Zadośćuczynienie ze strony Niemiec nie może czekać [Prof. Stanisław ŻERKO]

Zadośćuczynienie ze strony Niemiec

Wypłaty zadośćuczynienia dla ofiar II wojny należy rozpocząć jak najszybciej – przekonuje historyk z Instytutu Zachodniego w Poznaniu oraz Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni prof. dr hab. Stanisław Żerko.

Zadośćuczynienie ze strony Niemiec nie może czekać

.Donald Tusk zapowiedział 1 grudnia w Berlinie, że jeżeli nasz kraj nie uzyska szybkiej i jednoznacznej deklaracji Niemiec w sprawie wypłat zadośćuczynień dla żyjących polskich ofiar II wojny światowej, to rozważy decyzję o wypełnieniu tej potrzeby przez Polskę z własnych środków.

– Nie powinniśmy interesować się tym, jak podejdzie do tego strona niemiecka. Niestety premier Donald Tusk powiedział, że „rozważy” tę decyzję. Tymczasem to nie może być rozważane. Te wypłaty należy rozpocząć jak najszybciej. To nie są wielkie sumy. Dopiero później będziemy się zwracać do naszych zachodnich partnerów w kwestii tego, jak uregulować tę sprawę – powiedział prof. Stanisław Żerko.

Historyk ocenił, że jeżeli strona niemiecka nie będzie poczuwać się do uregulowania takowej należności, poniosą ją polscy podatnicy. – Ale my zapamiętamy taki gest – zaznaczył. Prof. Stanisław Żerko podkreślił przy tym, że mowa o sumach ustalanych indywidualnie dla poszczególnych ofiar wojny, które do tej pory nie dostały jakiegokolwiek odszkodowania. Chodzić może o około 50 tys. osób.

Niemiecki rząd nie kwapi się do wypłaty zadośćuczynień

.Prof. Stanisław Żerko zaznaczył, że już w przeszłości proponował, by polski rząd wykonał tego typu ruch. – Ci ludzie – ofiary II wojny światowej – odchodzą. Zostało ich już niewielu. Niemiecki rząd nie kwapi się do wypłaty zadośćuczynień. W związku z tym to zadanie powinien przejąć polski rząd: wypłacić należne odszkodowanie, a później zwrócić się z rachunkiem do rządu RFN – powiedział historyk.

– Globalnie to nie jest wielka suma pieniędzy. Ale pamiętajmy o tym, o czym przypomniał premier Donald Tusk, że oprócz tego jest jeszcze kwestia nieuregulowania odszkodowań dla Polski. Setki tysięcy polskich ofiar wojny umarły w ciągu kilkudziesięciu lat, gdy Niemcy – można powiedzieć – czekali i używali różnych sztuczek prawnych, by tych płatności odszkodowawczych nie wypłacać. Ta – znacznie większa kwota – nadal wisi nad stosunkami polsko-niemieckimi – ocenił prof. Stanisław Żerko.

Stanowisko Niemiec jest głęboko niemoralne i pełne hipokryzji

.Jako irytujące i oburzające ocenił historyk powoływanie się RFN na deklarację rządu Bolesława Bieruta z 1953 r., w której to PRL, pod naciskiem ZSRR, zrzekła się reparacji.

– To zdumiewające, że kolejne rządy i kanclerze RFN od Konrada Adenauera po Friedricha Merza powołują się na tę deklarację Bieruta, a jednocześnie twierdzą, że polityka zagraniczna Niemiec opiera się na wartościach, etyce i moralności. A dodajmy, że strona niemiecka podkreśla ciągle swoją wolę pojednania z narodem polskim. Takie stanowisko jest głęboko niemoralne i pełne hipokryzji – podkreśla prof. Stanisław Żerko.

Polska i Niemcy. Pojednanie bez zadośćuczynienia?

.W 1958 r. szef urzędu kanclerskiego Konrada Adenauera przekonywał, że wypłacanie Polsce odszkodowań byłoby wspieraniem reżimu komunistycznego – pisze prof. Stanisław ŻERKO w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Polska i Niemcy. Pojednanie bez zadośćuczynienia?„.

Sprawa reparacji i odszkodowań wojennych od Niemiec dla Polski jest dla historyka fascynująca – także dla historyka, który zechciałby się przyjrzeć, na jakich podstawach została oparta po 1990 r. koncepcja polsko-niemieckiego „pojednania”. A jest to słowo po obu stronach Odry odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki.

Stanowisko rządu RFN, niemieckich polityków, ekspertów i komentatorów jest w tej sprawie zgodne: Polsce nic się nie należy, gdyż PRL zrzekła się reparacji w 1953 r., a reparacyjne roszczenia to przejaw nacjonalizmu i wzniecanie nastrojów antyniemieckich. Owszem, Niemcy przyjmują odpowiedzialność moralną za swoje zbrodnie, ale nie może to być odpowiedzialność materialna. W Polsce z kolei słyszymy głosy, że skoro w tej sprawie stanowisko Berlina jest konsekwentne i twarde, to podnoszenie tego problemu może jedynie doprowadzić do zepsucia wzajemnych stosunków. Kazimierz Wóycicki napisał nawet, jakoby podnoszenie sprawy reparacji przez Polskę było… niemoralne.

Historia zabiegów kolejnych rządów Republiki Federalnej Niemiec, by polskim ofiarom odszkodowań nie wypłacić, a gdyby konieczność taka zaszła – by były to sumy jak najmniejsze – jest dla strony niemieckiej kompromitująca. Jest to historia cynizmu, wykrętów, a nawet zwykłych kłamstw. Do chwili zjednoczenia Niemiec RFN wypłaciła za granicę ponad 100 mld marek (DM) tytułem świadczeń w związku z II wojną światową. Polska otrzymała z tego zaledwie 100 mln DM – jeden PROMIL. Do dziś do Polski wpłynęło z RFN z tego tytułu łącznie – po długich, ciężkich negocjacjach – niespełna 6 mld PLN, czyli ok. 1,3 mld euro. Tyle otrzymali obywatele państwa (ci tylko, którzy zdołali przeżyć), któremu – jak chyba żadnemu innemu – reparacje za zniszczenia podczas tej najstraszniejszej z wojen się należały.

.Przypomnijmy: na konferencji w Poczdamie przyznano Polsce – oprócz ziem na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej – także reparacje od Niemiec. Niestety, Polska była jedynym państwem, które miało otrzymywać reparacje za pośrednictwem ZSRR. Już dwa tygodnie po konferencji poczdamskiej podporządkowany Moskwie rząd warszawski został zmuszony do podpisania polsko-radzieckiej umowy handlowej, na mocy której dostarczanie reparacji niemieckich zostało uzależnione od wysyłania do ZSRR ogromnych ilości polskiego węgla (od 8 do 13 mln ton rocznie) po cenach wielokrotnie niższych od cen na rynkach światowych. W tajnym protokole cenę tę ustalono na 1,22 dolara za tonę, co zapewne pokrywało zaledwie koszt wydobycia i transportu do granicy. Straty z tego tytułu powodowały, że korzyści z dóbr reparacyjnych okazały się zerowe, zwłaszcza że część artykułów miała wątpliwą wartość materialną: na przykład w 1949 r. w ramach reparacji ZSRR dostarczył Polsce 6 mln wydrukowanych po polsku egzemplarzy dzieł Marksa, Lenina i Stalina, co policzono jako 10 proc. wartości wszystkich dóbr, dostarczonych za tamten rok.

PAP/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 grudnia 2025