
Kiedy uwierzę w słowa Donalda Tuska
Prymat ochrony przyrody, traktowany jak dogmat, nie wynika z żadnych unijnych przepisów, ale z krajowych opresyjnych rozwiązań, hamujących procesy rozwojowe, a nawet eliminujących inwestycje, które w żadnym wypadku nie godzą w przyrodę – pisze prof. Krzysztof PAWŁOWSKI
.W ostatnich kilku tygodniach w USA, a od kilku dni w Polsce popularnym i ważnym słowem stała się DEREGULACJA. W rządzie Donalda Trumpa ma się tym zająć Elon Musk, a w rządzie Donalda Tuska Rafał Brzoska.
Trump i Musk twierdzą, że najważniejszym zadaniem będzie usuwanie z całej amerykańskiej administracji niepotrzebnych komórek, programów, projektów i zadań, które kosztują amerykańskich podatników miliardy dolarów, nie przynosząc żadnych efektów. Donald Tusk w budynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie 10 lutego na konferencji zatytułowanej „Polska. Rok przełomu” zaproponował polskiemu miliarderowi Rafałowi Brzosce, aby wspólnie przeprowadzili deregulację przestrzeni administracyjnej dla polskich firm.
Mam propozycję uzupełniającą, aby poszerzyć deregulację o jeden niezwykle ważny fragment polskiej rzeczywistości, szczególnie istotny dla bardzo wielu, a może nawet wszystkich polskich gmin, w których tworzone są plany zagospodarowania przestrzennego, plany strategii rozwoju aż do wydawania konkretnych zgód na inwestycje budowlane. Wielokrotnie słyszałem od swoich przyjaciół zajmujących się biznesem, jakim koszmarem jest uzyskanie pozwolenia na jakąkolwiek inwestycję w naszym pięknym sądeckim regionie. Pamiętam, jak upadł projekt budowy wielkiego ośrodka narciarskiego „Siedmiu Dolin” w Beskidzie Sądeckim. Zwróciłem się do mojego przyjaciela, obecnego burmistrza Muszyny, który całe dorosłe życie jest samorządowcem i zajmuje się gminami turystycznymi i uzdrowiskowymi, aby pokazał, jakie bezsensowne blokady w polskim prawie administracyjnym uniemożliwiają lub utrudniają rozwój gmin.
To, czego dowiedziałem się od dr. Jana Golby (od 1990 r. burmistrz Krynicy, następnie wiceburmistrz Szczawnicy, a obecnie burmistrz Muszyny, od 2001 r. prezes zarządu Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP, przewodniczący Związku Gmin Krynicko-Popradzkich), zszokowało mnie, ale przypomniałem sobie wiele opinii i uwag, jakie słyszałem w przeszłości od moich przyjaciół, którzy próbowali inwestować na Sądecczyźnie. Otóż główną blokadą jest absolutny prymat ochrony przyrody nad wszelkimi formami działalności gospodarczej, a czasami także nad ochroną obywateli.
.Żeby było jasne, nie mamy żadnej wątpliwości, że największym zasobem Sądecczyzny (można do naszego obszaru dodać kilkadziesiąt innych terenów w Polsce) jest otaczająca nas przyroda (góry, jeziora, rzeki, potoki, lasy, wody lecznicze i mineralne itp.), która powinna być atutem tych terenów, lecz staje się niestety hamulcem rozwojowym. Wynika to z wielu przyczyn, ale główną jest przyjmowanie we wszystkich dokumentach planistycznych i strategiach prymatu ochrony przyrody nad wszelkimi formami działalności gospodarczej, co opiszę poniżej. Prymat ochrony przyrody, traktowany jak dogmat, nie wynika z żadnych unijnych przepisów, ale z krajowych opresyjnych rozwiązań, hamujących procesy rozwojowe, a nawet eliminujących inwestycje, które w żadnym wypadku nie godzą w przyrodę.
Proces planistyczny w gminie rozpoczyna się od studium zagospodarowania przestrzennego planu ogólnego. W trakcie jego tworzenia bardzo ważną rolę odgrywa strategiczna ocena oddziaływania na środowisko. W procesie planistycznym sporządza się następny dokument z zakresu ochrony przyrody i środowiska, tzw. prognozę oddziaływania na środowisko. Instytucją, która w imieniu państwa decyduje, czy takie dokumenty są potrzebne, a jeżeli są potrzebne, to czy są poprawnie sporządzone, są Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska. Jeżeli RDOŚ uzna, że taki dokument ma być sporządzony, to bez tego opracowania się nie obejdzie. Nie ma w tym przypadku najmniejszego znaczenia, czy jest racjonalne uzasadnienie do podjęcia takiej decyzji, bo RDOŚ podejmuje tę decyzję autonomicznie. Po sporządzeniu tego dokumentu gmina znów musi go uzgodnić z RDOŚ. Jeżeli ta instytucja ma jakieś uwagi, to gmina musi je uwzględnić. Zwykle sporządzenie planu ogólnego łącznie z uzgodnieniami z RDOŚ trwa 2-3 lata.
Następny etap to miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Ponownie potrzebna jest strategiczna ocena oddziaływania na środowisko i prognoza tego oddziaływania. Ten etap planistyczny trwa z reguły kolejne 2-3 lata, oczywiście pod warunkiem, że gmina przyjmie wszystkie zalecenia odpowiedniej RDOŚ. Tak więc dopiero po 5-6 latach inwestor może wystąpić o pozwolenie budowlane. I tu zwykle RDOŚ nakłada na inwestora obowiązek przygotowania kolejnego dokumentu związanego z ochroną przyrody, to jest raportu oddziaływania na środowisko. Sporządzenie takiego raportu to minimum jeden rok, a zwykle dłużej, bo RDOŚ zawsze ma do niego uwagi (często niesłuszne).
Tak więc proces inwestycyjny może rozpocząć się po 5-7 latach, jeżeli trzeba dokonywać zmian w planie lub uchwalać plan; w najlepszym razie po 3-4 latach, jeżeli plan jest uchwalony. W procesie planistycznym gmina i jej mieszkańcy są całkowicie pozbawieni praw. Proszę zwrócić uwagę na dwie sprawy: na to, że konieczne jest trzykrotne wykonanie ocen i prognoz oddziaływania na środowisko, całkowicie bezsensowne, oraz fakt, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i jej urzędnicy nie mają żadnego ograniczenia terminowego w swojej działalności pomimo hipotetycznych terminów określonych w kodeksie postępowania administracyjnego.
W rzeczywistości te terminy nie są przestrzegane. Wiem to, gdyż od dwóch lat zajmuję się z grupą Sądeczan sprawą budowy drogi szybkiego ruchu z Nowego Sącza do Brzeska – to inwestycja strategiczna dla rozwoju całego regionu, nie tylko Sądecczyzny (tylko 50 km). Wciąż obserwuję koszmarne (bo inaczej nie da się tego określić) działania krakowskiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Irytuje też ignorowanie przez krakowską RDOŚ strategii rozwoju Związku Gmin Krynicko-Popradzkich w zakresie inwestycji w infrastrukturę narciarską – mimo że została opracowana strategiczna ocena oddziaływania na środowisko.
Ale czy może być inaczej, jeśli w Radzie Ochrony Przyrody powołanej przez dyrektora RDOŚ w Krakowie na 29 członków nie ma ani jednego samorządowca, praktyka? Są sami naukowcy, specjaliści z poszczególnych branż. Czy oni będą się kierować innym interesem niż tylko ochrona określonego wycinka (czasami bardzo małego) przyrody? Dowolność postępowania administracyjnego, tworzenie własnych reguł oraz brak reguł czasowych i brak czytelnych zasad w procesie uchwalania planów i strategii w działalności pozwala RDOŚ na wstrzymywanie rozwoju najpiękniejszych regionów kraju i tym samym uniemożliwianie budowania potęgi turystycznej i wypoczynkowej Polski.
Należy też zwrócić uwagę, że działalność RDOŚ i wydłużanie terminów dużo kosztują inwestorów. Czasami są to kwoty kilkusettysięczne, a czasami kilkudziesięciomilionowe. Przecież jest oczywiste, że założona w danym roku kwota inwestycji po kilku latach jest już zupełnie inna. Bardzo często gminy tracą inwestorów, którzy nie są zainteresowani inwestycją, skoro muszą czekać na wydanie końcowego pozwolenia 3-6 lat. Polska jest bardzo bogatym państwem, jeżeli pozwalamy na tak wydłużone procesy inwestycyjne i nieuzasadniony wzrost kosztów inwestycji, a także utratę możliwych dochodów.
.Obserwuję z zainteresowaniem ożywioną dyskusję i komentarze dotyczące wystąpienia premiera Donalda Tuska na GPW. Większość komentarzy wiąże treść wystąpienia (państwowe inwestycje, co najmniej 650 mld zł w tym roku i proces deregulacji polskiego prawa) z wyborami prezydenckimi w maju 2025 roku.
Wiem, że inwestycje można tylko zapowiedzieć, a sprawdzić rezultaty będzie można najwcześniej za rok, a raczej za dwa lata, ale decyzji w sprawach deregulacji opinia publiczna, a szczególnie biznes i samorządy mogą oczekiwać jeszcze przed wyborami prezydenckimi.
Chcę wierzyć, że wystąpienie premiera nie było tylko związane z wyborami, a uwierzę w to, jeżeli tak proste sprawy, jak właściwe uregulowanie działania Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska, państwo polskie potrafi załatwić w dwa miesiące.
Krzysztof Pawłowski
Przy współpracy Jana Golby