Monika KRYWOW: "Amnestia - tylko dla kogo?"

"Amnestia - tylko dla kogo?"

Photo of Monika KRYWOW

Monika KRYWOW

Prawniczka, Warszawianka.

zobacz inne teksty Autorki

Amnestia jest ogłaszana nie dlatego, że rząd czy „wybrańcy narodu” troszczą się o ludzi niesłusznie skazanych, ale w głównej mierze dlatego, że konieczne jest rozładowanie przepełnionych więzień oraz złagodzenie nastrojów w tychże więzieniach. Amnestia przyjmuje zatem postać ustawy, która obejmuje wszystkich nią objętych, często bez przemyślenia rzeczywistych skutków jej działania.

Opowiem Wam pewną historię. Czekałam z nią trochę, bo nie chciałam uczestniczyć w nagonce jaka miała miejsce swego czasu. Tym bardziej, że nie pokazano wówczas całej prawdy o amnestii z 1989 r. Przyznam, że ja również żyłabym w nieświadomości, co się wtedy wydarzyło, gdyby nie wymiana tweetów z użytkownikiem @rk202 (podaję za jego zgodą). To bowiem @rk202 obstawał, że były dwa projekty i – w konsekwencji – jego upór doprowadził mnie do Biblioteki Sejmowej. To dzięki temu uporowi i mojej znajomości zasad procedowania nad ustawami nie ograniczyłam się, na podobieństwo dziennikarzy, do przeczytania stenogramów posiedzeń Sejmu, czy Komisji z ostatniego czytania projektu. Sięgnęłam głębiej w zakamarki Biblioteki Sejmowej. To co przeczytałam poraziło mnie jako prawnika, stanowiło bowiem jaskrawy dowód na to, że racjonalny ustawodawca nie istnieje.

Stan faktyczny

Jest rok 1989. W więzieniach odsiadują kary pozbawienia wolności zarówno typowi przestępcy, również tacy z najcięższymi wyrokami, jak i osoby, które zostały skazane za „przestępstwa polityczne”, albo za czyny polityczne, choć zaklasyfikowane w wyrokach jako przestępstwa tzw. pospolite. To czarna karta historii ustroju i sądownictwa. Liczba więźniów zaczyna przerastać możliwości państwa w zakresie ich „izolowania” w zakładach karnych. Przepełnione cele, warunki zgoła niehumanitarne. W jednej celi odsiadują wyrok: przestępca – gwałciciel, czy morderca – i więzień polityczny, skazany np. za roznoszenie bibuły. Hierarchia więzienna odciska coraz wyraźniejsze piętno, a przemoc rodzi przemoc. Nie od dziś wiadomo, że z kilkoma osobami można sobie poradzić, z tłumem już nie. Dodam, że obowiązuje „moratorium” na wykonywanie kary śmierci, czyli zakaz jej wykonywania, mimo że formalnie, wciąż jest przewidziana przepisami prawa i może być orzekana. Od wyborów czerwcowych trwają w więzieniach „niepokoje”. Eufemizmem tym określano akcje protestacyjne trwające od kilku godzin do kilkunastu dni, które objęły 47 zakładów karnych (w tym 30 przeznaczonych dla recydywistów). Osadzeni domagali się amnestii.

 Projekty zmian

Przygotowano zatem 2 projekty. Pierwszy otrzymuje nr druku 19, drugi 20. Czym się różnią? Pierwszy odnosi się wyłącznie do skazanych na karę śmierci, drugi ma charakter bardziej powszechny, co odzwierciedlają również ich nazwy: „ustawa z dnia …. o zniesieniu kary śmierci” (druk 19), „ustawa z dnia …. o amnestii” (druk 20). Oba projekty są datowane na dzień 10 sierpnia 1989 r. Co istotne, oba projekty w pierwotnym brzmieniu przewidują zamianę kary śmierci na 25 lat więzienia.

Ze stenogramu posiedzenia Sejmu w dniu 23 i 24 sierpnia 1989 r. wynika, że druk 19 – projekt ustawy o zniesieniu kary śmierci ma być skierowany do Komisji Ustawodawczej i Komisji Sprawiedliwości, a następnie poddany „dyskusji społecznej”. Stało się jednak inaczej. W dniu 13 września 1989 r. druk ten trafia jedynie pod obrady Komisji Ustawodawczej (BPS/59/X kad.) mimo, że powinien trafić pod obrady połączonych Komisji. Gdyby tak się stało, być może historia miałaby inny finał.

Na Komisji tej, po dyskusji postanowiono m.in. zwrócić projekt do Ministerstwa Sprawiedliwości celem przygotowania pogłębionych propozycji alternatywy dla kary śmierci. W dyskusji podnoszono różne argumenty; wśród nich, jak się wydaje, najważniejszy. Poseł Stanisław Rogowski (UChS) wskazuje bowiem: „Co innego spraw(a) zabójstw, zwłaszcza popełnionych w takich formach, które bulwersują opinię publiczną. Należy chronić nie tyle życie sprawców tego rodzaju przestępstw, lecz również życie ich ofiar. (…) Wypowiadam się za stworzeniem w tym celu szczególnego środka zapobiegawczego w postaci bezterminowego osadzenia sprawcy zabójstwa w zakładzie karnym”. Projekt zwrócono do poprawy i nigdy już nie powrócił pod obrady Sejmu. Niestety.

Zostaje zatem druk 20 – projekt ustawy o amnestii. Atmosfera w więzieniach jest gorąca – we wrześniu, w Zakładzie Karnym w Goleniowie, 1000 więźniów żądających amnestii rozbroiło strażników, zmusiło ich do opuszczenia 4 pawilonów a następnie podpaliło budynek. W dniu 12 października 1989 r. pojawia się autokorekta w postaci druku 20A. Zawiera on zmianę dotyczącą „powszechności amnestii” oraz, co ważniejsze z punktu widzenia niniejszej historii, zmianę art. 6, tj. przepisu o zamianie kary śmierci na 25 lat więzienia. Przyjęto też rozwiązanie polegające na gradacji stopnia łaski według czynu. Jednocześnie założono, że kary z art. 148 § 1 k.k. i 210 k.k. (zabójstwo oraz ówcześnie – rozboje), a także popełnione w warunkach wielokrotnej recydywy łagodzi się o ¼. Z uzasadnienia projektu można wyczytać, że „w zakładach karnych oczekiwana jest amnestia i jej szybkie przeprowadzenie jest warunkiem koniecznym dla uspokojenia obecnej sytuacji”. Okazuje się bowiem, że już odbyły się konferencje prasowe zapowiadające amnestię.

Jak widać bezmyślność, pośpiech, brak umiejętności przewidywania prowadzą niekiedy do sytuacji, gdy wprowadza się zmiany w tak delikatnej materii jak prawo karne, bez ich dogłębnej analizy, tylko dlatego, że takie są żądania więźniów w zakładach karnych, wyrażane często w drastycznej formie buntu, podsycane licznymi konferencjami, wypowiedziami polityków, akcjami protestacyjnymi. Nikt nie zastanawiał się bowiem jak miałoby nastąpić owo „złagodzenie” kary śmierci o ¼. Każdy zainteresowany natomiast niezwłocznie dokonał odpowiedniego oszacowania…

 Racjonalność ustawodawcy

Czas goni. Każdy dzień bezczynności rodzi w przepełnionych więzieniach niepokoje, również przybierające postać otwartych buntów, tłumionych siłą. Połączone komisje: Sprawiedliwości i Ustawodawcza obradują kolejno: 9 listopada 1989 r. (BPS/110/X kad.), 15 listopada 1989 r. (BPS/118/X kad.). Już 16 listopada 1989 r. projekt jest przekazany pod obrady Sejmu (12 posiedzenie). Co istotne, wypracowany podczas tych posiedzeń projekt jeszcze ciągle przewiduje rozwiązania sensowne. Lektura sprawozdania połączonych Komisji zawierającego projekt ustawy o amnestii wyraźnie wskazuje, że wyłączono spod działania ustawy m.in. sprawców zabójstwa (Druk 72). Artykuł 7 ust. 1 pkt 2 projektu stanowi bowiem, że ustawy nie stosuje się do przestępstw określonych m.in. w art. 148 § 1 k.k. Na owym 12 posiedzeniu Sejmu projekt przedstawiony przez połączone komisje projekt zostaje uchwalony.

Potem trafia do Senatu, a potem znów do Sejmu. Te dwa – obowiązkowe – etapy legislacyjne wpłynęły w sposób istotny na kształt ustawy; i co trzeba podkreślić – zmiany te nie były korzystne, o czym przekonano się dopiero po dwudziestu latach….

Senat podjął uchwałę wprowadzającą zmiany do ustawy. Najważniejsza dla tej historii jest ta, polegająca na zmianie art. 7. Dokonano korekt redakcyjnych skreślając jedne postanowienia i dodając nowe. Najważniejsze było dodanie punktu 3 o treści „Karę śmierci orzeczoną za przestępstwa określone w pkt 1 (i 2) zamienia się na karę 25 lat pozbawienia wolności, a orzeczoną obok niej karę dodatkowa pozbawienia praw publicznych łagodzi się do 10 lat”. W punkcie 1 zaś mamy wymienione, jako podlegające amnestii, m.in. zabójstwo, czyli przestępstwo z art. 148 § 1 k.k.

Zmiany tez zostały oczywiście nagłośnione w mediach – w transmisjach obrad, czy konferencjach prasowych. W więzieniach wrze.

Wspomniana uchwała Senatu z 24 listopada 1989 r. (po 8 dniach od uchwalenia ustawy przez Sejm) zostaje przekazana do Sejmu (jako druki 92, 93, 94, 95) w dniu 25 listopada 1989 r.

Już 6 grudnia 1989 r. uchwała Senatu trafia na posiedzenie połączonych Komisji. I tu rozgrywa się – w mojej ocenie – największy dramat w historii tej legislacji.

 Teatr czterech aktorów

W końcówce posiedzenia ma miejsce taka scena:

„Poseł Adam Zieliński /PZPR/: W kwestii kary śmierci warto zastanowić się z jakimi wypadkami mamy do czynienia. Jest ich niewielka liczba. Od razu chcę podkreślić, że jestem przeciwko karze śmierci w ogóle, ale istnieje sprawa co w zamian. Od tego powinna zależeć nasza odpowiedź. Tą amnestią nie powinniśmy łagodzić generalnie stosunku do kary śmierci. Powinna być ustawa o zamianie kary śmierci. Co my tu łagodzimy?

Poseł Andrzej Kern /OKP/: Dotyczy to spraw S., R. i T. (w stenogramie pełne nazwiska –przypis autorki)

Wiceminister Wojciech Tomczyk: z art. 5 dotyczy to R., S. i K., a z art. 7 T., zabójcy 3. osób w Skierniewicach i zabójcy z Częstochowy.

Poseł Andrzej Kern /OKP/: Ktoś jeszcze w tej sprawie?

Prof. A. Zoll: Stanowisko Komisji Kodyfikacji jest takie, by w przyszłym Kodeksie karnym nie było kary śmierci. Jako karę wyjątkową proponuje się dożywotnie więzienie. Przedterminowe zwolnienie nie mogłoby nastąpić wcześniej niż po 20. latach” (BPS/167/X kad.)”

Kurtyna w dół

Nic więcej, ani mniej. Dokładnie tyle zostało powiedziane. Ani słowa o tym, że zamiana kary śmierci na 25 lat więzienia będzie w przyszłości nieodwracalna, zgodnie z zasadą, że obowiązuje ustawa względniejsza (mniej restrykcyjna) dla sprawcy. Nie będzie więc możliwości zamiany jej na karę dożywocia, nawet jeśli kara taka zostanie wprowadzona do kodeksu karnego. Ani „zastanówmy się”, ani „odrzućmy te poprawkę”… A przecież na sali siedzą prawnicy, sędziowie, adwokaci, specjaliści w zakresie prawa karnego. Przystąpiono do głosowania.

Poprawka została przyjęta 7 głosami za, przy 6 głosach przeciw oraz 11(!) wstrzymujących się. Urok demokracji.

Jak doniosła 11 grudnia 1989r. Gazeta Wyborcza, fala buntów w zakładach karnych spowodowanych pominięciem w amnestii recydywistów przyniosła 7 ofiar śmiertelnych. Sześciu więźniów zginęło w Czarnem, jeden w Goleniowie. Protesty wybuchły 7 i 8 grudnia po podaniu do publicznej wiadomości ostatecznej treści ustawy.

I tak uchwalono ustawę z dnia 7 grudnia 1989 r. o amnestii. Dwadzieścia pięć lat później Ministerstwo Sprawiedliwości, wydaje się, że z niejakim zaskoczeniem, spostrzegło, że kończą się kary osobom, o których była mowa w cytowanym wyżej protokole. Celowo nie wskazuję ich z imienia i nazwiska, choć w stenogramie nazwiska wymieniono. Nie jestem bowiem sądem, który ich skazał, nie zamierzam też ich skazywać ponownie, tak jak to uczyniły media w odniesieniu do jednego z ww. skazanych. Objęła ich bowiem amnestia a kary się albo skończyły, albo niebawem skończą.

Epilog

Po 25 latach, w podobny sposób jak w roku 1989 r., uchwalono kolejną protezę legislacyjną w postaci tzw. ustawy o zaburzonych. Stan obecny jest taki, że czeka ona na zbadanie zgodności z Konstytucją, a Ministerstwo Sprawiedliwości zmienia Kodeks karny tak, by móc wykorzystywać słynny ośrodek „terapeutyczny”.

Ta historia zapewne nie miałaby takiego finału, gdyby nie populizm, który w 1989r. skłonił do ogłaszania wszem i wobec planów amnestii oraz składania obietnic, że wejdzie ona życie jeszcze w tym samym roku, zaś w 2013r. spowodował równie mało odpowiedzialne zapowiedzi, że sprawcy określonych przestępstw zostaną na zawsze odizolowani od społeczeństwa.

Ufam, że byłoby inaczej, gdyby osoby uczestniczące w posiedzeniu Komisji w dniu 6 grudnia 1989 r. były uprzedzone, że od raz dokonanej zamiany kary śmierci na karę 25 lat więzienia nie będzie już odwrotu, że sprawcy nawet najcięższych przestępstw po odbyciu kary wychodzą na wolność, że osoba skazana w wieku lat dwudziestu kilku, opuści zakład karny w sile wieku… Wydaje się, że gdyby nie pośpiech możliwa byłaby analiza konsekwencji tej zmiany – wszystkich jej wad i zalet; dziś i na przyszłość.

Ta historia to również dowód, że 25 lat „polskiej demokratycznej legislacji” obarczone jest nadal tym samym błędem. Myśleniem, że jakoś to będzie. Że najważniejsza jest „wola polityczna”, że liczy się, by ustawa weszła w życie a potem „coś się wymyśli”. Nie wymaga się bowiem nadal od posłów i senatorów jakiejkolwiek wiedzy, legislatorzy sejmowi ograniczają się do kropek, przecinków i zmian o charakterze redakcyjnym, a wsparcie różnego rodzaju niezależnych ekspertów, w szczególności NGO’s specjalizujących się w danej dziedzinie traktuje się jako zbyteczną lub wręcz przeszkadzającą w uchwalaniu ustaw… Czasem zresztą, jak pokazuje przykład ustawy amnestyjnej, nawet obecny na sali wybitny ekspert nie ratuje przed uchwaleniem bubla. Legislacja, jak mawiają starzy legislatorzy, wymaga bowiem czasu i wielu oczu. Ustawa, jako powszechnie obowiązujący akt prawny, powinna być szczególnie przemyślana i dopracowana. A zwłaszcza ustawa o amnestii, która z istoty rzeczy odnosi się do osób skazanych prawomocnym wyrokiem sądu.

 Monika Krywow

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 sierpnia 2014