Michał Dworczyk o niemieckich ambicjach w sferze bezpieczeństwa

Były minister w KPRM Michał Dworczyk skomentował na platformie X doniesienia „Financial Times” o niemieckich planach dotyczących roli Berlina w europejskim systemie bezpieczeństwa. Jego zdaniem, Niemcy coraz wyraźniej mówią o chęci objęcia hegemonii w tym obszarze.

Niemieckie plany w kwestii bezpieczeństwa

.„Niemcy otwarcie mówią już o chęci powrotu do hegemonii w europejskim systemie bezpieczeństwa, czy – jak kto woli – wzięcia ‘większej odpowiedzialności’. Pojawiające się od kilku tygodni publikacje, na czele z niedawną „Financial Times”, jasno pokazują, że Berlin chętnie osłabi transatlantyckie więzi w obszarze bezpieczeństwa, rozbuduje własne siły zbrojne i obejmie faktyczną kontrolę nad zbrojeniami państw europejskich, a także Ukrainy” – napisał Michał Dworczyk na platformie X.

Polityk zwrócił uwagę, że państwa Europy Środkowej powinny z niepokojem patrzeć na ten proces. „Koncepcja ‘Mitteleuropy’ skończyła się niegdyś próbą narzucenia niemieckiej dominacji w regionie, rewizjami granic czy w końcu zbrodniami” – przypomniał.

Odnosząc się do wypowiedzi kanclerza Friedricha Merza o „podnoszeniu kosztów rosyjskiej agresji” oraz planach budowania „koalicji zdolnościowych” w ramach UE, Michał Dworczyk zaznaczył, że nie można zapominać o podstawach europejskiej architektury bezpieczeństwa. „Choć wiele się zmieniło, parafrazując pierwszego sekretarza generalnego NATO Lionela Ismaya, chodzi o to aby w Europie utrzymać Rosjan poza nią, Amerykanów w niej, zaś Niemców pod kontrolą, w ramach uzgodnionych ram” – podkreślił.

Były minister ocenił, że powrót Berlina do poważnego traktowania kwestii obronnych nie jest sam w sobie zły, ale musi podlegać kontroli. „Niemieckie zbrojenia powinny być jednak uważnie obserwowane i dostosowane do potrzeb całego NATO. Jeżeli próbuje się tworzyć jakieś alternatywne mechanizmy obronne w ramach UE, na którą Niemcy mają znacznie większy wpływ, to mamy prawo zadawać pytania: po co w ten sposób, jaki jest długoterminowy kierunek?” – napisał.

Na zakończenie Michał Dworczyk zaznaczył, że podobnie jak w sferze gospodarczej, także w obszarze bezpieczeństwa potrzebna jest równowaga. „Skoro państwa członkowskie strefy euro nie chcą dominacji gospodarczej Niemiec, tak samo mamy prawo pytać o większą równowagę europejską w obszarze bezpieczeństwa. Zabezpieczenie regionalnej architektury bezpieczeństwa to wielkie zadanie, nie tylko dla naszego rządu, ale również wszystkich rządów sojuszniczych” – podsumował w swoim wpisie na X.

Powrót niemieckiej siły

.Jeśli Niemcy rzeczywiście przeznaczą 5 proc. swojego PKB na zbrojenia, będzie to nie tylko największy wysiłek od czasów zimnej wojny, ale i punkt zwrotny dla układu sił w Europie – pisze Mateusz MORAWIECKI.

Ostatnio polska dyskusja o Niemczech toczy się pod wpływem dwóch zjawisk: intensywnego przerzucania przez niemiecką policję nielegalnych imigrantów na teren Polski oraz słusznie oburzającego polską opinię publicznątzw. upamiętnienia w Berlinie polskich ofiar wojny. W obu tych sprawach obecny polski rząd całkowicie skapitulował. Żeby jednak lepiej zrozumieć to, co dzieje się w Niemczech, warto sięgnąć do książki Kaput Wolfganga Münchaua. To przenikliwa diagnoza rozpadu niemieckiego modelu gospodarczego. Autor trafnie punktuje iluzje, na których opierała się niemiecka potęga: tania energia z Rosji, eksport do Chin, tradycyjny przemysł, dogmatyczny fiskalizm. Wszystkie te refleksje są ważne. Ale czy nie przychodzą zbyt późno – w momencie, gdy Niemcy już realizują nowy plan gospodarczy?

Gdy czytałem analizę Münchaua, towarzyszyła mi pewna myśl – skądinąd także zakorzeniona w niemieckiej tradycji intelektualnej. „Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu” – pisał Hegel. Mądrość przychodzi po fakcie, dopiero wtedy, gdy zjawisko, nad którym się zastanawiamy, dobiega końca. Mam wrażenie, że tak jest z Kaput. Książka ta trafnie opisuje świat, który właśnie odchodzi w przeszłość. Tymczasem na naszych oczach zaczyna się coś nowego: przebudzenie przemysłowe Niemiec, a wraz z nim – co jeszcze ważniejsze – przebudzenie militarne. Berlin wychodzi z dekad zbrojeniowego minimalizmu i szykuje się do roli realnej siły. Tym razem to nie są symboliczne gesty ani zagrywki wizerunkowe – lecz systemowa zmiana, którą trzeba śledzić uważnie. I rozumieć, zanim znów będzie za późno.

Wojna na Ukrainie zmusiła europejskie rządy do głębokiej refleksji nad ich zdolnościami obronnymi. Coraz mocniej się zbroimy, próbując jak najszybciej odrobić zaniedbania minionych kilku dekad. Samo postrzeganie kwestii militarnej uległo znaczącej zmianie – dziś panuje dużo większa zgoda społeczna, aby państwa zwiększały swój potencjał obronny. Łatwiej nam zrozumieć, że w obliczu ogromnego zagrożenia, jakie stanowią Rosja oraz Chiny, inwestowanie w przemysł zbrojeniowy i wojsko stanowi jedyny możliwy mechanizm odparcia agresji. Nawet społeczeństwa przez lata uważające się za pacyfistyczne prezentują otwarcie zmianę kierunku. W takiej sytuacji najmniejsze drgania mogą wywołać lawinę zmian, podważając fundamenty wzajemnego zaufania.

Pomimo swojej początkowej bierności po wybuchu wojny na Ukrainie, pomimo haniebnego oczekiwania na upadek Kijowa i powrót do „business as usual” obecnie taką właśnie strategię przyjęła niemiecka elita, podejmując kroki zmierzające do odbudowania armii, a przez to znacznego zwiększenia swojej pozycji w Europie i w strukturach sojuszu NATO. Po II wojnie światowej, starając się wyraźnie odciąć od swojej zbrodniczej przeszłości, nasi zachodni sąsiedzi przedstawiali się jako kraj o pacyfistycznym nastawieniu, co miało na celu odbudowę międzynarodowego wizerunku, który nie polega już na zbrojeniach i wzmacnianiu siły niemieckiej armii. Ten stan rzeczy ulega jednak bardzo istotnej zmianie. Ostatnie badania wskazują, że aż 76 proc. Niemcówopowiada się za zwiększeniem finansowania Bundeswehry i wzrostem wydatków na obronność. Częściowo wynika to z braku wiary w potencjalne wsparcie militarne ze strony USA, na co wskakuje aż 74 proc. badanych. Każdy powód jest dobry. Z drugiej strony obecne realia sprawiły, że Niemcy dostrzegają konieczność utrzymania swojej pozycji, wpływów oraz zwiększenia siły gospodarczej. W obliczu coraz bardziej widocznych problemów niemieckiego przemysłu samochodowego w niemieckiej klasie politycznej i w niemieckim biznesie trwa ożywiona dyskusja nad odbudową potęgi przemysłowej.

Tezy Kaput o upadku niemieckiego modelu rozwoju mocno rezonują w polskiej debacie. Ale nie dajmy się zwieść przekonaniu, że mimo swoich trudności nasi zachodni sąsiedzi to państwo słabe lub tracące zdolność do walki o swoje interesy. Niemcy nadal należą bowiem do grona najpotężniejszych graczy na scenie polityki europejskiej i światowej, nawet jeśli obecna kondycja ich armii jest skutkiem wieloletnich zaniedbań. Dziś jednak z determinacją podejmują wysiłki, by jak najszybciej odwrócić negatywne skutki przeszłości.

Początkowo, poniekąd z przymusu, Niemcy przyjęły teorię Fukuyamy o końcu historii, konsekwentnie rozbrajając swoją armię od końca zimnej wojny. Korzystały z renty pokojowej i znaczną część swojego budżetu przekierowały na wzmocnienie modelu państwa dobrobytu. Jednocześnie zmniejszane były środki finansowe przeznaczone na utrzymanie i modernizację wojska. Doprowadziło to do znacznego wieloobszarowego osłabienia Bundeswehry. Dziś szacuje się, że liczba żołnierzy w niemieckiej armii oscyluje w okolicach 180 tysięcy, podczas gdy w 1988 r. liczba żołnierzy w służbie czynnej wynosiła 490 tysięcy.

Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/mateusz-morawiecki-powrot-niemieckiej-sily/

Oprac. LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 października 2025