Międzynarodowy Dzień Romów

8 kwietnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Romów. To okazja do poszerzenia wiedzy o społeczności romskiej. Wiedza o Romach jest znikoma i często opiera się niestety na negatywnych stereotypach- powiedział dyrektor Centrum Historii i Kultury Romów Władysław Kwiatkowski.

Ile osób liczy obecnie romska społeczność w Polsce

Władysław Kwiatkowski: Społeczność romską tworzy pięć grup: Polska Roma, Bergitka Roma, Kełderasze, Lowarzy oraz Sinti Romowie. W ostatnim spisie powszechnym ludności około siedem tysiecy osób określiło się jako Romowie. Z danych Stowarzyszenia Romów w Polsce wynika, że społeczność w Polsce romska liczy około 25-30 tys. osób rozsianych po całej Polsce. Jest także grupa polskich Romów, którzy mieszkają na terenie Niemiec, Wielkiej Brytanii i innych krajów Europy. Dla porównania na terenie znacznie mniejszej Słowacji zamieszkuje od pół miliona do miliona Romów.

8 kwietnia społeczność romska na całym świecie i w Polsce obchodzi Międzynarodowy Dzień Romów. Jak narodziła się ta idea?

W.K.: 8 kwietnia 1971 r. w Orpington koło Londynu odbył się I. Światowy Kongres Romów (World Romani Congress). Zorganizowane przez członków Rady Cygańskiej i międzynarodowego Komitetu Romów spotkanie i towarzyszący mu festiwal muzyczny w Hampstead Heath były przełomem w historii Romów i podróżników. Delegaci na ten kongres reprezentowali społeczność romską z 25 krajów Europy. Przyjęto program działania i po raz pierwszy – flagę Romów – czerwone koło na tle błękitnych i zielonych poziomych pasów. Błękit symbolizuje niebo, kolor zielony – ląd, naturę, a koło kojarzone czasem także z indyjską czakrą – podróż, wędrówka i życie w taborze. Kongres przyjął pieśń „Gelem, Gelem” za hymn międzynarodowej społeczności romskiej. W 1978 r. podczas II. kongresu powstała Międzynarodowa Unia Romów (IRU) – International Romani Union. Międzynarodowy Dzień Romów zostało ustanowione w 1990 r. na objętym patronatem UNESCO IV Kongresie Międzynarodowego Związku Romów, który odbył się w Serocku k. Warszawy – jako datę wybrano właśnie 8 kwietnia. W tym roku do obchodów włączyły się władze Warszawy – tego dnia Pałac Kultury i Nauki bedzie oświetlony światłem w kolorach romskiej flagi. Wiedza o Romach jest naprawdę znikoma i często opiera się niestety na negatywnych stereotypach. Często powielają je ludzie, którzy nie znają społeczności romskiej i nie mieli z nią styczności. Przecież w każdej społeczności żyją ludzie uczciwi, przyzwoici, ale bywają także postacie mniej chwalebne i nie można uogólniać i przenosić na wszystkich.

Centrum Historii i Kultury Romów to nowa instytycja samorządowa. Jakie są jej najważniejsze cele i plany?

W.K.: Centrum Historii i Kultury Romów to działająca od 1 lutego instytucja powołana przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego. Powstała dzięki staraniom Stowarzyszenia Romów w Polsce i jego siedziba została przekazana na potrzeby Centrum. Naszą misją jest badanie, dokumentowanie i upowszechnianie wiedzy o obecności Romów na ziemiach polskich, ich historii, w tym – Holokauście romskim oraz tradycyjnej i współczesnej kulturze romskiej. Centrum pielęgnuje romskie dziedzictwo kulturowe – upowszechnia je i promuje.

W grudniu 1991 r. w Oświęcimiu zorganizowano Stowarzyszenie Romów w Polsce. Chcę podkreślić, że ze stowarzyszeniem współpracuje Centrum Kultury Romów z siedzibą w Oświęcimiu. Z kolei we współpracy z Romskim Instytutem Historycznym prowadzimy badania nad romskim Holokaustem. Bardzo istotne są działania edukacyjne, przypominamy wspólne polskie i romskie dziedzictwo historyczne i kulturowe, bo przecież zarówno Polacy, jak i Romowie byli ofiarami II wojny światowej. Chcemy budować polsko-romskie relacje oparte na rzetelnej wiedzy historycznej, a nie na stereotypach i uprzedzeniach. Głównym celem jest upamiętnienie dziejów Romów i promocja ich kultury – organizacja wystaw, koncertów.

W najbliższym czasie wraz z Instytutem Pileckiego planujemy przyznanie nagród dla osób i potomkowie osób, które podczas II wojny światowej ratowały życie i pomagały Romom. Jest co najmniej kilkanaście takich osób, które narażały swoje życie i w pełni zasługują na uhonorowanie, choćby pośmiertne. 16 maja będziemy obchodzić 80. rocznicę buntu romskich więźniów w Auschwitz i likwidacji „obozu cygańskiego” w tym obozie.

Romski Holokaust jest mało znanym, tragicznym wydarzeniem…

W.K.: Historia zagłady europejskiej społeczności Romów rozpoczęła się w 1935 r. Wówczas w III Rzeszy zaczęły obowiązywać tzw. ustawy norymberskie, według nazistów Romowie stanowili odrębną rasę. III Rzesza uznawały ich za potencjalnych przestępców. Zaliczano ich do grupy „jednostek aspołecznych”. Od 1940 r. Niemcy przewieźli Romów z Rzeszy do gett dla Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Z terenów dzisiejszej Austrii ok. pięć tys. osób trafiło do getta w Łodzi. 9 lipca 1941 r. niemiecka policja kryminalna z Katowic skierowała do Auschwitz dziewięciu więźniów. Dwóch z nich było polskimi Romami i jednocześnie pierwszymi romskimi więźniami w obozie.

Podczas II wojny światowej Niemcy na terenie okupowanej Europy zamordowali co najmniej 500 tys. Romów – ponad 75 proc. romskiej populacji. 26 lutego 1943 r. do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz dotarł pierwszy transport z romskimi więźniami. Utworzono tzw. Zigeunerlager – obóz cygański. Jak już wspomniałem, pierwszą próbę likwidacji obozu cygańskiego podjęli Niemcy 16 maja 1944 r. Romowie zostali ostrzeżeni o niemieckich planach. Byli uzbrojeni w noże, łopaty i kamienie. Zbuntowali się, stawili opór i nie wyszli z baraków. Esesmani przełożyli likwidację o trzy miesiące. „Zigeunerlager Birkenau” istniał do 2 sierpnia 1944 r. Tego dnia ponad cztery tysiące Romów, w tym kobiet i dzieci, zostało wywiezionych do komór gazowych. Od 1997 r. 2 sierpnia jest obchodzony Dzień Pamięci o Zagładzie Romów.

Ilu Romów zginęło w Auschwitz i na okupowanych ziemiach polskich?

W.K.: Szacuje się, że w obozie Auschwitz-Birkenau zostało zamordowanych ok. 21 tysięcy Romów z 14 krajów Europy. Na terenie okupowanych polskich ziem – na Mazowszu i w Małopolsce niemieccy okupanci dokonali co najmniej 130 egzekucji Romów. Masakr dokonywano w okolicy Lubaczowa, w Bielczy, Biskupcach Radłowskich, Borzęcinie Dolnym,Imbramowicach, Nagoszynie, w Szczurowej, Zahutyniu i wielu innych miejscach. Pamięć o zagładzie Romów przez lata pozostawała zarzucona z wielu powodów. W większości przypadków Niemcy dokonywali zbrodni na Romach w odludnych miejscach, w lasach, zagajnikach i bez świadków, więc nie wykluczamy, że takich miejsc może być więcej. Nie było list przewozowych, ofiar nie ujmowano w rejestrach, jakie zachowały się np. w przypadku transportów do obozów zagłady. Po wojnie ocaleni często nie chcieli powracać do tragicznych przeżyć. Romowie nie ufali osobom spoza taborów, więc wiedza o zbrodniach nie przedostawała się na zewnątrz, do historyków i badaczy. Do lat 70. i 80. XX w. praktycznie świat nie wiedział o romskim Holokauście. W Polsce wydarzenia związane z zagładą romskiej społeczności zaczęto badać na większą skalę dopiero po 1989 r. ale wtedy nie żyło już wielu świadków. Spisywano relacje tych, którzy zdecydowali się przełamać wojenne traumy. Tu pomocni okazali się także badacze lokalnych dziejów, którzy w latach 90. i później ustalali okoliczności zapomnianych zbrodni. Przypomnę, że często pieśni o Zagładzie, które Romowie śpiewiali w okresie wojny, są mylnie uważane za hymny, natomiast hymn Romów jest jeden – to „Gelem, Gelem”.

Holokaust Romów w Polsce uznano oficjalnie w 2011 r. a Parlament Europejski dokonał tego dopiero cztery lata później. Walczyło o to wiele osób z poczuciem misji, prawdziwych pasjonatów, którzy chcieli dać świadectwo kolejnym pokoleniom. Była to długa i wyboista droga.

Międzynarodowy Dzień Romów okazją do przypomnienia o wszystkich ofiarach obozów

.O historii zagłady pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Marcin CZEPELAK, wykładowca prawa na UJ, ambasador RP w Niderlandach, zaangażowany w dialog polsko-żydowski w Holandii.

„To było 80 lat temu. W zimny styczniowy dzień 20 stycznia 1942 roku w podberlińskiej miejscowości Wannsee pod kierownictwem Reinharda Heydricha, szefa Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa (SD) oraz szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy zebrała się grupa 15 przedstawicieli władz niemieckiej III Rzeszy i wysokich funkcjonariuszy SS. Zasadniczym tematem tego spotkania była koordynacja działań administracji niemieckiej na okupowanych terytoriach. Działania te miały doprowadzić do zagłady europejskich Żydów. Rozmowy nie zakończyły się żadnym rozkazem, żadnym obwieszczeniem, które byłoby ogłoszone całemu światu, ale ich rezultatem była zgoda co do zaostrzenia i kontynuacji polityki eksterminacji europejskich Żydów, która miała odtąd stać się bardziej systematyczna, masowa i skuteczna. Świat miał się jednak o tym nie dowiedzieć” – opisuje autor artykułu.

Ekspert zaznacza, że spotkanie w Wannsee było diabelską naradą. Niemcy od momentu wybuchu wojny, we wrześniu 1939 roku, rozpoczęli na podbitych terytoriach prześladowania ludności żydowskiej, ale agresja na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku przyniosła jeszcze większą brutalizację i masowy charakter dotychczasowej polityki antyżydowskiej. W sierpniu Oddziały Operacyjne Policji i Służby Bezpieczeństwa dokonały masakry 24 tysięcy Żydów w Kamieńcu Podolskim, na przełomie września i października zamordowano ponad 30 tysięcy Żydów w Babim Jarze na obrzeżach Kijowa, a w egzekucjach 30 listopada i 8 grudnia zamordowano ponad 30 tys. Żydów z getta w Rydze. Jednocześnie jesienią zaczęto budować fabryki śmierci: obozy zagłady w Sobiborze i Bełżcu. To między innymi tam transporty z całej okupowanej Europy przywoziły bezbronnych Żydów, którzy następnie byli mordowani w komorach gazowych. Wszystko to dokonywało się w głuchej ciszy.

Co więcej, zgodnie z ustaleniami w Wannsee niemieccy decydenci zaczęli realizację „ostatecznego rozwiązania” od terenów okupowanej Polski. W marcu 1942 roku rozpoczęła się akcja „Reinhardt”, którą kierował z polecenia Himmlera Odilo Globocnik, szef SS w okupowanym Lublinie. Do listopada 1943 roku jego oddziały zamordowały dwa miliony Żydów.

Należy też pamiętać, że w okupowanej przez Niemców Polsce poza zbrojnym ruchem oporu działały także cywilne i wojskowe struktury tworzące państwo podziemne, które podlegało polskiemu rządowi na emigracji w Londynie, mającemu uznanie międzynarodowe. Wobec narastających prześladowań ludności żydowskiej polskie władze podziemne podjęły decyzje, aby rozpocząć akcję pomocy żydowskim obywatelom Polski. We wrześniu 1942 powstał Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom, który 4 grudnia został przekształcony w Radę Pomocy Żydom, finansowaną przez polski rząd emigracyjny w Londynie. Była to jedyna w Europie organizacja podziemna prowadzona wspólnie przez Żydów i nie-Żydów, działająca w ramach struktur kierowanych przez rząd emigracyjny. Polskie możliwości były ograniczone, mimo to starano się znaleźć schronienie dla żydowskich współobywateli, wyrabiać fałszywe dokumenty, dostarczać żywność, chociaż niemieccy okupanci bezlitośnie karali za to śmiercią.

„Jednocześnie Polskie Państwo Podziemne oprócz tego, że udzielało pomocy ludności żydowskiej na miejscu, podjęło też działania, których celem było poinformowanie świata o tragicznym losie Żydów” – Marcin CZEPELAK.

Jesienią 1942 roku do Londynu dotarł Jan Karski, kurier Polskiego Państwa Podziemnego, który w swoich raportach przedstawił położenie ludności żydowskiej oraz informacje na temat jej eksterminacji przez niemieckich okupantów. W celu uzyskania wiarygodnych informacji Karski dostał się potajemnie do getta warszawskiego, a także przedostał się w przebraniu niemieckiego żołnierza do obozu przejściowego w Izbicy. Spisane przez niego relacje zostały przekazane rządom Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Nigdzie jednak nie spotkały się z większym zainteresowaniem. Tylko „New York Times” z 25 listopada 1942 roku opublikował na 10 stronie krótki tekst o niemieckim planie zamordowania 250 tysięcy polskich Żydów. Tylko tyle i aż tyle.

Z inicjatywy władz polskich na emigracji Karski wyjechał do Stanów Zjednoczonych, aby tam przedstawić raport dotyczący zbrodni, których był świadkiem. 28 lipca 1943 roku został przyjęty przez prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta. Jego relacja spotkała się jednak z niedowierzaniem i obojętnością. Odbył też wiele innych rozmów, między innymi z sędzią Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych Felixem Frankfurterem, amerykańskim sekretarzem stanu Cordellem Hullem, szefem agencji wywiadu zagranicznego USA Williamem Josephem Donovanem, arcybiskupem Chicago Samulem Stritchem czy wpływowym rabinem Stephenem Wise’em. Reakcje były podobne: brak wiary w świadectwa Karskiego i brak reakcji. Wolny świat milczał wobec zbrodni Holokaustu.

Raporty Jana Karskiego znalazły swoje potwierdzenie w późniejszych relacjach sporządzonych przez Witolda Pileckiego w 1943 roku, który celowo przedostał się do obozu Auschwitz-Birkenau, aby założyć tam ruch oporu i sporządzić raport dotyczący zbrodni, które zostały tam popełnione. Podobne świadectwa znalazły się w relacjach dwóch żydowskich uciekinierów z Auschwitz: Rudolfa Vrby i Alfreda Wetzlera, którym udało się zbiec w kwietniu 1944 roku. Jednak kiedy w 1942 roku rząd polski na emigracji apelował o podjęcie działań, aby zatrzymać zagładę, jego głos spotkał się z brakiem reakcji. Architekci zbrodni zaplanowanej w Wannsee wtedy jeszcze pozostawali ukryci za zasłoną milczenia.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 kwietnia 2024