4 lutego Światowy Dzień Walki z Rakiem

Dnia 4 lutego 2025 roku obchodzimy Światowy Dzień Walki z Rakiem. Ustanowiony został w 2000 roku. Ma na celu zwrócenie uwagi na zapobieganie i leczenie chorób nowotworowych. W ciągu ostatnich pięciu lat w onkologii nastąpił przełom – uważa prof. dr hab. Rafał Stec, kierownik Kliniki Onkologii UCK WUM. Jak powiedział, ostatnio niektóre standardy leczenia zmieniane są nawet kilka razy w roku, gdyż pojawiają się nowe, czasem przełomowe terapie.
Światowy Dzień Walki z Rakiem
.Prof. Rafał Stec podkreślił, że rośnie liczba zachorowań na nowotwory. „Tylko w Polsce zapada na nie 170 tys. osób rocznie, natomiast liczba osób żyjących w naszym kraju, które są przed, w trakcie lub po leczeniu onkologicznym przekroczyła 1 mln 100 tys.” – poinformował.
Dodał, że w ciągu roku z powodu nowotworu umiera w naszym kraju ponad 100 tys. osób. Jak wskazał, na świecie rocznie mamy około 20 mln nowych zachorowań oraz około 10 mln zgonów.
Na szczęście w ciągu ostatnich pięciu lat w onkologii nastąpił przełom. „Wystarczy powiedzieć, że ostatnio niektóre standardy leczenia zmieniane są nawet kilka razy w roku, gdyż pojawiają się nowe, czasem przełomowe terapie” – powiedział onkolog.
Światowy Dzień Walki z Rakiem – nowoczesna diagnostyka
.Prof. Rafał Stec podkreśla, że mamy także lepszy dostęp do bardziej nowoczesnej diagnostyki, rozwija się radioterapia, coraz powszechniejsza staje się, bardzo precyzyjna, onkochirurgia robotyczna.
„Kolejnym krokiem milowym w onkologii było pojawienie się inhibitorów punktu kontrolnego, czyli immunoterapii” – powiedział prof. Stec. A niedawno wprowadzono do terapii tzw. koniugaty. „Mówiąc obrazowo to cząsteczki, które łączą się za pomocą przeciwciała do odpowiedniego receptora komórki nowotworowej jak klucz do odpowiedniego zamka, a następnie wnikają do środka” – wyjaśnił specjalista.
Zobrazował, że „wówczas znajdujący się w tej cząsteczce lek przeciwnowotworowy rozpada się, eksploduje niczym mała „bombka” i niszczy komórkę nowotworową”. W przypadku niektórych nowotworów te koniugaty, jak też immunoterapia, są refundowane.
Onkolog przypomniał również, że np. w USA, żeby być skutecznie leczonym onkologiczne, trzeba mieć „bardzo dobre ubezpieczenie”, podczas gdy w Polsce dostęp do leczenia jest równy, „dlatego każdy chory ma szansę otrzymać je takie same, pod warunkiem, że spełnia określone kryteria włączenia do programów lekowych” – podkreślił prof. Rafał Stec.
Ile jest rodzajów raka na świecie?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Trudno mi precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ rak to nowotwór złośliwy wywodzący się tylko z nabłonka, a mamy przecież inne nowotwory złośliwe, np. mięsaki, czerniaki, czy nowotwory krwi. Są także różne klasyfikacje nowotworów – klasyfikacje oparte na podstawie wyniku histologii, ale mamy także klasyfikacje molekularne, które różnicują na określone podtypy nowotworów na podstawie zaburzeń genetycznych. Dlatego można odpowiedzieć, że na pewno setki.
Pomylę się, jeżeli powiem, że liczba rodzajów nowotworów rośnie?
Prof. dr hab. Rafał Stec: To prawda, ale jest to związane z rozwojem nauki – genetyki i biologii molekularnej – co powoduje, że odkrywane są coraz to nowsze podtypy nowotworów, powstają nowe klasyfikacje, więc nasza wiedza ciągle się poszerza.
Ten wzrost liczby rodzajów nowotworów jest związany tylko z rozwojem nauki, czy też może z nowymi mutacjami, które pojawiają się z powodu nowych stresorów w środowisku?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Nie wydaje mi się, stawiam na postęp w nauce. Natomiast rośnie liczba zachorowań na nowotwory, tylko w Polsce zapada na nie 170 tys. osób rocznie, natomiast liczba osób żyjących w naszym kraju, które są przed, w trakcie lub po leczeniu onkologicznym przekroczyła 1 mln 100 tys. W ciągu roku z powodu nowotworów umiera ponad 100 tys. osób. Z kolei na świecie rocznie mamy około 20 mln nowych zachorowań oraz około 10 mln zgonów.
Jakie nowotwory są najgorsze, najbardziej śmiertelne?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Nie tyle może najgorsze, ale te, które często są rozpoznawane, kiedy są już przerzuty i szanse na wyleczenie są znikome. To m.in. nowotwory układu pokarmowego, zwłaszcza trzustki, a także wątroby i żołądka.
Dlaczego właśnie one?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Z dwóch powodów. Po pierwsze w ich przypadku mamy do czynienia z późną rozpoznawalnością, a po drugie nie ma aż tak dużego postępu w leczeniu tych nowotworów. Do nich dodałbym jeszcze nowotwory ośrodkowego układu nerwowego – glejaki, zwłaszcza te najbardziej „złośliwe”, które praktycznie są chorobą nieuleczalną, a znaczny postęp w ich leczeniu nie następuje pomimo wielu badań naukowych, jakie się prowadzi na świecie.
To może teraz coś bardziej optymistycznego: czy w ciągu ostatnich pięciu lat w onkologii nastąpił jakiś przełom?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Jak najbardziej, wystarczy powiedzieć, że ostatnio niektóre standardy leczenia zmieniane są nawet kilka razy w roku, gdyż pojawiają się nowe, czasem przełomowe terapie. Mamy także lepszy dostęp do bardziej nowoczesnej diagnostyki, rozwija się radioterapia, coraz powszechniejsza staje się, bardzo precyzyjna, onkochirurgia robotyczna.
Ale wracając do nowych terapii – kolejnym krokiem milowym w onkologii było pojawienie się inhibitorów punktu kontrolnego, czyli immunoterapii (niektóre z nich są refundowane w wielu nowotworach).
Niedawno wprowadzono do terapii tzw. koniugaty – mówiąc obrazowo są to cząsteczki, która łączy się za pomocą przeciwciała do odpowiedniego receptora komórki nowotworowej jak klucz do odpowiedniego zamka, a następnie cząsteczka wnika do środka. Wówczas znajdujący się w niej lek przeciwnowotworowy rozpada się, eksploduje niczym mała „bombka” i ją niszczy. W przypadku niektórych nowotworów te koniugaty także są refundowane.
Wiedza o immunoterapii jest powszechniejsza niż o koniugatach, ale dla porządku proszę powiedzieć o niej parę zdań.
Prof. dr hab. Rafał Stec: Immunoterapia sama w sobie nie zabija nowotworu, ale przygotowuje naszą „armię” komórek układu odpornościowego do walki z nowotworem. Niestety tego typu terapie także mają swoje ważne ograniczenia, ponieważ mogą one wymknąć się spod naszej kontroli, czasem nawet w sposób zagrażający życiu pacjenta – układ immunologiczny zamiast atakować wyłącznie komórki raka, będzie niestety atakował i niszczył także też nasze zdrowe komórki. Dlatego obserwujemy powikłania ze strony praktycznie każdego układu i narządu, a lekarze prawie każdej ze specjalizacji będą zaangażowani w proces leczenia powikłań.
Niemniej jednak immunoterapia jest ogromnym przełomem w medycynie. Obecnie nawet już po zabiegu operacyjnym, podajemy immunoterapię jako tzw. leczenie uzupełniające, pomimo że za pomocą dostępnych nam metod obrazowych nie stwierdza się obecności nowotworu. To leczenie stosowane w celu zniszczenia ewentualnych mikroprzerzutów, które mogą być obecne już w momencie zabiegu operacyjnego.
W przypadku jakich nowotworów immunoterapia daje najlepsze rezultaty?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Tzw. nowotworów immunogennych, tzn. takich, w których występuje największa ilość mutacji w guzach, jak np. w przypadku czerniaków, raka nerki czy specjalnego podtypu raka jelita grubego. Im większe tzw. obciążenie mutacyjne, tym nowotwór wywołuje silniejszą reakcję ze strony naszego układu immunologicznego.
Powiedział pan, że możemy za bardzo „rozkręcić” nasz układ immunologiczny, a czy zrzucanie „bombek” z lekarstwami, czyli koniugatów, jest bezpieczniejsze?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Ono ma także swoje działania toksyczne, zdarzają się też przypadki śmiertelne powikłań. Jeżeli wspomniany „klucz” pasuje nie tylko do nowotworu, ale także do zdrowych komórek, a ten lek zostanie do nich dostarczony, to wówczas mamy problem.
Jednak nie jestem w stanie pani odpowiedzieć na pytanie, która metoda niesie ze sobą większe ryzyko powikłań. Żeby to ustalić, trzeba by przeprowadzić randomizowane badania, w których jedna grupa pacjentów dostawałaby immunoterapię, a druga koniugaty, ale zgodnie z moją wiedzą takich badań nie przeprowadzono.
Czyli ciągle stąpamy po polu minowym?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Tak. Ale trzeba mieć świadomość, że nie każdy pacjent się kwalifikuje do koniugatów, nie każdy się kwalifikuje także do immunoterapii. Odpowiedni dobór pacjentów jest podstawą sukcesu i bezpieczeństwa leczenia.
Ciekawa jestem, czy pod względem dostępu do najnowocześniejszych terapii onkologicznych, Polska bardzo odstaje od krajów, które kiedyś nazywano „bardziej rozwiniętymi”?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Proszę otworzyć zakładkę pt. programy lekowe dostępną na stronie Ministerstwa Zdrowia i porównać terapie w poszczególnych nowotworach np. z tymi dostępnymi na amerykańskiej stronie Treatment by Cancer Type. Wniosek będzie jeden: mamy podobne dostępy do wielu możliwości stosowania terapii przeciwnowotworowych, tak jak pacjenci w Stanach Zjednoczonych. Nie dotyczy oczywiście to wszystkich nowotworów, ale większości.
Tyle, że w USA, żeby być skutecznie leczonym onkologiczne, trzeba mieć dobre ubezpieczenie, bez niego człowiek zbankrutuje.
Prof. dr hab. Rafał Stec: Tam musi się mieć nie dobre, ale bardzo dobre ubezpieczenie. W Polsce dostęp do leczenia jest równy, dlatego każdy chory ma szansę otrzymać je takie same, pod warunkiem, że spełnia określone kryteria włączenia do programów lekowych.
Panie profesorze, jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego na różnych portalach pomocowych są tysiące zbiórek na leczenie chorych onkologicznie pacjentów za granicą?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Myślę, że jeszcze pokutuje wśród Polaków świadomość, że w naszym kraju nie ma możliwości, pieniędzy i wiedzy, co do tego, żeby skutecznie leczyć nowotwory. To było prawdą może jakieś 15 lat temu, ale obecnie sytuacja się naprawdę zmieniła. Na podkreślenie zasługuje również fakt, że choruje nie tylko pacjent z rozpoznanym nowotworem, ale także cała jego rodzina, przyjaciele, którzy czasem za wszelką cenę szukają alternatywnych metod leczenia.
Powiem brutalnie: wiele ośrodków na świecie reklamuje się stosowaniem „cudownych”, „niezwykle skutecznych” albo alternatywnych metod leczenia. Efekt jest taki, że jeśli pacjent zdecyduje się na taka terapię, to zostanie mu obiecane wszystko, i podany prawie każdy lek, którego pacjent oczekuje. Nie ma statystyk, jaki efekt obiektywnie dają te wszystkie „cudowne” terapie, gdyż wszystko odbywa się poza kontrolą. To leczenie nie jest prowadzone zgodnie ze standardami towarzystw naukowych, także monitorowania, a wydaje mi się, że chodzi o pieniądze.
Do tego jeszcze dochodzą firmy zajmujące się tzw. turystyką medyczną, które pomagają pacjentom i ich rodzinom dopełnić formalności – oczywiście nie za darmo. I jeszcze mamy różne portale pomocowe, nie prześledziłem dokładnie ich działalności, nie mam na to czasu, ale nie wydaje mi się, żeby działały zupełnie za darmo.
Co mają zrobić bliscy pacjenta chorującego na nowotwór albo on sam, jeśli w Polsce nie zakwalifikował się do programu lekowego?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Proponuję, żeby odwiedzić stronę https://www.clinicaltrials.gov na której są wszystkie zarejestrowane badania kliniczne spełniające normy bezpieczeństwa i nadzoru. One mają to do siebie, że są monitorowane, nadzorowane oraz są bezpłatne. Mało tego, w niektórych badaniach klinicznych pacjent może otrzymać również zwrot kosztów za podróż, za nocleg, a nawet za wyżywienie.
To dlaczego ludzie wybierają wątpliwe metody leczenia?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Bo jeśli szczerze powiemy pacjentowi, że nie ma dla niego dzisiaj odpowiedniego leczenia, to zarówno on, jak i jego bliscy, będą szukali ratunku za wszelką cenę, co zazwyczaj kończy się ogromnymi kosztami, a efekty lecznicze są rozczarowujące.
Czytałam biografię lekarza wielu prezydentów USA, w której napisał, że zarówno on, jak i większość jego kolegów, gdyby rozpoznano u nich chorobę nowotworową, to zrezygnowaliby z terapii, tylko staraliby się wycisnąć z ostatnich miesięcy życia to, co najlepsze. A co by pan zrobił, gdyby postawiono panu taką diagnozę?
Prof. dr hab. Rafał Stec: To stara książka, wówczas do dyspozycji mieliśmy tylko radioterapię i chemioterapię, liczba działań niepożądanych była dużo większa, a pacjent onkologiczny kojarzył się z chorym leżącym w łóżku, do którego był „przywiązany” kroplówką. Dziś to tak nie wygląda.
Jeżeli dobierzemy odpowiednią terapię do pacjenta, a może to być tylko leczenie tabletkami w niektórych nowotworach, które będzie przyjmował, to nowotwór może stać się chorobą przewlekłą, jak np. cukrzyca, której przecież także nie można wyleczyć.
W dodatku u pewnego, niezbyt dużego, ale istotnego odsetka pacjentów onkologicznych, jesteśmy w stanie doprowadzić do remisji całej choroby, ona znika, więc pojawia się pytanie, czy tą terapię należy i kiedy przerwać? Proszę mi wierzyć, u części pacjentów dochodzi do całkowitej remisji, znikają nawet przerzuty.
My to obserwujemy, a wniosek z tego płynie taki, że najważniejszy jest dobór pacjentów do terapii. Powtórzę: jeśli jest dobrze dobrana, to możemy dać choremu nawet wiele lat życia. To mało? Czasem na pewno tak, ale kiedyś ci chorzy umierali bardzo szybko.
Spotkałam się z opiniami, że tzw. sztuczna inteligencja może bardzo przyspieszyć rozwój różnych cząsteczek antynowotworowych i że już wkrótce mogą się pojawić szczepionki na raka. To SF?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Myślę, że AI na pewno nam pomoże w opracowywaniu jak najbezpieczniejszych i najskuteczniejszych leków. Poprzez epidemię COVID-u, albo może dzięki niej, udało się wynaleźć szczepionki mRNA, co daje nadzieję na to, że będą się pojawiały leki personalizowane przeciw pewnym rodzajom nowotworów. Już mamy przecież szczepionkę przeciwko HPV, za niedługo pojawią się następne.
To porozmawiajmy jeszcze o tym, w jaki sposób AI może nam pomóc w wynalezieniu leków antynowotworowych.
Prof. dr hab. Rafał Stec: Jest szybsza, niż my, a jeśli jest dobrze wyuczona i posiada ogromną wiedzę, to np. dużo szybciej, niż lekarze radiolodzy, będzie w stanie analizować zdjęcia radiologiczne oraz zauważać w nich nieprawidłowości.
Oczywiście, to człowiek, po zapoznaniu się z nimi, będzie musiał postawić ostateczną diagnozę, ale wszystko będzie się działo szybciej.
Myśli pan, że kiedyś będziemy mieli szczepionki na raka?
Prof. dr hab. Rafał Stec: Już je mamy. To chociażby szczepionka przeciwko HPV, wirusowi, który powoduje raka szyjki macicy, a ten nowotwór zabija kilka tysięcy kobiet rocznie. Wirus ten może także powodować wiele innych nowotworów takich jak: nowotwory głowy i szyi, raka kanału odbytu, zewnętrznych narządów płciowych – zarówno męskich, jak i żeńskich. Konkludując – mamy wiele nowotworów, którym możemy zapobiec jedną szczepionką.
Rozmawiała Mira Suchodolska/ PAP
Zdrowie – nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz
W 2020 roku na całym świecie zdiagnozowano ponad 19 milionów nowych przypadków nowotworów (w tym w Polsce ok. 170 000), a 10 milionów ludzi z tego powodu zmarło. Oczekuje się, według Global Cancer Observatory, że do 2040 roku obciążenie to wzrośnie do około 30 milionów nowych przypadków raka rocznie i 16 milionów zgonów, a nowotwory staną się główną przyczyną śmierci. Tymczasem wiele zachorowań na nowotwory można przypisać potencjalnie modyfikowalnym czynnikom ryzyka. Znajomość tego faktu jest absolutnie kluczowa dla rozwoju skutecznych strategii zapobiegania chorobom nowotworowym – pisze prof. Piotr CZAUDERNA, lekarz i chirurg dziecięcy, profesor nauk medycznych, w 2019 r. prezes Agencji Badań Medycznych.
„To, o czym nie pamiętamy lub nie chcemy pamiętać, to fakt, że w zdecydowanej większości przypadków to nie geny decydują o wystąpieniu nowotworu, ale nasze własne zachowania. Co najwyżej geny mogą skutkować pewną predyspozycją do rozwoju określonych nowotworów, którą możemy modyfikować poprzez odpowiednie zachowania prozdrowotne.
Działania na rzecz zapobiegania nowotworom winny wykraczać poza sektor zdrowotny i obejmować szeroki zakres polityk społecznych, w tym także ujmować kwestię szczepień stanowiących element profilaktyki przeciwnowotworowej, takich jak szczepienia przeciwko wirusom brodawczaka ludzkiego HPV i wirusowego zapalenia wątroby HBV. Szacuje się, iż zapobieganie nowotworom jest niezwykle opłacalne, każde 100 milionów dolarów zainwestowane w prewencję może przynieść oszczędności rzędu 100 miliardów dolarów”.
Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pod linkiem: Prof. Piotr CZAUDERNA: Zdrowie – nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz.
Polska lekomania
.Dane KRRiT mówią o dwudziestokrotnym wzroście liczby reklam produktów zdrowotnych (leki i suplementy diety) w latach 1997 – 2015. To jedna strona medalu. Druga: są sytuacje, w których przyjmowanie suplementów ma medyczne uzasadnienie i może przynieść korzyści – pisze Bartosz KABAŁA.
Czy kiedykolwiek bolała Państwa głowa? A może czuli się Państwo osłabieni, zmęczeni? Może wystąpiły problemy z koncentracją? Trudności z chudnięciem czy problemy jelitowe? Wypadanie włosów i słabe paznokcie? Jeśli tak, to są Państwo w grupie docelowej reklam suplementów diety. Wszyscy jesteśmy, bo suplementy diety chcą nas wyleczyć z każdej przypadłości. A jeśli jeszcze takich przypadłości nie mamy, to najpewniej nie chcemy ich mieć. Lepiej zapobiegać, i na to również znajdzie się suplement. Suplementy dla starszych i młodszych, kobiet i mężczyzn, sportowców i zapracowanych. Z każdej strony, pod każdą postacią, z wykorzystaniem każdego reklamowego tricku. Kupuj i nie daj się chorobie!
„Polacy są lekomanami” – krzyczą co jakiś czas media i ostrzegają przed coraz bardziej zachłannym rynkiem suplementów diety. Jednocześnie po emisji tego typu komunikatu pojawia się pasmo reklamowe, w którym wydawać by się mogło, nie pojawia się nic oprócz reklam kolejnych wspaniałych preparatów na wszystko. Trudno w takim wypadku nie zacząć zastanawiać się nad swoim zdrowiem i jeszcze trudniej nie zaufać zawartej w kolejnej reklamie odpowiedzi na nasze wątpliwości.
Dane statystyczne całkowicie potwierdzają naszą lekomanię. Według wielokrotnie cytowanego raportu NIK z 2017 roku Polacy w 2015 roku wydali 3,5 miliarda złotych na suplementy. Według statystyki każdy z nas wydał około 100 złotych, zaopatrując się w magnez, suplement na paznokcie i boleści stawów czy podobny produkt. Dokument zwraca również uwagę na dane KRRiT, które mówią o dwudziestokrotnym wzroście liczby reklam produktów zdrowotnych (leki i suplementy diety) w latach 1997 – 2015. Reklamy wydają się główną, choć nie jedyną przyczyną ogromnej popularności suplementów 1.
Z kolei z sondażu CBOS możemy dowiedzieć się, jakie problemy medyczne spędzają nam sen z powiek najczęściej i na co najchętniej wydajemy pieniądze. Ponad 50% badanych przyjmowało witaminy i składniki mineralne, 27% dbało o układ pokarmowy. Popularne są także produkty „na skórę, włosy i paznokcie” oraz mające wzmacniać stawy i kości. Najistotniejsza informacja z danych CBOS-u to fakt, że aż 89% dorosłych Polaków przyjmowało leki bez recepty i suplementy diety 2.
Pojawia się więc pytanie: czy to działa? Wydaje się, że tak duża grupa osób przyjmujących różnorakie preparaty, wierząc w ich skuteczność, nie może się mylić. A więc czy suplementy diety, witaminy i minerały rzeczywiście leczą i chronią? Czy poprawiają pracę serca i zwiększają odporność organizmu? Na te pytania trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, gdyż wielość preparatów, ale także sytuacji klinicznych na to nie pozwala. Wszystko zależy od stanu klinicznego pacjenta (niedobory witamin i mikroelementów, choroby przewlekłe), jakości produktu i oczekiwanych efektów. Są więc sytuacje, w których przyjmowanie suplementów ma medyczne uzasadnienie i może przynieść korzyści.
.Jednym z klasycznych przykładów jest kwas foliowy u kobiet w ciąży. Kwas foliowy, czyli witamina B9, odgrywa niezwykle istotną rolę w rozwoju płodowym człowieka. Poprzez swoją aktywną formę tetrahydrofolian uczestniczy w syntezie puryn i pirymidyn, czyli składników m.in. DNA, a przez to reguluje podziały i rozwój komórek. Witamina B9 jest więc istotna, gdy komórki intensywnie się dzielą, co ma miejsce w okresie płodowym, ale także w przypadku nowotworów. Istnieją leki – antyfoliany, które są antagonistami kwasu foliowego. Potrafią zatrzymać działanie kwasu foliowego, a przez to zahamować podziały komórkowe (efekt cytostatyczny). Przykładem takiego leku jest metotreksat, często stosowany w chorobach nowotworowych, reumatoidalnym zapaleniu stawów czy łuszczycy. Nie należy go stosować u kobiet planujących ciążę lub będących w ciąży, co jest oczywiste, gdy weźmie się pod uwagę funkcję kwasu foliowego w rozwoju człowieka. Wykazano, że niedobór witaminy B9 odpowiada za wady wrodzone cewy nerwowej, z której w embriogenezie (rozwoju zarodkowym) tworzą się mózg i rdzeń kręgowy. W celu uniknięcia tego typu wad zaleca się kobietom planującym macierzyństwo suplementację kwasem foliowym. Udowodniono również, że taka suplementacja redukuje ryzyko wystąpienia u płodu wrodzonych wad serca o 28%3, ale także anemii i przedwczesnego porodu4. Korzyści, jakie niesie ze sobą suplementacja, są w tym przypadku nie do podważenia – cały tekst [LINK].
Mira Suchodolska / WszystkocoNajważniejsze/ LW