Rainer ZITELMANN: Kapitalizm to nie przeszłość, lecz przyszłość

Kapitalizm to nie przeszłość, lecz przyszłość

Photo of Rainer ZITELMANN

Rainer ZITELMANN

Niemiecki historyk, autor książek i przedsiębiorca.

Zanim pojawił się kapitalizm, większość ludzi na świecie żyła w skrajnym ubóstwie. W 1820 roku było to ok. 90 proc. światowej populacji. Obecnie liczba ta wynosi mniej niż 9 proc. – twierdzi Rainer ZITELMANN w rozmowie z Michałem KŁOSOWSKIM

Michał KŁOSOWSKI: – Mówi się, że żyjemy w czasach zmiany paradygmatu. W kontekście wyzwań ekonomicznych, takich jak inflacja, rosnący dług publiczny i napięcia geopolityczne, jak ocenia Pan przyszłość światowej gospodarki? Czy kapitalizm jako system jest w stanie sprostać tym wyzwaniom?

Rainer ZITELMANN: – Nie mam najmniejszych wątpliwości, że kapitalizm mógłby przezwyciężyć te i inne problemy, ale niestety jest atakowany na wszystkich kontynentach. Wszędzie obserwujemy tendencję do wzrostu znaczenia państwa w gospodarce i mniejszej rynkowości. Ta tendencja jest szczególnie widoczna, gdy porównamy politykę lat 80. i 90. z obecnymi wydarzeniami. W 1979 r. Margaret Thatcher została wybrana w Wielkiej Brytanii na premiera, a w 1981 r. w USA Ronald Reagan zwyciężył w wyborach prezydenckich. Obydwoje opowiadali się za zasadami gospodarki wolnorynkowej.

W latach 80. Deng Xiaoping rozpoczął reformy rynkowe w Chinach, które doprowadziły do przywrócenia własności prywatnej. W 1986 r. Wietnam także rozpoczął proces reform rynkowych, nazywanych „Đổi Mới”. Z kolei w 1990 r. w Polsce Leszek Balcerowicz wdrożył bardzo udaną politykę kapitalistycznej „terapii szokowej”. Socjalistyczna gospodarka planowa w Związku Radzieckim i Europie Wschodniej upadła. Liberalizacja, prywatyzacja i obniżki podatków – to właśnie one charakteryzowały tę erę rozwoju gospodarczego. Obecnie tendencja jest zupełnie inna: wskaźnik wolności gospodarczej, coroczny raport sporządzany przez Heritage Foundation, w 2024 r. osiągnął najniższy poziom od 23 lat.

W książce The Power of Capitalism porównuje Pan kapitalizm i socjalizm w różnych regionach świata. Czy obecna sytuacja gospodarcza, zwłaszcza po pandemii COVID-19, może skutkować odrodzeniem się tendencji socjalistycznych, czy wręcz przeciwnie?

– Ten trend w kierunku większego socjalizmu obserwujemy wszędzie od ok. 15 lat, nie jest to coś, co zaczęło się po kryzysie związanym z COVID-19. W Ameryce Łacińskiej większością krajów rządzą socjaliści. W państwach, które stanowiły wzór wprowadzania reform wolnorynkowych, tj. w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, wskaźnik wolności gospodarczej spadł do najniższego poziomu od czasu rozpoczęcia tych badań w 1995 r.

W Chinach zapoczątkowany przez Deng Xiaopinga kurs w kierunku gospodarki rynkowej odwraca się teraz w stronę większej kontroli ze strony rządu. W całej Ameryce Łacińskiej dominują rządy socjalistyczne, a liczne kraje, w tym Wenezuela, Kolumbia, Brazylia, a nawet Chile – niegdyś symbol kapitalizmu – są obecnie rządzone przez przywódców socjalistycznych. Za sprawą pojawienia się Javiera Mileia z tego trendu wyłamuje się jednak Argentyna. W Europie również zauważalnie wzrósł interwencjonizm państwowy, szczególnie w imię walki ze zmianami klimatu.

Jak może wpłynąć na to rywalizacja chińsko-amerykańska?

– W swojej niedawno wydanej książce Re-Understanding Entrepreneurship mój przyjaciel profesor Weiying Zhang z Uniwersytetu Pekińskiego krytykuje chińską i amerykańską politykę przemysłową. Pisze w niej, że polityki obydwu państw wpłynęły na siebie nawzajem, co doprowadziło do spirali błędów. „Po części w odpowiedzi na chińską politykę przemysłową rząd amerykański wprowadził również politykę przemysłową w ciągu ostatnich dekad w ten czy inny sposób. Przykłady obejmują uchwalenie ustawy CHIPS and Science Act oraz ustawy Inflation Reduction Act nadzorowanej przez prezydenta Bidena” – tak twierdzi Weiying Zhang.

Pandemia COVID-19 była ogromnym testem dla światowej gospodarki. Jaką naukę Pana zdaniem kapitalizm może wyciągnąć z tej sytuacji? Czy system okazał się bardziej odporny, niż sądzono, czy też ujawnił swoje słabości?

– Przede wszystkim pandemia COVID była również dowodem porażki państwa na całym świecie. Wiele środków było nieskutecznych lub bezcelowych. Właściwie nadszedł czas, aby przyjrzeć się naukowo temu, co poszło nie tak w tamtych latach. Ale politycy nie są tym zainteresowani, woleliby, żebyśmy o tym zapomnieli.

Pandemia COVID-19 to tylko jeden z globalnych kryzysów, które wpłynęły na światowy system gospodarczy. Wcześniej był na przykład kryzys w USA w latach 2006–2007. Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z tych kryzysów przy projektowaniu globalnego systemu gospodarczego w przyszłości?

– Poświęciłem temu tematowi cały rozdział mojej książki Capitalism is not the problem, but the solution. Politycy i media obwiniają „deregulację” rynków finansowych. Ale nawet brytyjscy ekonomiści Paul Collier i John Kay, którzy niesłusznie twierdzili, że „fundamentalizm rynkowy” zdominował politykę gospodarczą w społeczeństwach zachodnich w ostatnich dziesięcioleciach, są zmuszeni przyznać: „Ci, którzy obwiniają kryzys finansowy o deregulację, nie dostrzegają, że w 2008 r. było i obecnie istnieje znacznie więcej regulacji finansowych niż kiedykolwiek wcześniej – państwo było coraz bardziej aktywne, ale coraz mniej skuteczne”. Błędna diagnoza prowadzi jednak do niewłaściwej terapii. Jak poradzono sobie z kryzysem spowodowanym zbyt dużym zadłużeniem? Jeszcze większym długiem! Dług publiczny wymknął się spod kontroli niemal wszędzie, zwłaszcza w USA.

W książce The Wealth Elite pisze Pan o cechach i myśleniu najbogatszych ludzi na świecie. Jakie cechy lub strategie przedsiębiorców są kluczowe w radzeniu sobie z globalnymi kryzysami, takimi jak te wymienione lub ten, którego obecnie doświadczamy?

– To nie do końca prawda. Ta książka nie opowiada o najbogatszych ludziach świata. Przeprowadziłem obszerne wywiady z 45 bardzo bogatymi ludźmi w Niemczech. Wszyscy przeszli również specjalny test psychologiczny. Chciałem dowiedzieć się, czy istnieje związek między cechami osobowości a sukcesem finansowym. I tak, okazało się, że taki związek istnieje. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się więcej, powinien przeczytać tę książkę.

Kapitalizm jest często krytykowany za pogłębianie nierówności społecznych. Jak odpowie Pan na te oskarżenia, szczególnie w kontekście rosnących nierówności widocznych na całym świecie?

– Nie interesują mnie nierówności, lecz ubóstwo. Lewicowy francuski ekonomista Thomas Piketty twierdzi, że nierówności gwałtownie wzrosły od lat 90. W międzyczasie wielu naukowców udowodniło błędy Piketty’ego. Ale to nie jest sedno sprawy. Ważniejsze jest to, że globalne ubóstwo nigdy nie spadło tak szybko i gwałtownie, jak od końca lat 80.

Zanim pojawił się kapitalizm, większość ludzi na świecie żyła w skrajnym ubóstwie. W 1820 roku było to ok. 90 proc. światowej populacji. Dzisiaj liczba ta wynosi mniej niż 9 proc. I co najbardziej niezwykłe: w ostatnich dekadach, od zakończenia komunizmu w Chinach i innych krajach, spadek ubóstwa przyspieszył do tempa niespotykanego w żadnym wcześniejszym okresie historii ludzkości. Osoby empatyczne wobec sytuacji ludzi biednych interesują się tematem ubóstwa, natomiast ludzie zazdrośni i lewicowi intelektualiści skupiają się na problemie nierówności.

Brian Acton i Jan Koum wymyślili WhatsApp i sprzedali go Facebookowi w 2014 roku. Dwa miliardy ludzi na całym świecie używają teraz WhatsAppa nie tylko do wysyłania wiadomości i plików, ale także do wykonywania darmowych połączeń telefonicznych. Dzięki swojemu innowacyjnemu pomysłowi dwaj twórcy WhatsAppa zgromadzili łączny majątek w wysokości również 20 miliardów dolarów. Stali się bogaci. Czy nierówności wzrosły dlatego, że jest teraz dwóch kolejnych multimiliarderów? Z pewnością. Ale czy zaszkodziło to komukolwiek, z wyjątkiem być może dostawców drogich planów telefonicznych?

Inwestycje w technologie i innowacje są często przedstawiane jako klucz do przyszłego wzrostu gospodarczego. Jaką rolę powinni odgrywać prywatni inwestorzy w rozwoju nowych technologii, zwłaszcza w kontekście globalnych wyzwań, takich jak zmiany klimatu?

– Będziemy w stanie poradzić sobie ze zmianami klimatu tylko poprzez innowacje technologiczne, a nie poprzez gospodarkę planową, jak sugeruje wielu tak zwanych obrońców klimatu. Nigdzie indziej warunki środowiskowe nie były tak złe, jak w gospodarkach planowych. Emisje CO2 w stosunku do PKB były trzy razy wyższe w socjalistycznych Niemczech Wschodnich niż w kapitalistycznych Niemczech Zachodnich. A w rozwiniętych krajach kapitalistycznych wzrost PKB oddzielił się od emisji CO2 w ostatnich latach, jak pokazuję w mojej książce In Defense of Capitalism.

Automatyzacja i rozwój sztucznej inteligencji zmieniają rynek pracy. Jakie są Pana przewidywania dotyczące przyszłości pracy w systemie kapitalistycznym? Czy kapitalizm może dostosować się do tych zmian, zapewniając jednocześnie dobrobyt społeczny, czy też obecne wyzwania są tak złożone, że nie da się ich przewidzieć?

– Od czasu industrializacji zawsze byli ludzie, którzy twierdzili, że postęp technologiczny zniszczy miejsca pracy, a nawet całe zawody. I mieli rację. Ale w tym samym czasie powstało wiele nowych zawodów i miejsc pracy. Gdyby ktoś cofnął się o 30 lat i powiedział ludziom: „tworzę aplikacje”, „jestem odpowiedzialny za optymalizację wyszukiwarek”, „jestem programistą AI”, „zajmuję się marketingiem w mediach społecznościowych” itd., to nie zrozumieliby ani słowa.

W wielu krajach rozwijających się kapitalizm postrzegany jest jako środek do osiągnięcia wzrostu gospodarczego. Jakie Pana zdaniem są największe wyzwania i szanse dla kapitalizmu w tych regionach?

– Jedyną nadzieją dla ludzi w tych krajach jest kapitalizm. Pokazałem to w mojej książce How Nations Escape Poverty na przykładzie Wietnamu. Pod koniec lat 80., po kilku wojnach i błędach gospodarki planowej, Wietnamczycy rozpoczęli kapitalistyczne reformy i otworzyli swoją gospodarkę dla inwestorów. Od tego czasu odsetek ludzi żyjących w ubóstwie spadł z 80 proc. do mniej niż 5 proc. Warto przeczytać tę książkę – pokazuje ona, jak kapitalizm może pomóc krajom rozwijającym się.

Zmiany klimatyczne to jedno z najważniejszych wyzwań, przed którymi stoi ludzkość. Jaką rolę może odegrać kapitalizm w walce z nimi? Czy wolny rynek, bez regulacji, jest w stanie skutecznie przeciwdziałać zmianom klimatycznym?

– Nie opowiadam się za całkowicie nieregulowaną gospodarką. Hayek też nie był zwolennikiem takiego podejścia. Ale dzisiaj widzę jedynie kraje z nadmierną regulacją i interwencją państwa, a nie z ich brakiem. Często to właśnie potęguje problem zmian klimatycznych. Widać to wyraźnie w moim kraju, Niemczech. Pod wpływem zielonej ideologii politycy zamknęli elektrownie jądrowe. To absurdalne! Z jednej strony twierdzą, że zmiany klimatyczne to największy problem, a z drugiej zamykają elektrownie jądrowe. Czy to nie jest kompletnie szalone? Każdy, kto wierzy, że miliony techników, inżynierów i przedsiębiorców są mądrzejsze od polityków i urzędników, jest również optymistą, jeśli chodzi o łagodzenie problemów środowiskowych i skuteczną walkę ze zmianami klimatycznymi. Natomiast ci, którzy uważają, że to politycy i urzędnicy są najmądrzejsi, wierzą, że to oni rozwiążą te problemy.

Jakie najważniejsze zmiany mogą czekać kapitalizm w przyszłości? Czy są obszary, w których system musi się dostosować, aby przetrwać i rozwijać się w zmieniającym się świecie?

– Kapitalizm to ciągła rewolucja, a nie statyczny system. Ogromny postęp zachodzi w obszarach, w których państwo nieco się cofa, a prywatna przedsiębiorczość ma szansę się rozwijać! Uważam, że przemysł kosmiczny to kluczowa branża przyszłości. To jedna z nielicznych dziedzin, w których w ciągu ostatnich 15 lat na znaczeniu zyskał rynek, a nie państwo. Niższe koszty oraz lepszy dostęp do technologii związanych z badaniem przestrzeni kosmicznej, takich jak komunikacja, pozycjonowanie, nawigacja, mogą sprawić, że globalna gospodarka w tej dziedzinie osiągnie wartość 1,8 biliona dolarów do 2035 roku – w porównaniu z 630 miliardami dolarów w roku 2023.

W 2022 roku wartość globalnej gospodarki związanej z eksploracją przestrzeni kosmicznej wyniosła 546 miliardów dolarów, z czego sektor komercyjny stanowił ok. 78 proc., czyli 427,6 miliarda dolarów. Prywatne firmy, takie jak SpaceX, Blue Origin i Rocket Lab, odgrywają coraz ważniejszą rolę. Obecnie w sektorze kosmicznym działają setki firm, a konkurencja między producentami rakiet w poszukiwaniu najtańszych rozwiązań do wynoszenia satelitów doprowadziła do ogromnego spadku kosztów.

Koszt wyniesienia ładunku w kosmos pozostawał na stałym poziomie od 1970 do 2010 roku, aż do momentu, gdy SpaceX Elona Muska udało się obniżyć koszty wynoszenia rakiet o 80 proc., z 10 000 do 2000 dolarów za kilogram, co zostało osiągnięte przy użyciu głównie statków wielokrotnego użytku. Uważam to za imponujący przykład ducha przedsiębiorczości i przewagi kapitalizmu. W ciągu najbliższych kilku dziesięcioleci będziemy latać na Marsa i rozpoczynać wydobywanie surowców na Księżycu oraz w pasie asteroid.

Rozmawiał Michał Kłosowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 września 2024