Amunicję 155 mm będziemy produkowali z Francuzami

Polska Grupa Zbrojeniowa i świętokrzyskie MESKO podpisały dwa porozumienia z francuskim koncernem Eurenco – dotyczące transferu technologii do produkcji modułowych ładunków 155 mm oraz dostaw potrzebnych do tego surowców. Docelowo w Polsce ma powstawać 600 tys. ładunków rocznie.
Współpraca międzynarodowa to klucz do bezpieczeństwa
.Dwa porozumienia podpisane przez PGZ i wchodzące w jej skład MESKO S.A. z francuskim koncernem Eurenco, specjalizującym się m.in. w produkcji materiałów wybuchowych, to element programu radykalnego zwiększenia w Polsce produkcji amunicji artyleryjskiej natowskiego kalibru 155 mm. Pierwsze z nich przewiduje powołanie spółki joint venture, która zajmie się produkcją ładunków modułowych w Polsce.
Cały projekt rozbudowy zdolności do produkcji amunicji zakłada budowę trzech fabryk amunicji. Dzięki umowom z Francuzami w dwóch z nich docelowo ma być produkowanych co najmniej 600 tys. ładunków modułowych rocznie. Porozumienie obejmuje też pozyskiwanie – w zależności od potrzeb – dodatkowych ładunków od partnera zagranicznego.
– Powołanie joint venture wpisuje się w naszą koncepcję budowy trzech fabryk amunicji 155 mm, pozwalającą na dywersyfikację produkcji i maksymalne wykorzystanie kompetencji poszczególnych zakładów. Jest pierwszym krokiem do realizacji budowy jednej z tych fabryk do produkcji prochu wielobazowego – powiedział cytowany w komunikacie PGZ prezes Grupy Adam Leszkiewicz.
Z kolei prezes Eurenco Thierry Francou stwierdził, że jego firma „w ostatnich latach udowodniła, że potrafi działać szybko, tworząc nowe moce produkcyjne, przyczyniając się w ten sposób do odporności łańcucha dostaw przemysłowych i zapewniając bezpieczeństwo dostaw naszym klientom”. Zaznaczył, że produkując modułowe ładunki artyleryjskie w Polsce, z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa i wydajności, Eurenco przyczynia się do realizacji strategii niezależności produkcyjnej Polski.
List intencyjny, dot. zabezpieczenia dostaw kluczowych surowców niezbędnych do wytwarzania ładunków
.Oprócz porozumienia ws. produkcji ładunków modułowych prezesi PGZ i Eurenco podpisali też drugie porozumienie, list intencyjny, dot. zabezpieczenia dostaw kluczowych surowców niezbędnych do wytwarzania ładunków. „W powiązaniu z wcześniejszymi umowami pomiędzy PGZ a partnerami zagranicznymi daje to polskiej stronie docelowo suwerenność w zakresie produkcji kompletnej amunicji 155 mm” – wskazuje w komunikacie PGZ.
– To krok nie tylko w stronę większej autonomii naszego przemysłu zbrojeniowego, ale także wyraz odpowiedzialności wobec potrzeb Sił Zbrojnych RP i naszych sojuszników z NATO. Konsekwentnie rozwijamy swoje kompetencje technologiczne i produkcyjne, stając się coraz ważniejszym ogniwem europejskiego systemu bezpieczeństwa. EURENCO zostało wskazane po długim procesie wyboru partnera technologicznego w zakresie wytwarzania prochu i ładunków modułowych – dodał prezes Adam Leszkiewicz.
Radykalne zwiększenie produkcji amunicji kalibru 155 mm – czyli podstawowego kalibru artylerii państw NATO, potrzebnego m.in. do armatohaubic Krab i K9 – to obecnie kluczowe zadanie polskiej zbrojeniówki, związane m.in. z olbrzymim zużyciem tego typu amunicji podczas walk w Ukrainie.
W sierpniu w Bydgoszczy – gdzie znajdują się Zakłady Chemiczne Nitro-Chem, jeden z największych na świecie producentów trotylu – premier Donald Tusk zapowiadał, że w tym roku produkcja amunicji artyleryjskiej w Polsce wyniesie ok. 30 tys., zaś za dwa lata ma być to 200 tys. pocisków.
Zwiększeniu produkcji amunicji ma służyć zbudowanie fabryk, w które zainwestują kluczowi producenci z Polskiej Grupy Zbrojeniowej – w tym Nitro-Chem, ale także MESKO, Dezamet i Gamrat. Pod koniec zeszłego roku przyjęta została specjalna ustawa, na mocy której spółki zbrojeniowe z budżetu MON mogą otrzymać łącznie 3 mld zł na tego typu inwestycje.
By produkować amunicję artyleryjską natowskiego kalibru, potrzebny jest jednak dostęp do technologii – np. związanych z produkcją tzw. prochów wielobazowych – który mogą zapewnić zagraniczni partnerzy posiadający doświadczenie w tej branży.
Europa, poligon strachu
.Drobna prowokacja na estońskiej granicy dowodzi, że Kreml wciąż potrafi jednym gestem wytrącić Europę z równowagi – pisze Edward LUCAS w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Europa, poligon strachu„.
Gęsty las w rejonie Saatse Boot tworzy zupełnie przypadkowy klin rosyjskiego terytorium wdzierający się na obszar Estonii. Ten wąski pas ziemi przecina cicha jednotorowa droga o długości ok. 800 metrów, niepołączona z rosyjską siecią dróg. Jedzie się nią tylko po to, by dostać się z jednej części Estonii do drugiej. W normalnych czasach (i z normalnym sąsiadem) byłaby to tylko niewinna geograficzna osobliwość, jedna z wielu na dziwnie wytyczonych granicach Europy. Traktat graniczny podpisany w 2014 r., ale nigdy nieratyfikowany, miał na celu rozwiązanie tej kwestii – wraz z inną drobną anomalią – poprzez wymianę terytoriów.
Dziś ten obszar przyciąga uwagę świata z powodów niepokojących dla każdego, komu leży na sercu pokój i bezpieczeństwo w Europie. 10 października estońska straż graniczna zauważyła na zwykle pustej drodze sporą liczbę Rosjan – niezidentyfikowanych wojskowych, ale nie strażników granicznych. Zamiast iść wzdłuż jezdni, Rosjanie utworzyli szpaler w poprzek traktu. Nigdy wcześniej nic podobnego się nie zdarzyło. Estończycy zdecydowali się tymczasowo zamknąć przejazd. Jak wyjaśnił lokalny dowódca straży granicznej, „sytuacja stwarza realne zagrożenie”.
Tego rodzaju zdecydowane sformułowania budują wśród obywateli Estonii obraz czujnych i aktywnych władz. Nie uwzględniają one jednak napiętej sytuacji międzynarodowej. Wszelkie wiadomości o tajemniczych działaniach Rosji stanowiących „realne zagrożenie” w pobliżu granicy z Estonią podsycają wśród osób postronnych poczucie zbliżającej się katastrofy. Moskwa nasiliła ostatnio działania poniżej progu otwartego konfliktu, w tym ataki na infrastrukturę i transport w rejonie Morza Bałtyckiego. Niestety, media przekazują te informacje tak, by wzbudzić sensację. Jedna z niedawno wydanych bestsellerowych książek sugeruje wręcz (moim zdaniem bezpodstawnie), że Estonia może być kolejnym celem rosyjskiej ekspansji terytorialnej.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/edward-lucas-poligon-strachu/
PAP/ LW





