Żadna gmina w Polsce nie skusiła się na 10 mln rocznie za składowanie odpadów promieniotwórczych

Ministerstwo Przemysłu nie może znaleźć gminy, która zgodziłaby się na składowanie odpadów promieniotwórczych na własnym terytorium. Ministerstwo rozważa więc zwiększenie rekompensaty dla samorządu, który zgodzi się utworzyć u siebie Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych. Aktualnie jest to nie więcej niż 10, 5 mln zł rocznie.
Żadna gmina w Polsce nie zgodziła się na składowanie odpadów promieniotwórczych na jej terytorium
.Ministerstwo Przemysłu (MP) przypomniało, że w 2023 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska, do którego wówczas należała ta kompetencja, ogłosiło nabór dla gmin zainteresowanych udziałem w procesie wyboru miejsca na nowe Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych. Nabór ten wygasł 15 listopada 2023 r., a następnie został przedłużony do 30 czerwca 2024 r. w związku z brakiem zainteresowania ze strony gmin. „Żadna gmina nie zgłosiła się w ramach naboru” – poinformowało ministerstwo pod koniec lutego br.
MP podkreśliło, że „gminie, na terenie której będzie zlokalizowane NSPOP, przysługiwać będzie coroczna opłata z budżetu państwa licząc od dnia przyjęcia pierwszego odpadu do składowiska do dnia podjęcia decyzji o zamknięciu składowiska, w wysokości 400 proc. dochodów z tytułu podatku od nieruchomości znajdujących się na terenie gminy, uzyskanych w roku poprzednim”. Resort, dodał, że aktualnie jest to nie więcej niż 10,5 mln zł. Resort przyznał, że w związku z brakiem zainteresowania ze strony samorządów taką zachętą rozważa również zwiększenie tej opłaty.
Ministerstwo Przemysły pracuje nad rozwiązaniem kwestii składowiska
.”Ze względu na brak pozytywnego efektu prowadzonych wcześniej prac, Ministerstwo Przemysłu podjęło działania mające na celu wypracowanie optymalnych rozwiązań dotyczących wskazania potencjalnej lokalizacji” – przekazało MP. Dodało, że zamierza uwzględnić tu doświadczenia innych krajów, a także sugestie instytucji zaangażowanych w ten proces, w tym opinie samorządów. „Ma to na celu zwiększenie efektowności prowadzonego procesu” – zaznaczyło ministerstwo. Podkreśliło też, że jest on prowadzony z zachowaniem procedur dotyczących udziału społeczności lokalnych.
Ministerstwo argumentuje, że budowa oraz eksploatacja składowiska zapewni nowe miejsca pracy na terenie gminy. „Dodatkowo budowa składowiska będzie związana z budową infrastruktury technicznej niezbędnej do jego eksploatacji oraz inwestycjami towarzyszącymi (np. budowa lub remont dróg)” – zwrócono uwagę. Ponadto przy obiekcie planowane jest uruchomienie centrum edukacyjno-szkoleniowego, które będzie otwarte dla społeczeństwa oraz zapewni edukację specjalistycznych kadr.
Jak stwierdzi resort przemysłu „optymalnym rozwiązaniem” byłoby uruchomienie nowego składowiska przed rozpoczęciem pracy przez pierwszą polską elektrownię jądrową.
W Polsce funkcjonuje jedno składowisko powierzchniowe odpadów promieniotwórczych, które działa od 1961 r. w miejscowości Różan nad Narwią w odległości ok. 90 km na północny wschód od Warszawy. Ma ono status Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych (KSOP). Mieści się na terenie dawnego fortu wojskowego i zajmuje powierzchnię 3,045 ha.
Obecna wersja Programu polskiej energetyki jądrowej (PPEJ) z 2020 r. zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW przez należącą w 100 proc. do Skarbu Państwa spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) jako inwestora i operatora. Jako partnera dla pierwszej elektrowni poprzedni rząd wskazał konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Ma ona powstać w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino na Pomorzu. Zgodnie z ubiegłorocznymi deklaracjami ze strony przedstawicieli rządu, pierwszy beton pod pierwszy blok elektrowni jądrowej miałby zostać wylany w 2028 r., a jego budowa ukończona w 2035 r. Komercyjna eksploatacja kolejnych bloków elektrowni miałaby ruszyć w 2037 i 2038 r. Według zapewnień wiceministra przemysłu Wojciecha Wrochny wkrótce ma zostać opublikowana aktualizacja PPEJ.
Energetyka jądrowa. Szybki zysk czy tania energia dla następnych pokoleń?
.”Polski sektor energetyczny czeka transformacja. Możemy ją przeprowadzić, wprowadzając nowe źródło – energetykę jądrową, która zapewni nam prąd po przewidywalnej cenie nawet przez 80 lat. Ale możemy też patrzeć przez pryzmat zysku tu i teraz, obarczając każde kolejne pokolenie kosztami transformacji energetycznej” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Tomasz NOWACKI.
Jak podkreśla, „Energetyka jądrowa to pewne źródło energii w długiej perspektywie. Zapewnia stabilną podstawę systemu energetycznego, wykorzystując swoje moce w 90 proc., co sprawia, że jest najefektywniejszym źródłem wytwarzania. Z tego względu należy traktować inwestycje w elektrownie jądrowe jako wkład w bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju. Nie tylko w wymiarze gospodarczym (nieprzerwane dostawy prądu to stabilność dla biznesu), ale i geopolitycznym”.
„Szwecja wytwarza 40 proc. energii w siłowniach jądrowych, a we Francji pracuje 58 reaktorów, które wytwarzają ponad 70 proc. energii elektrycznej w tym kraju. Dzięki energetyce jądrowej Szwecja od 1970 do 1990 r. zmniejszyła całkowitą emisję dwutlenku węgla o połowę, a emisje przypadające na jedną osobę o ponad 60 proc. Jednocześnie jej gospodarka wzrosła w tym czasie o 50 proc., a wytwarzanie energii elektrycznej się podwoiło. Podobne proporcje są w kanadyjskiej prowincji Ontario, gdzie dzięki energetyce jądrowej (przy wsparciu energetyki wodnej) powstał jeden z najczystszych miksów energetycznych na świecie. Z kolei Niemcy, których polityka Energiewende oficjalnie stawia na energię odnawialną, praktycznie nie zmniejszyły znacząco emisji dwutlenku węgla” – pisze Tomasz NOWACKI.
Dodaje, że „Alternatywą dla programu energetyki jądrowej w Polsce – opartego na dużych elektrowniach – nie są małe reaktory modułowe (SMR). Główne powody to znaczny (i niepewny) czas oczekiwania na tę technologię (podczas gdy rozwiązania potrzebujemy już teraz, jako państwo i globalnie), a także mniejsza wartość dodana w gospodarce, większe koszty, gorsze parametry techniczne i trudniejsza praca w polskim systemie elektroenergetycznym. Czekanie na komercjalizację małych reaktorów modularnych spowodowałoby de facto rezygnację z programu wdrażania energetyki jądrowej w Polsce i utratę z trudem odtwarzanego potencjału i kompetencji. W miejsce planowanych źródeł jądrowych weszłyby w tym czasie źródła gazowe i OZE, co spetryfikowałoby niekorzystną wersję miksu w polskiej elektroenergetyce. Należy jednak śledzić postępy rozwoju technologii SMR i na bieżąco oceniać jej przydatność i realność wykorzystania, ale nie jako ekwiwalent dużych reaktorów”.
.Artykuł Tomasza NOWACKIEGO pt. „Energetyka jądrowa. Szybki zysk czy tania energia dla następnych pokoleń?” dostępny jest na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: [CZYTAJ]
PAP/Anna Bytniewska/WszystkoCoNajważniejsze/sn