Wokeizm sprawił że fanatyczny ekologizm uznaje człowieka za wroga - Javier Milei

Prezydent Javier Milei rozważa wycofanie Argentyny ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i paryskiego porozumienia klimatycznego, śladem przywódcy Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. „Wokeizm wypaczył podstawową ideę ochrony środowiska dla korzyści ludzi i przekształcił ją w fanatyczny ekologizm” – mówił Milei w Davos.

Prezydent Javier Milei rozważa wycofanie Argentyny ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i paryskiego porozumienia klimatycznego, śladem przywódcy Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. „Wokeizm wypaczył podstawową ideę ochrony środowiska dla korzyści ludzi i przekształcił ją w fanatyczny ekologizm” – mówił Milei w Davos.

Fanatyczny ekologizm

.Prezydent Argentyny od dawna krytykuje też WHO za zalecenia wydawane przez tę organizację krajom członkowskim w czasie pandemii Covid-19 – przypomniał z kolei dziennik „Clarin”. „Wokeizm wypaczył podstawową ideę ochrony środowiska dla korzyści ludzi i przekształcił ją w fanatyczny ekologizm, gdzie ludzie są rakiem, który musi być wyeliminowany, a rozwój gospodarczy jest niczym innym jak zbrodnią przeciwko naturze” – mówił Milei w Davos.

Informację o tym, że rząd Mileia analizuje możliwość wypowiedzenia porozumienia paryskiego, przekazał również dziennik „Financial Times”. Według jego źródeł „bardzo prawdopodobne jest”, że Argentyna pójdzie w ślady USA i stanie się drugim państwem opuszczającym umowę klimatyczną podpisaną przez prawie 200 krajów.

Argentyński dwutygodnik „Perfil” podał natomiast na swoim portalu, cytując źródła w kancelarii Mileia, że rząd planuje „wykorzystać impuls, jaki dało zwycięstwo Trumpa” w wyborach w USA, aby „odzyskać suwerenność”. Gazeta podkreśliła, że decyzja o wyjściu z WHO i porozumienia paryskiego może zaważyć na relacjach z UE i innymi międzynarodowymi sojusznikami.

Libertariański prezydent Argentyny, zdeklarowany zwolennik Trumpa, kwestionuje odpowiedzialność ludzi za zmiany klimatu. W czwartek na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos potępił międzynarodowy ruch ochrony środowiska, wpisując ją w ideologię „woke”.

Latem ubiegłego roku Argentyna odmówiła podpisania nowego protokołu WHO ws. pandemii. Rzecznik prezydenta Manuel Adorni oświadczył, że rząd w Buenos Aires „nie podpisze żadnego porozumienia pandemicznego, które mogłoby wpłynąć na suwerenność kraju”.

Milei powiedział w środę, że dąży do zawarcia dwustronnego porozumienia o wolnym handlu z USA i jest gotów wyprowadzić Argentynę z regionalnego bloku gospodarczego Mercosur, jeśli będzie on stał na przeszkodzie w zwarciu takiej umowy.

Wokeizm. Woke. Czas rewolucji

.Warto przyjrzeć się samym terminom, tej nowomowie w części zaimportowanej ze Stanów Zjednoczonych. Słowo „woke” wywodzi się z języka Afroamerykanów, którzy używali go w znaczeniu pozytywnym na określenie świadomości i mobilizacji wobec niesprawiedliwości, rasizmu, dyskryminacji oraz jako wezwania do czujności i działania. Ten termin o dziewiętnastowiecznym rodowodzie przeżywa swój renesans w reakcji na zabójstwo George’a Floyda przez białego policjanta 25 maja 2020 roku – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Prof. Michel WIEVIORKA.

„Woke” zrobiło karierę na amerykańskich i brytyjskich uniwersytetach oraz w niektórych korporacjach, ale od niedawna jest coraz częściej używane w znaczeniu pejoratywnym: jako określenie ideologii i form działania uznawanych za nietolerancyjne, sekciarskie, zrywające z uniwersalnymi wartościami – jednym słowem, za niebezpieczne.

We Francji przed 2020 rokiem termin ten był praktycznie nieznany, później zaś nadawano mu niemal wyłącznie ujemny odcień. Jedynie 14 proc. ankietowanych w sondażu IFOP przygotowanym dla tygodnika „L’Express” (opublikowanym 2 marca 2021 roku) przyznało, że słyszało termin „woke” na początku 2021 roku. Znacznie więcej osób słyszało inne terminy: „pisarstwo inkluzywne”, „kultura gwałtu”, „myśl dekolonialna”, „systemowy rasizm” i „przywileje białych”.

„Woke” jest częścią terminologicznej całości opisującej rzekome poważne zagrożenie dla republiki, a niejako także dla narodu. Do „woke” dochodzą takie pojęcia, jak „urasowienie” – stosowane przez związkowców z UNEF i Sud, powołujących się na antyrasizm – „rasizm instytucjonalny”, „rasizm wobec białych” czy też koncept „intersekcjonalności”, który opisuje zjawisko nakładania się na siebie różnych dyskryminacji czy niesprawiedliwości. Dla krytyków „woke” jest ono częścią „cancel culture” – „kultury unieważniania” – czyli piętnowania, odrzucania i wymazywania z przestrzeni publicznej osób lub zdarzeń. 

We Francji „wokeizm” przedstawiany jest jako imitacja wersji amerykańskiej, co zresztą jest sprawdzonym zabiegiem: kiedy chce się zdyskredytować jakąś osobę, ideę, kierunek, mówi się, że to „takie amerykańskie”. Oskarżenie o odtwórczość jest podwójnie niestosowne. Z jednej strony osoby, które określa się jako „woke”, same siebie tak nie definiują. Z drugiej jest ogromna różnica między problemami po obu stronach Atlantyku: w Stanach Zjednoczonych rasizm jest strukturalny, a kwestia murzyńska wpisana jest głęboko w wewnętrzną historię kraju i funkcjonowanie społeczeństwa od jego zarania; we Francji historia jest inna, gdyż kształtowały ją ekspansja kolonialna i wciąż nie do końca przepracowana dekolonizacja. Równocześnie ci, którzy opisują i analizują „wokeizm”, zapożyczają ten termin ze Stanów Zjednoczonych. Nasuwa się pytanie, dlaczego tak przywiązani do obrony i promocji naszego języka nie stworzyli dotąd francuskiego odpowiednika…

Choć początków tej intelektualnej radykalizacji powinniśmy szukać w czasach, gdy nie był Pan jeszcze prezydentem, to Pana pierwsza kadencja jest okresem jej świetności. Przebiega ona na trzech głównych płaszczyznach – cały tekst [LINK].

PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 stycznia 2025