Prof. Serhij PŁOCHIJ: Dawid demokracji kontra Goliat autorytaryzmu

Dawid demokracji kontra Goliat autorytaryzmu

Photo of prof. Serhij PŁOCHIJ

prof. Serhij PŁOCHIJ

Historyk ukraiński pracujący w USA. Dyrektor ukraińskiego instytutu badawczego na Uniwersytecie Harvarda. Autor m.in. „The Origins of the Slavic Nation”, „The Last Empire The Final days of the Soviet Union”, „The Gates of Europe: a History of Ukraine”.

Ryc.: Fabien Clairefond

Biblijna historia o Dawidzie i Goliacie przedstawia starcie pomiędzy silną i słabą jednostką, które kończy się jednak w nieoczekiwany sposób. Tak samo nieoczekiwany był i wciąż jest ukraiński opór wobec rosyjskiej agresji – twierdzi prof. Serhij PŁOCHIJ

.Starotestamentowy Dawid pokonał Goliata za pomocą procy i pięciu kamieni. Tymczasem ukraińskie kamienie występują w różnych formach i pochodzą z różnych miejsc. Niektóre z nich są produkowane na Ukrainie, tak jak drony morskie, a inne pochodzą z zagranicy, jak to jest chociażby w przypadku amerykańskich i brytyjskich pocisków rakietowych. Sama proca została jednak wykonana na Ukrainie i kontynuując tę metaforę, powiedziałbym, że składa się ona głównie z ukraińskich przekonań oraz przywiązania do idei wolności, niepodległości oraz demokracji.

To właśnie demokracja jest kluczową wartością, której Ukraińcy bronią. Wielu z nas było przekonanych, że historia dobiegła końca wraz z upadkiem Muru Berlińskiego – jeśli nie w rozumieniu Francisa Fukuyamy – interpretującego to wydarzenie jako triumf demokracji liberalnej będącej formą nowego dominującego porządku politycznego – to w znaczeniu zakończenia rywalizacji wielkich mocarstw, opierającej się na inwazjach i szeroko zakrojonych działaniach militarnych, po których następowały aneksje terytorialne. Już wcześniej jednak istniały wyraźne oznaki zupełnie odmiennego trendu. Tymi oznakami były wojna w Czeczenii, wojna w dawnej Jugosławii, a następnie Afganistan i Irak. Woleliśmy jednak je ignorować.

Wzrost populizmu i autorytarnych reżimów czy tendencje autorytarne w krajach demokratycznych również sugerowały podobieństwa do lat 30. XX wieku. Ale i te przesłanki były ignorowane. Upadek ZSRR był daleki od powszechnego triumfu demokracji – jak to sobie wyobrażano w 1991 roku. Okazał się on zwycięstwem różnego rodzaju nacjonalistów, demokratów. Charakter i ideologia nowych partii przejmujących władzę w dawnych postsowieckich państwach różniły się znacząco między sobą w zależności od każdej byłej republiki. W niektórych z nich do władzy dochodziły najbardziej konserwatywne elementy elity byłego ZSRR, które konsolidowały władzę.

Demokracja odniosła pełny sukces w przestrzeni terytorialnej dawnego Związku Radzieckiego jedynie w państwach bałtyckich, gdzie okazała się trwalsza i bardziej odporna na naciski autorytarne niż nawet w niektórych krajach byłego bloku wschodniego. Mam tu na myśli Węgry, a w pewnym stopniu także i Polskę. Demokracja w formie konkurencyjnych wyborów przetrwała na Ukrainie, w Mołdawii, w Gruzji, w Armenii i w pewnym stopniu w Kirgistanie, który jest pod tym kątem wyjątkiem wśród państw Azji Środkowej. Demokracja nie rozwinęła się jednak w pozostałej części tego regionu, wliczywszy Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan i Tadżykistan. Białoruś osunęła się w stronę autorytaryzmu w połowie lat 90., po wyborze Aleksandra Łukaszenki na prezydenta tego kraju. Jego reżim stał się cyfrową dyktaturą w 2020 r., kiedy to Łukaszenka posłużył się nieograniczoną przemocą w celu stłumienia pokojowych demonstracji, które zostały zorganizowane jako forma protestu przeciwko masowym fałszerstwom wyborczym, których dopuścił się białoruski rząd, aby utrzymać Łukaszenkę u władzy.

.W sąsiedniej Rosji, będącej pod koniec lat 80. i na początku lat 90. ostoją demokracji dla bardziej konserwatywnych republik, autorytaryzm zaczął nabierać na sile po politycznym kryzysie, jaki dotknął ten kraj jesienią 1993 r. – to właśnie wówczas na ulicach Moskwy miało miejsce największe starcie zbrojne, jakiego to miasto doświadczyło od czasu obu rewolucji z 1917 r. Rankiem 4 października 1993 r. 6 czołgów T-60 elitarnej 2. Gwardyjskiej Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej im. M. Kalinina zajęło pozycje na moście Nowy Arbat, który przebiega przez rzekę Moskwa oraz prowadzi do budynku rosyjskiego parlamentu znanego jako Biały Dom. Około godziny 9.00 czołgi otworzyły ogień, celując w piętra, gdzie znajdowały się biura kierownictwa parlamentarnego.

Dla ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna była to druga bitwa o Biały Dom – obydwie rozegrały się w ciągu dwóch lat. W sierpniu 1991 roku, podczas nieudanego puczu twardogłowych, Jelcyn przewodził obronie tego budynku, za sprawą czego Biały Dom stał się symbolem rosyjskiej demokracji. Dwa lata później, w 1993 r., sytuacja wyglądała jednak zgoła inaczej. Wówczas to właśnie Jelcyn dowodził wojskami rządowymi szturmującymi dokładnie ten sam budynek parlamentu, który w sierpniu 1991 r. był przez niego wraz z jego najbliższymi współpracownikami broniony. Jelcyn wygrał oba te starcia, ale rosyjska demokracja, ocalona przed sowieckimi czołgami w sierpniu 1991 roku, została niemal całkowicie zniszczona przez rosyjskie czołgi w październiku 1993 roku.

W grudniu 1993 roku rosyjscy obywatele zagłosowali za nową konstytucją opracowaną przez prezydenta Borysa Jelcyna. „Nie będę zaprzeczał, że uprawnienia prezydenta zostały rzeczywiście wzmocnione za sprawą nowej konstytucji” – mówił Borys Jelcyn. Jednocześnie bronił tego rozwiązania, mówiąc: „A czego innego byście chcieli w kraju, który przez wieki przywykł do carów i wodzów; w kraju, w którym nie ukształtowały się jeszcze dobrze zdefiniowane grupy interesów, a ich liderzy nie zostali wyłonieni; w kraju, w którym brak jest normalnych politycznych mechanizmów równowagi, a nihilizm względem prawa panuje powszechnie? W takim kraju można byłoby postawić głównie na parlament, ale trwałby on zaledwie pół roku, jeśli nie krócej, gdyż ludzie szybko zaczęliby się domagać dyktatora. Taki dyktator, zapewniam was, szybko się znajdzie – może właśnie jeszcze w tym parlamencie”.

Jelcyn tym samym wówczas twierdził, że Rosja nie jest gotowa na demokrację, oraz przedstawiał siebie jako zbawcę chroniącego kraj przed jeszcze gorszą dyktaturą. Miał rację, a większość z nas, która pokładała wielkie nadzieje w rosyjskiej demokracji na początku lat 90., myliła się. Jelcyn miał rację, bo kraj, który w ciągu stuleci czy choćby dekad nie miał żadnych doświadczeń z demokracją, nie mógł od 1991 r. stać się z dnia na dzień demokracją. Wszystkie te wygórowane oczekiwania, panujące na Zachodzie czy w samej Rosji oraz innych postsowieckich republikach, opierały się na złudzeniach.

Wprowadzenie nowej, rzeczywiście autorytarnej konstytucji tylko przyspieszyło powrót Rosji do przeszłości, od której to rzekomo uciekła po stłumieniu puczu w Moskwie z sierpnia 1991 roku. Jelcyn wierzył, że ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek wybrać swojego następcę. Proces wyboru prezydenta, znany jako operacja „Następca”, wyniósł do władzy byłego dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa i sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej – Władimira Putina. Dobrze wiemy, co wydarzyło się później.

Ukraina zmagała się z podobnymi wyzwaniami dotyczącymi przetrwania demokracji, a także z kryzysem gospodarczym, który ogarnął cały obszar byłego Związku Radzieckiego. Obrała jednak inną drogę rozwoju niż Rosja. W połowie lat 90. obydwa państwa rozeszły się w dwóch różnych kierunkach rozwoju politycznego. Rosja z każdym rokiem stawała się coraz bardziej autorytarna, a Ukraina pozostała krajem demokratycznym – i to pomimo podejmowanych ze strony głowy państwa prób, by zaprowadzić na Ukrainie model rosyjski, który opiera się na zupełnym podporządkowaniu parlamentu prezydentowi. Na to, że Rosja i Ukraina obrały odmienne ścieżki rozwoju politycznego, co ostatecznie miało ogromny wpływ na relacje pomiędzy tymi dwoma dawnymi głównymi partnerami w ramach ZSRR, wpłynęły rozmaite czynniki.

Według jednego z profesorów nauk politycznych „Ukraina stała się najbardziej demokratycznym krajem we Wspólnocie Niepodległych Państw w erze postzimnowojennej. Na drodze wyborów przeszła przez cztery zmiany władzy, rozwijała dynamicznie media i wielokrotnie doświadczała masowych ruchów politycznych dążących do zmian. Korzenie zaskakującego pluralizmu politycznego panującego na Ukrainie tkwiły w niedostatecznym stopniu rozwoju partii rządzących, słabym charakterze autorytaryzmu w tym kraju, a także w silnych podziałach narodowych pomiędzy wschodnią a zachodnią częścią kraju. W efekcie liderzy partii rządzących mieli niewielką zdolność do utrzymywania sojuszników w ryzach, manipulowania procesami wyborczymi, pozbawiania przeciwników zasobów czy brutalnego tłumienia opozycji”.

.Jako historyk chciałbym dodać kilka innych czynników, które w mojej opinii przyczyniły się do trwałości demokracji na Ukrainie – co odróżnia ją tak bardzo od większości innych byłych krajów ZSRR, w których to demokracja, a już szczególnie demokracja opierająca się na konkurencyjnych wyborach nie utrzymała się lub zupełnie nie wykształciła. Jednym z tych czynników jest oczywiście historia Ukrainy, która przez stulecia była podzielona pomiędzy różne imperia. Regionalizm i silne tożsamości regionalne odegrały kluczową rolę w umacnianiu trwałości demokracji na Ukrainie, gdyż żaden konkretny region nie uzyskał dominującej pozycji, która pozwoliłaby mu kontrolować lub tłumić inne części kraju czy inne grupy etniczne, jakie powstały na Ukrainie w wyniku jej historycznego rozwoju.

Kolejnym bardzo ważnym powodem był stosunek Ukraińców do państwa, które na Ukrainie nigdy lub przynajmniej nigdy od XVII wieku nie reprezentowało lokalnych elit. Sami zaś decydenci polityczni, którzy mieli wpływ na Ukrainę, nie mieszkali na jej terytorium ani nie podejmowali decyzji w interesie Ukrainy. W takich warunkach państwo było postrzegane niemal zawsze jako obce. Z tego też powodu dla Ukraińców jednym z największych wyzwań po 1991 r. było „oswojenie” państwa, a także nauczenie się życia w państwie, które mogliby uznać za własne.

Tymczasem dla Rosjan największym wyzwaniem na początku lat 90. było wyobrażenie sobie życia poza państwem, które uległo rozpadowi, a także nauczenie się funkcjonowania w warunkach słabego państwa. Regionalizm Ukrainy i odmienny stosunek do państwa w Rosji i na Ukrainie należy moim zdaniem uznać za jeden z najważniejszych czynników, które odpowiadają za zaskakującą trwałość demokracji na Ukrainie. Jest to swego rodzaju przewrotność, gdyż jeszcze w 1991 r., kiedy Jelcyn wsiadał na czołg, Ukraina była uważana, i to nie bez powodu, za jedną z najbardziej konserwatywnych republik Związku Radzieckiego. Wynikało to z tego, iż była ona pod silną kontrolą lokalnej partii komunistycznej, której spuścizna sięgała czasów rządów Lenina w ZSRR.

Kluczowym momentem w rozdzieleniu dróg rozwoju demokracji w Rosji i na Ukrainie był 1996 r. To właśnie wtedy Jelcyn, pomimo swojej ogromnej niepopularności, został ponownie wybrany na prezydenta Rosji. Jego reelekcja była wynikiem manipulacji systemem wyborczym oraz ogromnego wsparcia finansowego ze strony osób, które później zyskały miano oligarchów. Z kolei na Ukrainie w tym samym roku uchwalono konstytucję, która znacząco różniła się od tej przyjętej w Rosji w 1993 roku. Leonid Kuczma, ówczesny prezydent Ukrainy, dążył do wprowadzenia konstytucji wzorowanej na tej rosyjskiej, ale napotkał silny opór ze strony parlamentu. Idąc w ślady Jelcyna, Kuczma zagroził, że przedstawi własny projekt konstytucji w referendum. Parlament, pamiętając o doświadczeniach rosyjskich i zaniepokojony perspektywą powrotu komunizmu, zdecydował się na kompromis. Ta obawa wynikała z tego, że zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie siły komunistyczne chwytały wiatr w żagle; w Rosji kandydat komunistyczny miał realne szanse na pokonanie Jelcyna, a na Ukrainie komuniści stanowili największą frakcję parlamentarną.

W rezultacie prezydent i parlament zawarli porozumienie, które znalazło odzwierciedlenie w nowej konstytucji Ukrainy. Wedle tego układu nastąpił podział władzy, w którym prezydent uzyskał prawo weta wobec ustaw przyjmowanych przez parlament oraz możliwość rozwiązania parlamentu w określonych okolicznościach. Z kolei parlament zyskał decydującą rolę w mianowaniu premiera oraz kluczowych ministrów, w tym szefa Narodowego Banku Ukrainy. Przedstawiciele parlamentu znaleźli się także w Sądzie Konstytucyjnym oraz w radzie banku narodowego. Konstytucja Ukrainy ograniczyła również możliwość pełnienia urzędu prezydenta do maksymalnie dwóch kadencji.

Kuczma ponownie sięgnął po rosyjski model polityczny i próbował wprowadzić na Ukrainie operację „Następca”. Jego kandydatem został Wiktor Janukowycz, gubernator obwodu donieckiego, który przewodził największej prorządowej frakcji w ukraińskim parlamencie. Do 2004 roku Ukraina miała już konstytucję, która różniła się od rosyjskiej, ale rządzący zaczęli testować scenariusz rosyjski, polegający na wywieraniu presji rządowej, wykorzystywaniu sił policyjnych oraz pieniędzy do zapewnienia sukcesji władzy. Wiemy, jak to się skończyło – działania te doprowadziły w 2004 r. do Pomarańczowej Rewolucji. To właśnie ta rewolucja zatrzymała na Ukrainie proces, który w Rosji kilka lat wcześniej umożliwił powołanie Putina jako następcy Jelcyna.

W odróżnieniu od Rosji Ukraina w 2004 roku wprowadziła nie tylko kompromisową konstytucję, która równoważyła władzę między parlamentem a prezydentem, ale również udało jej się ustanowić uczciwe wybory jako główną drogę do zmiany władzy. W Kijowie, w przeciwieństwie do Moskwy, to wyborcy decydują o przyszłości politycznej, a nie mechanizmy sukcesji zaplanowane przez elitę rządzącą. Natomiast Putin skutecznie kontynuował rosyjski model, który przewidywał kontrolowaną sukcesję. Przykładem była zamiana stanowisk między nim a premierem Dmitrijem Miedwiediewem na krótki czas, nim Putin ponownie przejął władzę. W ten sposób zakończyły się nawet pozory demokratycznej sukcesji w Moskwie.

Demokratyczna Ukraina z dobrze funkcjonującym systemem politycznym i silnym parlamentem stanowiła poważne zagrożenie dla rosyjskiego reżimu politycznego. Była dowodem na to, że w postsowieckim świecie można budować system oparty na wolnych wyborach i politycznej odpowiedzialności. To z kolei inspirowało rosyjską liberalną opozycję i podważało coraz bardziej autorytarny system w Rosji. Oprócz tego ukraińska tradycja demokracji i jej system parlamentarny znacznie utrudniały Rosji odzyskanie kontroli nad Ukrainą. Co równie ważne, państwa zachodnie, takie jak USA, Kanada czy kraje europejskie, podkreślały konieczność przestrzegania demokratycznych zasad jako jeden ze swoich kluczowych warunków dobrych relacji z państwami postsowieckimi. Takie podejście uprzywilejowało Ukrainę w budowaniu długoterminowych więzi politycznych z Europą i Stanami Zjednoczonymi. Zachód faworyzował, jeśli chodzi o współpracę, inne demokratyczne rządy – kładąc przy tym nacisk, aby te w sposób uczciwy traktowały opozycję oraz przeprowadzały uczciwe wybory.

.Dla Rosji zwycięstwo Pomarańczowej Rewolucji w 2004 r. było poważnym ciosem zarówno w sferze polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej. Rosyjski doradca polityczny Gleb Pawłowski, blisko związany wówczas z Kremlem, nazwał te wydarzenia „rosyjskim 11 września”. W 2004 r. Putin skutecznie budował fundamenty przyszłego reżimu autokratycznego w Rosji. Po wyborach z grudnia 2003 r., gdy jego partia „Jedna Rosja” zdobyła trzy razy więcej głosów niż komuniści, stając się największym ugrupowaniem w parlamencie, Putin przejął kontrolę nad Dumą Państwową.

Putin wykorzystał także atak terrorystyczny na szkołę w Biesłanie, za który odpowiedzialni byli czeczeńscy bojownicy. Służby bezpieczeństwa Rosji źle przeprowadziły akcję ratunkową, co przyczyniło się do śmierci 314 osób, w tym 186 dzieci. Tragiczne wydarzenia stały się pretekstem do dalszego ograniczania demokracji w Rosji – zniesiono wybory gubernatorów regionalnych, a nowe prawa ograniczyły działalność partii politycznych i organizacji pozarządowych.

Prowadzona przez administrację George’a W. Busha krucjata na rzecz demokracji, której celem było wspieranie demokracji na całym świecie, stała się istotnym elementem relacji między Moskwą a Kijowem w pierwszej dekadzie XXI wieku. Reżim Putina postrzegał promocję demokracji jako zagrożenie dla swojej stabilności wewnętrznej, a także realizacji zakładanych celów w ramach polityki zagranicznej.

Nowa Europa Wschodnia – składająca się z byłych zachodnich republik ZSRR – stała się areną zderzenia interesów Zachodu i Rosji, podobnie jak to było ze starą Europą Wschodnią podczas zimnej wojny. Tymczasem dla Ukrainy demokracja stała się ważnym narzędziem w polityce międzynarodowej. Pomarańczowa Rewolucja z 2004 roku zatrzymała próby zaprowadzenia w Kijowie rosyjskiego modelu sukcesji władzy, który w Rosji doprowadził do nominacji i wyniesienia Putina jako następcy Jelcyna.

Kijowska Rewolucja Godności oraz aneksja Krymu przez Rosję z lat 2013–2014 ponownie zmieniły dynamikę regionu. Ukraińcy obalili wspierany przez Moskwę skorumpowany reżim prezydenta Janukowycza oraz nalegali na podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W odpowiedzi Putin, pod pretekstem obrony rosyjskojęzycznej ludności Krymu, wysłał wojska na ten półwysep. Te wydarzenia przypominają działania Katarzyny II, która w XVIII wieku zniszczyła demokratyczną Rzeczpospolitą Obojga Narodów, co uzasadniała koniecznością obrony rzekomo zagrożonej wolności jej obywateli. Do 2014 roku Putin całkowicie podporządkował system wyborczy w Federacji Rosyjskiej autorytarnemu reżimowi, jednocześnie pozycjonując się na arenie międzynarodowej jako strażnik status quo i obrońca „demokracji” w krajach takich jak Białoruś czy republiki Azji Centralnej.

Putin traktował protesty społeczne i akty oporu pokroju Pomarańczowej Rewolucji z 2004 roku, Rewolucji Róż w Gruzji, Rewolucji Tulipanów w Kirgistanie czy Rewolucji Godności z 2014 roku nie tylko jako formy ataku na państwo i konstytucję, ale także jako ataki na demokrację. Tym samym w 2014 r. Putin wyłania się jako obrońca specyficznego modelu demokracji, który w rzeczywistości był autorytarnym reżimem ustanowionym w Rosji. Jego podejście do Rewolucji Godności w 2014 roku oraz próby „ochrony” praw rosyjskojęzycznych mniejszości są bardzo reprezentatywne dla tego sposobu myślenia.

Jednym z kluczowych elementów działań Putina przeciwko Ukrainie i innym krajom regionu, w tym Gruzji, było wykorzystanie instytucji referendów. Początkowo Putin zaprzeczał, że planuje aneksję Krymu, i to pomimo tego, że rosyjskie wojska przejęły Półwysep Krymski już na przełomie lutego i marca 2014 r. Jednak krymski parlament, którego członkowie zostali siłą zmuszeni przez Igora Girkina i jego ludzi do głosowania zgodnie z wolą Kremla, podjął decyzję o przeprowadzeniu referendum w sprawie „zjednoczenia” Krymu z Rosją.

Nastąpiło to po tym, jak budynek parlamentu na Krymie został przejęty przez rosyjskich żołnierzy – co było też jednym z pierwszych działań rosyjskiej armii na Krymie. Po tym wydarzeniu deputowani zostali zmuszeni do głosowania za referendum. Według niezależnych szacunków w samym referendum frekwencja wyniosła od 30 do 50 proc. – z kolei od 50 do 80 proc. głosujących w nim opowiedziało się za „zjednoczeniem” z Rosją. To wystarczyło Moskwie do aneksji, choć oficjalne wyniki były znacznie zawyżone. Według ogłoszonych danych 96,8 proc. głosujących poparło aneksję, a samą frekwencję oszacowano na 83 proc. Wyniki te przypominały wybory w czasach ZSRR.

Już następnego dnia, 17 marca, wyniki referendum były gotowe, a parlament Krymu zwrócił się do władz rosyjskich o przyjęcie półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej. Tego samego dnia w Moskwie zorganizowano uroczystości z okazji „zjednoczenia”. Podobny scenariusz został zastosowany niedługo później w przypadku okupowanych części Donbasu oraz południowej Ukrainy. Wracając do wydarzeń na Krymie, historyk Andriej Zubow, profesor prestiżowego Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, w artykule opublikowanym w przeddzień referendum porównał aneksję półwyspu do anschlussu Austrii przez Hitlera w 1938 roku. Zwrócił on uwagę na podobieństwa między wizją Wielkich Niemiec Hitlera a retoryką „zjednoczeniową” stosowaną przez Rosję, wskazując, że obie te akcje były uzasadniane publicznie potrzebą ochrony rzekomo prześladowanych mniejszości – w pierwszym przypadku Niemców w Czechosłowacji, a w drugim przypadku Rosjan na Ukrainie. Zubow został szybko zwolniony ze swojego prestiżowego stanowiska i musiał opuścić Rosję, jednak jego argument nie stracił na znaczeniu. Obecnie prof. Zubow pracuje na Uniwersytecie w Brnie, a jego wykłady na temat historii ZSRR oraz ukraińskiego Donbasu są dostępne w internecie.

W 2014 roku propaganda rosyjska i prorosyjscy separatyści mobilizowali zwolenników niepodległości Donbasu. Referenda w Doniecku i Ługańsku z maja 2014 r. zostały zorganizowane jeszcze szybciej, niż to było na Krymie. Jak można było się spodziewać, ich zwycięzcą została ogłoszona strona prorosyjska, co w rzeczywistości oznaczało, iż znaczna część Donbasu znalazła się pod rosyjską kontrolą oraz że była ona bezpośrednio zarządzana z Moskwy – żadna faktyczna niepodległość tych terenów nie nastąpiła.

Latem 2021 roku, w trakcie przygotowań do pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, Putin opublikował artykuł na temat więzi historycznych między Rosją a Ukrainą. Przynajmniej jeden akapit tego tekstu był poświęcony ukraińskiej demokracji. Putina wyraźnie ona denerwowała, gdyż obwiniał ją za to, że ciągle rodziła liderów politycznych oddanych idei niepodległości Ukrainy. Skarżył się, że „prezydenci, członkowie parlamentu i ministrowie zmieniają się, ale postawa separacji i wrogości wobec Rosji pozostaje niezmienną stałą”. Według Putina było to wynikiem systemu politycznego, który stworzyli „zachodni autorzy antyrosyjskiego projektu”.

.W rzeczywistości miał na myśli wprost ukraińską demokrację, która nieustannie wyłaniała liderów, z którymi Putin miał trudności w negocjacjach. W kolejnych częściach swojego artykułu Putin krytykował również prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego, wskazując, że po objęciu urzędu prezydenckiego obiecywał on pewne zmiany, a po wybraniu go na prezydenta sytuacja stała się jeszcze gorsza z perspektywy prorosyjskiej orientacji Ukrainy, niż to było wcześniej. Po początkowych sukcesach rosyjskich wojsk we wschodniej i południowej części Ukrainy, w wyniku których Rosja przejęła część Donbasu, Ługańska i Zaporoża, Putin ogłosił w 2022 roku, że na tych terenach zostanie zorganizowane referendum.

Następnie we wrześniu tego samego roku, powołując się na „wolę milionów” ludzi, Putin podpisał dekrety o formalnej aneksji czterech obwodów Ukrainy przez Rosję. Trzy z tych obwodów były tylko częściowo okupowane przez Rosję, a w Zaporożu, moim rodzinnym obwodzie, miasto Melitopol, którego populacja przed wojną wynosiła 750 000 osób, znajdowało się wówczas i nadal pozostaje pod kontrolą ukraińską. Ironią losu jest, że w momencie, gdy Putin wygłaszał przemówienie o włączaniu tych terytoriów do Rosji, nie wszystkie one w całości były pod rosyjską kontrolą – na dodatek ukraińskie siły zorganizowały kontrofensywę, w wyniku której odbito część terytoriów, które zostały ogłoszone jako część Rosji.

Niestety, obecnie Rosja ponownie prowadzi ofensywę mającą na celu opanowanie w całości terytoriów, które Rosja uznała za swoje na podstawie sfingowanych referendów. Postawiona na głowie demokracja ponownie służy jako narzędzie do wzmacniania autorytarnego reżimu. To autorytaryzm, a nie demokracja i kiedy spojrzymy na linie frontu, to widać, że znajduje się on w fazie ofensywy. Większość tego, o czym mówiłem do tej pory, dotyczyło klęski rosyjskiej demokracji – wielkich nadziei z nią związanych, niepowodzenia demokracji w Rosji, wykorzystywania referendów jako narzędzia polityki wewnętrznej (zmiany w konstytucji wprowadzającej w Rosji system prezydencki czy wykorzystywanie referendów jako pseudodemokratycznego instrumentu uzasadniającego aneksję ukraińskich terytoriów).

A co z samą Ukrainą? W przypadku wątku dotyczącego historii ukraińskiej demokracji skończyłem na rewolucji 2004 roku, konstytucji z 1996 roku, która była bardzo różna od rosyjskiej, oraz na analizie niepowodzenia modelu sukcesji w ukraińskiej polityce. Dwie rosyjskie agresje, a w szczególności druga, pełnoskalowa inwazja postawiły przed ukraińską demokracją ogromne wyzwania.

Ostatnie dyskusje dotyczące ukraińskiej demokracji, toczone zarówno w ukraińskich, jak i zachodnich mediach, dotyczyły przede wszystkim kwestii wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Zgodnie z ukraińską konstytucją wybory te nie mogły się odbyć z powodu stanu wojennego, który uniemożliwiał ich przeprowadzenie. Rosja starała się wykorzystać argument, że Zełenski rzekomo stracił legitymację jako prezydent wiosną i latem 2024 roku, ale ciekawe jest to, że dane z Polski wskazują, iż Ukraińcy sami nie chcieli, by wybory miały miejsce w warunkach wojny. To nie było coś, co administracja prezydenta Zełenskiego lub jego otoczenie narzucało ludowi ukraińskiemu.

Wręcz przeciwnie, w wyniku tej wojny istnieje rosnące poparcie dla wartości demokratycznych na Ukrainie. W 2022 i 2023 roku opublikowano kilka bardzo interesujących prac, w tym autorstwa ukraińskich dziennikarzy. Jednym z takich przykładów jest Natalia Huk, która latem 2022 roku opublikowała imponujący artykuł o swoich rozmowach z ukraińskimi żołnierzami i oficerami na linii frontu. Większość z tych, z którymi rozmawiała, wyjaśniała swoją obecność na froncie w kategoriach obrony wolności i demokracji. Ukraina walczy z rosyjską agresją, przekraczając linie etniczne, językowe i religijne między obywatelami Ukrainy. Najbardziej oczywistym przykładem tego jest fakt, że nie tylko Ukraińcy walczą o niepodległość Ukrainy, co pokazują filmy z linii frontu, gdzie Ukraińcy rozmawiają w dwóch językach – ukraińskim i rosyjskim.

W październiku 2020 roku, przed wybuchem wojny, 54 proc. Ukraińców uważało, że najważniejsze jest posiadanie silnego lidera, podczas gdy 31 proc. było przekonanych, że najważniejszym elementem jest utrzymanie systemu demokratycznego. Jednak w grudniu 2023 roku 59 proc. Ukraińców stwierdziło, że utrzymanie systemu demokratycznego w warunkach wojny jest najważniejsze, a odsetek tych, którzy uważali, że silny lider jest kluczowy, spadł do 32 proc. Dane z lata 2024 r., a dokładnie mówiąc z lipca, wskazują, że 61 proc. Ukraińców uważa demokrację za najbardziej efektywny system rządów – a oprócz tego 47 proc. z nich twierdzi, że gdyby musiało wybierać między wolnością a dobrobytem materialnym, to wybrałoby wolność. Tylko 24 proc. badanych jest przekonanych, że dobrobyt materialny jest ważniejszy niż wolność.

Ukraińcy walczą więc o demokrację i wprost artykułują swoją gotowość do jej obrony. Jednak nie czynią tego po to, by zaimponować Zachodowi, ani nie dlatego, że wierzą, iż dzięki temu uzyskają większe wsparcie finansowe czy militarne. Demonstrują oni w ten sposób dumę ze swojej tożsamości stojącej w opozycji do Rosji i rosyjskiego reżimu autorytarnego – właśnie dlatego posługują się językiem i słownictwem, które związane są z demokracją. Bronią też swojej politycznej tożsamości, co wynika z obecność na Ukrainie od 1991 r. konkurencyjnych wyborów.

Wojna z 2014 r., utrata Krymu i części Donbasu pokazały Ukraińcom w 2022 roku, że mają bardzo wiele do stracenia w przypadku rosyjskiej okupacji. Wiedzieli, co się stało na Krymie oraz w Donbasie po ich przejęciu przez Rosję. Nie chodziło tu jednak o kwestie ekonomiczne, chociaż gospodarka Krymu znacznie ucierpiała na skutek aneksji. Dla Ukraińców najważniejsze było to, że ich prawo do wyboru, ich prawo do życia w sposób, jaki uznawali za niezbędny, w wyniku rosyjskiej okupacji zostałoby im odebrane.

Wiele zależy od wyniku tej wojny, jeśli chodzi o przyszłość demokracji na Ukrainie, w regionie i na świecie. Zachodnie wsparcie dla Ukrainy jest często motywowane i uzasadniane ideą, że demokratyczne państwa wspierają Ukrainę w jej walce o demokrację przeciwko autokracji. Widać to wyraźnie w przemówieniach prezydentów i premierów z Ameryki Północnej i Europy. Jednak rzeczywistość jest nieco inna – jeśli spojrzymy na mapę krajów, które wspierają Ukrainę w jej walce o niepodległość, i tych, które tego nie robią lub pozostają na uboczu, to zobaczymy, że chociaż faktycznie większość krajów demokratycznych wspiera Ukrainę, to jednak niestety nie są to wszystkie takie państwa, wliczywszy tu największą demokrację na świecie, Indie, które w ogóle się nie angażują. Coś, co wyraźnie wynika z tej mapy, ale także z rozwoju stosunków międzynarodowych w ciągu ostatnich trzech lat, to fakt, że obóz demokratyczny na świecie nie jest wcale zjednoczony. Jeśli największa demokracja na świecie nie jest zaangażowana, to stanowi to poważny problem.

Widzimy również atak na demokrację w krajach demokratycznych, wynikający z rosnącego populizmu. Niedawno obserwowaliśmy wybory w Stanach Zjednoczonych i nie wiemy tak naprawdę, co stanie się z amerykańską demokracją. Ta walka o demokrację ma wiele powiązań. To, co Ukraina robi, to walka nie tylko w obronie jej własnych wartości demokratycznych i własnego doświadczenia demokracji, ale również walka o wartości demokratyczne poza granicami kraju, w tym poza regionem.

Nie ma wątpliwości, że przyszłość demokracji na Ukrainie będzie zależała od wyniku tej wojny. Wiemy, co stało się na Krymie. Wiemy, co stało się we wschodniej Ukrainie. Wiemy, co dzieje się na okupowanych terenach Zaporoża i Chersoniu. Jeśli demokracja w ogóle już jest tam wspominana, to w pejoratywny sposób. Obecna linia frontu na Ukrainie to linia między demokracją a autokracją; ta linia przesuwa się w kierunku zachodnim. Musi ona zostać co najmniej zatrzymana.

.Przyszłość demokracji w Rosji to kolejna kwestia, nad którą warto się pochylić. Przypomniałem wcześniej znaczące nadzieje na skuteczną transformację Rosji w kierunku demokracji z 1989 i 1991 roku. Dziś mało kto wierzy, że Rosja może stać się demokratyczna w krótkim czasie. Być może nastąpi to w jakiejś odległej przyszłości, ale niemal na pewno nie w ciągu najbliższych 20–30 lat. Kraje, które nie mają doświadczenia z demokracją, a mają zamiast tego długą historię autorytaryzmu, mogą zmierzać co prawda ku demokracji, ale nie zrobią tego skutecznie z dnia na dzień. Zatem idea „ratowania Rosji” powinna zostać odłożona na bok. Rosja nie stanie się demokratyczna, ale powinna i może być mniej autorytarna wewnątrz swoich granic, dzięki czemu zagrożenie dla demokracji zostanie osłabione nie tylko na Ukrainie, ale także w Europie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Bez względu na to, czy Rosja stanie się demokratyczna, czy też nie, naszym kluczowym zadaniem jest zatrzymanie wzrostu autorytaryzmu na świecie, który ma związek m.in. z rosyjskim wsparciem dla tendencji antydemokratycznych na całym globie. Wojna na Ukrainie ma i będzie miała ogromny wpływ na perspektywy demokracji na całym świecie, w tym w Europie oraz w Ameryce Północnej. Tym samym ogromne znaczenie ma to, kto wygra oraz kto przegra w tej wojnie.

Wojna rosyjsko-ukraińska to największa wojna w Europie od 1945 roku, a jeśli odliczymy chińskich żołnierzy z wojny koreańskiej z lat 1950–1953, to jest to największa wojna na świecie od 1945 r. Od 80 lat nie było większej wojny na świecie, jeśli uwzględnimy liczbę wykorzystanych czołgów, spowodowane zniszczenia czy mające w jej trakcie zbrodnie wojenne. W wojnach na tę skalę ogromne znaczenie ma to, kto wychodzi z nich zwycięsko oraz kto jest stroną przegraną. Zapomnijmy na chwilę o Ukrainie i Rosji i pomyślmy o wielkim historycznym znaczeniu wojen o tej skali. Zastanówmy się nad tym, jak ogromne znaczenie miało to, kto wygrał, a kto przegrał II wojnę światową. Tak samo będzie miało ogromne znaczenie to, kto wygra w wojnie rosyjsko-ukraińskiej.

.Wróćmy do historii Dawida i Goliata – Ukraińcy walczą dziś o przyszłość demokracji, nie tylko w kraju, ale także za granicą i dla dobra nas wszystkich. Dawid demokracji musi pokonać Goliata autorytaryzmu. Dawid nie pokona jednak Goliata bez zdecydowanego wsparcia swoich demokratycznych sojuszników. Stawką nie jest tu wyłącznie przyszłość demokracji na Ukrainie, ale jej przyszłość na całym świecie.

Serhij Płochij

Tekst wykładu w Munk School w Toronto, 2 grudnia 2024 r. w jeż. polskim ukazał się w nr 69 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]. Miesięcznik dostępny także w ebooku „Wszystko co Najważniejsze” [e-booki Wszystko co Najważniejsze w Legimi.pl LINK >>>].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 marca 2025