29 lipca 2022 r. w wybuchu w rosyjskim obozie na terytorium okupowanego obwodu donieckiego Ukrainy zginęło co najmniej 53 ukraińskich jeńców wojennych, a ponad 70 zostało ciężko rannych. W obozie znajdowali się m.in. ukraińscy wojskowi broniący wcześniej mariupolskich zakładów metalurgicznych Azowstal. W ocenie władz w Kijowie był to celowy akt terrorystyczny zorganizowany przez Rosjan.

W grudniu 2024 roku w okupowanym Doniecku eksplodował samochód, w którymi znajdowali się komendant kolonii karnej w Ołeniwce Siergiej Jewsiukow i jego żona. W lipcu tegoż roku Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) informowała, że skierowała zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłe kierownictwo kolonii w Ołeniwce, które było zamieszane w śmierć pojmanych ukraińskich żołnierzy.

Chodzi o kolaboranta i byłego szefa tzw. kolonii DRL Wołnowacha we wsi Ołeniwka, Siergieja Jewsiukowa, oraz jego byłego pierwszego zastępcę Dmitrija Nejołowa. Według śledczych obaj oskarżeni sprawowali funkcje w więzieniu 29 lipca 2022 r., czyli w czasie, gdy Rosjanie ostrzelali tę placówkę.

Dzień Pamięci żołnierzy i cywilów zakatowanych i zabitych w niewoli to smutny, lecz ważny dzień, przypominający o zbrodniach Kremla

.Biblijna historia o Dawidzie i Goliacie przedstawia starcie pomiędzy silną i słabą jednostką, które kończy się jednak w nieoczekiwany sposób. Tak samo nieoczekiwany był i wciąż jest ukraiński opór wobec rosyjskiej agresji – twierdzi prof. Serhij PŁOCHIJ.

Starotestamentowy Dawid pokonał Goliata za pomocą procy i pięciu kamieni. Tymczasem ukraińskie kamienie występują w różnych formach i pochodzą z różnych miejsc. Niektóre z nich są produkowane na Ukrainie, tak jak drony morskie, a inne pochodzą z zagranicy, jak to jest chociażby w przypadku amerykańskich i brytyjskich pocisków rakietowych. Sama proca została jednak wykonana na Ukrainie i kontynuując tę metaforę, powiedziałbym, że składa się ona głównie z ukraińskich przekonań oraz przywiązania do idei wolności, niepodległości oraz demokracji.

To właśnie demokracja jest kluczową wartością, której Ukraińcy bronią. Wielu z nas było przekonanych, że historia dobiegła końca wraz z upadkiem Muru Berlińskiego – jeśli nie w rozumieniu Francisa Fukuyamy – interpretującego to wydarzenie jako triumf demokracji liberalnej będącej formą nowego dominującego porządku politycznego – to w znaczeniu zakończenia rywalizacji wielkich mocarstw, opierającej się na inwazjach i szeroko zakrojonych działaniach militarnych, po których następowały aneksje terytorialne. Już wcześniej jednak istniały wyraźne oznaki zupełnie odmiennego trendu. Tymi oznakami były wojna w Czeczenii, wojna w dawnej Jugosławii, a następnie Afganistan i Irak. Woleliśmy jednak je ignorować.

Wzrost populizmu i autorytarnych reżimów czy tendencje autorytarne w krajach demokratycznych również sugerowały podobieństwa do lat 30. XX wieku. Ale i te przesłanki były ignorowane. Upadek ZSRR był daleki od powszechnego triumfu demokracji – jak to sobie wyobrażano w 1991 roku. Okazał się on zwycięstwem różnego rodzaju nacjonalistów, demokratów. Charakter i ideologia nowych partii przejmujących władzę w dawnych postsowieckich państwach różniły się znacząco między sobą w zależności od każdej byłej republiki. W niektórych z nich do władzy dochodziły najbardziej konserwatywne elementy elity byłego ZSRR, które konsolidowały władzę.

Demokracja odniosła pełny sukces w przestrzeni terytorialnej dawnego Związku Radzieckiego jedynie w państwach bałtyckich, gdzie okazała się trwalsza i bardziej odporna na naciski autorytarne niż nawet w niektórych krajach byłego bloku wschodniego. Mam tu na myśli Węgry, a w pewnym stopniu także i Polskę. Demokracja w formie konkurencyjnych wyborów przetrwała na Ukrainie, w Mołdawii, w Gruzji, w Armenii i w pewnym stopniu w Kirgistanie, który jest pod tym kątem wyjątkiem wśród państw Azji Środkowej. Demokracja nie rozwinęła się jednak w pozostałej części tego regionu, wliczywszy Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan i Tadżykistan. Białoruś osunęła się w stronę autorytaryzmu w połowie lat 90., po wyborze Aleksandra Łukaszenki na prezydenta tego kraju. Jego reżim stał się cyfrową dyktaturą w 2020 r., kiedy to Łukaszenka posłużył się nieograniczoną przemocą w celu stłumienia pokojowych demonstracji, które zostały zorganizowane jako forma protestu przeciwko masowym fałszerstwom wyborczym, których dopuścił się białoruski rząd, aby utrzymać Łukaszenkę u władzy.

W Wsąsiedniej Rosji, będącej pod koniec lat 80. i na początku lat 90. ostoją demokracji dla bardziej konserwatywnych republik, autorytaryzm zaczął nabierać na sile po politycznym kryzysie, jaki dotknął ten kraj jesienią 1993 r. – to właśnie wówczas na ulicach Moskwy miało miejsce największe starcie zbrojne, jakiego to miasto doświadczyło od czasu obu rewolucji z 1917 r. Rankiem 4 października 1993 r. 6 czołgów T-60 elitarnej 2. Gwardyjskiej Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej im. M. Kalinina zajęło pozycje na moście Nowy Arbat, który przebiega przez rzekę Moskwa oraz prowadzi do budynku rosyjskiego parlamentu znanego jako Biały Dom. Około godziny 9.00 czołgi otworzyły ogień, celując w piętra, gdzie znajdowały się biura kierownictwa parlamentarnego.

Dla ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna była to druga bitwa o Biały Dom – obydwie rozegrały się w ciągu dwóch lat. W sierpniu 1991 roku, podczas nieudanego puczu twardogłowych, Jelcyn przewodził obronie tego budynku, za sprawą czego Biały Dom stał się symbolem rosyjskiej demokracji. Dwa lata później, w 1993 r., sytuacja wyglądała jednak zgoła inaczej. Wówczas to właśnie Jelcyn dowodził wojskami rządowymi szturmującymi dokładnie ten sam budynek parlamentu, który w sierpniu 1991 r. był przez niego wraz z jego najbliższymi współpracownikami broniony. Jelcyn wygrał oba te starcia, ale rosyjska demokracja, ocalona przed sowieckimi czołgami w sierpniu 1991 roku, została niemal całkowicie zniszczona przez rosyjskie czołgi w październiku 1993 roku.

W grudniu 1993 roku rosyjscy obywatele zagłosowali za nową konstytucją opracowaną przez prezydenta Borysa Jelcyna. „Nie będę zaprzeczał, że uprawnienia prezydenta zostały rzeczywiście wzmocnione za sprawą nowej konstytucji” – mówił Borys Jelcyn. Jednocześnie bronił tego rozwiązania, mówiąc: „A czego innego byście chcieli w kraju, który przez wieki przywykł do carów i wodzów; w kraju, w którym nie ukształtowały się jeszcze dobrze zdefiniowane grupy interesów, a ich liderzy nie zostali wyłonieni; w kraju, w którym brak jest normalnych politycznych mechanizmów równowagi, a nihilizm względem prawa panuje powszechnie? W takim kraju można byłoby postawić głównie na parlament, ale trwałby on zaledwie pół roku, jeśli nie krócej, gdyż ludzie szybko zaczęliby się domagać dyktatora. Taki dyktator, zapewniam was, szybko się znajdzie – może właśnie jeszcze w tym parlamencie”.

Jelcyn tym samym wówczas twierdził, że Rosja nie jest gotowa na demokrację, oraz przedstawiał siebie jako zbawcę chroniącego kraj przed jeszcze gorszą dyktaturą. Miał rację, a większość z nas, która pokładała wielkie nadzieje w rosyjskiej demokracji na początku lat 90., myliła się. Jelcyn miał rację, bo kraj, który w ciągu stuleci czy choćby dekad nie miał żadnych doświadczeń z demokracją, nie mógł od 1991 r. stać się z dnia na dzień demokracją. Wszystkie te wygórowane oczekiwania, panujące na Zachodzie czy w samej Rosji oraz innych postsowieckich republikach, opierały się na złudzeniach.

Wprowadzenie nowej, rzeczywiście autorytarnej konstytucji tylko przyspieszyło powrót Rosji do przeszłości, od której to rzekomo uciekła po stłumieniu puczu w Moskwie z sierpnia 1991 roku. Jelcyn wierzył, że ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek wybrać swojego następcę. Proces wyboru prezydenta, znany jako operacja „Następca”, wyniósł do władzy byłego dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa i sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej – Władimira Putina. Dobrze wiemy, co wydarzyło się później.

Ukraina zmagała się z podobnymi wyzwaniami dotyczącymi przetrwania demokracji, a także z kryzysem gospodarczym, który ogarnął cały obszar byłego Związku Radzieckiego. Obrała jednak inną drogę rozwoju niż Rosja. W połowie lat 90. obydwa państwa rozeszły się w dwóch różnych kierunkach rozwoju politycznego. Rosja z każdym rokiem stawała się coraz bardziej autorytarna, a Ukraina pozostała krajem demokratycznym – i to pomimo podejmowanych ze strony głowy państwa prób, by zaprowadzić na Ukrainie model rosyjski, który opiera się na zupełnym podporządkowaniu parlamentu prezydentowi. Na to, że Rosja i Ukraina obrały odmienne ścieżki rozwoju politycznego, co ostatecznie miało ogromny wpływ na relacje pomiędzy tymi dwoma dawnymi głównymi partnerami w ramach ZSRR, wpłynęły rozmaite czynniki.

Teraz, Ukraińcy walczą o demokrację i wprost artykułują swoją gotowość do jej obrony. Jednak nie czynią tego po to, by zaimponować Zachodowi, ani nie dlatego, że wierzą, iż dzięki temu uzyskają większe wsparcie finansowe czy militarne. Demonstrują oni w ten sposób dumę ze swojej tożsamości stojącej w opozycji do Rosji i rosyjskiego reżimu autorytarnego – właśnie dlatego posługują się językiem i słownictwem, które związane są z demokracją. Bronią też swojej politycznej tożsamości, co wynika z obecność na Ukrainie od 1991 r. konkurencyjnych wyborów.

Wojna z 2014 r., utrata Krymu i części Donbasu pokazały Ukraińcom w 2022 roku, że mają bardzo wiele do stracenia w przypadku rosyjskiej okupacji. Wiedzieli, co się stało na Krymie oraz w Donbasie po ich przejęciu przez Rosję. Nie chodziło tu jednak o kwestie ekonomiczne, chociaż gospodarka Krymu znacznie ucierpiała na skutek aneksji. Dla Ukraińców najważniejsze było to, że ich prawo do wyboru, ich prawo do życia w sposób, jaki uznawali za niezbędny, w wyniku rosyjskiej okupacji zostałoby im odebrane.

Wiele zależy od wyniku tej wojny, jeśli chodzi o przyszłość demokracji na Ukrainie, w regionie i na świecie. Zachodnie wsparcie dla Ukrainy jest często motywowane i uzasadniane ideą, że demokratyczne państwa wspierają Ukrainę w jej walce o demokrację przeciwko autokracji. Widać to wyraźnie w przemówieniach prezydentów i premierów z Ameryki Północnej i Europy. Jednak rzeczywistość jest nieco inna – jeśli spojrzymy na mapę krajów, które wspierają Ukrainę w jej walce o niepodległość, i tych, które tego nie robią lub pozostają na uboczu, to zobaczymy, że chociaż faktycznie większość krajów demokratycznych wspiera Ukrainę, to jednak niestety nie są to wszystkie takie państwa, wliczywszy tu największą demokrację na świecie, Indie, które w ogóle się nie angażują. Coś, co wyraźnie wynika z tej mapy, ale także z rozwoju stosunków międzynarodowych w ciągu ostatnich trzech lat, to fakt, że obóz demokratyczny na świecie nie jest wcale zjednoczony. Jeśli największa demokracja na świecie nie jest zaangażowana, to stanowi to poważny problem.

Widzimy również atak na demokrację w krajach demokratycznych, wynikający z rosnącego populizmu. Niedawno obserwowaliśmy wybory w Stanach Zjednoczonych i nie wiemy tak naprawdę, co stanie się z amerykańską demokracją. Ta walka o demokrację ma wiele powiązań. To, co Ukraina robi, to walka nie tylko w obronie jej własnych wartości demokratycznych i własnego doświadczenia demokracji, ale również walka o wartości demokratyczne poza granicami kraju, w tym poza regionem.

Nie ma wątpliwości, że przyszłość demokracji na Ukrainie będzie zależała od wyniku tej wojny. Wiemy, co stało się na Krymie. Wiemy, co stało się we wschodniej Ukrainie. Wiemy, co dzieje się na okupowanych terenach Zaporoża i Chersoniu. Jeśli demokracja w ogóle już jest tam wspominana, to w pejoratywny sposób. Obecna linia frontu na Ukrainie to linia między demokracją a autokracją; ta linia przesuwa się w kierunku zachodnim. Musi ona zostać co najmniej zatrzymana.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-serhij-plochij-dawid-demokracji-kontra-goliat-autorytaryzmu/

PAP/MB


Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 lipca 2025