Powrót do zielonego konserwatyzmu
Czynienie świata zieleńszym miejscem powinno być nieodzowną częścią duszy każdego konserwatysty – piszą Kai WEISS i Christopher BERNARD
.Być może teraz się o tym nie słyszy, ale ochrona przyrody leży u podstaw konserwatyzmu. Choć kwestia ochrony naszej planety stała się tematem poruszanym głównie przez lewicę, a nierzadko ignorowanym przez kręgi prawicowe, pochylenie się nad problemem ekologii stanowiłoby kontynuację niezwykle silnej tradycji konserwatyzmu.
Pierwszym amerykańskim prezydentem działającym na rzecz ochrony środowiska był republikanin Teddy Roosevelt, miłośnik przyrody, nazywający cuda natury „najwspanialszą spuścizną”. Konserwatywni myśliciele od dawna darzyli środowisko wielkim szacunkiem.
Świętej pamięci Roger Scruton wierzył, że „konserwatyzm i ochrona środowiska to dwa aspekty jednej długofalowej polityki opartej na umiejętnym zarządzaniu zasobami i zapewnieniu ich odnowy”. W jego mniemaniu „celem owej polityki jest przekazanie przyszłym pokoleniom, przy jednoczesnym podtrzymaniu i wzbogaceniu, porządku, którego jesteśmy tymczasowymi powiernikami”. Według Scrutona ochrona środowiska jest częścią czegoś, co nazywał ojkofilią – umiłowaniem ojczyzny, wzbudzającym naturalne pragnienie jej konserwacji.
Richard Weaver napisał niegdyś, że „człowiek ma obowiązek adoracji natury”, ponieważ jest ona „dziełem Stwórcy”. Co więcej, „natura nie jest czymś, co należy zwalczać, podbijać czy dostosowywać do wszelkich zachcianek człowieka”. Tymczasem poeta T.S. Eliot zauważył bezpośredni związek pomiędzy ekologią a wierzeniami religijnymi: „Możemy powiedzieć, iż religia… pociąga za sobą harmonijne współżycie z naturą”, a „niewłaściwy stosunek do natury oznacza także niewłaściwą postawę wobec Boga”.
Zarządzanie środowiskiem wszak funkcjonuje w świecie od tysięcy lat i jest głęboko zakorzenione w nauczaniu biblijnym. Jak przykazał Jahwe w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju: „Niech [człowiek] panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!” (Rdz, 1:26). Ludzkie panowanie nad światem zakłada bowiem odpowiednią jego pielęgnację. Złamanie tej zasady wzbudziłoby gniew Stwórcy: „a Ja wprowadziłem was do ziemi urodzajnej, byście spożywali jej owoce i jej zasoby. Weszliście i zbezcześciliście moją ziemię, uczyniliście z mojej posiadłości miejsce pełne odrazy” (Jr 2:7).
Zwracając się ku bardziej współczesnym myślicielom konserwatywnym, w swojej nowej prorynkowej książce Green Market Revolution Daniel Hannan nazywa konserwatystów „naturalnymi ekologami”. Jego zdaniem „środowisko, bardziej niż cokolwiek innego, ucieleśnia definicję społeczeństwa Edmunda Burke’a jako spółki wiążącej żyjących, zmarłych oraz tych, którzy mają się narodzić”.
Nie jest to niestety narracja pojawiająca się w debatach środowiskowych.
Nowy (niekoniecznie) Zielony Ład
.Gdy się napotyka medialne zagrywki takie jak manifestacje Extinction Rebellion, łatwo jest myśleć, że współczesne ruchy ekologiczne ściśle łączą się z politykami lewicowymi. Tymczasem boleśnie oczywiste jest to, że w takich propozycjach jak chociażby Nowy Zielony Ład nie chodzi o ratowanie planety. Inicjatywy te raczej odgrywają rolę koni trojańskich w szerszej gospodarczej i społecznej strategii „obalenia kapitalizmu”, jak sugeruje skrajnie lewicowy pisarz i działacz na rzecz środowiska George Monbiot.
Jednakże ten antykapitalistyczny aspekt obecnych ruchów ekologicznych jest całkowicie błędny. Zakłada on bowiem, że to politycy i biurokraci wiedzą, jak rozwiązać problemy środowiska, a tym samym odbiera tę możliwość pojedynczym ludziom czy społecznościom. Takie przykłady jak Związek Radziecki, który doszczętnie zbezcześcił Jezioro Aralskie oraz szerokie połacie leśne w pościgu za industrializacją, pokazują zgoła co innego: planowanie centralne i socjalizm zawodzą ekologię.
Procesy polityczne zawsze podlegają zawłaszczeniu regulacji, lobbowaniu, korupcji, a także prywatnym interesom, pomijają zaś czynniki służące środowisku, takie jak prawa własności czy odpowiedzialność rynkowa. Nawet bardziej umiarkowane, niesocjalistyczne kraje mają zwyczaj hamować działania na rzecz ochrony środowiska, gdy ich rządy zbyt mocno się angażują. Rządy na całym świecie wydają 10 milionów dolarów co minutę na paliwa kopalne, a Unia Europejska praktycznie nakazuje ograniczenia w europejskim rybołówstwie i wprowadza program, który ostatecznie doprowadzi do nadmiernych poziomów zanieczyszczenia upraw azotanami.
Prawda jest taka, że założenia konserwatyzmu lepiej rozwiązują problem ochrony planety. Wiele kwestii można by rozwiązać poprzez przywrócenie władzy społecznościom oraz jednostkom, przez uznanie ich niezależności aniżeli poprzez ograniczone, scentralizowane i odgórne procesy decyzyjne. Alternatywa konserwatywna zakłada skupienie się na lokalnych i zdecentralizowanych siłach, gdy tylko jest to możliwe.
Jak wykazała laureatka Nagrody Nobla Elinor Ostrom przez wszystkie lata swojej kariery, zarządzanie zasobami można najłatwiej osiągnąć na najniższym poziomie porządku politycznego. Najsłynniejszym przykładem tegoż są szwajcarskie wsie zarządzające ogólnodostępnymi pastwiskami. Tereny te nie należały do nikogo, lecz miejscowi farmerzy zjednoczyli się, by dobrowolnie ustalić sposób organizacji oraz mechanizmy egzekwowania prawa, które pozwoliły na wypasanie krów bez uszczerbku dla pastwisk.
Przez dekady i setki lat mechanizmy te rozwinęły się w oparciu o wzajemne zaufanie, wiedzę lokalną i tradycję wspólnotową – coś, czego nie zapewni żadna administracja centralna. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę problemy ogólnoświatowe, które niekoniecznie jesteśmy w stanie rozwiązać lokalnie – takie jak oczywiście globalne ocieplenie – konserwatyści mogą przedstawić korzystniejsze rozwiązania. Powinni podkreślić, że priorytetową rolą każdego rządu jest wsparcie jednostek, przedsiębiorców czy filantropów, by mogli wspólnie pracować nad innowacjami, które pozwolą rozwiązać problem zmiany klimatu.
Ten naturalny stan rzeczy następuje w momencie, gdy prawa własności są zabezpieczone, a rynki mogą funkcjonować poprawnie. Twórcze umysły mogą rozwijać swoje koncepcje, gdy nie podlegają regulacjom czy horrendalnemu opodatkowaniu, pozytywne rezultaty zaś pomagają uzyskiwać konkurencja, innowacyjność i wizja korzyści. System praw własności sprawia, że ci, którzy interesują się ekologią, mogą dobrowolnie chronić środowisko poprzez aktywizm dobroczynny i skupowanie ziem, które wydają im się warte ochrony (coś, co obecna administracja niekiedy utrudnia).
Są to zdecydowanie najbardziej konserwatywne aspekty owej wizji ochrony środowiska: zarówno osobista i społeczna inicjatywa, jak i obowiązek oraz odpowiedzialność. Koniec końców, jeśli zależy nam na ochronie planety, musimy wziąć sprawy w swoje ręce, czyniąc najlepiej, jak możemy, i łącząc siły z tymi, którym ufamy, że również podejmą niekiedy mniejsze, lecz ostatecznie skumulowane działania w celu ochrony naszego dziedzictwa naturalnego.
Wyłaniający się zielony konserwatyzm
.Jest powód do nadziei. Młodzi ludzie w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie opowiadają się za powrotem do wartości konserwatywnych i ekologii. Niedawno utworzone organizacje, takie jak American Conservation Coalition czy British Conservation Alliance, zakorzeniły swą działalność w spuściźnie konserwatywnych filozofów, takich jak Roger Scruton czy Russel Kirk, i zachęciły tysiące studentów w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii do porzucenia narracji lewicowej. Wśród młodych prawicowych wyborców 77 proc. uważa zmiany klimatyczne za temat priorytetowy, a 76 proc. pragnie zobaczyć silniejszą inicjatywę ze strony konserwatystów w kwestii ekologii.
Republikanie w Stanach Zjednoczonych wprowadzili niedawno szereg projektów ustaw na temat ochrony środowiska, takich jak American Energy Innovation Act czy the Great American Outdoors Act. Oddając hołd bogatej amerykańskiej tradycji zarządzania środowiskiem, ci republikańscy kongresmeni zaczynają przewodzić działaniom ochronnym w USA.
Wśród wyborców konserwatywnych można zaobserwować poparcie dla takich działań. W sondzie przeprowadzonej przez Conservation Coalition oraz Conservative Energy Network 69 proc. wyborców stwierdziło, że Donald Trump byłby przez nich pozytywniej postrzegany, gdyby przyjął konserwatywne spojrzenie na zmiany klimatyczne. Wynik wzrasta do 73 proc. wśród wyborców pomiędzy 18. a 34. rokiem życia, a do szokujących 90 proc. w grupie wiekowej 18–54.
.Czynienie świata zieleńszym miejscem powinno być nieodzowną częścią duszy każdego konserwatysty. Działania lokalne, odpowiedzialność osobista, przedsiębiorczość oraz siła dobrowolnej współpracy poprzez gospodarkę rynkową to nie tylko najlepszy sposób na osiągnięcie celu – to sposób iście konserwatywny.
Kai Weiss
Christopher Barnard