Wybory prezydenckie na Litwie. Czy dojdzie do drugiej tury?

W niedzielę odbędą się wybory prezydenckie na Litwie. Bezspornym faworytem jest urzędujący szef państwa Gitanas Nauseda. W ocenie obserwatorów największa niewiadoma dotyczy tego, czy potrzebna będzie druga tura, a jeśli tak, to kto oprócz Nausedy do niej przejdzie – premier Ingrida Szimonyte czy niezależny kandydat Ignas Vegele.
Wybory prezydenckie na Litwie. Kandydaci
.Opublikowane w czwartek wyniki najnowszego sondażu wskazują, że na Gitanasa Nausedę, który jest politykiem bezpartyjnym, ale popieranym w tych w wyborach przez Litewską Partię Socjaldemokratyczną (LSDP), głos zamierza oddać 29,1 proc. wyborców. Na drugim miejscu jest Szimonyte, kandydatka rządzącej partii konserwatywnej Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD), z poparciem 14,2 proc., a na trzecim – kandydat niezależny, adwokat Ignas Vegele z wynikiem 12,7 proc.
W wyborach prezydenckich startuje ośmioro kandydatów. Poza Nausedą, Szimonyte i Vegelem są to: były prezes Sadu Konstytucyjnego Dainius Żalimas, którego kandydaturę zgłosiła liberalna Partia Wolności z sondażowym poparciem 6,1 proc., były poseł Remigijus Żemaitaitis (5,8 proc.), lekarz Eduardas Vaitkus (5,2 proc.), ekspert ds. obrony Giedrimas Jeglinskas zgłoszony przez Związek Demokratów „W imię Litwy” (2,6 proc.) oraz przewodniczący Partii Pracy, poseł Andrius Mazuronis (1,3 proc.).
Zgodnie z litewską konstytucją prezydent kraju ma decydujący głos głównie w polityce zagranicznej i w kwestiach bezpieczeństwa, jest też naczelnym dowódcą sił zbrojnych.
Nietypowa kampania wyborcza
.„Odnosi się wrażenie, że cała kampania wyborcza była na rzecz reelekcji Nausedy” – twierdzi Mażvydas Jastramskis, politolog Uniwersytetu Wileńskiego. – Dwoje jego głównych kontrkandydatów chce trafić do drugiej tury, ale wątpię, by mieli ambicje (odniesienia) ostatecznego zwycięstwa”.
Mindaugas Jurkynas, profesor wydziału nauk politycznych i dyplomacji na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie, zwraca uwagę, że część czołowych partii politycznych – socjaldemokraci, liberałowie, Litewski Związek Rolników i Zielonych (LVŻS) – w ogóle nie wystawiła swoich kandydatów na prezydenta.
Wobec wyraźnego faworyta „większość partii nie zaangażowała się ani finansowo, ani informacyjnie, oszczędzając w ten sposób siły i środki na jesienne wybory parlamentarne, a częściowo także na wybory do Parlamentu Europejskiego” – ocenia.
„Debaty przedwyborcze pokazały, że niezależnie od tego, który z kandydatów wygrałby te wybory, obecny kurs euroatlantycki nie uległby zmianie” – mówi politolog Andrzej Pukszto z Uniwersytetu Witolda Wielkiego. Wyjątek stanowi Vaitkus, który „NATO określa jako agresywny blok wojskowy i propaguje przyjaźń z Rosją i Białorusią” – zauważa.
„Jako Polaka z Litwy zasmuciło mnie, że w tej kampanii w ogóle nie pojawił się temat mniejszości narodowych” – mówi Pukszto. Podkreśla, że żaden z kandydatów nie odwiedził Wileńszczyzny, którą w większości zamieszkują Polacy. „Nie było żadnego spotkania z Polakami, tak jakby nas tu w ogóle nie było” – podkreśla.
Podczas debat nie zaistniał też temat stosunków z Polską. „To z kolei mnie nie dziwi. Polska jest najbliższym sojusznikiem Litwy i jej fundamentalnym partnerem, i nikt tego nie podważa” – zaznaczył politolog.
W litewskiej przestrzeni publicznej nic nie wskazuje na to, że za kilka dni w kraju odbędą się wybory prezydenckie, w których frekwencja bywa najwyższa i wynosi około 60 proc. Ordynacja wyborcza zakazuje m.in. organizowania koncertów, loterii wyborczych czy rozdawania gadżetów; można jedynie organizować debaty i spotykać się z wyborcami, by prezentować program.
Zgodnie z przepisami jeśli w wyborach prezydenckich żaden z kandydatów nie uzyska ponad 50 proc. głosów przy ponad 50-procentowej frekwencji, dwa tygodnie później – w tym roku będzie to 26 maja – organizowana jest druga tura głosowania.
Zapraszamy do Wilna. Żarty wliczamy w cenę pobytu
.Na łamach „Wszystko co Najważniejsze” ukazał się tekst brytyjskiego dziennikarza Edwarda LUCASA na temat stolicy – Wilna – i tamtejszej charakterystycznej kampanii turystycznej. „Litwini są dumni ze swojej 701-letniej stolicy i szczerze nienawidzą obskurnej spuścizny sowieckiej okupacji. Nowa reklama turystyczna promująca Wilno odzwierciedla te uczucia. Zaczyna się od groteskowych scen przedstawiających zniszczone drewniane budynki i dziurawe ulice, niechlujnych lub groźnych miejscowych oraz jedzenie składające się głównie z ziemniaków i ogórków. Manieryczny brytyjski głos wychwalający te okropne widoki stanowi prześmiewcze tło. W drugiej minucie filmu pojawia się »prawdziwe« Wilno ze spektakularną barokową architekturą, ekskluzywnymi sklepami, wykwintną kuchnią i ekscytującym życiem nocnym. Kampania pod hasłem »Expectations vs. Reality« (»Oczekiwania kontra rzeczywistość«) obejmuje również podobnej treści plakaty” – pisze Edward LUCAS.
Jak podkreśla, „rozpoczęta niedawno akcja reklamowa skierowana jest przede wszystkim do niemieckich i brytyjskich odbiorców. Wywołała jednak sporą burzę w kraju, zwłaszcza wśród mieszkańców i ekspertów PR, którzy twierdzą, że kampania jest obraźliwa i może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego”.
„Kusi mnie, by się z tym zgodzić. Z pewnością jedno z najwspanialszych miast Europy zasługuje na coś więcej niż disneyowską karykaturę przeszłości i teraźniejszości. Zbyt dobrze pamiętam upokorzenia i frustracje życia we wczesnych latach 90. i czuję się zaniepokojony sposobem, w jaki zostały tu ukazane. Wielokrotnie krytykowałem filmy o Boracie za tworzenie mało zabawnego obrazu Kazachstanu jako rzekomego uosobienia dawnej komunistycznej bigoterii i ignorancji. Traktowanie Afryki jako przedmiotu tego typu protekcjonalnego humoru (patrz Tintin w Kongo) wyszło z mody wiele dekad temu. Ożywianie, nawet w żartobliwy sposób, idei »Europy Wschodniej«, której miejsce jest już wyłącznie w podręcznikach historii, wydaje się krokiem wstecz” – twierdzi Edward LUCAS.
PAP/Aleksandra Akińczo/WszystkoCoNajważniejsze/SN