Francis Fukuyama przerażony wynikami wyborów w USA
W wyborach prezydenckich Amerykanie odrzucili liberalizm i oparte na nim „wolne społeczeństwo”; podczas drugiej kadencji Donalda Trumpa nastąpi zatem stopniowe niszczenie instytucji USA – ocenił 8 listopada na łamach „Financial Timesa” słynny amerykański politolog Francis Fukuyama.
Amerykanie odrzucili liberalizm – Francis Fukuyama
.Zwycięstwo Trumpa w wyborach wykracza znaczeniem poza poszczególne elementy jego programu i jest wyrazem zdecydowanego odrzucenia przez Amerykanów klasycznego liberalizmu, rozumianego jako „doktryna zbudowana wokół poszanowania równej godności jednostek, dzięki praworządności chroniącej ich prawa i konstytucyjnej kontroli nad państwem, posiadającym możliwość ingerowania w te prawa” – wyjaśnił Fukuyama.
Ten klasyczny liberalizm przeszedł dwa okresy anomalii – po raz pierwszy, gdy zdominował go neoliberalizm, czyli doktryna nastawiona wyłącznie na wolny rynek i ograniczająca rządom możliwość chronienia tych ludzi, którzy ucierpieli na skutek zmian gospodarczych. Po raz drugi, gdy na pierwszy plan wysunęła się polityka „woke”, w której troska o klasę pracującą została zastąpiona przez dbałość o prawa i sytuację węższych, wybranych grup, jak mniejszości rasowe, nowi imigranci, czy mniejszości seksualne. W rezultacie klasy pracujące poczuły się porzucone przez formacje lewicowe, a to zmieniło społeczną bazę władzy politycznej – ocenił autor. Robotnicy zaczęli głosować na prawicę; w USA – na Republikanów, we Francji – na Marine Le Pen, a we Włoszech – na Georgię Meloni.
Ukraina straci najwięcej?
.Stało się też jasne, że większość amerykańskich wyborców z klasy pracującej nie przejmuje się tym, że polityka Trumpa może stanowić zagrożenie dla liberalnego porządku w kraju i za granicą – pisze Fukuyama. Tymczasem zagrożenia wynikające z programu, obietnic i gróźb Trumpa trzeba traktować bardzo poważnie. Jego plany gospodarcze, czy dotyczące walki z imigracją są niebezpieczne, również moralnie, i mogą prowadzić do konfliktów. Ale najpoważniejsze zmiany nastąpią w polityce zagranicznej.
Ukraina straci na niej najwięcej, ponieważ Trump może zmusić ją do zawarcia pokoju na warunkach Rosji – ostrzegł politolog. Wielokrotnie Trump groził też wycofaniem USA z NATO, ale nie musi posunąć się tak daleko, by poważnie osłabić Sojusz. Może zignorować zobowiązania wynikające z Artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego. I nie ma w Europie państwa, które byłoby w stanie zastąpić Amerykę w NATO, toteż jest bardzo wątpliwe, by kraje europejskie były w stanie „postawić się Rosji i Chinom” – stwierdził Fukuyama.
Trump grozi też krytykującym go mediom odbieraniem licencji, chce też zmusić resort sprawiedliwości do ścigania osób, które postrzega jako przeciwników, od znanej polityczki Republikanów Liz Cheney, po byłego prezydenta Baracka Obamę – przypomniał. Kandydatka Demokratów Kamala Harris ostrzegała w swej kampanii, że Trump jest faszystą. Ale Trump doprowadzi raczej do „powolnego rozpadu liberalnych instytucji, tak jak zdarzyło się to na Węgrzech, po powrocie do władzy (premiera) Viktora Orbana w 2010 roku” – podsumował Francis Fukuyama.
Polityk bardzo przewidywalny
.W opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Donald Trump jest bardzo przewidywalny” neokonserwatywny eseista francuski prof. Guy MILLIÈRE twierdzi, iż bez aktywnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych na różnych biegunach i frontach geograficznych rywalizacji z państwami autorytarnymi nie tylko ucierpi wolność na całym świecie, ale może być zagrożony cały obecny porządek międzynarodowy.
„Jak powiedziała kiedyś Madeleine Albright, Stany Zjednoczone są „niezastąpionym mocarstwem”. Są nie tylko wiodącą potęgą na świecie, ale także wiodącą potęgą w tym, co przed zakończeniem zimnej wojny nazywano wolnym światem. W rezultacie Stany Zjednoczone są de facto gwarantem wolności na świecie. Bez gwarancji Stanów Zjednoczonych handel międzynarodowy zostałby poważnie zakłócony. Teraz zaczyna być zakłócany, ponieważ Stany Zjednoczone nie odgrywają już swojej roli. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się obecnie na Morzu Czerwonym, by to zrozumieć. Bez Stanów Zjednoczonych internet, który odgrywa obecnie niezwykle ważną rolę, który jest nawet narzędziem ekonomicznym i niezbędnym narzędziem komunikacyjnym dla funkcjonowania świata, nie istniałby już w swojej obecnej formie, ponieważ autorytarne i totalitarne mocarstwa robiłyby wszystko, co w ich mocy, aby go kontrolować w znacznie większym stopniu, niż ma to miejsce obecnie. Chiny instalują zapory „firewalls”, abyśmy nie mogli się z nimi swobodnie komunikować, a Chińczycy nie mogą swobodnie komunikować się z resztą świata. Ale gdyby Stany Zjednoczone utraciły swoje znaczenie, sytuacja byłaby poważniejsza”.
.„Więc tak, Stany Zjednoczone muszą odegrać rolę w zachowaniu wolności w świecie, we wszystkich jej formach. Niekoniecznie muszą ingerować w wewnętrzne sprawy państw, ale muszą zapewnić, by autorytarne i totalitarne siły nie zakłócały wolności i bezpieczeństwa. Wszystkie te kwestie są ze sobą powiązane. Co więcej, gdy na przykład w jakimś kraju dochodzi do ludobójstwa, demokratyczne mocarstwa mają obowiązek interweniować. To forma etycznego obowiązku. Jednym z głównych zarzutów, jakie mam wobec geopolityki uprawianej dziś we Francji i w wielu europejskich kontekstach, jest to, że przedstawia się ona jako „realistyczna” i w rezultacie pozostawia etykę na boku. Kiedy słucha się przemówień wielu osób zajmujących się geopolityką we Francji, zauważa się, że mówią one w kategoriach opierania się na sile, ale słowa takie jak „wolność” i „opresja” zniknęły z ich rejestru, podobnie jak słowa „dyktatura” i „demokracja”. To niezwykle niepokojące.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ