Prof. Michał KLEIBER: Walka ze zmianami klimatu. Damy radę?

Walka ze zmianami klimatu. Damy radę?

Photo of Prof. Michał KLEIBER

Prof. Michał KLEIBER

Redaktor naczelny "Wszystko Co Najważniejsze". Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk. Prezes PAN 2007-2015, minister nauki i informatyzacji 2001-2005, w latach 2006–2010 doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przewodniczący Polskiego Komitetu ds. UNESCO. Kawaler Orderu Orła Białego.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Ważne jest, aby osiągnąć sukces w polityce klimatycznej, a nie to, kto najbardziej się do tego przyczyni – pisze prof. Michał KLEIBER

.W trakcie zakończonego niedawno w Glasgow szczytu klimatycznego COP26 politycy i eksperci z prawie 200 krajów świata dyskutowali kolejny raz o działaniach na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i zapobieżenia ociepleniu naszej planety. Opinie naukowców nie pozwalają na optymizm – szeroko spopularyzowany w wyniku porozumienia paryskiego sprzed 5 lat cel konsekwentnych działań na rzecz ograniczania wzrostu temperatury tylko o 1,5 stopnia Celsjusza powyżej poziomu przedindustrialnego (do dzisiaj wskaźnik ten osiągnął wielkość 1,07 stopnia) nie zapobiegnie coraz częstszym ekstremalnym anomaliom pogodowym, podnoszeniu się poziomu wód w oceanach, suszom i wielu innym dzisiaj nieprzewidywalnym zdarzeniom wywołującym ucieczkę z zagrożonych terenów dziesiątek milionów ludzi. W niedawnej opinii Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu przy kontynuacji emisji na obecnym poziomie dramatyczne wydarzenia tego rodzaju mogą z dużym prawdopodobieństwem pojawić się już za 10 lat! Parę przykładów tego, czego doświadczamy już dzisiaj i co może w jeszcze większym wymiarze zdarzać się w przyszłości:

– ekstremalne anomalie pogodowe kosztowały Stany Zjednoczone w ostatnich 15 latach 450 mld dolarów, a liczba wydarzeń tego typu powodujących straty przewyższające 1 mld dolarów była w ubiegłym roku rekordowa w całej historii,

– nawet przy przestrzeganiu przez poszczególne państwa zobowiązań podjętych na konferencji w Paryżu wzrost temperatury pod koniec wieku osiągnie wartość aż 2,7 stopnia Celsjusza,

– ocenia się, że od roku 2030 aż 129 państw świata nie będzie miało wystarczającego dostępu do wody,

– przy obecnym poziomie emisji od roku 2030 około 400 mln ludzi rocznie doświadczać będzie upałów poważnie zagrażających zdrowiu, a 10 mln będzie z tego powodu umierać,

– przy przedłużaniu się obecnej sytuacji w zakresie emisji w roku 2040 aż 1/3 upraw będzie poddana niszczącemu działaniu temperatury, co stanowi przeszło trzykrotny wzrost w stosunku do sytuacji dzisiejszej,

– ze względu na rosnący poziom wody w oceanach w najbliższych dwu, trzech latach do Australii i Nowej Zelandii przybędzie około 2 mln osób z okolicznych wysp, a przy kontynuacji obecnej polityki w zakresie emisji pod koniec wieku do Europy przybędzie 80 mln emigrantów z krajów najbardziej podatnych na konsekwencje zmian klimatu,

– już dzisiaj setki tysięcy mieszkańców Bangladeszu musiały opuścić niżej położone tereny, a grożące nam niebawem dalsze podniesienie się poziomu wód w morzach i oceanach choćby tylko o dalsze 10 cm (dzisiaj ten wskaźnik to 20 cm) zmusi do ucieczki kilkanaście milionów ludzi na całym świecie,

– kłopoty żywnościowe i masowe migracje wywoływać będą szybko narastające i coraz poważniejsze konflikty polityczne o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.

Do wszystkich kłopotów dotyczących problemu redukcji emisji doszedł ostatnio jeszcze jeden bardzo poważny. Jest nim obecny nagły i bardzo znaczący wzrost światowych cen energii. Może on stać się przeszkodą na drodze do ożywienia gospodarczego, a także niebawem wywołać w wielu krajach poważne niepokoje społeczne krytyczne wobec całej polityki proklimatycznej.

W Unii Europejskiej dotyczyłoby to w szczególności wzmożonej krytyki programu Fit for 55, przewidującego redukcję dwutlenku węgla do roku 2030 o 55 proc. i osiągnięcie neutralności klimatycznej do połowy wieku. Mało prawdopodobne jest przy tym istotne zwiększenie środków finansowych dotyczących transformacji energetycznej oczekiwane przez kraje Unii mające dzisiaj w swym bilansie energetycznym niski udział źródeł odnawialnych, bo pewne kwoty na ten cel przewidywane są już w budżecie UE i ich zwiększaniu sprzeciwia się wiele państw członkowskich. Ważny jest także kontekst polityczny problemu wzrostu cen, związany z zachowaniem dostawców pierwotnych źródeł energii zewnętrznych dla Unii, a szczególnie Rosji, konsekwentnie odmawiającej wyjścia naprzeciw zwiększonemu w wyniku ożywienia gospodarczego zapotrzebowaniu na energię.

Dzisiejsze problemy niejako wymuszają postawienie pytania o przyszłość polityki klimatycznej i szanse na jej ostateczny sukces. Biorąc pod uwagę głęboko zakorzenione przyzwyczajenia ludzi do dotychczasowego sposobu życia oraz ich coraz powszechniejsze, wobec dominujących prawie wszędzie wąskich, partyjnych sporów, przekonanie o braku wpływu na bieżące wydarzenia polityczne, trudno być optymistą, jeśli chodzi o zakres i skuteczność często nerwowo podejmowanych inicjatyw obywatelskich. Dochodzi do tego fakt, iż mimo dobiegających ze strony wielu rządów deklaracji o konieczności zasadniczych zmian w walce ze zmianami klimatu otwarta pozostaje kwestia finansowania koniecznych działań. Może więc w tej sytuacji główną rolę w realizacji skutecznej polityki klimatycznej przypisywać powinniśmy szeroko rozumianemu biznesowi? Wielu przedsiębiorców staje się bowiem dzisiaj w pełni świadomych, że owa, dla wielu nieco abstrakcyjna wizja świata przyjaznego naszemu naturalnemu środowisku to jedna sprawa, a opracowywanie nowych technologii i wprowadzanie na rynek nowych produktów i usług to sprawa druga, potencjalnie niezwykle korzystna biznesowo. Zakres możliwych innowacyjnych wdrożeń służących celowi ograniczania emisji jest nieskończenie wielki i dotyczy przykładowo takich działań, jak przyjazna środowisku produkcja wodoru, nowatorskie projekty farm wiatrowych i ogniw fotowoltaicznych, rozwój energetyki prosumenckiej, opracowanie nowych technologii w zakresie energetyki jądrowej, transformacja miast w myśl idei smart city z szeroko zaplanowaną termomodernizacją budynków, udoskonalaniem transportu publicznego czy systemami inteligentnego opomiarowania w gospodarce energetycznej i wodociągowej. Zupełnie nowych przemyśleń i wdrażania fundamentalnych zmian wymagać będzie z pewnością wdrażanie idei gospodarki obiegu zamkniętego. Rozwijane będą także z pewnością całkowicie nowe technologie, o których dzisiaj rzadko się w ogóle wspomina, takie jak np. generowanie energii z fuzyjnej reakcji jądrowej (w odróżnieniu od obecnie stosowanej reakcji rozszczepieniowej), mineralizowanie węgla (proces wiążący dwutlenek węgla z atmosfery w skałach) czy produkcja skroplonego gazu z bioodpadów (bio-LPG). Pomocą przy podejmowaniu przez firmy decyzji o podwyższeniu swych standardów w sprawach klimatu i środowiska naturalnego staną się zapewne także wymagania rynków międzynarodowych, a w kraju sprzyjające podejmowanym działaniom odpowiednie regulacje rynkowe i polityka banków.

Silnie emocjonalnie zaangażowani zwolennicy inicjatyw obywatelskich na rzecz walki ze zmianami klimatu nie będą być może zadowoleni z powierzenia właśnie biznesowi głównej roli w podejmowanych działaniach, ale kluczowy jest przecież ostateczny efekt – ważne jest, aby osiągnąć sukces w polityce klimatycznej, a nie to, kto najbardziej się do tego przyczyni. Zaangażowanie biznesu miałoby jeszcze jedną dodatkową zaletę – marginalizowałoby bowiem antyskuteczną działalność licznych wyznawców tzw. klimatyzmu, głoszących katastroficzną wizję przyszłości naszej planety, łącząc równocześnie dwa niespójne dzisiaj światy – ochronę środowiska naturalnego i wolnorynkową działalność gospodarczą.

Innowacyjne działania firm w powyższym zakresie będą musiały być wspierane daleko idącymi zmianami w ich funkcjonowaniu. Z pewnością w ciągu paru lat wprowadzony zostanie w życie system zbierania informacji ujawniający wielkość tzw. śladu węglowego generowanego przez poszczególne podmioty gospodarcze w trakcie swej działalności. Firmy dokumentujące największy postęp w swej transformacji będą zapewne odpowiednio nagradzane ze specjalnie stworzonego systemu zachęt. Nieodległa przyszłość niewątpliwie zaprzeczy prezentowanym dzisiaj niekiedy poglądom, że transformacja proklimatyczna dotyczyć będzie jedynie firm związanych z energetyką, transportem czy budownictwem, a cała reszta funkcjonować będzie tak jak dotychczas – fakty wskazują jednoznacznie, że zmiany, często daleko idące, obejmą wszystkie obszary gospodarki!

Podstawowymi problemami w skutecznym prowadzeniu polityki zmieniającej dotychczasowe standardy funkcjonowania społeczeństw na rzecz ochrony środowiska naturalnego, widocznymi oczywiście już od dawna, ale niestety z pewnością dalej narastającymi, będą trudności w godzeniu rozbieżnych interesów poszczególnych państw i całych regionów. Biorąc pod uwagę wiarygodnie udokumentowaną konieczność walki z zachodzącymi zmianami klimatycznymi i degradacją środowiska naturalnego, mającej tak fundamentalne znaczenie dla ochrony naszej planety i tym samym dla naszej satysfakcjonującej przyszłości, ale konieczność z pewnością bardzo kosztowną przez wiele nadchodzących lat, pytanie o globalną strategię działania i sposoby jej finansowania jawi się jako absolutnie kluczowe. Rezultaty niedawnej konferencji COP 26 w Glasgow dalekie są niestety od rozwiązań w tym zakresie, choć pewien postęp w myśleniu międzynarodowej społeczności jest w nich widoczny. Do głównego nurtu debaty wprowadzono na przykład pojęcie sprawiedliwej transformacji, akcentujące konieczność finansowego wspierania biedniejszych krajów w tworzeniu przez nie gospodarek niskoemisyjnych. Powrócono także do nierealizowanego od dekady zobowiązania bogatych państw dotyczącego przekazywania 100 mld dolarów rocznie na rzecz globalnej walki ze zmianami klimatu – w Glasgow uzgodniono, że dążenie do tego celu powinno zostać natychmiast wznowione, w dodatku od roku 2025 w dwukrotnie podwyższonym wymiarze. Przyjęto także dobitnie sformułowane postulaty dotyczące stopniowej eliminacji paliw kopalnych oraz zaprzestania deforestacji. Wiele innych ważnych postulatów i konkretnych decyzji odłożono jednak do następnej, przyszłorocznej konferencji klimatycznej. Zapewne także i tam nie znajdzie się jednak na przykład miejsce na dyskusje o zgłaszanej niekiedy potrzebie zsumowania całkowitej emisji gazów cieplarnianych wyemitowanych przez państwa rozwinięte w swej historii i ustalenia kosztów obecnej transformacji z ich uwzględnieniem. Takie postawienie sprawy, niewątpliwie sprawiedliwe w szerokim kontekście historycznym, z pewnością prowadziłoby dzisiaj do olbrzymich transferów finansowych nieakceptowalnych dla krajów rozwiniętych.

.W najkrótszym podsumowaniu powiedzmy, że o ile w sprawach klimatu posuwamy się wprawdzie do przodu, to pytanie, czy robimy to dostatecznie zdecydowanie i solidarnie, pozostaje nadal otwarte.

Michał Kleiber
Tekst ukazał się w nr 36 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 grudnia 2021
Fot. Cheney ORR / Reuters / Forum