Dlaczego naukowcy oszukują? - prof. Tomasz Widłak

Nieuczciwość w nauce najczęściej wynika z chęci zdobycia zatrudnienia, awansu lub nagrody; aby temu przeciwdziałać, dokonując oceny dorobku badacza, nie należy skupiać się tylko na liczbie publikacji – powiedział rzecznik ds. rzetelności naukowej UG dr hab. Tomasz Widłak, prof. UG.
Nieuczciwość w nauce wynika z chęci awansu – prof. Tomasz Widłak
.Zdaniem nowego rzecznika ds. rzetelności naukowej Uniwersytetu Gdańskiego, nieuczciwość w nauce najczęściej wynika z chęci zdobycia zatrudnienia, awansu lub nagrody. „Aby temu przeciwdziałać, przy dokonywaniu oceny dorobku badacza w tych momentach kariery naukowej konieczne jest skupienie się przez osoby decyzyjne na rzetelnej ocenie eksperckiej, a nie tylko na liczbie publikacji czy wskaźnikach bibliometrycznych. Taki model funkcjonuje m.in. na gdańskiej uczelni” – stwierdził.
Podkreślił, że ważną rolę w nauce odgrywa również – tam, gdzie jest to możliwe – publikowanie w modelu otwartego dostępu do publikacji, a także transparentność danych badawczych, na podstawie których powstają prace. „Udostępnienie danych badawczych, na których naukowiec opierał swoje badania empiryczne, znacząco utrudnia manipulacje” – ocenił prof. Tomasz Widłak. Zaznaczył przy tym, że uczelnia, którą reprezentuje, przyjęła w tym zakresie politykę zarządzania danymi badawczymi, co stanowi – jak stwierdził – ważny krok w stronę jeszcze większej przejrzystości.
„Każdy przypadek podejrzenia nierzetelności powinien być szczegółowo wyjaśniony, a jeśli zarzuty się potwierdzą – należy wyciągać konsekwencje” – podkreślił rzecznik. Jak dodał, należy pamiętać, że każda dziedzina i dyscyplina naukowa ma swą specyfikę. „Przykładowo w naukach przyrodniczych, gdzie badania prowadzone są w dużych zespołach, sam fakt znacznej liczby publikacji w szerokim współautorstwie nie może automatycznie świadczyć o nieuczciwości. Wnikliwa ocena eksperta z danej dyscypliny powinna jednak być skutecznym środkiem weryfikacji ewentualnych wątpliwości” – powiedział.
Rozmówca zaznaczył, że na UG przegląd dorobku naukowego prowadzony jest systematycznie. Każda publikacja jest rejestrowana w Bazie Wiedzy UG przy udziale specjalistów z zakresu bibliometrii i bibliografii. Co pół roku analizowane są osiągnięcia w poszczególnych dyscyplinach. Podkreślił, że ewentualne anomalie są szybko zauważalne. „Oczywiście przy dużej skali publikacji – na UG jest to około 2 tys. prac rocznie – trudno wyłapać wszelkie nieprawidłowości z poziomu całej uczelni. Jednak w ramach instytutów, zakładów czy katedr istnieje wystarczająca przestrzeń, by merytorycznie kontrolować dorobek współpracowników i zauważać próby nadużyć” – zapewnił naukowiec.
Brak etyki jest szkodliwy dla całego środowiska akademickiego
.Dodał przy tym, że kierownicy jednostek, mając duże doświadczenie w swoich dziedzinach, doskonale wiedzą, na co zwracać uwagę. Natomiast w przypadku uzasadnionych wątpliwości – można je zgłaszać do niego, czyli rzecznika ds. rzetelności naukowej. Jego zdaniem większym wyzwaniem są sytuacje związane z zatrudnianiem nowych pracowników. „Może pojawić się pokusa, by zatrudnić osobę o imponujących wskaźnikach bibliometrycznych, która «podniesie» wyniki jednostki w rankingach. Tu znów podstawowa jest rola oceny eksperckiej przy procedurze zatrudnienia – doświadczeni naukowcy bez trudu rozpoznają, czy dorobek kandydata jest autentyczny i wartościowy” – ocenił.
Podkreślił, że zasady rzetelności naukowej obowiązują wszystkich – bez wyjątku. Dodał, że szczególnie niepokojące są sytuacje, w których naruszają je osoby na najwyższych stanowiskach. „Taki brak etyki jest nie tylko szkodliwy dla całego środowiska akademickiego, ale też demoralizujący dla młodszych naukowców” – stwierdził. Zwrócił uwagę, że ewentualne oskarżenia o nierzetelność muszą być poparte bardzo konkretnymi dowodami i rozpatrywane z należytą starannością. „Fałszywe oskarżenie może zakończyć karierę naukową człowieka. Dlatego każdy przypadek wymaga indywidualnego, merytorycznego i skrupulatnego podejścia” – dodał.
Na pytania dotyczące pierwszych decyzji, które podejmie jako rzecznik ds. rzetelności naukowej na UG – prof. Tomasz Widłak wyjaśnił, że zajmuje się przede wszystkim prowadzeniem indywidualnych spraw, polegających na wyjaśnianiu wątpliwości dotyczących rzetelności naukowej pracowników i doktorantów uczelni, a w przypadku powzięcia uzasadnionego podejrzenia nierzetelności naukowej – wystąpi do rzecznika dyscyplinarnego o podjęcie odpowiednich czynności.
Jak kształtować wśród kadry akademickiej?
.”Aby minimalizować ryzyko wystąpienia naruszeń zasad rzetelności naukowej oraz podnosić wysoki poziom etyki naukowej na uniwersytecie, kluczowe są działania skierowane do całej społeczności akademickiej. Kształtowanie standardów może odbywać się poprzez inicjowanie debaty na ten temat czy organizowanie działań edukacyjnych w zakresie zasad prowadzenia badań naukowych” – podkreślił prof. Tomasz Widłak. Zaznaczył, że kształtowanie dobrych praktyk może się także odbywać poprzez wskazywanie na przykłady osób o niekwestionowanym autorytecie i dorobku naukowym, które mogłyby stanowić wzorce osobowe rzetelności naukowej – zwłaszcza dla młodszych pracowników i doktorantów.
W ostatnich tygodniach środowisko naukowe zabrało jasny głos w sprawie m.in. tzw. papierni, czyli „fabryk” artykułów naukowych, nazywając tego typu praktyki patologiami. Potępiło wszelkie nieetyczne praktyki publikacyjne i zarekomendowało działania na rzecz ich wyeliminowania. Stanowiska opublikowali m.in. członkowie Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich (KRUP) oraz Prezydium Polskiej Akademii Nauk.
Papiernie, czyli „fabryki” artykułów naukowych, to grupy osób i firmy, które tworzą publikacje na żądanie, na podstawie sfałszowanych i zmanipulowanych danych oraz plagiatów cudzych prac. Niektórzy badacze stosują takie praktyki, by zwiększyć liczbę swoich publikacji i cytowań. Papiernie za opłatą „produkują” artykuły i oferują dopisywanie ich współautorów.
W poszukiwaniu modelu kształcenia humanistycznego
.”W uniwersytetach, ośrodkach, które przez ostatnie wieki żyły humanistyką, zaczęto spoglądać na nią jak na kłopotliwe dziedzictwo. Kłopotliwe, bo z jednej strony zorientowane na kulturę narodową, a z drugiej – nierentowne. Współczesna zglobalizowana gospodarka nie potrzebuje ani nierentownych instytucji, ani obywateli o rozwiniętej świadomości narodowej. Dlatego dzisiejszy uniwersytet został przemodelowany zawodowo, a humanistyka w jego murach – zmarginalizowana. Widać to zwłaszcza w programach kształcenia” – pisze prof. Maria BOUŻYK w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „W poszukiwaniu modelu kształcenia humanistycznego„.
„Z licznych komentarzy płynących ze strony środowiska akademickiego wynika, że reformy szkolnictwa wyższego w Polsce, dokonujące się w wyniku wdrażania reform Procesu Bolońskiego, ciągle budzą niepokój, m.in. ze względu na ich destrukcyjne uderzenie w humanistykę. Wszystko wskazuje na to, że oto mamy do czynienia z postępującym obniżaniem jakości kształcenia, a w perspektywie szerszej, tj. uwzględniającej fenomen humanistyki jako takiej, z degradacją człowieczeństwa, które ona promowała i ochraniała”.
„Warto dodać, że to niebezpieczeństwo zauważa nie tylko środowisko polskie, mówią o nim także badacze z ośrodków zagranicznych, w tym pozaeuropejskich, szukając dla humanistyki miejsca w uniwersytecie przebudowanym na modłę korporacji z rozwiniętym aparatem biurokratycznym”.
„Metafizyka, która od czasów Platona była uznawana za najszlachetniejszy wysiłek ludzkiego umysłu w badaniu natury Boga, duszy i wszechświata, w nowożytności zaczęła ustępować pola naukom przyrodniczym. Przyrodoznawstwo stopniowo stawało się modelem nauki, kształtując jej strukturę i metodę. Metodologiczne kanony nauk przyrodniczych szczególnie wyraźne zaznaczyły się w pozytywizmie i choć wówczas nabrały cech niemal programu ideowego, stały się także przyczyną dyskusji wokół kwestii poznania naukowego, która zmieniła samą filozofię”.
.”Przede wszystkim zakwestionowano zasadność istnienia metafizyki, przy czym krytyka wymierzona była w jej formułę ukonstytuowaną na przestrzeni epoki nowożytnej z jej dwoma punktami granicznymi: kartezjanizmem i niemieckim idealizmem. Zmierzch ery metafizyki stworzył dogodne warunki do kształtowania innego spojrzenia na człowieka, a co za tym idzie, przemodelowania humanizmu, który zatracał wymiar teocentryczny. Rosło przy tym przekonanie, że istnieje niepokonalny konflikt pomiędzy grecką filozofią a wiarą chrześcijańską: o ile w starożytności można było jeszcze znaleźć wartościową argumentację filozoficzną, o tyle średniowiecze, zdominowane opartą na wierze i autorytecie teologią, miało być jej pozbawione. Zaznaczmy jednak, że świadomość wartości średniowiecznej filozofii w czasach nowożytnych była niska. W każdym razie teizm metafizyki stawał się niewygodny. Ocalenie dla kultury znaczenia poznania metafizycznego wymagało pogłębienia analizy metodologicznej. Przyjrzyjmy się obu kwestiom” – pisze prof. Maria BOUŻYK.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-maria-bouzyk-humanistyka-ksztalcenie/
PAP/MJ/Piotr Mirowicz