Oksana PACHLOWSKA: O waszą i naszą przyszłość

O waszą i naszą przyszłość

Photo of Oksana PACHLOWSKA

Oksana PACHLOWSKA

Profesor ukrainistyki na Uniwersytecie „La Sapienza” w Rzymie. Autorka książek i licznych opracowań na temat historii literatury ukraińskiej i włoskiej, koncepcji Europy, problemów kanonu literackiego, pamięci historycznej i demokratycznej transformacji społeczeństw wschodnioeuropejskich, w tym „Civiltà letteraria ucraina” („Ukraińska cywilizacja literacka”) i „Ave, Europa!”

Polskie i ukraińskie elity intelektualne powinny współpracować, aby wykorzenić z kultury zachodniej toksyczne rosyjskie ideologie i deformujące narracje, które zakorzeniły się tam głęboko w zachodniosłowiańskich studiach, historiografii i dziennikarstwie. Sprawa ta wykracza daleko poza aktualny dramat Ukrainy – pisze Oksana PACHLOWSKA

.Już podczas pierwszych nocy rosyjskiej inwazji na Ukrainę, na tle ogólnoświatowego odrętwienia, polskie czołgi zaczęły przekraczać granicę polsko-ukraińską. Rosyjskie czołgi wdarły się na Ukrainę przez północną, wschodnią i południową granicę. Rosyjskie czołgi miały zabijać, polskie czołgi miały pomagać, ratować. Podczas oblężenia Kijowa wiosną 2022 roku pocieszaliśmy się myślą, że polskie czołgi po cichu przekraczają granicę, by nam pomóc.

Ta granica była żywą, pulsującą arterią solidarności i pomocy. Kiedy minęły pierwsze chwile wojny, ta granica to była już po prostu niezmierzona solidarność Polski, która w tamtym czasie stała się schronieniem dla milionów ukraińskich uchodźców i gigantycznym skoordynowanym systemem wszelkich możliwych i niemożliwych form pomocy. Ze strony rosyjskiej na Ukrainę spadły śmiercionośne rakiety, bomby termobaryczne paliły wszystko. Polska przyjęła Ukraińców pod swój dach. Ukraińska granica stała się linią realnego i symbolicznego rozłamu cywilizacji słowiańskiej. Rosja zabijała, torturowała, okradała. Polska ratowała, chroniła, oddawała.

Prawie dwa lata później granica polsko-ukraińska zamarzła, zablokowana przez przewoźników. Poprzedni polski rząd poparł ich żądania. Obecne polskie władze podejmują działania mające na celu odblokowanie granicy, ale także częściowo popierają żądania przewoźników. Pomiędzy tymi dwoma wymiarami granicy istnieje przepaść. Ekonomiczne i ogólnie pragmatyczne komponenty tej sytuacji są znacznie mniej istotne w porównaniu z komponentem kulturowym i historycznym. Są to symboliczne wymiary dwóch hipostaz relacji Polski i Ukrainy.

Trochę historii. „Formuła polskiej wolności”

.Wojna nieustannie aktualizuje historię. Stosunki między Polską a Ukrainą to wyjątkowy rozdział historii Europy. Na polu intelektualnym tych dwóch krajów rodziły się czasem idee, które wyprzedzały praktyki polityczne Europy Zachodniej. Należą do nich na przykład tolerancja religijna, parlamentaryzm, wielokulturowa struktura społeczeństwa… Pomimo historycznego konfliktu między Polską a Ukrainą te podstawowe wartości Europy nieraz realizowały się na tych terenach szybciej niż na Zachodzie w dobie wojen religijnych. To nie tylko zapomniana historia, ale także żywa współczesność.

W 2004 roku, podczas pomarańczowej rewolucji, przestrzeń demokratycznego głosowania na Ukrainie zbiegła się z terytorium Ukrainy wchodzącej w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Inaczej mówiąc, Polska i Ukraina mają kluczowe znaczenie dla przyszłości Europy i w ogóle cywilizacji zachodniej. Przecież tu i teraz rozstrzyga się, czy to limes Europae będzie wschodnią granicą Ukrainy, cementując światowy system demokratyczny, czy też zatrzyma się na wschodniej granicy Polski, zwiastując dalszą maniakalną ekspansję Rosji z nieuniknionym widmem trzeciej wojny światowej.

.Co jest jednak najcenniejsze w tym historycznym dziedzictwie? Moim zdaniem to, że kulturowe doświadczenie współistnienia w jednej strukturze państwa okazało się silniejsze i dłuższe niż konflikty polityczne. Właściwie obecna wojna Rosji z Ukrainą jest w dużej mierze spowodowana tym dziedzictwem, czyli tym, że mentalność kulturowa Ukrainy jest bliska mentalności polskiej, a szerzej: europejskiej. Współistnienie obu krajów w Rzeczypospolitej zasadniczo przekształciło historycznie ortodoksyjną kulturę, czyniąc ją w dużej mierze zachodnią. Nawet starcie Ukrainy z Polską w XVII wieku było przejawem okcydentalizacji Ukrainy – kraju, który już wówczas świadomie i konsekwentnie pragnął suwerenności, ustroju republikańskiego, swobód obywatelskich i swobodnego wyrażania tożsamości.

Prawdziwe porozumienie między Polską a Ukrainą nastąpiło jednak, gdy oba kraje przeżyły katastrofę utraty państwowości w 1795 r., po III rozbiorze Rzeczypospolitej. Dzisiaj możemy z wdzięcznością spojrzeć na ówczesnych pisarzy – Adama Mickiewicza i Tarasa Szewczenkę – a w ogóle na cały panteon polskich i ukraińskich intelektualistów epoki romantyzmu, którzy proroczo zrozumieli, że Rosja jest wrogiem nie tylko Polski i Ukrainy, ale także całej Europy. Ci artyści i naukowcy byli przekonani, że to nie wzajemne oskarżenia, ale uznanie „winy rodziców” jest koniecznym konstruktem, który pozwoli ludziom się porozumieć.

W wybitnym dokumencie tamtych czasów – Księdze rodzaju narodu ukraińskiego (Prawo Boże) (1847) – historyk Mykoła Kostomarow nazwał Polskę „siostrą”, przepowiedział odrodzenie Ukrainy i jej decydującą rolę w obaleniu imperium rosyjskiego i w przekształceniu Słowian w rodzinę równych narodów. Historia zamknęła się w 1863 roku, kiedy polscy powstańcy walczyli o odbudowę Rzeczypospolitej, już nie dwojga, ale trojga narodów, z pełną obecnością Ukrainy u boku Polski i Litwy. Właściwie pomysł ten był niczym innym jak reprodukcją projektu, który w połowie XVII wieku Bohdan Chmielnicki proponował królowi Władysławowi IV w przeddzień wyniszczającej dla obu narodów wojny.

.Od tamtej pory Polską i Ukrainą wstrząsają rozmaite konflikty. Była wojna 1918–1919, była tragedia wołyńska, był dramat akcji „Wisła”. Historycy długo będą debatować nad faktami i ich interpretacjami. Ale najważniejsze jest to, że w latach 50. i 60. zarówno po stronie ukraińskiej, jak i polskiej pojawili się nowi intelektualiści, którzy na światło dzienne wydobyli etykę stosunków między obydwoma narodami, ponowne uznanie „wzajemnej winy” i „pierwszeństwo wyciągniętej dłoni”, jak pisał Józef Łobodowski. Świetny przykład reinterpretacji historii podał Jerzy Giedroyc. Według Giedroycia, jak pamiętamy, Warszawa musiała uznać Lwów za ukraiński, a Wilno za litewskie w imię pokojowego współistnienia równych narodów. To wielkie dziedzictwo stało się moralnym imperatywem „Solidarności” oraz ikonicznych jej działaczy. Podobnie jest z autorami współczesnymi. Jednym z największych osiągnięć polskiej myśli historycznej jest „formuła polskiej wolności”: „wolni z wolnymi, równi z równymi”. Na tym polega głęboka natura europejskiego kodu kultury polskiej, która znajduje oddźwięk w kulturze ukraińskiej. Dzięki temu, zdaniem Łobodowskiego, możliwe jest pokonanie „duchów przeszłości” i wspólne budowanie przyszłości.

Umierając za Ukrainę i Europę. Kryzys wizji Kundery

.W wierszu Rocznica Borodina, w którym Puszkin wychwala brutalną okupację rosyjską warszawskich przedmieść Pragi w 1831 r., pojawia się ciekawe pytanie: „Nasz stary Kijów złotowieży, / Praszczur rosyjskich grodów, / Czy połączy się z Warszawą, / Świętością wszystkich swoich grobów?”.

Właśnie to zrobił Kijów. Puszkin, wychwalając triumf imperium nad podbitymi narodami, wciąż intuicyjnie podejrzewał, że w perspektywie historycznej Kijów – miasto święte w paradygmacie imperialnym – za wektor swojego geokulturowego wyboru uzna Warszawę, a nie Moskwę. Zamiast tego w swoim słynnym eseju Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej, napisanym w 1983 r., 150 lat po tekście Puszkina, Kundera postrzegał jedynie Budapeszt, Pragę i Warszawę jako „skradziony Zachód”, uznając, że Ukraina została już całkowicie wchłonięta przez Rosję. Ale Kijów walczył o Ukrainę i Europę w latach 20. XX wieku, w momencie tworzenia Ukraińskiej Rady Narodowej. Kijów walczy i dziś, nie tylko o Europę, ale także o Zachód jako całość, gdy w różnych momentach historii Czechy Zemana, Węgry Orbána, a czasem nawet Polska, znajdując się pod osłoną UE i NATO, zademonstrowały – i demonstrują (miejmy nadzieję, że tymczasowo!) – odejście od wartości europejskich. W 1956 roku, kiedy radzieckie czołgi wkroczyły do ​​Budapesztu, węgierski dziennikarz przed śmiercią ogłosił, że Węgrzy giną za Węgry i Europę. A dzisiaj Orbán blokuje instytucje UE, aby zatrzymać europejską drogę Ukrainy na korzyść Kremla. Pamiętamy Milana Kunderę, pozostaje jednak żal, że pisarz przed śmiercią zobaczył wstyd Węgier i bezsilność wymarzonej Europy w obliczu prokremlowskiego grubiaństwa.

Powstaje więc pytanie, czy wspomniane szlachetne myśli nie są cennym dziedzictwem elit intelektualnych, które dziś jest już prawie niezauważalne we wszystkich bez wyjątku społeczeństwach, gdzie hasła populistyczne z reguły neutralizują imperatywy etyczne. Czy politycy Polski i Ukrainy to rozumieją? Wydaje się, że między Ukrainą a Polską istnieje pewien rozdźwięk – z jednej strony konkurencja, pomoc Brukseli, a z drugiej krwawiący kraj, którego jutro może nie być…

.Warszawa lub Bruksela da ukraińskim rolnikom odszkodowania. Ale ból tych miesięcy pozostanie. Rosjanie miesiącami kradli Ukraińcom miliony ton zboża i porty morskie. Niezliczone ilości zboża po prostu spalono. Polska pozostała jednym z nielicznych szlaków eksportowych. Odtąd nie będzie między nami granic – obiecał prezydent Andrzej Duda na początku wojny, w maju 2022 roku. Okazało się, że granica wciąż jest i została „granicą wstydu”. Przecież nawet jeśli ta akcja nie była bezpośrednio inspirowana przez Kreml, to właśnie on czerpie z niej korzyści polityczne i gospodarcze, co jest upokarzające dla demokratycznego świata.

Przez te miesiące dosłownie prześladowała mnie wizja z przerażającego opowiadania Stefana Żeromskiego Rozdzióbią nas kruki, wrony…. Pomagający powstańcom styczniowym Szymon Winrych – jeden z ostatnich, którzy wciąż wierzą w sens walki – został zatrzymany, kiedy przewoził wozem broń dla powstańców, i sadystycznie zabity przez żołnierzy rosyjskich, którzy przekłuwają jego ciało lancami, a jego policzki rozdzierają ostrogami; nie mają możliwości, by zabrać znalezione karabiny, odjeżdżają. Zlatują się wrony, jedna z nich usiłuje przebić dziobem czaszkę Winrycha, by dostać się do jej wnętrza, „ostatniej fortecy polskiego powstania”. Martwego bohatera znajduje wieśniak, zabiera do swojej zagrody broń oraz wszystko, co zostało po jednym z ostatnich obrońców Polski. To opowiadanie z odległego roku 1895 brzmi dziś jak groźne ostrzeżenie dla Ukrainy. Bo powstaniec dzisiaj jest Ukraińcem, a chłop Polakiem.

Strajk przewoźników stworzył sytuację, w której wyniku każdy dysonans w stosunkach polsko-ukraińskich mnoży się stukrotnie. Na tym tle konflikt wokół decyzji IPN o zamknięciu studiów nad akcją „Wisła”, uznającej deportację Ukraińców za „akcję wojskową”, prowadzoną „w sposób humanitarny”, może zostać nowym punktem nieporozumienia. Jednak natychmiastowa reakcja polskich naukowców była potężną odpowiedzią, jak swego czasu szczera i otwarta polemika w polskich kręgach intelektualnych na temat książki Jana Grossa Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka (2000).

Blokada przez polskich przewoźników ukraińskiego eksportu poruszyła ukraińskie społeczeństwo. Ale to nie przyćmiewa faktu, że od samego początku wojny pomoc Polski była natychmiastowa, wszechstronna, niezawodna do tego stopnia, że ​​pomimo wszystkich kolejnych kryzysów właśnie ten fakt powinien pozostać podstawą stosunków między obydwoma państwami. Sytuacja jest zatem złożona i pojawiają się pytania nie tylko o politykę czy gospodarkę. Chodzi właściwie o etyczne aspekty tożsamości europejskiej tych dwóch narodów słowiańskich. Przecież to wszystko razem zamienia wschodnią granicę Europy w bolesną arterię europejskiej cywilizacji. Wschodnia granica tej cywilizacji jest dziś szczególnie niestabilna, niebezpieczna i może wywołać zarówno budujące, jak i katastrofalne zmiany w tożsamości kulturowej i politycznej Zachodu.

„Historia przyszłości”

.Nostalgiczne wspomnienia przyjaźni polsko-ukraińskiej i gorzkie obserwacje teraźniejszości sprawiają, że nie dostrzegamy perspektywy przyszłości. A właściwie perspektywy „historii przyszłości” – jak zatytułował Mickiewicz swoje dzieło, które dotarło do nas tylko we fragmentach – perspektywy, którą dziś wszyscy wspólnie budujemy. Czasami ważna jest umiejętność zdystansowania się od reakcji na bieżące wydarzenia. Gry polityczne i ekonomiczne są w istocie zjawiskami banalnymi w porównaniu z globalną transformacją przestrzeni europejskiej, przestrzeni zachodniej demokracji i cywilizacji demokratycznej jako całości. Słowa Mykoły Kostomarowa z Księgi rodzaju narodu ukraińskiego okazały się prorocze: wraz z upadkiem imperiów Ukraina stanie się wolną republiką wśród równych narodów.

To na Ukrainie decydują się granice i w dużej mierze losy cywilizacji zachodniej. Na Ukrainie spełnia się – i uzupełnia – prorocza wizja Mickiewicza, będąca niegdyś zupełnie nowym, rewolucyjnym krokiem w geopolitycznej wizji Europy Wschodniej. Mickiewicz rozpatrywał powstanie listopadowe nie jako sprawę polską, lecz europejską. Było to zupełnie nowe spojrzenie na Słowian, na Europę Wschodnią i na Europę w ogóle. A działo się to w czasie, gdy sama Europa Zachodnia nie była jeszcze zbyt otwarta na taki dyskurs, ponieważ – z nielicznymi wyjątkami wybitnych myślicieli, takich jak Rousseau – postrzegała wszystkie narody słowiańskie wyłącznie w cieniu Rosji.

Zatem w tamtych czasach wizjonerzy Mickiewicz i Kostomarow, podobnie jak Madzini, a później Drahomanow, wyobrażali sobie przyszłą Europę jako federację wolnych narodów. Dziś taka federacja jest faktem. Ale wojna Rosji z Ukrainą zmusiła samą Europę do zrozumienia, że ​​nie jest to kwestia ukraińska, ale europejska. Europa zrozumiała, że ​​Ukraina chroni nie tylko siebie, ale osiągnięcia demokratycznego świata. Dramat Ukrainy spowodował, że Europa ponownie zastanowiła się nad podstawami swojej tożsamości i wartościami, a co za tym idzie, sposobami ich ochrony. Dziś mówi się o możliwości stworzenia armii europejskiej, a Włochy, reprezentowane przez Maria Draghiego, mówią o możliwości powołania prezydenta UE.

Europa widzi teraz Ukrainę z bliska, co wcześniej nie miało miejsca. Jednak to spojrzenie jest nadal dość ogólne. Zachód zaczął dostrzegać podobieństwo problemów polskich i ukraińskich, ale jeszcze niewystarczająco. W 2004 roku, podczas pomarańczowej rewolucji, Sergio Romano, włoski dziennikarz i dyplomata o prorosyjskich poglądach, wezwał Ukrainę, aby przestała być „cierniem historii Rosjan i Polaków”. Na początku lat 90. Vittorio Strada postrzegał Ukrainę jako część „trójnarodowościowego narodu rosyjskiego”. Ale po Euromajdanie w 2014 roku niechętnie przyznał, że Ukraina należy do cywilizacji europejskiej, a Rosja do cywilizacji eurazjatyckiej. Oznacza to, że tragedia wojny, którą obecnie przeżywa Ukraina, ma wielki historyczny skutek. Po raz pierwszy na poziomie globalnym w świecie demokratycznym został przełamany wielowiekowy system polityki kompromisowej z Rosją. A stało się to właśnie dlatego, że kwestia ukraińska stała się kwestią europejską. Natomiast Polska wykonała jeszcze bardziej zdecydowany krok. Dopóki UE, USA i NATO na początku wojny boleśnie przygotowywały się na zagładę Ukrainy i przyjmowały jako formę oporu jedynie możliwość prowadzenia wojny partyzanckiej, Polska była prawdopodobnie jedynym krajem przekonanym, że Ukraina powinna walczyć i że może wygrać. I to jest chyba największe osiągnięcie porozumienia polsko-ukraińskiego na przestrzeni wieków.

I tutaj pojawia się być może najważniejszy aspekt. Polska i Ukraina mają szansę przenieść wyjątkowość swoich doświadczeń kulturowych i historycznych na przestrzeń paneuropejską. Dwa równej wielkości kraje przeżyły tragiczne starcia, a jednocześnie niezwykle ciekawe rozdziały współpracy, wzajemnego wsparcia i solidarności. Prawdopodobnie dzisiaj szczególnie na tych dwóch krajach spoczywa wielka odpowiedzialność za przemyślenie podstawowych kategorii tożsamości europejskiej. W nadchodzących latach może się to stać jednym z głównych zadań zarówno Ukrainy, jak i Polski. Rosja celowo manifestuje swoją antyeuropejską, antyzachodnią, a jednocześnie antyludzką naturę. Europa pokazuje siłę i zrozumienie, ale jednocześnie swoje słabości, swoją bezbronność w kontekście brutalnych działań krajów autorytarnych (jest to przede wszystkim brak determinacji i często jednomyślności w decyzjach politycznych oraz nieprzygotowanie do wojny, w szczególności opóźnienie dynamiki zbrojeń w porównaniu z Rosją i Chinami).

.Polska i Ukraina mają niezbędne doświadczenie historyczne tragicznych stosunków z Rosją, co nie pozwala tym krajom mieć żadnych złudzeń. Dlatego też porozumienie polsko-ukraińskie mogłoby stać się jednym z motorów transformacji Europy i udowodnić, że wartości demokracji nie są patetycznymi frazesami, ale oznaczają pilną potrzebę ich obrony tu i teraz.

Zaczyna się nowy rozdział w stosunkach Polski i Ukrainy – i nowa współpraca w perspektywie paneuropejskiej. W związku z tym polskie i ukraińskie elity intelektualne powinny współpracować, aby wykorzenić z kultury zachodniej toksyczne rosyjskie ideologie i deformujące narracje, które zakorzeniły się tam głęboko w zachodniosłowiańskich studiach, historiografii i dziennikarstwie. Sprawa ta wykracza daleko poza aktualny dramat Ukrainy, niezależnie od tego, jak jest groźny i traumatyczny. Obecnie cały system demokratyczny znajduje się w kryzysie między innymi ze względu na zbyt długie rozpoznawanie reguł gry narzuconych przez Rosję. Nikt lepiej niż Polacy, Ukraińcy i narody bałtyckie nie jest w stanie zrozumieć natury rosyjskiego imperializmu, a obecnie ultraszowinizmu, który doprowadził do ludobójczych neonazistowskich praktyk Rosji na Ukrainie. Specyfika doświadczeń tych narodów czyni je wyjątkowymi i niezbędnymi dla Europy i Zachodu w ogóle. Polska, Ukraina i kraje bałtyckie muszą się zbroić w oczekiwaniu na nową ekspansję militarną Rosji, muszą się też uzbroić moralnie i intelektualnie. Dlatego już teraz konieczna jest systematyczna współpraca nie tylko wojska, ale także historyków, historyków kultury, socjologów i politologów – słowem, potrzebny jest swego rodzaju polsko-ukraiński think tank permanentnego i celowego działania.

Hasło „Za wolność waszą i naszą” zawsze uchodziło na Ukrainie za szczególnie szlachetną formułę. Co więcej, Ukraińcy wolą zachować w nim kolejność zaimków dzierżawczych w taki sposób, aby na pierwszym miejscu znajdowało się „waszą”. Taka jest ukraińska wizja wyjątkowej solidarności Polaków, ich nieumiejętności pozostania obojętnym na cierpienia innych narodów. To element czysto logicznej zależności: żaden naród nie może być naprawdę wolny, jeśli w pobliżu ludzie cierpią w niewoli.

Na to niezapomniane polskie motto Ukraińcy mogliby dziś odpowiedzieć następująco: „O waszą i naszą europejską przyszłość”. Jest rzeczą oczywistą, że europejską, bo poza tym wymiarem przetrwanie Polski i Ukrainy byłoby niemożliwe. Rosja też o tym wie, dlatego stara się jak najbardziej brutalnie zatrzymać zmierzanie Ukrainy w kierunku Europy. Dlatego polska obrona ukraińskiej demokracji jest bez przesady świętym aktem wsparcia sąsiedniego narodu w tragicznym momencie jego losu. A świętym obowiązkiem Ukrainy jest także wdzięczność za to szlachetne wsparcie i zrozumienie ogromnej roli Polski w procesie euroatlantyckiej integracji Ukrainy. Horyzontem motywacyjnym tego wyboru jest jednak etos tożsamości Europy – wolność jako podstawowa wartość bytu człowieka i narodów.

Na koniec kilka słów o czysto rodzinnym wymiarze tej kwestii. Dla naszych rodzin Polska jest czymś więcej niż tylko krajem sąsiadującym. Jest ona nieocenioną częścią doświadczenia rodzinnego, skomplikowanych ścieżek miłości. Jest jak nasza druga ojczyzna, dlatego szczególnie bolesne są nieporozumienia między naszymi narodami. Swego czasu moja mama, Lina Kostenko, napisała wiersz Pociąg do Warszawy, dedykowany mojemu ojcu, Jerzemu Janowi Pachlowskiemu. Ten wiersz o miłości stał się piosenką popularną wśród młodych ludzi w odległych czasach sowieckich, kiedy Ukraina była odizolowana od świata. Wówczas nawet komunistyczna Polska była wyobrażana jako przestrzeń wolności i Europy. Są tam takie słowa: „Pociąg do Warszawy jedzie przez moje serce. / Dzieli nas sto dróg, a smutek jeden”.

.Obecnie te słowa mają inny wydźwięk. Pociąg do Warszawy to główna arteria komunikacyjna ze światem dla ponownie izolowanej Ukrainy, w której zamiast samolotów latają rakiety. Dlatego chciałabym życzyć naszym narodom wspólnej radości – radości wzajemnego zrozumienia i solidarności na drodze Ukrainy do Europy. Byłaby to – będzie! – wspólna radość ze zwycięstwa, którego potrzebują Ukraina i cały cywilizowany świat. Byłoby to sprawiedliwe i szlachetne zwieńczenie stosunków między Polską a Ukrainą.

Oksana Pachlowska
Kijów, styczeń 2024 r.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 stycznia 2024
Fot. Wojciech KRYŃSKI / Forum