Nagroda Conrada 2025 [Laureaci]

Marta Hermanowicz, autorka powieści o pamięci i dziedziczeniu traum pt. „Koniec”, została 11. laureatką Nagrody Conrada przyznawanej za najlepszy debiut prozatorski minionego roku.
Nagrody Conrada – literatura, która ma moc
.Nagrody Conrada, są wręczane od 2015 roku, ma na celu zarówno wspieranie młodych autorów, jak i zachęcanie wydawnictw do publikowania książek twórców rozpoczynających swoją pisarską karierę. Jest przyznawana za najlepszy debiut prozatorski minionego roku. Jej fundatorem jest miasto Kraków, a partnerami: Krakowskie Biuro Festiwalowe, Fundacja Tygodnika Powszechnego i Instytut Książki.
Wyróżnienie wręczono w niedzielę podczas gali na zakończenie 17. Festiwalu Conrada w Krakowie, który odbywał się od poniedziałku pod hasłem „Nadzieja radykalna”. Zwyciężczyni została wybrana decyzją kapituły i głosami czytelników.
Laureatka odbierając nagrodę, zaznaczyła, że świat dopisuje kolejne tomy do jej powieści, która opowiada o tym, „jak wojna nigdy się nie kończy i zostaje w kolejnych pokoleniach”.
– Dlatego tę fantastyczną nagrodę, z której jestem ogromnie dumna (…), chciałabym ośmielić się zadedykować tym, których wyrzucono z domów, których skazano na tułaczkę, którym odebrano teraźniejszość i przyszłość. Chciałabym ośmielić się zadedykować ją również tym, którzy nie odwracają wzroku i którzy używają swojego głosu, aby protestować. Bo jeżeli istnieje jakaś nadzieja dla tego świata, to oni są tą nadzieją – powiedziała Marta Hermanowicz na scenie Małopolskiego Ogrodu Sztuki Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
Powieść „Koniec” ukazała się w ub.r. nakładem wydawnictwa ArtRage. Osią fabuły są losy dwóch bohaterek: Lotki, deportowanej podczas wojny na Sybir, oraz jej wnuczki Malwiny, która kilka dekad później dorasta pod Zieloną Górą. Książka opowiada o pamięci i dziedziczeniu traum. Powieść była nominowana do ostatnich Paszportów „Polityki”.
Laureatka otrzymała statuetkę i nagrodę finansową – 30 tys. zł. Częścią nagrody jest też miesięczny pobyt rezydencjalny w Krakowie oraz kampania promocyjna wyróżnionej książki na łamach „Tygodnika Powszechnego”.
Oprócz Marty Hermanowicz do Nagrody Conrada nominowani byli: Jul Łyskawa za „Prawdziwą historię Jeffreya Watersa i jego ojców” (Wydawnictwo Czarne), Kinga Sabak za „Trochę z zimna, trochę z radości” (Wydawnictwo W.A.B.), Izabela Tadra za „Hotel ZNP” (Wydawnictwo Filtry) oraz Patryk Zalaszewski za „Lunetę z rybiej głowy” (Wydawnictwo Czarne).
W tym roku do konkursu wpłynęło 91 książek, które zgłosiło 48 wydawców. Zwycięski tytuł wybrała kapituła pod przewodnictwem Michała Pawła Markowskiego, w której zasiedli także Julia Fiedorczuk, Katarzyna Jakubowiak, Monika Ochędowska, Michał Sowiński, Olga Stanisławska, Joanna Szulborska-Łukaszewicz i Marcin Wilk.
Podczas gali wykład mistrzowski wygłosił Marek Bieńczyk. Tego wieczoru upamiętniono również grafika i eseistę Marcina Wichę, który zmarł w styczniu br. Socjolog prof. Jarosław Flis w swoim wystąpieniu przedstawił rysunki twórcy publikowane w „Tygodniku Powszechnym”, tworząc na ich podstawie humorystyczną wypowiedź o polskim życiu publicznym.
Dotychczasowe laureatki nagrody to: Liliana Hermetz za „Alicyjkę” (2014), Żanna Słoniowska za „Dom z witrażem” (2015), Anna Cieplak za „Ma być czysto” (2016), Weronika Gogola za „Po trochu” (2017), Olga Hund za „Psy ras drobnych” (2018), Dorota Kotas za „Pustostany” (2019), Elżbieta Łapczyńska za „Bestiariusz Nowohucki” (2020), Paulina Siegień za „Miasto bajka” (2021), Urszula Honek za „Białe noce” (2022), Maria Halber za „Strużki” (2023).
„Słowo i drżenie”
.Do dziś nie wiem, co bardziej u Francuzów lubię i cenię: czy to, że lepiej myślą, czy to, że lepiej czują. Czy porywają mnie bardziej ich intelektualne rozumowania, czy też ich zmysłowe epifanie; niezwykły dar mają do jednych i drugich. Czy lepiej jest, gdy piszą, czy gdy jedzą i piją? Najważniejsze są ich teksty, czy może tez to, co nalewają mi do kieliszka? Mówiąc symbolicznie: raczej Proust, czy raczej wino?
Pytam rzecz jasna retorycznie, z nadmiaru podziwu i przywiązania, nikt przecież nie każe mi wybierać. Co więcej, ta retoryka nie jest zbyt precyzyjna. Najlepsze wina francuskie są nieraz skomponowane jak sonety; wiele najwspanialszych literackich fragmentów ma z kolei zmysłowy smak, którego ideą nie da się wyrazić.
Tak jest u Prousta. Są u niego zdania, których nie czytam, lecz które piję. Smakuję każdą głoskę, nie wiedząc całkiem dlaczego jestem urzeczony; czytam zdanie i drży całe ciało. Na przykład to zakończenie drugiego tomu „W cieniu zakwitających dziewcząt”, opowiadającego o wyjazdach młodziutkiego jeszcze Marcela – w towarzystwie gosposi Franciszki – na wakacyjne morskie pobyty w Balbec. Znam ten urywek na pamięć, powtarzam jak mantrę, moją nieorientalną mantrę – dla jej dźwięku.
„Biło południe, wreszcie przybywała Franciszka. I przez szereg miesięcy w tym Balbec, którego tak pragnąłem, bom je sobie wyobrażał jedynie smagane burzą i tonące we mgłach, pogoda była tak olśniewająca i stała, że kiedy Franciszka przychodziła otworzyć okno, mogłem zawsze bez zawodu oczekiwać, iż ujrzę tę samą ścianę słońca załamaną w rogu zewnętrznego muru, o niezmiennym kolorze, mniej wzruszającym jako znak lata niż martwym jako znamię nieżywej i sztucznej emalii. I podczas gdy Franciszka wyjmowała szpilki z portier, zdejmowała materie, rozsuwała firanki, odsłaniany przez nią letni dzień zdawał się równie umarły, równie odwieczny co wspaniała i tysiącletnia mumia, którą by nasza stara służąca ostrożnie odwijala ze wszystkich giezeł, zanim ją ukaże zabalsamowaną w jej złotej szacie”.
Cała powieść Prousta opowiada o tym, w czym wyspecjalizowała się francuska literatura, o komedii ludzkich zachowań, o teatrze życia codziennego. Ale zarazem wśród ironicznej, nieraz bezwzględnej obserwacji ludzkich gestów przychodzą chwile czystego upojenia, czystego zachwycenia, w którym zapomina się o codziennej społecznej grze i schodzi do najgłębszych, najbardziej wzruszających doznań.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/marek-bienczyk-slowo-i-drzenie/
Znaczenie literatury
.Na temat znaczenia literatury na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Michel HOUELLEBECQ w tekście „Literatura jest najważniejsza„.
„Proszę nie oczekiwać, że w lectio magistralis wyjaśnię, w jaki sposób autor przenosi czytelnika w wykreowany przez siebie świat. Każdy pisarz ma bowiem inną metodę, inne postrzeganie rzeczywistości. Trudno wymagać od pisarzy, żeby na kartach swoich książek oddawali się czemuś na kształt zajęć praktycznych. Świadoma refleksja nie odgrywa tutaj żadnej roli. W momencie zapisywania strony wiemy, co jest ważne. Ale zapominamy o tym równie szybko, jak zapisujemy kolejną stronę. Czasami odkrywamy to przy ponownym czytaniu, po latach, i mówimy sobie: „Tak, ten czy inny szczegół jest naprawdę dobry”. Ale mamy to odczucie, że książka została napisana jakby przez kogoś innego”.
„Nie trzeba się więc zastanawiać, czy ta, czy inna strona to dobra literatura. Nie ma też sensu prosić autora o wyjaśnienie: on tego nie wie. Dużo lepiej zaufać badaczowi, że ten pomoże dostrzec istotne szczegóły, idiosynkrazje i metody stosowane przez autora. To jego zawód. Zewnętrzna pozycja badacza jest lepsza. Jestem autorem, to prawda, ale jestem jednak przede wszystkim czytelnikiem. Zdecydowanie więcej czasu spędziłem w życiu na czytaniu niż na pisaniu. A moje życie jako czytelnika, w przeciwieństwie do życia jako autora, doprowadziło mnie do pewnego ostatecznego wniosku, który jest zarazem wnioskiem mojego krótkiego wystąpienia”.
„Fundamentalną racją bytu literatury powieściowej jest to, że człowiek na ogół ma umysł zbyt skomplikowany, zbyt bogaty, jak na egzystencję, którą musi prowadzić. Fikcja nie jest dla niego tylko przyjemnością – jest potrzebą. Potrzebuje innych egzystencji, innych niż jego własna, po prostu dlatego, że jego własna mu nie wystarcza. Te inne egzystencje nie muszą koniecznie być ciekawe, mogą być równie dobrze posępne. Mogą zawierać wiele doniosłych wydarzeń lub prawie żadnych. Nie muszą być egzotyczne: mogą rozgrywać się pięćset lat temu na innym kontynencie, a mogą być osadzone w domu obok. Ważne jest tylko to, że są inne” – pisze Michel HOUELLEBECQ.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michel-houellebecq-literatura-jest-najwazniejsza/
PAP/ LW




