
Newsletter Wspólny Świat (09.11.2021 r.). Jaka jest przyszłość migracji?
Zapraszam Państwa do osobistej podróży przez najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia, łącząc informację i naukę, szukając zrozumienia w rzeczywistości współczesnych, globalnych wyzwań.

Dobrej lektury,
Mateusz Krawczyk
Przegląd tygodnia
Iran: Stany Zjednoczone powinny dać gwarancje, że nie zrezygnują ponownie z umowy nuklearnej Teheranu z 2015 r. ze światowymi mocarstwami, jeśli rozmowy o ożywieniu umowy zakończą się sukcesem.
Irak: Premier Iraku Mustafa al-Kadhimi przeżył bez szwanku próbę zamachu na jego życie z użyciem dronów w Bagdadzie.
Niger: Co najmniej 25 dzieci ze szkół podstawowych zginęło w poniedziałek w wyniku pożaru strzechy w południowym Nigrze. Kolejne czternaścioro zostało rannych, w tym pięć jest w stanie krytycznym.
Tuvalu: Minister spraw zagranicznych Tuvalu wygłosił przemówienie na konferencji klimatycznej ONZ w Glasgow, stojąc po kolana w morskiej wodzie, aby pokazać, że jego kraj znajduje się na pierwszej linii frontu walki ze zmianami klimatycznymi.
Uganda: Kraj doświadcza napływu uchodźców z Demokratycznej Republiki Konga po wznowionych walkach między rządowymi siłami zbrojnymi, a grupą rebeliantów w kongijskiej prowincji Północne Kivu.
„Migracje klimatyczne”
„Istnieje wyraźny związek między sytuacjami kryzysowymi związanymi z klimatem a przymusową migracją” – informuje UNHCR, Agencja ONZ ds. Uchodźców w apelu do uczestników CO26. Konferencja ONZ w sprawie zmian klimatu (COP 26) wkracza w ostatni etap i koncentruje się na adaptacji do trwających zmian klimatu. UNHCR wezwał do większej pomocy krajom i społecznościom najbardziej dotkniętym kryzysem klimatycznym, ale najbardziej zaniedbanym pod względem wsparcia. – Należy skoncentrować się na projektach adaptacyjnych, aby pomóc milionom osób borykających się z katastrofalnymi skutkami zmiany klimatu, z których wielu zostało przesiedlonych, często wielokrotnie – twierdzi UNHCR.
Według UNHCR liczba osób przymusowo przesiedlonych zarówno w obrębie krajów, jak i za granicą w wyniku prześladowań, konfliktów, ogólnej przemocy, naruszeń praw człowieka lub wydarzeń poważnie zakłócających porządek publiczny, podwoiła się w ciągu ostatnich 10 lat; na koniec 2010 r. odnotowywaliśmy około 41 mln osób przymusowo przesiedlonych, a do końca 2020 r. liczba ta wynosiła 78,5 mln. Stanowi to najwyższą liczbę w historii. Równocześnie z dyskusją nad skutkami zmian klimatu rozwijała się debata na temat tzw. „migrantów klimatycznych”. Według Międzynarodowej Organizacji do Spraw Migracji (IOM) ich liczba może osiągnąć liczbę 200 milionów do 2050 roku. Choć ta prognoza obarczona jest wysokim ryzykiem błędu losowego, to pytanie o wpływ relacji między naturą a człowiekiem na decyzję o migracji, zdobyło w ostatnich latach zainteresowanie.

Natura – człowiek – migracja
Chociaż wyrażenie „migranci klimatyczni” jest nowe, to sam problem jest z nami od lat: wiele fal migracyjnych w przeszłości było związanych z kryzysami ekologicznymi. Brak wody, klęska rolnictwa, opuszczenie terytoriów w wyniku klęsk żywiołowych: zaraza ziemniaczana w Irlandii, filoksera we Francji i Grecji w XIX wieku; miska pyłu w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w latach 30. XX wieku, która popchnęła 500 000 rolników na zachód, a także ostatnio trzęsienia ziemi w Haiti.
W latach pięćdziesiątych wykazano związek między działalnością człowieka a zmianami klimatycznymi, przy bardzo niewielkim odzewie społeczności międzynarodowej. Jednak wraz z rozwijającą się debatą na temat tzw. „migracji klimatycznych”, coraz częściej pada pytanie, czy to właśnie klimat odpowiada w największym stopniu za migrację. Krytycy tego podejścia wskazują, że obarczenie zmian klimatu winą za globalne migracje ignoruje szereg innych czynników środowiskowych, które mogą mieć o wiele większy wpływ na decyzje o migracjach.
W przypadku huraganu Katrina, który miał miejsce w 2006 roku w Nowym Orleanie, do szkód wyrządzonych przez huragan przyczyniła się awaria wałów przeciwpowodziowych, które miały chronić miasto. Połowa ludności na stałe zmieniła miejsce osiedlenia; druga połowa zdecydowała się na powrót. Nie ma jednak bezpośredniego związku przyczynowego między degradacją środowiska a związanymi z nią ruchami migracyjnymi. Ze względów społeczno-ekonomicznych (bieda, brak samochodu) 15% populacji pozostało w Nowym Orleanie i zostało uwięzione przez wody przed ewakuacją, co uczyniło to wydarzenie katastrofą naturalną i społeczną.
Co więcej, obserwując przeszłe kryzysy naturalne, które mogły przyczynić się do decyzji o migracji zauważam, że ich zdecydowana większość to migracje wewnętrzne. ONZ podaje, że w 2010 r. liczba migrantów przesiedlonych w wyniku zmian klimatycznych wynosiła 42 miliony. Wśród nich 17 milionów stanowili migranci międzynarodowi. W przeciwieństwie do międzynarodowych migrantów i uchodźców, którzy cechują się stosunkowo wysoką samowystarczalnością (ang. self-reliant), to większość najbardziej wrażliwych na kryzysy grup nie ma możliwości ucieczki, często przez brak wiedzy, środków lub sieci kontaktów, które umożliwiłyby im przekraczanie granic.
.Chociaż istnieje niewiele przypadków, aby to zmiana klimatu była jedyną zmienną warunkującą migrację, to jest ona powszechnie uznawana za czynnik przyczyniający się i zaostrzający zarówno migrację, jak i konflikty.
Nowe wyzwania dla przyszłości migracji
.Stosunkowo niewiele można znaleźć przykładów, kiedy na decyzję o emigracji wpływa wyłącznie degradacja środowiska. W ostatnich latach wiele migracji miało natomiast charakter mieszany: migranci poszukujący pracy, uciekający z krajów dotkniętych kryzysem i pozornie bez przyszłości. Brak nadziei, niezależnie od przyczyny, często prowadzi do decyzji o opuszczeniu krajów źle rządzonych, niestabilnych, niepewnych i skorumpowanych.
W Libii sytuacja osób ubiegających się o azyl i migrantów nie poprawiła się od lat. W ciągu ostatnich tygodni tysiące uchodźców i migrantów koczowało przez trzy tygodnie przed centrum Organizacji Narodów Zjednoczonych w Trypolisie, wzywając do ewakuacji z Libii po rozległych nalotach, w których aresztowano tysiące osób. W Etiopii rośnie kryzys humanitarny, podczas gdy rząd ogłosił we wtorek sześciomiesięczny stan wyjątkowy, kilka dni po tym, jak premier Abiy Ahmed i władze w Addis Abebie wezwali Etiopczykom, aby chwycili za broń, w obronie przed Siłami Obronnymi Tigray (TDF).

Nowym zagrożeniem dla przyszłości migracji jest jej wykorzystywanie jako broni politycznej. Instrumentalizacja ubóstwa i dramatów tysięcy osób przez instytucje państwa stanowi bezprecedensowe zagrożenie dla międzynarodowego porządku prawnego i tworzy krytyczną potrzebę ponownego przemyślenia zapisów Konwencji o statusie uchodźcy, Konwencję ONZ przeciwko międzynarodowej przestępczości zorganizowanej czy Konwencji w sprawie zwalczania handlu ludźmi z 1950 r. celem skutecznej ochrony najbardziej zagrożonych grup i jednostek.
.Według dyrektora Światowego Programu Żywnościowego ONZ miliony Afgańczyków mogą stawić czoła głodowi tej zimy. Talibowie, wykorzystując dramatyczną sytuację ludności i stając w obliczu kryzysu humanitarnego w następstwie wycofania się USA, grożą, że jeśli zachodnie rządy i instytucje finansowe nie uwolnią zamrożonych rezerw walutowych i funduszy pomocowych, Zachód może zostać zalany falą afgańskich migrantów. Również Białoruś wykorzystuje migrantów jako broń polityczną wobec Polski, Litwy i innych państw Unii Europejskiej, w odwecie za sankcje nałożone na reżim Aleksandra Łukaszenki. Jest to jedna z pierwszych sytuacji we współczesnej historii, kiedy autorytarny reżim wykorzystuje migracje celem destabilizacji państwa trzeciego, łamiąc przy tym szereg konwencji i zasad prawa międzynarodowego oraz narażając setki osób na bezpośrednie zagrożenie.