Na Łotwie powstała wielonarodowa brygada bojowa NATO
Podniesienie rangi wielonarodowej grupy bojowej NATO na Łotwie do rangi brygady to „przełomowe i największe od pokolenia wydarzenie (na rzecz) budowania zbiorowej obrony NATO” – ocenił łotewski prezydent Edgars Rinkeviczs podczas uroczystości w bazie wojskowej Adazi pod Rygą, gdzie swoja istnienie rozpoczęła wielonarodowa brygada bojowa NATO.
Jakie role będzie pełniła wielonarodowa brygada bojowa NATO?
.Łotwa jest pierwszym państwem na wschodniej flance, w którym Sojusz nie tylko utworzył wielozadaniową grupę bojową w randze brygady, ale także przekazał jej dowództwo nad brygadą piechoty zmechanizowanej krajowych (łotewskich) wojsk lądowych. Brygada NATO, tworzona przez żołnierzy z 13 państw, podlega z kolei wielonarodowej dywizji „Północ”.
To wydarzenie historyczne. To, co odróżnia siły natowskie na Łotwie, to ich silny „wielonarodowy charakter” – podkreślił w czwartek Rinkeviczs.
Kanadyjczycy, kierujący dotychczas stacjonującą na Łotwie Sojuszniczą Grupą Bojową NATO, będą przewodzić też nowo powołanej formacji. „To ważne wydarzenie, które potwierdza zobowiązanie Kanady i innych krajów do obrony Łotwy” – oznajmił dowódca brygady, płk Cedric Aspirault.
Marszałek łotewskiego Sejmu Daiga Mierina wyraziła wdzięczność sojusznikom z Kanady za „wkład w bezpieczeństwo” kraju. Podkreśliła, że powołana brygada będzie największą formacją w krajach bałtyckich. Przyznała również, że siły odstraszania na wschodniej flance NATO, budowane przy wsparciu Kanady, przyczyniają się również do zwycięstwa Ukrainy w wojnie z Rosją.
Wielonarodowa jednostka NATO jest obecna na Łotwie od 2017 roku. Początkowo liczyła kilkuset żołnierzy. Obecnie najliczniejszą grupę stanowią Kanadyjczycy oraz Duńczycy. W 2022 roku, po inwazji Rosji na Ukrainę, formację wzmocniła dodatkowa grupa żołnierzy amerykańskich; swoją obecność zwiększyli także Kanadyjczycy (do 2 tys.). Docelowo natowska brygada na Łotwie ma liczyć ponad 3,5 tys. żołnierzy z krajów sojuszniczych, a w razie potrzeby jeszcze więcej. Obecnie w skład brygady wchodzą także żołnierze z Polski, Albanii, Czarnogóry, Czech, Islandii, Hiszpanii, Macedonii Płn., Słowacji i Słowenii.
Silny Sojusz to silna Europa
.„NATO jest silne, zjednoczone i ważniejsze niż kiedykolwiek. W ciągu tych 10 lat przeszliśmy największą transformację od pokoleń. Wzmocniliśmy naszą obronę – od zera do dziesiątek tysięcy żołnierzy NATO gotowych do walki na naszej wschodniej flance. Od kilku tysięcy do pół miliona żołnierzy w stanie wysokiej gotowości. I od trzech do dwudziestu trzech sojuszników, którzy wydają co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Wzmocniliśmy NATO jako instytucję, podwajając wspólny budżet, aby móc skutecznie działać. Nasza rodzina sojuszników i partnerów się powiększyła – dołączyły Czarnogóra, Macedonia Północna, Finlandia i Szwecja. A Ukraina jest bliżej NATO niż kiedykolwiek wcześniej” – pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Jens STOLTENBERG, były Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO).
„Po pierwsze, musimy być gotowi ponieść koszt, jakiego wymaga utrzymanie pokoju. Im więcej pieniędzy zainwestujemy, tym silniejsza będzie nasza obrona, skuteczniejsze będzie nasze odstraszanie i większe będzie nasze bezpieczeństwo. Od 2014 roku wydatki w całym Sojuszu znacznie wzrosły. Wszystkie państwa członkowskie NATO teraz inwestują co najmniej 2 proc. PKB w obronność lub mają plany, aby wkrótce to osiągnąć. Po raz pierwszy całkowite wydatki na obronność w Europie i Kanadzie przekroczyły 2 proc. Dobrą wiadomością jest to, że zrealizowaliśmy zobowiązanie, które złożyliśmy dziesięć lat temu. Złą wiadomością jest jednak to, że to już nie wystarczy. Dlatego sojusznicy NATO zgodzili się wydawać co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Uzgodniliśmy także solidne plany obronne, które zawierają konkretne cele dotyczące zdolności, określające, co każdy sojusznik musi zapewnić w zakresie broni, sił i gotowości dla naszego bezpieczeństwa. Aby osiągnąć te uzgodnione cele, sojusznicy będą musieli wydawać znacznie więcej niż 2 proc. PKB na obronność w nadchodzących latach.
Drugą lekcją jest to, że wolność jest ważniejsza niż wolny handel. Niedawno wielu sojuszników uważało, że zakup gazu z Rosji to kwestia wyłącznie handlowa. To było błędne podejście. Rosja używała gazu jako broni i środka szantażu. To za jego pomocą chciała powstrzymać nas od wspierania Ukrainy. Nie możemy popełnić tego samego błędu w przypadku Chin. Zależność od chińskich minerałów ziem rzadkich, eksport zaawansowanych technologii oraz zagraniczna kontrola nad kluczową infrastrukturą osłabiają naszą odporność i stwarzają zagrożenia.
Trzecią lekcją jest to, że siła militarna jest warunkiem wstępnym do prowadzenia dialogu. Wiem to z czasów, gdy byłem premierem Norwegii. Musimy rozmawiać z naszymi sąsiadami, niezależnie od tego, jak może to być trudne. Jednak dialog ma sens tylko wtedy, gdy jest wspierany przez silną obronę. Doskonale pokazuje to sytuacja na Ukrainie. Wszyscy chcemy, aby ta wojna się skończyła. Najszybszym sposobem na zakończenie wojny jest jej przegranie. Ale to nie przyniesie pokoju; przyniesie rosyjską okupację. Dziś prezydent Putin wierzy, że może osiągnąć swoje cele na polu bitwy i że może nas przetrzymać. Dlatego kontynuuje swoją brutalną wojnę. Nie wierzę, że możemy zmienić zdanie Putina, ale wierzę, że możemy zmienić jego kalkulacje” – podkreśla autor.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB