Andrzej TALARCZYK: Lasy i woda. Próba odpowiedzi

Lasy i woda. Próba odpowiedzi

Photo of Andrzej TALARCZYK

Andrzej TALARCZYK

Przewodniczący Komisji Ochrony Przyrody Polskiego Towarzystwa Leśnego. Prezes Fundacji Centrum Badań nad Lasem i Zasobami Przyrodniczymi. Biolog, leśnik, informatyk, menedżer. Ponad 20 lat zarządzał działem studiów i informatyki w Biurze Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej. Kierował budową Banku Danych o Lasach. Stale współpracuje z Europejską Komisją Gospodarczą ONZ oraz Organizacją ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).

zobacz inne teksty Autora

Na ile lasy mogą zatrzymywać wodę opadową, zależy od ich rodzaju, struktury oraz sposobu zarządzania nimi – pisze Andrzej TALARCZYK

.Przy okazji powodzi na Dolnym Śląsku w mediach społecznościowych pojawiła się narracja o tym, jakoby gospodarka prowadzona w tamtejszych lasach górskich była jednym z czynników, które zwiększyły rozmiar katastrofy czy nawet bezpośrednio ją spowodowały. Przy czym „gospodarka” jest tu eufemizmem, w rzeczywistości mogliśmy przeczytać: „wycinanie lasów”, „rabunkowa gospodarka”, „rzeź drzew” itp.

Temat stał się jednym z frontów wojny politycznej toczonej w mediach społecznościowych. Niedawno jednak podobne tezy usłyszałem w niedzielnej dyskusji na Kanale Zero z ust doświadczonych dziennikarzy, którzy traktowali je jak niewymagający dowodzenia pewnik. No więc jak to jest z lasami i wodą w Sudetach Zachodnich?

Trudna historia sudeckich lasów

.Dzisiejszy wygląd lasów w Sudetach Zachodnich jest konsekwencją ich złożonej historii. Pierwotnie rósł tu las mieszany z przewagą gatunków liściastych. Na przełomie XIX i XX w. ówcześni niemieccy właściciele tych gruntów sadzili na nich świerki, które w ówczesnych uwarunkowaniach gospodarczych dawały nadzieję na szybki zysk (oczywiście w skali czasowej leśnictwa, czyli po jakichś 70 latach). W dodatku często sprowadzano nasiona z odległych rejonów nizinnych (np. z Niderlandów), z których wyrastały drzewa niedostosowane do sudeckiego klimatu. W tej chwili te drzewostany mają ponad sto lat i zamierają.

Szczególnie przejmującą ilustracją tego problemu była katastrofa ekologiczna, jaka miała miejsce w latach 80. ubiegłego wieku. Na niedostosowane monokultury świerkowe zaczęły opadać tzw. kwaśne deszcze wywołane intensywną industrializacją w PRL, Czechosłowacji i NRD. Doprowadziło to do zamarcia 39 proc. wszystkich lasów w Górach Izerskich.

Leśnicy w innych obszarach Sudetów Zachodnich cały czas mierzą się z tym dziedzictwem historycznym, zamieniając dożywające swoich dni drzewostany świerkowe na bardziej naturalne lasy mieszane jodłowo-bukowo-jaworowe. Turyści, widząc często wycięte świerki i pozostałe po nich tereny, mogą mieć wrażenie, że dzieje się tu coś nietypowego. I w pewnym sensie mają rację, tylko, że nie jest to „rabunkowa gospodarka leśna”, jak chcieliby niektórzy ekoaktywiści, lecz planowa przebudowa, która zapewni tu obecność lasów dla następnych pokoleń.

Rola lasów w zatrzymywaniu wody

.Woda w lasach jest ciekawą i złożoną kwestią. Ogólnie rzecz biorąc, lasy charakteryzują się niższymi spływami niż na przykład użytki zielone. Wynika to z większej ewapotranspiracji (parowania z gleby, zbiorników i cieków wodnych oraz pobierania wody przez roślinność, która to woda trafia do atmosfery), lepszej przepuszczalności gleb, wyższej zdolności akumulacji wody i bardziej „szorstkiej” powierzchni, która powoduje zmniejszenie prędkości spływu. W tym aspekcie pozytywny wpływ ma też obecność martwego drewna w lesie.

Zatrzymywanie wody przez lasy postrzegamy generalnie pozytywnie, zwłaszcza w kontekście powodzi, ale warto pamiętać, że wiele zależy od lokalnych uwarunkowań i sytuacji. Czasem obecność lasów powoduje ograniczenie letnich spływów zasilających niżej położone obszary, co może potęgować negatywne zjawiska związane z suszą.

Po okresie intensywnych melioracji w XX w., kiedy głównym celem było uzyskanie jak największej powierzchni gruntów dla produkcji rolnej, dzisiaj, w zmieniających się warunkach klimatycznych, priorytetem jest poprawianie bilansu wodnego w środowisku.

Rosnący deficyt wody w lesie jest związany przede wszystkim ze zmianą klimatu. Rosną średnie temperatury, co przekłada się na zwiększone parowanie. Długość okresów z pokrywą śnieżną zmniejsza się, więc woda szybciej odpływa ciekami, zamiast akumulować się w glebie. Większość polskich lasów położona jest na słabych gruntach, piaszczystych i przepuszczalnych, co jeszcze pogłębia problem. Pogarsza się stan lasów, rośnie zagrożenie pożarowe, drzewa stają się bardziej podatne na choroby i inwazje patogenów.

Aby przeciwdziałać tym problemom, zarządcy lasów podejmują wysiłki na rzecz zwiększenia zatrzymywania wody w lasach. Budowane są śródleśne zbiorniki wodne, zastawki i przepusty, czasem blokowane są dawne rowy melioracyjne, by zahamować odpływ wody. Powstają zabezpieczenia zapobiegające erozji gruntów i niszczeniu infrastruktury drogowej, odtwarzane są mokradła. W Polsce przez ostatnie ćwierć wieku Lasy Państwowe wydały ponad miliard złotych na projekty z zakresu małej retencji, zarówno na terenach górskich, jak i nizinach.

Pewne praktyki gospodarki leśnej, takie jak zakładanie plantacji drzew, melioracje, budowa dróg i pozyskiwanie drewna, mogą doprowadzić do zwiększenia szybkości odpływu wody, odwracając efekty wykorzystania wody przez las i jej magazynowania w glebie. W szczególności zręby zupełne mogą skutkować szybkim spływem powierzchniowym z powodu usunięcia pokrywy roślinnej i stosowania maszyn do pozyskiwania drewna, które mogą powodować zagęszczenie gleby i powstawanie kolein. Sztuką dobrze prowadzonej gospodarki leśnej jest minimalizowanie tych negatywnych efektów i wzmacnianie pozytywnych.

Lasy a powodzie

.Co prawda lasy mogą obniżać szczyty fali powodziowej w przypadku umiarkowanych opadów, jednak wraz ze wzrostem ich nasilenia wpływ lasów maleje. Na ile lasy mogą zatrzymywać wodę opadową, zależy od ich rodzaju, struktury oraz sposobu zarządzania nimi. Pod tym względem najefektywniejsze są drzewostany wielopiętrowe z bogatą roślinnością w dolnych partiach. Ale nawet i one są w stanie zatrzymać do 6 mm opadu w koronach i dalsze 1–4 mm przy gruncie. Tak więc w przypadku przeciętnych dużych opadów redukcja odpływu przez lasy będzie mniejsza niż 10 proc. Podczas ostatniej powodzi w zlewni Nysy Kłodzkiej spadło 420 mm deszczu. Nawet gdyby cały jej obszar był zalesiony, nie miałoby to praktycznie żadnego znaczenia dla formowania fali powodziowej!

Poza tym ten efekt „gąbki leśnej” ma również swoje ograniczenia. Większość poważnych powodzi występuje po okresach wyjątkowo obfitych i/lub długotrwałych opadów deszczu, często w porze deszczowej. W takich okresach gleby leśne są zazwyczaj w pełni nawodnione, a ich zdolność do przyjmowania i magazynowania wody burzowej jest ograniczona.

Według różnych badań wpływ roślinności leśnej na retencję wody i zmniejszenie spływu podczas uporczywych i obfitych opadów deszczu na dużych obszarach jest niewielki. Przy tym zaś mniejsze znaczenie ma sposób zarządzania lasami, a bardziej istotny jest fakt, czy na danym terenie w ogóle rośnie las, czy jest tam inna forma użytkowania gruntów.

.Inną kwestią jest konieczność znalezienia równowagi pomiędzy działaniami na rzecz ochrony przyrody a bezpieczeństwem powodziowym. Rzadko dostrzeganym problemem jest fakt, że obecność martwych drzew w lasach, szczególnie w otoczeniu cieków wodnych, stwarza istotne zagrożenie w przypadku powodzi. Niesione rwącym nurtem pnie i duże fragmenty drzew mogą działać jak taran, rozbijając mosty i budynki, stanowiąc też śmiertelne zagrożenie dla ludzi. W październiku 2019 r. w Katalonii w ciągu kilku godzin spadło 300 mm deszczu, co wywołało gwałtowną powódź. Niesione niezwykle szybko fragmenty drewna zablokowały przepływ pod dwoma mostami i wywołały lokalne zalanie, które kosztowało życie dwóch osób.

Aktywne zarządzanie lasami wydaje się w obecnych warunkach jedynym sposobem pogodzenia interesów ludzi i przyrody. Zastępowanie rozpadających się drzewostanów świerkowych lasami mieszanymi zwiększa ich stabilność i poprawia bilans wodny, a zapobieżenie pojawieniu się wielkich ilości martwych drzew poprawia bezpieczeństwo. Budowanie instalacji hydrotechnicznych opóźnia spływ powierzchniowy w przypadku przeciętnych opadów, przeciwdziała erozji i nie stoi w sprzeczności z celami ochrony przyrody, jeśli jest realizowane w przemyślany sposób. Szukanie winnych obecnej powodzi wśród leśników jest nieporozumieniem. Gdyby sudeckie lasy nie były aktywnie zarządzane, konsekwencje obecnej powodzi byłyby jeszcze tragiczniejsze.

Andrzej Talarczyk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 września 2024
Fot. Sławek Ilski