
Spalanie bez granic
Ponieważ biopaliwa zwiększają zapotrzebowanie na ziemię, wycinane są lasy deszczowe oraz niszczone są bagna i sawanny w Indonezji, Malezji, Brazylii i Afryce. To, ile możemy zjeść, ma swoje granice. To, ile możemy spalić, nie ma granic – pisze George MONBIOT
Jak można nazwać rządy, które w środku globalnego kryzysu żywnościowego stawiają na „karmienie” maszyn? Można powiedzieć, że takie rządy są szalone, obojętne lub okrutne. Lecz słowa te zdają się mizerne w obliczu praktyki spalania żywności, gdy miliony ludzi głodują.
Skutki przekształcania upraw w biopaliwa są całkowicie jasne. Jeśli żywność jest wykorzystywana do napędzania samochodów, generowania energii elektrycznej lub ogrzewania domów, to albo musi zostać wyrwana z ludzkich ust, albo wymaga zagarnięcia ekosystemów z powierzchni planety celem powiększenia gruntów ornych potrzebnych do zaspokojenia dodatkowego zapotrzebowania. Ale rządy i faworyzowane przez nie gałęzie przemysłu ukrywają tę oczywistą prawdę. Odwracają naszą uwagę i wprowadzają nas w błąd w kwestii ewidentnie fałszywego rozwiązania problemu załamania klimatu.
Od samego początku zachęty i przepisy promujące biopaliwa po obu stronach Atlantyku miały niewiele wspólnego z ratowaniem planety, za to były całkowicie oparte na względach politycznych. Angela Merkel forsowała unijny mandat w produkcji biopaliw jako sposób na uniknięcie ostrzejszych norm zużycia paliwa dla niemieckich producentów samochodów. W USA od dawna są one wykorzystywane do utrzymywania cen zbóż i zapewniania rolnikom gwarantowanego rynku. Dlatego też administracja Bidena w obliczu zbliżających się wyborów śródokresowych nadal angażuje się w to okrucieństwo.
Jak wskazuje Europejska Federacja Transportu i Środowiska, grunty wykorzystywane do uprawy biopaliw zużywanych w Europie zajmują 14 mln hektarów (35 mln akrów) – jest to obszar większy niż teren zajmowany przez Grecję. 32 proc. oleju sojowego zużywanego w Unii Europejskiej jest „zjadane” przez samochody i ciężarówki. Pochłaniają one 50 proc. całego oleju palmowego i 58 proc. oleju rzepakowego zużywanego w UE. W sumie 18 proc. światowego oleju roślinnego jest przetwarzane na biodiesel, a 10 proc. światowego zboża na etanol do mieszania z benzyną.
Według nowego raportu Green Alliance, niezależnego think tanku, żywność wykorzystywana przez samą Wielką Brytanię do produkcji biopaliw mogłaby wyżywić 3,5 miliona ludzi. Według jednego z szacunków uprawy ocalałe w wyniku wstrzymania produkcji biopaliw na całym świecie mogłyby wyżywić 1,9 miliarda ludzi. Jedynym spójnym i pewnym rezultatem tej technologii jest głód.
Nie chodzi tu tylko o presję na wzrost cen żywności, choć jest ona ogromna. Rynki biopaliw stanowią również główną motywację zagarniania ziemi od drobnych rolników i rdzennej ludności. Od 2000 roku 10 milionów hektarów afrykańskiej ziemi, często najlepszej, zostało kupione lub przejęte przez państwowe fundusze majątkowe, korporacje i prywatnych inwestorów. Owe organizacje lub firmy zastępują produkcję żywności dla miejscowej ludności „elastycznymi uprawami”, czyli towarami takimi jak soja i kukurydza, które można dystrybuować zamiennie między rynkami żywności, paszy dla zwierząt lub biopaliw, w zależności od tego, które z nich oferują akurat najlepsze ceny. Zawłaszczanie ziemi jest główną przyczyną ubóstwa i głodu.
Ponieważ biopaliwa zwiększają zapotrzebowanie na ziemię, wycinane są lasy deszczowe oraz niszczone są bagna i sawanny w Indonezji, Malezji, Brazylii i Afryce. To, ile możemy zjeść, ma swoje granice. To, ile możemy spalić, nie ma granic.
Wszystkie główne źródła roślinne biodiesla wywierają większy wpływ na klimat niż zastępowane przez nie paliwa kopalne. Uprawa oleju rzepakowego ma 1,2 razy silniejszy wpływ na globalne ocieplenie [niż paliwa kopalne – przyp. tłum.], olej sojowy dwa razy, a olej palmowy trzy razy. To samo dotyczy etanolu produkowanego z pszenicy. Jednak te rozważania nie powstrzymały ponownego otwarcia zakładu produkcji bioetanolu w Hull, który będzie wykorzystywał pszenicę uprawianą na 130 tysiącach hektarów ziemi. Otwarcie nastąpiło w odpowiedzi na zachęty rządowe.
Za każdym razem, gdy na rynku pojawia się nowe biopaliwo, mówi się nam, że będzie ono powstawało z odpadów. Niedawnym przykładem jest twierdzenie BP, że samoloty będą napędzane „zrównoważonym materiałem wsadowym, takim jak zużyty olej kuchenny i odpady domowe”. W odpowiedzi na nowo powstały rynek niezmiennie uprawia się dedykowane rośliny. Już teraz wykorzystuje się wszystkie odpady, które można realnie pozyskać, a jednak stanowią one zaledwie 17 proc. unijnego biodiesla i niewielką część bioetanolu. Nawet te liczby, według informatora z branży, który się ze mną skontaktował, są naciągane. Dzięki popytowi na „zielony” biodiesel odpadowy olej palmowy może mieć większą wartość niż nowy olej. W związku z tym, jak twierdzi mój informator, świeże dostawy są wrzucane do strumienia odpadów.
Rząd brytyjski, nie zważając na te obawy, w ubiegłym roku zwiększył docelowe ilości biopaliw stosowanych w transporcie powierzchniowym „w odpowiedzi na opinie branży”. Co gorsza, rząd ten uzasadnia dalszą rozbudowę lotnisk twierdzeniem, że samoloty będą wkrótce mogły korzystać ze „zrównoważonych” paliw. W praktyce oznacza to biopaliwa, ponieważ w perspektywie średnioterminowej prawdopodobnie żadne inne „zrównoważone” źródło nie będzie zasilać masowych podróży lotniczych. Nie ma jednak sposobu, by z tego paliwa korzystała wielka liczba samolotów, nie powodując jednocześnie światowej klęski głodu i katastrofy ekologicznej.
Obecnie firma energetyczna Ecotricity wznowiła plan przekształcenia 6,4 mln hektarów obszaru Wielkiej Brytanii – ponad jednej czwartej powierzchni kraju – w materiał wsadowy dla biogazowni. Założyciel Ecotricity Dale Vince wygłosił zdumiewające twierdzenie, że „plan ten nie ma minusów”. Jednak krytycy od lat próbują zwrócić jego uwagę na fakt, że w istocie plan ten wiązałby się z ogromnymi kosztami ekologicznymi, kosztami emisji dwutlenku węgla i kosztami alternatywnymi powiązanymi z żywnością.
Innymi słowy, ziemia może zostać wykorzystana do uprawy żywności, a jeśli nie będzie do tego wykorzystywana, będzie pochłaniać więcej węgla i, w razie przywrócenia środowiska przyrodniczego, będzie stanowić siedlisko dla większej liczby dzikich zwierząt. Produkcja biogazu wywołała również poważne zanieczyszczenia spowodowane rozrzucaniem resztek z powrotem na ziemię – co jest kluczową częścią planu Ecotricity – a także wyciekami. Jest to najgorsza propozycja zagospodarowania terenu w Wielkiej Brytanii, o jakiej kiedykolwiek słyszałem. Kiedy w rozmowie z Dale’em Vince’em poruszyłem te kwestie, powiedział: „Nie jesteśmy wielką złą korporacją. Działamy na rzecz ochrony środowiska i potrafimy sprawić, by cele zostały osiągnięte. Zaczynając coś nowego, nierzadko zmieniamy pogląd na sprawy”.
.Nie możemy jednak stosować takich rozwiązań w przypadku kryzysu klimatycznego. Aby pozostawić paliwa kopalne w ziemi, powinniśmy zmienić nasz system energetyczny: naszą potrzebę podróżowania, nasze środki transportu, zużycie paliwa w naszych domach i sposoby ich ogrzewania. Nowoczesne biopaliwa stosowane na szeroką skalę nie są bardziej zrównoważone niż ich starsza odmiana: olej wielorybi. A spalanie żywności jest kwintesencją dekadencji.
George Monbiot
Tekst pierwotnie opublikowany na łamach „The Guardian”.
© Guardian Unlimited, George Monbiot