
29 m2 kawalerka a sprawa polska
Logika nie gra roli, logika jest dla Platona i kolegów. Ważna jest przewaga medialna i konsekwentne powtarzanie przekazu – pisze Jan ŚLIWA
.Człowiek ma ograniczoną pojemność pamięci, ma też ograniczone moce przerobowe dla przetwarzania informacji. Wykorzystywałem tę myśl przekraczając przed laty granicę PRL. Celnik przeznaczał na każdy samochód około pięciu minut, dlatego dobrze było mieć gotową odpowiedź na pytanie: „Co Pan tu wiezie?” Informacja nie musiała być kompletna, chodziło o zajęcie tych pięciu minut. Wpadłem też na pomysł, że dobrze jest mieć obraz z galerii, z certyfikatem. Pozycjonowałem się przy tym jako osoba kulturalna, a osoby kulturalne – jak wiadomo – nie trudnią się przemytem. Totalną katastrofą było z kolei oświadczenie: „Nie pamiętam” albo jeszcze gorzej: „Tę torbę dał mi kolega, nie wiem, co w niej jest”.
Podobnie w kampanii wyborczej należy zagospodarować uwagę wyborców. Najlepiej nadają się do tego informacje silnie działające na emocje, dotyczące konkretnych osób. Nie muszą być one spójne. Jeżeli władza chce ograniczyć aborcję eugeniczną, a w tym czasie wskutek błędu lekarskiego umrze w szpitalu ciężarna kobieta, można połączyć te fakty w związek przyczynowo-skutkowy: zła władza zabija kobiety.
Logika nie gra roli, logika jest dla Platona i kolegów. Ważna jest przewaga medialna i konsekwentne powtarzanie przekazu.
Dominują emocje
.Większość ludzi ma problemy z odróżnieniem wiadomości ważnych i nieważnych.
Weźmy taki przykład: nasz kontrkandydat okazał się nie dość uprzejmy w stosunku do jednego staruszka z problemami. Równocześnie być może zostanie dla milionów wiek emerytalny wydłużony do 67 lat – dla mężczyzn o 2 lata, dla kobiet aż o 7. Co jest ważniejsze? Oczywiście jeden staruszek, którego potrafimy sobie wyobrazić.
I nie dotyczy to tylko reagujących emocjonalnie Polaków. Kanclerz Niemiec, Angela Merkel, by uniknąć „brzydkich zdjęć”, otwarła szeroko wrota dla strumienia migrantów, co może doprowadzić do upadku Niemiec i Europy. Historia się powtarza. W roku 376 wschodniorzymski cesarz Walens wpuścił w granice cesarstwa uciekających przed Hunami Gotów. Dwa lata później poległ w walce z nimi pod Adrianopolem – i się zaczęło. Wracając – decyzja Angeli Merkel była nieracjonalna i jednoosobowa, została jednak entuzjastycznie zaakceptowana przez społeczeństwo, powodowane takimi samymi emocjami.
Tu dochodzimy do aktualnej historii mieszkania, która spowodowała ogólnonarodowe wzmożenie.
Chodzi o kawalerkę o powierzchni 29 m2. Dysponował nią jeden z kandydatów w wyborach prezydenckich. Używał jej przez pewien czas pewien starszy pan, a cała sytuacja była dość zagmatwana – kto był formalnym właścicielem, kto używał, kto opłacał. Nie przeszkodziło to propagandzistom używać grubego języka: wykorzystał staruszka, oszukał, ukradł – tak jak on i cała jego formacja mają w zwyczaju. Co ciekawe, wielu z tych krytyków posiada do dziesięciu mieszkań, ale ich uwaga była skoncentrowana na czymś innym. Jak już mówimy o mieszkaniach, przypomina się warszawska afera reprywatyzacyjna, w której poszkodowanych było około 50 tys. osób, a szkody wyrządzone spadkobiercom i Skarbowi Państwa wyniosły ponad 90 mln zł. Sprawy w większości zostały umorzone przez spolegliwe sądy. Znaj proporcję, mocium panie, chciało by się powiedzieć.
.Ale emocje rozpala sprawa kawalerki. Umyka w tym kontekście problem unijnej dyrektywy budynkowej, która wymusi poprawę efektywności energetycznej budynków. W praktyce oznacza to kosztowne remonty, również starych budynków, użytkowanych przez ludzi niezamożnych, którzy pewnie będą musieli je po wielu latach opuścić – dokąd? To jednak dotyczy abstrakcyjnych numerków, które mało kto rozumie – zanim nie dostanie rachunku.
O tej kawalerce też się wkrótce zapomni, zostanie przykryta kolejnymi sensacjami. Kto pamięta jeszcze powódź na Dolnym Śląsku na jesieni 2024? Ukazała ona zaniedbania w przygotowaniach, spowodowane dogmatyzmem klimatycznym i upychaniem na intratnych stanowiskach ludzi niekompetentnych. Miała być też dla władz wielkim sprawdzianem, czy dają sobie radę w sytuacjach kryzysowych. Chyba nie za bardzo, ale temat przycichł. A miał to być wielki game changer, decydujący o aktualnych wyborach.
A sprawy ważne?
.W takim natłoku informacji śmieciowych na sprawy ważne nie ma już czasu. I to jest prawdziwa tragedia.
Owszem, moralność polityków, ale i tu należy zachować proporcje. Wybitnych polityków nie jest wielu, każdy ma swoje wady. Gdyby angielska prasa informowała, ile alkoholu pił Churchill, Hitler by wygrał wojnę. Z kolei tuszowana niesprawność Roosevelta pozwoliła Stalinowi zająć pół Europy. Oczywiście o Churchilla teraz trudno. Tym niemniej decydowanie o prezydenckich kwalifikacjach kandydata na podstawie tego, co zrobił z podaną mu flagą, jest niepoważne. To nie cyrk.
Czy są sprawy ważniejsze niż szybki refleks podczas debaty? Owszem są. Wiemy, że czasy są niepewne i ten chaos się będzie nasilał. Wiemy o Trumpie, Putinie, Ukrainie i Bliskim Wschodzie. W stabilnych dotąd Niemczech rząd się chwieje, może się zawalić konstrukcja europejska. Jakby tego było mało, doszło dziś do wymiany ognia między Indiami i Pakistanem, dwoma mocarstwami atomowymi. Nie wiem, jak stabilni emocjonalnie są ich przywódcy.
A my się zajmujemy losami kawalerki. Wielu dyskutantów nie widzi świata poza problemem, jak przywalić drugiej stronie.
W publicznym dyskursie (czyli codziennej harataninie) wszystko sprowadza się do leninowskiego pytania: Kto kogo? Słucham czasem ekspertów geopolitycznych. Taki poziom debaty doprowadza ich do rozpaczy. Chcieliby oni (ja zresztą też) zastanawiać się nad sprawczością Polski w nadchodzących dekadach, a dyskusja jest na poziomie magla. Jak widzimy strategiczne sojusze, jak są pewne, jak się mogą zmieniać w nowych okolicznościach? Jak wzmocnić przemysł zbrojeniowy przy brukselskich naciskach, czy współpraca z Ukrainą (są dobrzy w dronach) ma sens? Co zrobimy, gdy Rosja i/lub Chiny jednak osiągną przewagę? Jak chcemy rozwijać naszą naukę, zwłaszcza w nowoczesnych technologiach? Co mamy zamiar zrobić z demografią, jak wykorzystać potencjał Polonii?
.Pytań jest wiele. Ale wszyscy dyskutują o tej nieszczęsnej kawalerce.
Za Felicjanem Dulskim chciało by się zawołać: „A niech was wszyscy diabli!”
Chociaż może Madonna roztoczy nad nami swój opiekuńczy płaszcz. A może się zdarzy prawdziwy cud i się okaże, że gdzieś niepostrzeżenie wyrastają mądrzy, uczciwi i energiczni ludzie.
Jan Śliwa