Wołodymyr JERMOŁENKO
Przed nami exodus na Stary Kontynent. Exodus z Ameryki do Europy - ludzi, idei, kapitału
Jeśli nie odrodzi się naród wierny zasadom ojców założycieli, amerykańska demokracja zacznie przeżywać swoją najczarniejszą godzinę. Przed nami exodus ze Stanów Zjednoczonych w stronę Starego Kontynentu. Exodus do Europy ludzi, idei, kapitału – pisze Jacques ATTALI
Przez ponad dwieście ostatnich lat amerykański sen przyciągał z całego świata, a zwłaszcza z Europy ludzi szukających wolności politycznej, renomowanych uniwersytetów, możliwości prowadzenia biznesu. Część ludzi popełniła błąd, próbując szukać swego eldorado w Argentynie, Brazylii, Wenezueli czy w innych podobnych ziemiach obiecanych, które nie spełniły pokładanych w nich nadziei.
A dziś? Amerykański sen wydaje się przemieniać w koszmar! Poziom życia większości obywateli USA, ale także obcokrajowców na stałe tam mieszkających, od czterdziestu lat nawet nie drgnął. Lepiej żyją jedynie ludzie najbogatsi (dwukrotna poprawa w tym samym okresie). Średnia długość życia wielu grup społecznych, w tym zwłaszcza białych mężczyzn, obniża się. Ponad 30 milionów ludzi sięga regularnie po narkotyki, z czego 10 milionów również po te najtwardsze. System opieki zdrowotnej praktycznie nie istnieje. Rośnie liczba ludzi skrajnie ubogich (dziś to ponad 40 milionów osób), a posiadłości najzamożniejszych Amerykanów, usytuowane w ikonicznych miejscach Kalifornii, płoną w coraz trudniejszych do ugaszenia pożarach. Środowisko naturalne jest w opłakanym stanie.
Ponad 30 milionom Amerykanów grozi eksmisja, ponieważ nie stać ich na czynsz lub przestali spłacać kredyty. System finansowy jest wydajny tylko z pozoru, gdyż tak naprawdę opiera się w całości na kruchych mechanizmach spekulacyjnych. 63 z 75 największych miast nie jest w stanie podołać spłacaniu zaciągniętych pożyczek. Długi przedsiębiorstw przekraczają 75 proc. PKB, a zadłużenie gospodarstw domowych bije wszelkie rekordy – dziś to 15 bilionów dolarów.
Dług państwa osiąga niewyobrażalny poziom. 31 tysięcy mostów (czyli co trzeci) wymaga remontu, a 46 tysięcy grozi zawaleniem. W szkolnictwie jest taka zapaść, że zagraniczni studenci zajmują już większość miejsc na najlepszych uniwersytetach. A 45 milionów amerykańskich studentów, którzy jakimś cudem dostali się na wyższą uczelnię, jest dziś zadłużonych po uszy. Poziom bezrobocia wynosi 15 proc., przy czym w niektórych grupach społecznych, jak np. wśród młodych pochodzenia azjatyckiego czy afroamerykańskiego, wynosi on 25 proc. I w końcu – Kongres i Senat nie potrafiły dojść do porozumienia w sprawie programu ubezpieczeń społecznych, co popchnie w stronę skrajnego ubóstwa kolejne dziesiątki milionów osób.
Wartości będące dotąd spoiwem amerykańskiego społeczeństwa są zagrożone przez komunitaryzm i rasizm. Na tym tle dochodzi do coraz większych podziałów między czarnymi i białymi, między mężczyznami i kobietami, między republikanami i demokratami. Szerzą się najprzeróżniejsze teorie spiskowe. Sekty wirtualne, zrodzone z manipulacji, od których roi się w internecie (jak np. QAnon), stają się na naszych oczach rzeczywistością. Narzucają nie tylko własne odczytanie świata, ale nawołują do działań całkowicie antydemokratycznych (jak np. zamordowanie paru kozłów ofiarnych). Już tylko mniej niż 30 proc. Amerykanów urodzonych w latach 80. XX w. uważa, że ustrój demokratyczny jest wartością. Inni są gotowi podważać demokrację, aby tylko uzasadniać swoje prawa do posiadania broni lub nieprzestrzegania minimalnych reguł życia społecznego.
Obojętnie od tego, kto zostanie przyszłym prezydentem, jest niewielka szansa, że sprawy w Ameryce pójdą szybko w dobrym kierunku.
Wiemy, że Donald Trump dalej będzie faworyzował bogatych i dalej będzie pogrążał kraj w olbrzymim kryzysie tożsamościowym. Możemy się domyślać, że Joe Biden, przy całym szacunku dla jego osoby, nie będzie miał ani energii, ani środków politycznych, aby zainicjować szeroki program koniecznych reform.
Jeśli nowe pokolenie nie podejmie wyzwania, jeśli nie sprawi, że odrodzi się naród wierny zasadom ojców założycieli (zasadom, których zresztą wszyscy potrzebujemy), amerykańska demokracja zacznie przeżywać swoją najczarniejszą godzinę. I podobnie jak widzimy dziś Anglików starających się o obywatelstwo jednego z krajów Unii Europejskich czy też Argentyńczyków, którzy przypominają sobie o narodowości swoich dziadków, tak będziemy świadkami podobnego exodusu ze Stanów Zjednoczonych w stronę Starego Kontynentu. Exodusu ludzi, idei, kapitału.
.Oczywiście musimy jeszcze jako Unia Europejska zrobić wszystko, by nasz kontynent stał się w pełni demokratyczny, sprawiedliwy, ekologiczny, by miał podstawy i narzędzia do obrony wolności na całym świecie. Wtedy będziemy mogli poważnie mówić o „europejskim śnie”.
Jacques Attali
Tekst ukazał się w nr 24 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK].