Polska i Ukraina bronią bezpiecznej Europy, musimy im pomóc
Jeśli Rosja pozostanie agresywna lub wojna z Ukrainą zakończy się niestabilnym kompromisem terytorialnym, rozmieszczenie znacznych sił amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie, a także w krajach bałtyckich i innych państwach okaże się niezbędne – piszą William COURTNEY i Peter A. WILSON
.W połowie lat 60. Układ Warszawski dysponował 40 dywizjami oraz potężnymi siłami powietrznymi i rakietowymi. Jego wojska ćwiczyły zakrojone na szeroką skalę akcje przeciwko terytorium NATO, w tym uderzenia nuklearne. Obecnie Rosja może mieć maksymalnie 830 000 żołnierzy, z których wielu jest słabo wyszkolonych lub wycieńczonych przez wojnę na Ukrainie.
W przyszłości Polska i Ukraina mogą potrzebować znacznego wsparcia wojsk Sojuszu, ale w mniejszym stopniu niż niegdyś Niemcy Zachodnie. Po II wojnie światowej alianci rozmieścili na terenie Niemiec Zachodnich setki tysięcy swoich żołnierzy, ponieważ siły sowieckie były ogromne, a siły Niemiec Zachodnich, przynajmniej przez pewien czas, nikłe.
W latach 50. ubiegłego wieku zbrojenie Niemiec Zachodnich i ich wejście do NATO budziły kontrowersje. Kanclerz Konrad Adenauer wezwał mocarstwa okupacyjne do wzmocnienia sił niemieckich i udzielenia Niemcom Zachodnim gwarancji bezpieczeństwa.
Niemcy Zachodnie uzyskały te gwarancje po wejściu do NATO w 1955 roku. Stało się to pomimo podziału Niemiec i pewnej niechęci ze strony niektórych krajów europejskich, na przykład Francji. Stany Zjednoczone wspierały wówczas wejście Niemiec Zachodnich do Sojuszu, a dziś wspierają w tym Ukrainę. Przywódcy NATO zgodzili się przyspieszyć procedury.
Mniej solidne, pozatraktatowe więzi w zakresie bezpieczeństwa, takie jak te łączące Stany Zjednoczone z Izraelem i Tajwanem, mogłyby służyć jako rozwiązanie tymczasowe.
Podobnie jak w czasach zimnej wojny NATO postrzega swoje zobowiązanie na podstawie art. 5 – według którego atak na jednego z członków Sojuszu jest atakiem na wszystkie państwa sojusznicze – jako bardziej wykonalne przy obecności sił natowskich w obszarach podwyższonego zagrożenia.
Bezpieczeństwo Niemiec Zachodnich zależało w znacznym stopniu od obecności na ich terenie wojsk sojuszniczych, wzmacnianych w sytuacjach kryzysowych. Zachodnioniemiecka armia została bowiem utworzona dopiero w 1956 roku i nie osiągnęła pełnej gotowości aż do późnych lat 60. W Niemczech Zachodnich ulokowano dwie trzecie z ponad 400 000 amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Europie. Coroczne ćwiczenia REFORGER sprawdzały zdolność USA do szybkiego wzmocnienia sił zbrojnych tego kraju.
W nadchodzących latach Polska i Ukraina będą dysponować znacznie większymi siłami zbrojnymi niż ówczesne Niemcy Zachodnie. Wojska polskie i ukraińskie są modernizowane i należą do najsilniejszych w Europie. Armia ukraińska jest zahartowana w boju i przystosowana do nowoczesnych działań wojennych o wysokiej intensywności.
Stany Zjednoczone obecnie utrzymują w Polsce skromne siły rotacyjne – około 10 000 żołnierzy. Na Ukrainie nie ma ich wcale. Zwiększenie tej liczby w przyszłości może być niezbędne, by skutecznie odstraszać Rosję, poprawić logistykę i zapewnić wsparcie wysokiej klasy. To ostatnie może obejmować wywiad, obserwację i rozpoznanie, obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową, artylerię, samoloty, środki walki elektronicznej i operacje specjalne. Stany Zjednoczone już zapewniają niektóre z tych elementów.
Zwiększona liczba wojsk USA w Polsce i Ukrainie stworzyłaby zapewne nowe możliwości. Ze względu na silną rosyjską obronę przeciwlotniczą Stany Zjednoczone powinny wystawić myśliwce F-35 typu stealth, uzbrojone w pociski nowej generacji. Ponadto siły amerykańskie mogłyby wprowadzić zaawansowane pociski precyzyjnego rażenia dalekiego zasięgu (PrSM – Precision Strike Missile) w miejsce pocisków balistycznych ATACMS, które wkrótce prawdopodobnie zostaną dostarczone Ukrainie.
Kwestią wymagającą rozpatrzenia jest rozmieszczenie wojsk amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie po zakończeniu wojny. Jeśli Rosja pozostanie agresywna lub wojna z Ukrainą zakończy się niestabilnym kompromisem terytorialnym, rozmieszczenie znacznych sił amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie, a także w krajach bałtyckich i innych państwach okaże się niezbędne. Z drugiej strony, jeśli po wojnie Moskwa stanie się mniej niebezpieczna, a jej armia będzie znacznie osłabiona, ponadto jeśli Ukraina wygra wojnę lub dołączy do NATO, może się okazać, że rozmieszczenie znacznych sił Sojuszu i USA w regionie nie będzie konieczne. Prawdopodobnie jednak nie będzie można całkowicie zrezygnować z ich obecności.
Ryzyko niespodziewanego rosyjskiego ataku lub nastąpienia przełomu w technologii wojskowej będzie mimo wszystko zbyt wysokie. Rosja mogłaby wykorzystać nowe technologie i sztuczki, być może ze wsparciem Chin, w celu uzyskania destabilizującej przewagi. Kreml już próbował to zrobić za pomocą nowego pocisku, zakazanego przez traktat INF (traktat o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych krótkiego i średniego zasięgu), co spowodowało, że Stany Zjednoczone wycofały się z tego porozumienia. Przeciwdziałanie rosyjskiemu zagrożeniu może wymagać zwiększenia odporności infrastruktury krytycznej na precyzyjne ataki dalekiego zasięgu. Mimo że obrona Ukrainy jest coraz skuteczniejsza, w wyniku rosyjskich ataków rakietowych i dronowych uszkodzeniu uległo wiele ukraińskich obiektów energetycznych czy magazynów zboża.
.Ożywione rosyjską agresją państwa członkowskie NATO mogą wyjść z tej wojny silniejsze i bardziej zaangażowane w obronę Europy, osiągając w tym zakresie poziom niespotykany od zakończenia zimnej wojny. Gdyby ponadto Ukraina weszła do Sojuszu, a ten zapewniłby jej dostawy nowoczesnej broni, Europa mogłaby się stać jeszcze bezpieczniejsza.
William Courtney
Peter A. Wilson