Wołodymyr JERMOŁENKO
Nadchodzi katastrofocen
Jeśli w antropocenie ludzie stali się siłą geologiczną kształtującą Ziemię, to teraz musimy stać się siłą geologiczną, która cofnie szkody przez nas spowodowane i skoryguje działania nadal tworzące zagrożenia – pisze prof. Julian CRIBB
.Dobra wiadomość jest taka, że antropocen dobiega już końca. Będzie to najkrótsza epoka geologiczna w całej historii Ziemi. Zła wiadomość brzmi zaś: zaczyna się katastrofocen.
Będzie to era współoddziaływania dziesięciu katastrofalnych zagrożeń, które, jak ostrzega wielu naukowców, mogą przyśpieszyć koniec ludzkiej cywilizacji i potencjalnie doprowadzić do wyeliminowania naszego gatunku z nienadającej się do zamieszkiwania Ziemi.
Holocen, stabilny klimatycznie okres, który umożliwił ludziom rozwój rolnictwa i miast, jest już za nami. Trwał on mniej więcej 11 650 lat, od ostatniej epoki lodowcowej do połowy XX wieku. Teraz znajdujemy się w zupełnie innym świecie, nazwanym w 2000 roku przez holenderskiego laureata Nagrody Nobla Paula Crutzena „antropocenem” – epoką, w której człowiek stał się prawdziwie geologiczną siłą, przekształcającą i zmieniającą całą planetę, jej atmosferę, oceany, ziemię i samo życie. Według obecnych wskazań antropocen ma trwać nie więcej niż sto czy dwieście lat.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że nadchodzi czas znacznie bardziej ponury. Niemal każdy dzień przynosi świeże doniesienia o kolosalnych niezamierzonych skutkach działalności człowieka na całej planecie – rozległe powodzie, dziesiątki tysięcy szalejących pożarów, burze pyłowe zmiatające wierzchnią warstwę gleby z pól, fale upałów, wyschnięte rzeki i jeziora, topniejące lodowce, niewyobrażalne straty wśród zwierząt i wszelkich istot żywych – kurczące się lasy, malejące zarybienie, zatruta woda i żywność, zanieczyszczone oceny i powietrze, zmniejszająca się ilość tlenu w atmosferze, głód, rozprzestrzenianie się nowych chorób, masowa migracja (350 milionów ludzi rocznie), pojawienie się potężnych nowych technologii, których skutków nie znamy i nie kontrolujemy, a także ogólnoświatowy wysyp podstępnych, złośliwych kłamstw na temat wszystkich tych kwestii.
Wymienione zjawiska są fizycznymi przejawami tego, co Rada na rzecz Przyszłości Człowieka określiła mianem „egzystencjalnego zagrożenia” dla ludzkości. Choć kryzys ten jest uznawany przez wielu naukowców i pojedynczych obywateli za rzeczywisty, większość rządów, korporacji i polityków raczej niechętnie akceptuje jego istnienie pomimo dowodów, które mają przed oczami.
Na kryzys składa się dziesięć katastrofalnych zagrożeń, a nie tylko jedno czy dwa najczęściej opisywane w mediach. Wszystkie one wzajemnie na siebie oddziałują, co oznacza, że nie można się nimi zajmować oddzielnie. Są one wynikiem przeludnienia, nadmiernej konsumpcji i nadmiernego zanieczyszczenia. Poniżej wyszczególniam te zagrożenia.
Wymieranie i zapaść ekologiczna: zjawisko to postępuje obecnie 1000-10 000 razy szybciej niż normalnie, eliminując ekosystemy niezbędne do przetrwania ludzi i dzikich zwierząt. Głównym czynnikiem sprawczym tego problemu jest rolnictwo i zagospodarowanie terenu.
Nadmierne ocieplenie: klimat wymyka się spod kontroli, ponieważ dziewięć ogromnych „sprzężeń zwrotnych” systemu ziemskiego sprawia, że proces ten przebiega jeszcze szybciej i jest jeszcze bardziej burzliwy, niż gdyby wywołał je wyłącznie czynnik ludzki (np. wydobywanie surowców i karczowanie lasów).
Globalne zatrucie: pięć razy większe i nawet dziesięć razy bardziej śmiertelne od zaburzeń klimatu; wytwarzane przez człowieka emisje chemiczne są największym i najbardziej niedocenianym zagrożeniem dla kondycji i przetrwania planety.
Holokaust nuklearny: przy 70 narodach wciąż zaangażowanych w konflikty i dziewięciu państwach posiadających broń nuklearną naukowcy oceniają obecne zagrożenie na „100 sekund do północy”, co jest najwyższym stopniem zagrożenia od czasów Hiroszimy.
Niedobór zasobów: światowy kryzys wodny dotyka już połowy populacji. Zanik warstwy uprawnej gleby, lasów i ryb oraz niedostatek innych kluczowych zasobów grozi rozpętaniem nowych konfliktów.
Pandemie: od 2000 roku doświadczyliśmy już siedmiu pandemii, a co 2–3 lata pojawia się nowa. Około 90 chorób dzikich zwierząt przeszło już na człowieka, a liczba ta jeszcze wzrośnie.
Przeludnienie: w listopadzie liczba ludzi na świecie osiągnie 8 miliardów, a w 2060 roku 10 miliardów. Niektórzy badacze szacują, że jest to cztery razy więcej, niż Ziemia może utrzymać w dłuższej perspektywie. Nie jest to zagrożenie samo w sobie, ale presja populacyjna wzmaga wszystkie inne zagrożenia i musi zostać opanowana.
Głód i nieurodzaj: problemy te nasilają się z powodu utraty gleby, wody i stabilnego klimatu. Światowe łańcuchy żywnościowe są coraz bardziej narażone na zakłócenia spowodowane niedoborami, konfliktami i gwałtownymi wydarzeniami, a to z kolei zagraża megamiastom.
Ultratechnologie: niekontrolowane wypuszczanie na rynek nowych, potężnych technologii bez zastanowienia się nad konsekwencjami wywoła nowe zagrożenia, tak jak miało to miejsce w przypadku paliw kopalnych i chemii.
Dezinformacja: świat tonie w kłamstwach i półprawdach rozpowszechnianych głównie przez lobby paliw kopalnych, niektóre media, polityków i innych złośliwych graczy. Blokuje to działanie rządów, wywołuje nieufność wobec nauki i jeszcze bardziej utrudnia zadanie ratowania cywilizacji.
To właśnie interakcja tych dziesięciu megazagrożeń kształtuje nową epokę – katastrofocen. Będzie to okres, w którym większość ludzkiego życia będzie poświęcana próbom przetrwania i znajdowania realnych zbiorowych rozwiązań problemów i sposobów ratowania naszej zniszczonej planety oraz ocalenia wszystkiego, co dobre i przyzwoite w naszej cywilizacji.
Nie załamujcie się jednak, rozwiązania istnieją. W książce, która niedługo się ukaże, omawiam najważniejsze z tych koncepcji, zarówno o skali globalnej, jak i takie, które leżą w gestii poszczególnych ludzi. Jednakże jak zauważyła Rada na rzecz Przyszłości Człowieka, żaden rząd na Ziemi nie opracował jeszcze polityki na rzecz przetrwania człowieka. Rządzący ani nie pojmują wielkości tego, co się dzieje, ani nie przyjmują rzeczywistego stanu rzeczy do wiadomości. Albo to ich nie obchodzi. Kryzysem nie przejmują się również gigantyczne korporacje, które sprawują obecnie ekonomiczne rządy nad światem.
Jeśli w antropocenie ludzie stali się siłą geologiczną kształtującą Ziemię, to teraz musimy stać się siłą geologiczną, która cofnie szkody przez nas spowodowane i skoryguje działania nadal tworzące zagrożenia. Część rozwiązania polega na ograniczeniu naszej liczebności oraz zredukowaniu naszych materialnych potrzeb do poziomu, który planeta może bezpiecznie znieść w dłuższej perspektywie. Jeśli nie podejmiemy się tego zadania, natura z pewnością zrobi to za nas. Nierobienie niczego lub robienie zbyt mało i za późno będzie naszą zgubą.
Innymi słowy, kontrolowanie katastrofalnych zagrożeń, przed którymi obecnie stoimy, uratuje niezliczone istnienia, pomoże uniknąć całkowitego upadku lub nawet wyginięcia gatunku ludzkiego, odnowi Ziemię i pozwoli zachować to, co najlepsze z wkładu człowieka.
.Jest to największa, najszlachetniejsza i najpilniejsza sprawa w trwającej od milionów lat podróży naszej planety.
Julian Cribb
Tekst ukazał się w nr 47 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].