Konflikt migracyjny między Niemcami a Polską [Nathaniel GARSTECKA]

Polscy obywatele zorganizowali się i patrolują przejścia graniczne, aby uniemożliwić nielegalnym imigrantom przedostanie się na terytorium kraju. Tutaj jednak polskie służby przyjmują migrantów i rozdzielają ich do specjalnych ośrodków. Ilu z nich zostanie wydalonych? Nikt tego nie wie.
.Polska stoi w obliczu nowego kryzysu migracyjnego, tym razem wywołanego przez Niemcy, które przenoszą na wschód nielegalnych imigrantów, których nie chcą już przyjmować u siebie (po słynnym „Wir schaffen das” Angeli Merkel). Zaostrzenie niemieckiej polityki przez Friedricha Merza ma odbywać się kosztem Polski Donalda Tuska. Warszawa służy więc dobrowolnie jako odskocznia dla niemieckiego kanclerza, który pragnie zdobyć popularność i uznanie w oczach Donalda Trumpa.
W odpowiedzi na to polscy obywatele zorganizowali się i patrolują przejścia graniczne, aby uniemożliwić nielegalnym imigrantom przedostanie się na terytorium kraju. Tutaj jednak polskie służby przyjmują migrantów i rozdzielają ich do specjalnych ośrodków. Ilu z nich zostanie wydalonych? Nikt tego nie wie. Politycy centrowi z koalicji rządowej atakują bardziej zwykłych obywateli, którzy chcą bronić swojego kraju, niż nielegalnych imigrantów, zwłaszcza po serii napaści ze strony imigrantów. „Jeśli tak bardzo chcą bronić Polski, niech zgłoszą się do Straży Granicznej” – słyszy się z ust przedstawicieli rządu. Straż Graniczna otrzymała jednak rozkaz, aby nie odprawiać migrantów.
Zauważywszy, że w przeciwieństwie do narodów Europy Zachodniej Polacy nadal posiadają instynkt przetrwania i silną świadomość narodową, a także że potrzeba jeszcze wiele pracy, aby uczynić z nich posłusznych i podatnych na manipulacje Europejczyków, zdekonstruowanych i wielokulturowych, Donald Tusk postanowił tymczasowo przywrócić kontrole na granicy między Niemcami a Polską. Nie musi to być temat tabu, inne kraje już podjęły takie działania, na przykład Austria czy… Niemcy w 2024 roku! Czy to wystarczy? Zapewne nie, a cel jest przede wszystkim polityczny: próba powstrzymania fali antyimigracyjnej, która mogłaby doprowadzić do upadku centrolewicowego rządu.
.W dłuższej perspektywie konsekwencje liberalnej polityki imigracyjnej mogą być dramatyczne. Tak jest już we Francji. Jeśli trendy migracyjne i demograficzne nie ulegną odwróceniu, w 2050 r. większość urodzonych we Francji dzieci będzie pochodzenia pozaeuropejskiego. Obecnie już 25 proc. z nich pochodzi z krajów afrykańskich i arabsko-muzułmańskich. Polacy nie mogą ignorować tej kwestii. Mają jeszcze trochę marginesu etnokulturowego, ale nie powinni zapominać, że są częścią Unii Europejskiej i NATO, tak samo jak Francuzi. To, co dzieje się we Francji, w końcu dotrze do Polski, ponieważ nasze losy są ze sobą powiązane. Nie ma więc miejsca na drwiny i pogardę między nami.
Nathaniel Garstecka
Autor prowadzi cotygodniową kronikę w tygodniku „Gazeta na Niedzielę” [LINK], z której pochodzi powyższy tekst.